Tą część dedykuję Inez.
(Percy)
Na arenę weszła Ann z jakąś dziewczyną.
Zapewne nowa. Od pokonania Kronosa minęło prawie pięć miesięcy, od tamtej pory do Obozu Herosów codziennie przybywali nowi, jeszcze niedoświadczeni w walce herosi. Oczywiście ich pierwszym miejscem do zobaczenia tutaj była arena na której uczyliśmy się wymachiwania mieczem i od czasu do czasu odbywały się wyścigi rydwanów.
Dzisiaj walczyłem z Willem- synem Apolla, dołączyłem do ćwiczeń ich domku, bo sam chyba nie będę ze sobą walczyć. Na pewno ciekawie by to wyglądało, wielki Percy Jackson chyba zwariował, lata wkoło areny i próbuje sam siebie dźgnąć mieczem. Do moich uszu dobiegł głos mojej dziewczyny:
-To jest Percy, syn Posejdona,- wskazała na mnie- a to Will, syn Apolla- przedstawiła nas- chodź wybiorę ci broń, jaką będziesz walczyć- zwróciła się do dziewczyny.
Bez problemu odparłem cios wymierzony w prawy bok, jednocześnie uśmiechając się pod nosem. Wybieranie broni to najgorszy czas spędzany w Obozie, szczególnie jeśli wybiera ją Annabeth lub inne dziecko Ateny. Will zadał olejny cios tym razem wymierzony w mój nadgarstek, mający na celu wytrącenie mi broń z ręki. Anaklysmos wylądował parę metrów ode mnie. Chłopak przyłożył swój sztylet do mojej lewej piersi. Byłem bezbronny, gdyby była to prawdziwa walka już bym nie żył. Syn Apolla uśmiechał się do mnie tryumfująco.
Odwróciłem głowę w stronę gdzie wcześniej stała Annabeth. Bardzo zdziwiłem się gdy zobaczyłem, że już jej tam nie ma, nie było jej na całej arenie.
-Wyszła- rzekł Will.
-Co?
-Annabeth i ta dziewczyna poszły dobrać broń.
-Aha- odparłem speszony, jak mogłem nie zauważyć, że jej już tutaj nie ma- to zaczynamy od nowa?- zapytałem i odetkałem długopis.
-Pewnie, znowu przegrasz.
(Isa)
Razem z Annabeth poszłam dobierać sztylet, miałam nadzieję, że znajdziemy odpowiedni dosyć szybko, nie chciałam spędzać całego dnia w ciasnym pomieszczeniu pachnącym stęchlizną, a przynajmniej to wywnioskowałam z tego co o tym miejscu opowiadała.
Przechodziłyśmy obok domków zbudowanych z drewna, po mojej prawej stronie rósł gęsty, zielony las. Pomiędzy drzewami co chwila pojawiały się młode dziewczyny o cerze w kolorze delikatnej zieleni. Po paru minutach marszu wzdłuż lasu stanęłyśmy obok budynku wyglądającym jak każdy inny, po tej stronie Obozu. Tylko z jedną różnicą, ten domek nad drzwiami miał zawieszoną sowę rzeźbioną w marmurze.
– To jest mój domek, to właśnie tu mieszkam- powiedziała Ann
No tak, pytałam ją w którym domku mieszka. Chciałam teraz walnąć się w czoło. Moja mina musiała być naprawdę śmieszna bo córka Ateny wybuchła głośnym śmiechem.
-Nie pamiętasz? Pytałaś mnie o niego.
-Ładny- stwierdziłam
-Podoba ci się? Wybudował go…
Architektura to nie jest coś czym się interesuję, mój ukochany ojciec (tak to sarkazm) kiedyś próbował mi coś o ty wklepać do mojej pustej główki, po minucie przestałam go zupełnie słuchać i zaczęłam bawić się książką którą on i zabrał, bo jak powiedział: Coś chyba umieć musisz, jakoś nie wyobrażam sobie ciebie w roli sprzątaczki, a po dwudziestu minutach jego monotonnego monologu usnęłam z głową opartą na biurku. Spojrzałam przez chwilę na twarz Annabeth, wyglądała na niezwykle rozentuzjazmowaną. Architektura to zapewne jej żywioł.
Przeszłyśmy przez wąskie dębowe drzwi, które prowadziły do niewielkiego pomieszczenia, pod ścianami nie było widać podłogi, piętrzyła się tam różna broń: sztylety, powyginane miecze, tarcze, połamane łuki, które były pokryte grubą warstwą kurzu. Szczerze jeśli mam się wypowiedzieć o tym miejscu to nie robiło to najlepszego wrażenia.
-Dawno nikt tu nie zaglądał- próbowała tłumaczyć Ann.- Herosi częściej używają zbrojowni stojącej koło Areny- dziewczyna podeszła do jednego z dużych stosów, co chwila przerzucając przez ramię sztylety i co chwila mamrocząc pod nosem- ten jest za ciężki poza tym chyba nie w twoim stylu- pokazała mi broń którą trzymała w ręce. Na rękojeści sztyletu było coś wyrzeźbione chyba jakaś scena z greckiej mitologii.
-Podasz mi go?- dziewczyna ostrożnie podała i sztylet
-To Ilynokleus
-Jest dobry- zdziwiłam się- naprawdę uważasz, że były za ciężki?
-Tak, naprawdę tak myślałam, takiej ciężkiej broni zazwyczaj używają faceci- Annabeth mimowolnie podała mi pochwę od Ilynokleusa- Skoro ci pasuje to go weź- odparła.
****
Siedziałam przy ognisku tuż przy braciach Hood, grupowych domku Hermesa. Miałam tam mieszkać dopóki mój boski rodzic mnie nie uzna.
Zapewne długo będę tu mieszkała, kto chciałby się przyznać do takiego dziecka jak ja- opryskliwa i wredna dziewczyna z ADHD i dysleksją. No dobra… te dwa ostanie mają praktycznie wszyscy herosi w Obozie podobno u półbogów było to normalne, ale mnie tak czy inaczej to nie przekonywało.
Niespodziewanie ktoś dotknął mojego ramienia. Zdumiona odwróciłam głowę, koło mnie usiadła rudowłosa dziewczyna- nasza wyrocznia- Rachel Elizabeth Dare, właśnie miała zacząć coś mówić, gdy otoczyła ją gęsta zielona mgła, a dziewczyna zgięła się wpół, i zaczęła recytować przepowiednię:
Przedmiot ważny który zaginął odnaleźć musisz
Inaczej zabłądzisz w bezkresnej głuszy
Dziecko jedyne zdoła ją pokonać
Lecz śmiercią okrutną ono skona
Cóż, powiem tylko tyle, że z przepowiednią robi się ciekaawieee 😀
Dziękuję ci bardzo za komentarz, następna część będzie z dedykacją dla ciebie.
Bardzo dziękuję za dedykację(bardzoooo) 😀 . Opowiadanie fajne. Widać poprawę w porównaniu z wcześniejszymi rozdziałami. Jestem ciekawa jak rozwiniesz akcję z przepowniednią.
Mam tylko wrażenie, że główną bohaterkę mało zdziwiło to, że bogowie istnieją.
Czekam na CD 😛
Fajnie, robi się dość ciekawie. Przepraszam, nie stać mnie na dłuższy komentarz, niezbyt dobrze się czuję…
Niezłe Zdecydowanie się poprawiłaś. Jest lepiej.
Ucięło mi komentarz xD Jest naprawdę dobrze. Ja tylko proponuję, żebyś niektóre zdania podzieliła na dwa, bo akcja strasznie przyspiesza. Np. w narracji Isy piefwsze zdanie. Lepiej by wyglądało: „Razem z Annabeth poszłam dobierać sztylet. *Kropka i nowe zdanie* Miałam nadzieję (…) *i przed wytłumaczeniem dobrzs by było, jakby wsadzić „bo”*(…) BO nie chciałam spędzać (…)”. Rozumiesz, o co mi chodzi?
Czekam na następną część, ale dłuższą! 😉
Na pewno ciekawie by to wyglądało, wielki Percy Jackson chyba zwariował, lata wkoło areny i próbuje sam siebie dźgnąć mieczem. – wyobraziłam to sobie i padłam XD
olejny – olejmy wszystko co nas dzieli! Ale tu chyba chodziło o kolejny XD
Oczywiście ich – oczywiście, ich
Byłem bezbronny, gdyby była – powtarzasz ,,byłem/była”
Bardzo zdziwiłem się gdy zobaczyłem, – dwa orzeczenia w zdaniu rozdzielamy przecinkiem, tak więc: ,,Bardzo zdziwiłem się, gdy zobaczyłem”
Razem z Annabeth poszłam dobierać sztylet, miałam nadzieję, że znajdziemy odpowiedni dosyć szybko, nie chciałam spędzać całego dnia w ciasnym pomieszczeniu pachnącym stęchlizną, a przynajmniej to wywnioskowałam z tego co o tym miejscu opowiadała. – uwielbiam zdania złożone, ale te byś mogła nieco skrócić. Nadto długie są męczące.
– To jest mój domek, to właśnie tu mieszkam- powiedziała Ann – masło jest maślane. To wiadome, że skoro to jej domek, to tu mieszka ^^
śmieszna bo – śmieszna, bo
Kobieto, nie pamiętam którą część ostatnio czytałam, ale poprawa jest zadziwiająca! Brawo, naprawdę! Całkiem mi się podobało, to będzie pewnie ciekawe opko. Musisz jeszcze popracować, ale jest coraz lepiej. Duuuuuży plus <3333