To opowiadanie dedykuję tym którzy to przeczytają i skomentują. Mam nadzieję, że ta część się spodoba.
To opko dzieje się po wojnie z Kronosem, ale przed zniknięciem Percego z Obozu (tak wiem, że powinnam to napisać wcześniej)
Annabeth1009
– Witaj córeczko- powiedziała kobieta. Gdy na mnie spojrzała w jej wzroku zobaczyłam troskę i czułość.
Nigdy nie pamiętałam żeby ojciec tak na mnie spojrzał, wiecznie zapracowany, odkąd dostał nową pracę gdy miałam siedem lat przeprowadziliśmy się do Nowego Yorku. Tata zawsze robił wszystko aby niczego mi nie brakowało, zawsze dostawałam to co chciałam. Mój ojciec był wysokim, brunetem, o jasnej karnacji najczęściej ubierającym się w garnitury i białe, starannie wyprasowane koszule. Pracował on jako reżyser filmów science fiction oraz filmów historycznych
– Jestem Persrfona- kobieta odezwała się po dłuższym milczeniu- i jestem twoją matką- dodała naciskając na słowo matka.
– Moja matka zginęła w wypadku samochodowym gdy miałam rok, ona nie żyje prawie od pietnastu lat.
Nie wieżyłam w to co mi powiedziała.
– Tak się składa, że żyję i na razie nie mam zamiaru umierać, a to co powiedział ci twój ojciec o mnie, zupełnie mnie nie ochodzi.
Jej kolor oczu diametralnie się zmienił z brązowego w odcień intensywnej czerwieni. Była zła, widziałam to i czułam, w powietrzu unosił się ostry zapach siarki.
-Zapewnie zastanawiasz się po co cię tutaj ściągnęłam- zapytała dobitnym głosem.
-Tak… matko, również chciałabym wrócić na powierzchnię, bo my jesteśmy w Podziemiu, prawda?
– Tak Isabello, ale przejdźmy do rzeczy jeśli szybko chcesz opuścić Hades. Widzisz my bogowie mamy swoje symbole mocy z którymi jesteśmy przedstawiani w świecie śmiertelników, i taki właśnie przedmiot został mi skradziony.
-Ktoś ukradł ci granat?- wybuchłam śmiechem.
-Nawet nie wiesz co ten granat potrafi- warknęła bogini- jedno ziarenko wystarczy aby przywrócić martwego do życia, a jeśli odpowiednio zmieszasz ten owoc z innymi składnikami z Hadesu jest się zdolnym do uczynienia boga wygasłym. Za pomocą łyku tej mikstury możesz wysłać bóstwo gdzieś w głębiny Tartaru skąd nie można wrócić bez zamiany dusz o jednakowej wartości, albo do starożytnych krain gdzie tracimy całą swoją boską moc.
Persefona była nieźle zdenerwowana.
-Zgaduję, że ja mam znaleźć ten granat.
-Niby po co cię tu sprowadziłam? Żeby zaprosić cię na herbatkę i poplotkować o tym jak ostanio ubrana była Afrodyta na przyjęciu u Dionizosa? Jeszcze jedno nie uciekaj z tego miejsca w którym się znajdujesz, wiesz jak długo musiałam sprowadzać tego rozwścieczonego cyklopa? Teraz krótkie pożegnanie: Pa, pa i już cię tu nie ma- rzekła pospiesznie bogini.
Po tych słowach moje ciało zaczeło się zmieniać w czarną jak noc parę i unosić się do góry ku sklepieniu pałacu.
***
Ocknęłam się, leżałam na miękkim łóżku. Niechętnie otworzyłam oczy jasne światło raziło mnie. Nademną pochylała się jasnowłosa dziewczyna.
-Chejronie, obudziła się- krzykneła blondynka.
-Już idę moja droga.
Przez drzwi przeszedł facet z kopytami, nie żartuję od pasa w dół był stu procentowym koniem.
-Jak się czujesz, coś cię boli?
Dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, że mówił do mnie.
-Nie, mogę wstać?- zapytałam
Koniowaty facet chciał chyba zaprzeczyć, ale uprzedziła go dziewczyna.
-Dobrze ale powiesz jak będzie ci słabo.
Wyglądała na około 16 lat i miała ładne, duże oczy w kolorze burzowych chmur.
-Tak, powiem, ale może oprowadziłabyś mnie trochę?- próbowałam zachować przyjazny ton, oni wszyscy naprawdę mnie denerwowali ten facet ta blondyna i kobieta udająca moją matkę, czy to jakaś ukryta kamera? Mogą sobie odpuścić przecież dałam się nabrać.
Dziewczyna bez słowa wyszła przez drzwi z mahoniowego drewna. Powoli podążyłam za nią. Wyszłam na werandę całą obrośniętą w dzikim winie. Przy stoliku stała szarooka, leniwy wiatr rozwiewał jej jasne włosy. Cicho podeszłam do stołu i stanęłam obok dziewczyny. Z tego miejsca roztaczał się cudowny widok na dolinę, na jej dnie wybudowane były domki, a promienie zachodzącego słońca słabo je oświetlały, nadając im soczysty pomarańczowy kolor.
-Mam na imię Annabeth- przedstawiła się dziewczyna jednocześnie wyciągając do mnie swoją dłoń.
-Isabella- uścisnełam wyciągniętą rękę.
-Najpierw pójdziemy na arenę. Szarooka delikatnie mnie pociągnęła i ruszyła w stronę łagodnie opadającego zbocza.
Po paru minutach wolnego marszu doszłyśmy do dużej, owalnej, lekko zniszczonej budowli. -Cała wykonana była kiedyś z białego marmuru, teraz cały materiał zszarzał- wyjaśniła blondynka.
Patrzyłam się niepewnie na arenę. Czy będę musiała walczyć?
Annabeth chyba zobaczyła moją minę bo spojrzała na mnie pokrzepiająco.
-Chodź napewno ci się spodoba, nikt cię tam nie zje chyba, że Clarisse- dziewczyna delikatnie się uśmiechneła.
-No chodź, nawet ona nie jest taka straszna- starała się udawać pewną swojego zdania, ale chyba próbowała przekonać samą siebie.
Razem z Annabeth weszłam na arenę.
Fajne opowiadanie, czekam na CD.
Fajnie, podobało mi się. Niestety z Interpunkcją nie jest najlepiej: często zapominasz o przecinkach, a czasem są w złym miejscu, niepotrzebne. Kilka powtórzeń.
Jest dobrze. 😀
Persrfona – Persefona
Pracował on jako – pracował jako. Nie potrzebnie on
wieżyłam – wierzyłam (od wiara)
krzykneła – krzyknęła
16 lat – szesnaście lat
nie zje chyba, że Clarisse – nie zje. Chyba, że Clarisse
Nie będę wymieniała interpunkcji, choć z nią jest najgorzej. Zamiast tego przypomnę Ci, że przecinki stawiamy przed takimi słowami jak: bo, że, aż, iż, dlatego że, a itp. Używamy ich też by rozdzielić zdanie złożone np. Asia szła do kina, śpiewając kolędę (wiem, bez sensu). Do tego przecinki występują, gdy pojawiają się wtrącenia itp. np. Mogłabyś mi podać sok, córeczko? lub Córeczko, mogłabyś mi podać sok? Albo Mogłabyś mi, córeczko, podać sok?
Do tego dialogi są trochę suche. Musisz nad nimi popracować.
Czekam na CD. Mam nadzieję, że nastąpi poprawa interpunkcji i nie będzie już literówek ^^