CLAIRE
Zmusiłam się do postawienia kolejnego kroku. I następnego. I jeszcze jednego.
– Claire, pospiesz się! – usłyszałam gorączkowe beczenie towarzyszącego mi satyra.
Zdusiłam w sobie chęć odburknięcia mu czegoś niemiłego. Już szybciej przecież nie mogłam.
Za mną rozległ się tryumfalny skrzek goniących mnie drakain. Były coraz bliżej…
Zatrzymałam się, zdejmując z pleców łuk. Nie miałabym siły udźwignąć miecza, a sztylety są zbyt krótkie.
W kołczanie miałam wystarczająco dużo strzał, żeby trochę przetrzebić grupkę milusińskich.
Dwadzieścia metrów. Odległość idealna.
Strzeliłam do tej najbliżej mnie. Rozpadła się w pył ułamek wcześniej od swojej towarzyszki pół metra dalej.
Na wzgórzu usłyszałam podenerwowane ludzkie głosy, zapewne innych półbogów.
– O, nie, one są moje – wyszeptałam.
Drakainy wyraźnie wyczuły, że biegnąc w zbitej masie są łatwiejszym celem. Rozpierzchły się w różnych kierunkach.
Nie przestawałam ich ostrzeliwać, dopóki nie została mi jedna strzała, a ich ponad tuzin.
Wypuściłam ostatni pocisk. Grot strzały minął głowę jednej z drakain o kilka centymetrów.
– Po prostu świetnie – syknęłam. Powoli położyłam łuk na ziemi.
– Poddaje się! – moich uszu dobiegł wredny okrzyk jednego z wężowych monstrów.
Prychnęłam z pogardą.
– Po moim trupie! – Sprawdziłam, ile zostało mi mocy. Całkiem dużo. Czyli w sam raz. – A może raczej: po waszych?
Wyciągnęłam przed siebie dłoń w rzadko wykonywanym geście. Powietrze wokół moich palców zadrżało, by po chwili zmienić barwę na czarną. Poczułam znajomy chłód.
– Koniec zabawy – wyszeptałam.
Ciemność przy moich palcach zgęstniała jeszcze bardziej, by po chwili uformować się w cienkie czarne nici i z niewidoczną dla postronnego obserwatora prędkością poszybować w kierunku drakain, szczelnie owijając się wokół nich.
Usłyszałam syczenie, będące najprawdopodobniej protestem, gdy moja energia uniemożliwiła im poruszanie się. Zacisnęłam palce w pięść. Kilka słabszych drakain rozsypało się. Użyłam więcej siły, aż pobielały mi kłykcie. Po chwili unicestwiłam całe stadko.
Na wzgórzu za mną rozległy się gwizdy i okrzyki radości. Odwróciłam się, by zobaczyć wiwatujących obozowiczów. Jedna z sylwetek była zdecydowanie wyższa. Gdy zbliżyła się, rozpoznałam centaura Chejrona, o którym kilka dni wcześniej opowiadał mi mój satyr.
– Witaj w Obozie Herosów, Claire.
ARI
Przeciągnąłem się na łóżku. Dwudziesta druga to odpowiedni czas na relaks. Sięgnąłem po książkę z półki nade mną.
– Ktoś widział już tą nową? – Gracie wyszła z łazienki z ręcznikiem na wilgotnych włosach.
No jasne, nadszedł czas na cowieczorne ploteczki w domku Ateny. Czyli nici z lektury. Rozczarowany, pogładziłem ręką okładkę.
– Jak ona ma na imię? – Jalynn również wyjrzała zza czytanej książki.
W czyichś myślach pojawił się obrazek szczupłej, rudowłosej dziewczyny. Miała zielone oczy, a na ustach tańczył kpiący uśmiech.
– Claire, jedna z niewielu osób uznanych przed przybyciem do obozu. – To wtrąciła nasza grupowa, Kaili.
Claire… Dość nietypowe imię.
– Przez kogo? – Znane wszystkim napięcie połączone z ciekawością wypełniło powietrze.
– Po tej sztuczce z ciemną energią raczej łatwo się domyśleć – Kaili potoczyła wzrokiem po zebranych w pokoju. – Przez Hadesa.
Zamarłem. I chyba wszyscy to zauważyli.
– Ari, wiemy, że cierpisz, ale minęło już pół roku… – Gracie spojrzała na mnie z lekkim rozdrażnieniem.
– A czy ja coś mówię? – burknąłem. Nadal za nią tęskniłem.
– Musisz wziąć się w garść i zacząć normalnie funkcjonować – Jalynn spróbowała odrobinę na mnie wpłynąć. Ale nie mogłem zapomnieć. Nie mogłem.
– Dajcie mi spokój, dobrze? – Wstałem i wyszedłem na zewnątrz.
Skierowałem kroki do lasu. Stosunkowo niedawno znalazłem tam miejsce, gdzie mogłem spokojnie pomyśleć.
CLAIRE
– Jutro jest bitwa o sztandar – rzucił niby mimochodem Eren, jeden z synów Aresa.
W domku Hadesa nie mieszkało zbyt wielu obozowiczów – oprócz mnie były w nim dwie osoby – bliźniacy Jace i Paul. W związku z tym, że woleli spędzać czas w swoim towarzystwie, poszłam poznać innych obozowiczów.
– A o co w tym chodzi? – zmarszczyłam lekko brwi.
– Dwie drużyny biją się o kolorowe skrawki materiału – Eren zaśmiał się chrapliwie, odgarniając wpadającą mu do brązowych oczu grzywkę. Nie, nie zauważyłam, że w ciągu ostatnich pięciu minut zrobił to jakieś dziesięć miliardów razy. – A domek Hadesa jest w drużynie czerwonej.
– A kto oprócz nas? – spytałam. – Bo już się domyśliłam, że domek Aresa również jest w czerwonej.
Chłopak uśmiechnął się.
– Bystra jesteś. Ares przewodniczy. Mamy też Zeusa, Afrodytę i pomniejszych bogów takich jak Tanatos, Nemezis, Iris, Nyks, Chione i Hekate, przeciwko przewodniczącej niebieskim Atenie z Posejdonem, Apollinem, Dionizosem, Demeter i Hermesem.
W mojej głowie niemal bez mojej wiedzy zaczęły się obracać trybiki odpowiadające za strategię.
– Kto ma przewagę liczebną? – Nerwowo oblizałam wargi.
Eren wyszczerzył zęby.
– No jasne, że my.
ARI
Usiadłem nad strumykiem. Gęste krzaki tworzyły półkole, skutecznie mnie zasłaniając. Cichy szum wody uspokajał.
Kiedy żyła, spędzaliśmy bardzo dużo czasu, wspólnie ćwicząc i odpoczywając. Była zawsze uśmiechnięta, niemal do perfekcji opanowała władanie mieczem i strzelanie z łuku. Kochałem ją i nie mogłem wyobrazić sobie życia bez niej.
Ale Mojry zdecydowały inaczej. Nigdy sobie nie wybaczę, że pozwoliłem jej samej tam pójść.
Po jej śmierci prawie wegetowałem. Krążyłem bezcelowo po obozie, szepcząc jej imię. Wiele osób próbowało mi pomóc, od medyków z domku Apollina, przez dowcipnisiów od Hermesa, aż po jej rodzeństwo z domku Afrodyty.
Pół roku minęło. Ból w sercu trochę zmalał, jednak dawał o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Takich jak ten.
Claire była tak bardzo do niej podobna. Różniły się chyba tylko wzrostem, ta nowa była nieco niższa. Ale jej widok wystarczył, żeby świeżo zabliźniona rana otworzyła się ponownie.
Poczułem jak po policzku spływa mi łza.
– Violet… – wyszeptałem cicho.
Cassiel
Nie wiem czy czarna czcionka jest celowo, ale trochę trudno się to czyta. Opowiadanie fajne, tylko ten kolor czcionki.
Czy to pierwsza część czy prolog?
Bo jestem w lekkiej kropce.
No nic. Całkiem, całkiem. Chętnie zobaczę co jeszcze dopiszesz w tej historii.
😀 Fajne.
Trochę dziwne imiona, ale no cóż…
Zaciekawiło mnie nawet, czekam na cd. Biedna Chio :'(
Dziękuję za VIP-owską dedyczkę ♥ Czuję się wyróżniona :3
Już wiesz, że to jest boskie, nie? Jeszcze raz to piszę :’)
Ale nie wiem co dalej napisać, serio.
ale!
cowieczorne pisze sie razem? chyba tak… ale nwm, źle mi to wygląda i wgl nie rozumiem o której to było z tym Ari’m xD
Kocham ♥
Annieee.
Jest fajnie. Mogłabyś może dodać trochę dłuższe opisy, ale tak to spk. Ciekawe, jak to się stało, że Viola nie żyje… . No i jestem również zainteresowana charakterem Claire – jako córka Hadesa raczej będzie umiała dopiec.
No nic, pisz CD!
Faktycznie mogłoby być więcej opisów, ale chwilowo jeste, zbyt zajęty wzdychamiem nad Twoim stylem. Naprawdę, bardzo mi się podobało. Przeczytalem to gładko, płynnie, bo Twój styl jest niebiański. Przepraszam, chwilowo nie jestem w stanie napisać nic zrozumiałego, bo mój mózg jest opętany tym opkiem. Chcę CD! Polubiłem bohaterów, są genialni.
Nożownik
PS: Ari umie czytać w myślach, XD?
Rzeczywiście, gładko się czyta, ale aż trochę zbyt gładko chyba ;D Oprócz tego nie mam nic do zarzucenia, pozostaje mi tylko czekać na kolejną część!:3
Nooo…. to przeczytałam. I nawet skomentowałam. 😛 Ciesz się. XD
Opko fajne i bardzo dobrze się je czyta. I wciąga. Autentycznie. 😀 to teraz Kisiel pisze CD, tak? 😉
Świetne opko, ciekawe i wciągające :3 biorę się za 2 część, bo niedawno wstawiłaś a ja nie przeczytałam. Oj nie ładnie Blancaa, nie ładnie! 😀
Hej, to opo jest za krótkie…
Czuję cholerny niedosyt.
Zwłaszcza, że opisy też są krótkie. Ale chyba rozumiem ten zabieg, chciałaś być tajemnicza. Ale ranisz tym ludzi, którym się podoba to opowiadanie. A więc załaduj do tekstu więcej dłuższych opisów i dopiero wtedy porozmawiamy o szósteczce za ten tekst. Na razie pięć z wielkim plusem ;3