Dedykacja dla Annieee oraz Jane.
Mam nadzieję, że rozdział wszystkim się spodoba, choć jest troszkę krótszy niż ostatnio. po prostu jakbym wcisnęła tu więcej, to byłby przesłodzony i już. 😉
Pozdrawiam, Wasza ANNABETH24
Rozdział 14
[Mike]
Patrzyłem na nią osłupiały. To była Miranda. Jedyne, co zdołałem zrobić, to unieść rękę i pokazać na nią palcem albo jedynie otwierać i zamykać buzię.
– Hmm, też liczyłam na miłe powitanie- oznajmiła, przyglądając mi się sceptycznie.
Nie odpowiedziałem. Mir jest moim ideałem- ulżyło. Nawet bardzo. Teraz było mi jedynie głupio przez to, że miałem wątpliwości.
Ale jednak moja Mir stała przede mną i uśmiechała się, ukazując dołeczki w policzkach. Do tego jej niebieskie oczy patrzyły się na mnie, roześmiane. I te blade ramiona odkryte przez luźną bluzkę… I bogowie, mówiłem już, że ona jest zajebista?
– Jesteś… ty jesteś moim ideałem?- zapytałem, mrużąc oczy. Coś było nie tak. Nie wiedziałem co, ale jakieś dziwne uczucie nie pozwalało mi się ruszyć z miejsca ani odprężyć. Nadal napięty stałem trzy metry od dziewczyny moich marzeń i jedynie jej się przyglądałem.
– Na to wygląda- uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a ja poczułem, jak ziemia ucieka mi spod nóg.
– To tyle?
– Jak to „tyle”?- zdumiała się.- O co ci chodzi?
– No, zerwałem to zielsko i już po wszystkim?- zapytałem, unosząc rękę, w której kurczowo ściskałem Kwiat Persefony. Ku mojemu zdziwieniu łodyżka była piekielnie gorąca, ale jakby wrosła mi w rękę. Machnąłem dłonią, ale nic, nie mogłem otworzyć nawet pięści. Miranda stłumiła śmiech i tylko pokręciła z niedowierzaniem głową.
– Oczywiście, że nie. Musisz się we mnie zakochać, geniuszu!- zawołała, poprawiając niesforny kosmyk, który opadł jej na czoło.
Ja pierdolę, przez te kilka dni zdążyłem zapomnieć, jaka ona piękna…
– To co mam zrobić, by cię pokochać?- zapytałem i znów machnąłem ręką. Kwiat Persefony ani drgnął, nadal jakby przyklejony siedział w mojej dłoni.
– Nic wielkiego. Musisz mnie wybrać, musisz uznać, że jestem dla ciebie ważniejsza od wszystkich innych osób, które kiedykolwiek kochałeś i wtedy sprawisz, że na zawsze będę twoja- powiedziała, po czym cicho się zaśmiała.- To brzmi groźnie. Na zawsze twoja, na twoim miejscu zaczęłabym się bać, bo jak zrobię się zrzędliwa to będzie problem.
– Skoro jesteś moim ideałem, to zawsze będziesz idealna dla mnie, no nie?
– Mam nadzieję. A więc jesteś gotowy zostawić wszystko oraz wszystkich i kochać tylko mnie?
– No, ale ja przecież kocham cię od dawna!- oburzyłem się.- Od trzeciej klasy mniej więcej jestem w tobie zakochany, jak ostatni kretyn! Przez ciebie robiłem rzeczy o jakich nigdy nie myślałem, że byłbym w stanie je zrobić. Byłem na wszystkich twoich urodzinach, no, chyba, że były to ‘babskie urodziny’. Wtedy nie. Ale jak byliśmy mniejsi chodziliśmy do tego wesołego miasteczka, pamiętasz?- zapytałem ją.- Wygrywałem dla ciebie wszystkie miśki ze strzelnicy. Dla ciebie, mimo, że wiesz jak nienawidzę i boję się węży godzinami sterczałem w zoo przed terrarium z pytonami, bo dla odmiany ty je zawsze kochałaś.
– Nie moja wina, że węże są śliczne- wtrąciła.
– Gdyby nie ty nigdy nie włożyłbym kiecki, a zrobiłem to tylko dlatego, że nie miałaś aktorki do roli Julii w szkolnym przedstawieniu. I potrzebny był ktoś, kto w miarę dobrze orientował się w tekście. Oczywiście wszystko zepsułem, ale dzięki temu, że siedziałem na każdej próbie i usypiałem z nudów na widowni, podczas gdy ty reżyserowałaś ten seans…
– Spektakl- poprawiła mnie. – Sens to jest, kiedy oglądasz film.
– Wszystko jedno. Chodziłem na te próby byleby być przy tobie. Nigdy też nie nauczyłbym się na pamięć tych nieszczęsnych kilku stron z „Tristana i Izoldy”, bo kiedyś powiedziałaś, że to było by romantyczne, jakby ci chłopak to wyrecytował.
– Naprawdę się tego nauczyłeś?- Miranda wyglądała, jakby ktoś ją właśnie kopnął w głowę, ale szeroko się uśmiechała z niedowierzaniem.
– Oczywiście! Kułem to, zamiast do testu semestralnego z matmy. A zauważyłaś, że jak tylko Jane podpadała i ją wywalano ze szkoły, zaraz potem ja „niechcący” też coś demolowałem? To tylko czasem były przypadki, ja po prostu chciałem chodzić z tobą do szkoły.
Miranda uśmiechnęła się szeroko i szybko zakryła usta dłonią. Była taka delikatna, miała w sobie tyle wdzięku… Stała przede mną, jak mała księżniczka, drżała ze śmiechu, a jej oczy lśniły szczęściem. Była… no, była idealna.
– Mike, nie mówisz chyba o mnie- odezwała się w końcu, patrząc na mnie, ale wydawała się jakby mniej szczęśliwa.- Nigdy mnie wcześniej nie widziałeś. To znaczy… Zawsze żyłam w twojej głowie, zmieniałam się. Kiedyś, jak miałeś pięć lat byłam nawet Kopciuszkiem z bajki, którą oglądałeś niemal codziennie- uśmiechnęła się, widząc moją minę.- Ale nigdy mnie nie widziałeś. Dopiero teraz.
Popatrzyłem na nią zdumiony. Narcyz, który przed chwilą jakby zrobił się chłodniejszy i dało się poczuć, że zaraz będę mógł go upuścić, oddać, żeby z nią być, znowu zaczął się nagrzewać i przyczepiać do dłoni.
– Co?- jęknąłem zdezorientowany.- Ale ja cię znam od dawna!
Miranda uśmiechnęła się smutno i pokręciła głową.
– Nie, Mike. Nie znasz mnie, ja jestem tylko w twojej głowie, jako twój ideał. To, że dziewczyna, którą znasz od tak dawna i to, że dla niej praktycznie żyłeś, jest twoim ideałem to nadaje mi tylko jej wygląd i charakter. Kiedyś byłam inna, jakbyś kochał ją mniej, też byłabym może inna. Ale nie. Jestem tą dziewczyną, bo ona jest dla ciebie idealna.
Spojrzałem na nią jeszcze raz. Moja Mir właśnie mi oznajmiła, że nią nie jest. Cudownie. Niech jeszcze Nathan oznajmi, że faktycznie jest gejem, a Jane przybiegnie tu w różowej spódnicy i baletkach, to uznam, że coś jest nie tak. Patrzyłem się na dziewczynę przede mną z niedowierzaniem. Miałem zobaczyć swój ideał. No to zobaczyłem. Mir. Ale to jest tylko złudzenie, miałem ją zobaczyć, zakochać się i odejść, pozostawiając innych.
– Jesteś pułapką, tak?- zapytałem ją.
-Nie, oczywiście, że nie- odrzekła, kręcąc głową.- Ja po prostu stałam się kimś przeznaczonym dla ciebie, o kim skrycie lub też jawnie marzysz. A to, że wyglądam jak ktoś, kogo znasz i kochasz, to już kwestia twojej głowy.
– Czyli jakbym uważał, że najpiękniejszą, najmądrzejszą i najcudowniejszą kobietą na świecie jest na przykład… długonoga blondi z wielkim biustem, to bym taką zobaczył?
– Tylko dlatego, że nie chcę takim czymś się stać, odpowiem: nie!- powiedziała i rzuciła mi mordercze spojrzenie.- Poza tym, na szczęście wolisz taką mnie od tego, co opisałeś, więc to jest nie aktualne.
– To co teraz mam robić?- zapytałem ją, bo zaczynałem się gubić.
Miranda/Nie-Miranda spojrzała na mnie smutno i westchnęła przeciągle. Zaczęła bawić się łańcuszkiem z piórkiem na szyi.
– Kurcze, czemu lubisz szczere dziewczyny, co?- mruknęła, nie patrząc się na mnie.
– Nie wiem. A skąd wiesz, że lubię?
– Do choć chciałabym ci skłamać, czuję, że musze ci powiedzieć prawdę. Więc masz dwie możliwości. Jedna z nich, to wybrać swój ideał, czyli mnie i odejdziemy stąd razem, i już zawsze będziesz ze mną szczęśliwy. Przynajmniej tak powinno być…
– Albo…?
Dziewczyna wykrzywiła się, ale spojrzała mi w oczy i przeczesała dłonią włosy.
– Albo możesz odejść sam, beze mnie. Ja zniknę, znowu będę siedzieć tylko podświadomie w twojej głowie i na tym koniec.
– A co mi da to, że odejdę?- zapytałem, ale nie odpowiedziała, tylko znów oplatała na palcu łańcuszek. Wyglądała tak pięknie, jak się martwiła…
– Da ci to, że zobaczysz, po co tu przyszedłeś. Nie pamiętasz już?- spytała.
Pamiętałem, ale do tej pory to nie wydawało się ważne. Jedyną ważną rzeczą, godną uwagi, była jej obecność. Uniosłem rękę wyżej i przyjrzałem się Kwiatu Persefony. Przez niego tu jestem, przez niego widzę tą dziewczynę. Ona miała mnie tylko zwieźć, miała być dla mnie idealna.
Wtedy zrozumiałem, że ona to jedynie złudzenie, że to nie jest prawdziwa Miranda. Jak ją wybiorę, zniknie prawdziwa Mir. Na zawsze zostanie w Hadesie, razem z Jane. A ja ja o niej zapomnę, bo będę miał swoją drugą- niby Mirandę. Ale czy tego chcę?
Jeszcze raz spojrzałem na nią. Nagle dojrzałem, że nie jest to moja ukochana. Ta dziewczyna była prześliczna i ogólnie najpiękniejsza, ale nie była Mir. Mir nie miała takiego prostego nosa. Tamta posiadała go bardziej szczupłego, mniejszego, zupełnie innego niż Mir. I moja narzeczona miała więcej piegów. A jej włosy były bardziej pocieniowane, a nie ułożone tak dokładnie jak tamte. Ta dziewczyna była też wyższa i chyba szczuplejsza. Była… Była inna.
– Czemu wolę Mir od ciebie?- zapytałem ją. Moja idealna dziewczyna uśmiechnęła się niemrawo, ale znowu popatrzyła się na mnie.
– Nie wiem. Może dlatego, że tej całej „prawdziwej miłości” nie da się przebić niczym? Jak powiedział kiedyś ktoś mądry, miłość jest jak oswojenie. Ktoś przeciętny dla innych, dla ciebie będzie wyjątkowy i tylko ty zrozumiesz, jak wspaniałą osobą jest i go pokochasz. Wtedy nie masz już szans, byś przestał darzyć go miłością.
– Mały Książę?- spytałem z bladym uśmiechem.
– Oczywiście- znów uśmiechnęła się promiennie.- Wiec teraz tylko musisz przekonać sam siebie, że nie chcesz zostać ze mną, chcesz kogoś innego. Kogoś, kto jest dla ciebie ważniejszy od twojego ideału.
– Nie jest ważniejszy od tego ideału. Ona po prostu jest moim ideałem- odrzekłem i w tym momencie dziewczyna, po raz ostatni ukazując dwa dołeczki w policzkach, znikła. Zamiast tego pojawił się Nathan. Cóż za pozytywny zwrot akcji…
Było to jak skok do lodowatej wody. Raz oglądam twarz Mirandy, a przynajmniej jakąś podobną do niej, a zaraz potem Nathana. Życie jest takie… szokujące i zmienne. I z całym moim szacunkiem do Nathana muszę przyznać, że na ogół zmienne na gorsze…
Kiedy tylko poczułem twardą ziemie pod nogami, które do tej pory zdawały się być jak z waty, odetchnąłem z ulgą. Zatoczyłem się, w głowie mi wirowało tak, że cały świat dookoła się kręcił, ale Nathan mnie chwycił za ramiona i potrząsnął.
– Cholera, udało ci się!- zawołał zdumiony i zszokowany.
– Cholera, mi zawsze się udaje- bąknąłem, nadal mając problemy ze staniem.- Czyli możemy już iść po Mir?
Nathan uśmiechnął się szeroko i tylko pokiwał głową. Po pewnym czasie zawroty głowy minęły i udało mi się samemu stanąć. Jednak Nathan nadal się uśmiechał.
– Dobra, to chodźmy- mruknąłem.- A ty się odsuń, bo wyglądasz jakbyś chciał mnie wyściskać.
Nathan sprawiał wrażenie, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego poklepał mnie po ramieniu i odsunął się na bok. Cóż, muszę przyznać, że nadal kołysało mi się wszystko wokół mnie, a grunt pod nogami zdawał się być jak łóżko wodne. Właśnie, łóżko… Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo śpiący i zmęczony byłem. Cholera, kiedy ja ostatni raz spałem? Mógł minąć cały dzień, a może nawet trzy, odkąd się zdrzemnęliśmy.
Penelopa chyba to wyczuła.
– Cóż, brawo- uśmiechnęła się. Czy ona zawsze musi się uśmiechać?- W takim razie trzeba zobaczyć, kto zerwał i zabrał ostatni Kwiat.
– Chwila- odezwał się nagle Nathan.- Czemu Hades miał pretensje do Hermesa o zerwanie tego zielska, jeżeli już kiedyś ktoś ten kwiat zerwał?
– Właśnie!- oburzyłem się. To co powiedział Nathan, miało sens. Przecież Hermes nie byłby pierwszym złodziejem Kwiatu, a jak na razie pozostawał jedynym ukaranym.
Kobieta pokręciła delikatnie głową.
– Och nie, nie chodzi o zerwanie. Bóg złodziei został oskarżony o zerwanie, oparcie się pokusie idealnej kobiety i przywłaszczenie sobie Kwiatu Persefony.
Odruchowo spojrzałem na narcyza, którego trzymałem w ręku. Kwiatek nie zwiędnął, nadal wyglądał na świeżego, a biel jego płatków aż raziła w oczy. Już nie przyrastał do mojej dłoni, to ja ściskałem go między palcami.
– Czyli jakby teraz go zabrał, nie urósłby następny?- zapytałem.
– Owszem. Gdybyś nie uległ i zabrał roślinę dla siebie, już nigdy nie wyrósłby żaden inny. Dlatego też Hades się wściekł.
– To czemu Hadesowi nagle zaczęło to przeszkadzać! Jakoś wcześniej się nie wściekał, Kwiat odrastał, czemu nagle przyczepił się Hermesa?- zapytałem, nadal nie rozumiejąc. Oczywiście jakbym miał siłę, powiedziałbym, że to Nathan nie rozumie, ale…
– Dlatego, że Hermes jest innym bogiem. Jakbyś się czuł, będąc załóżmy Apollem, jakby ktoś zabrał ci skórę Pytona chociażby?
– Ale czy bogowie nie mogą dotykać atrybutów innych bogów?- Nathan nie ustępował. Nie wiem, czemu nagle zrobił się taki dociekliwy, ale nie przeszkadzało mi to. Lepiej wiedzieć wszystko, nie? Wolałem tak, niż potem przez resztę życia dręczyć się z pytaniami: po co, dlaczego i co by się stało, gdybym postąpił inaczej.
– To nie jest atrybut- zauważyła Penelopa.- Pyton jest jedynie symbolem potęgi Apolla. To nie jest ani jego lira, ani święta gałązka laury czy czegoś innego.- Penelopa wskazała na moją rękę, w której nadal spoczywał narcyz.- A to tylko… roślina, tak zaczarowana. To bardziej sentymentalizm, moi kochani. Teraz wystarczy, że oddasz mi tego kwiatuszka, Miku Abreem, a dowiemy się, kto ostatni zerwał Kwiat Persefony.
Jesteś wredna/wspaniała/niesamowita/uzdolniona (niepotrzebne skreślić). Ja chcę dalszą część. Teraz! Już! W tej chwili! Potrzebuję :c
To było niesamowite! Po prostu składam pokłony i idę Cię ubóstwiać.
Więc tak. Nie zauważyłam błędów (och, jak to na Ciebie przystało) ani niczego. Historia dalej niesamowita.
I nic. I tyle. I spoko. I pisz dalej tak pięknie. :3
Aha i dziękuję za dedykację! Poprawiłaś mi ten nudny i bolący poranek/przedpołudnie XD
Jak to dobrze, że po tak beznadziejnie przepełnionym egzaminami dniu, jest coś, co od razu poprawia mi humor Dzięki tobie wreszcie się wyluzowałam! Opko jest cuuuudowne. Pisz szybko cd.
PS. Wszystkiego Najlepszego! ;*
O Dedyk Po tych cholernych testach wreszcie coś przyjemnego <3 Były szalone 2 błędy, ale nie chce mi się ich pisać. Dzięki za poprawienie humoru :*
Mam nadzieję, że testy poszły wam dobrze 😀 Dziękuję :3 Na pocieszenie powiem tylko, że ja z okazji testów jako 2kl miałam caaały tydzień wolny >:)
Dziękuję Kira
Jak zwykle suuuuper! Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną część 😀
O fak ju, to przebiło wszystko ;’) no może poza śmiercią Jane xD
To było tak pięknie słodkie AAAAAAAAAAAAA *3* mam minę gwałciciela odkąd to przeczytałam no ale bogowie! Mike bądź moim mężem!!!!!
Mendo w takim momencie kończyć ;___; Tak.nie.można! >.< Co z tego że są twoje urodziny i tak nie można ;D. Jak zwykle cudooowne ;333 Mike *.* Istniej naprawde, błagam </3
Też chcę, żeby Mike istniał na prawdę :'( Ej! Ann, chodź tu i odpowiadaj za krzywdy jakie wyrządziłaś mojej psychice i marzeniom! :c
No super rozdział, no mega mega mega!