Oto 6 rozdział mojego opka. Dzięki za tak pozytywne komentarze pod poprzednią częścią. Prosze, jeśli to czytacie, to smkomentujcie. Bardzo się imęczyłam nad tą częścia! Zawiera aż szalone 1074 wyrazy. To chyba sporo, prawda? Miłego czytania!!!
Kiedy go zobaczyła, przestała zwracać uwagę na pozostałe smoki. Chłopak wyróżniał się spośród poprzednich kandydatów. O ile tamci pokazywali się w frakach, czarnych surdutach lub marynarkach, on wyszedł w długim, skórzanym płaszczu awiatora, czyli członka smoczej załogi. Cały jego strój był przystosowany do lotu. Takich ubrań nie przygotowywano już od kilkunastu lat, więc skąd je miał? Kiedyś, gdy smoki brały udział w wojnach ludzi…
Zebrani westchnęli na widok chłopca.
Przez chwilę zapragnęła zabrać go do domu. Mógłby poczytać jej książki, a ona kupiłaby mu piękne ubrania i ozdoby. Chciała przestać siedzieć sama w domu, zrobić coś dla siebie. Miała też dosyć surowego mięsa. Bardzo lubiła ryż i warzywa, ale nie mogła jeść surowych. Kupiłaby rożen i kocioł oraz zatrudniła kucharzy. Nie mogła zrobić tego sama. Tylko smoki posiadające ludzkich towarzyszy mogły zatrudniać służbę. Inaczej padłoby podejrzenie, że smok chce i zjeść. Przedtem zdarzały się takie przypadki. „Brr! Ohyda!” – pomyślała.
Wszystkie smoki zazdrościłyby jej takiego towarzysza.
Po chwili jednak przypomniała sobie jedną rzecz, o której nie powinna zapominać – ludzie to nie zwierzęta, nie pupilki domowe. Tak jak smoki mają uczucia i wolną wolę. Ale mimo chęci zabrania chłopca, jej podejście do tego całego procederu się nie zmieniło. Czuła niezachwianą chęć zaatakowania przewodniczącego, tego mizernego jaszczura! Jak mógł dopuścić do takiej sytuacji!? Żeby ludzi traktować jak maskotki! Zero empatii!
Podczas gdy jej myśli zalewała ponownie fala gniewu, w duchu życzyła czarnowłosemu herosowi szczęścia. Tak, musiał być półbogiem. Tylko oni i nieliczni śmiertelnicy widzieli smoki. Czasem zastanawiała się, jak widzą ją śmiertelnicy. Właśnie dlatego tutaj ludzie byli bardzo ważni. Tylko niektórzy mogli zostać ze smokami. Reszta była wysyłana do OLBRZYMICH hodowli bydła, rozciągających się w całej Szkocji, oraz nielicznych farm. To właśnie z nich korzystała. Gdyby chociaż potrafiła ziać ogniem…
Wiedziała o tym ze starych ksiąg, które znalazła w piwnicy pewnego domu, gdy była jeszcze malutka. Uwielbiała czytać, ale teraz była za duża na przewracanie stron czy chociaż przeczytanie tytułu. Kiedyś jednak to robiła i dowiedziała się wielu rzeczy, o których pozostałe smoki nawet nie śniły. Gdy powiedziała o swojej pasji przyjaciółce, Camille, bardzo się zdziwiła. Nawet jej brat, który przypominał ją w większym stopniu niż inne smoki, nie rozumiał jej miłości do książek. W przeciwieństwie do niej, spokojnej i cichej smoczycy, był bardzo porywczy i nieco zarozumiały. Jej jednak też nie brakowało charyzmy. Nie była flegmatyczna jak…. Flegma? Miała burzliwy temperament, lecz ujawniała go tylko czasem. Tliła się w niej również iskra, której nie potrafiła ugasić. Jej brat twierdził, że to po matce. I chociaż to on odziedziczył po niej iście „ognisty” temperament, to był równie rozważny jak ojciec. A mimo że ona, cicha i pokorna, a także mądra i rezolutna, ciekawa świata smoczyca prawie nie przypominała brata, to na pewno musiała odziedziczyć coś po matce. Ucięła swoje rozważania, gdy w powietrze wzbił się smok. Arsonist*.
O.o.0.o. O
Will chwiejnym krokiem wyszedł na plac.
Z początku oślepił go blask klejnotów i złota. Zbyt dużo czasu spędził w ciemnym pokoju z jedynie niewielkim okienkiem, przez które oglądał uroczystość. Powoli jego oczy przyzwyczaiły się do światła i rozejrzał się dookoła. Był na tym placu, który widział przedtem. Prowadziła do niego długa droga. Z zewnątrz, przytłoczony wydarzeniami całego dnia, nie zwrócił uwagi na istotne szczegóły. Powoli zapadał zmierzch, a zachodzące słońce oświetliło wszystkie kosztowności, którymi ozdobiony był plac. William zamyślił się. Na widok błyszczących opali, promieniującego złota, srebra i obsydianu… zaparło mu dech. Dosłownie. Przez chwilę przestał nawet oddychać, po porostu wpatrywał się w TO WSZYSKO. Poznał się już na smoczym zamiłowaniu do bogactw i pięknych rzeczy, ale coś takiego? Przerosło to jego wszystkie wyobrażenia. W całym Nowym Jorku nie znalazłby tylu kosztowności, by ozdobić chociaż o połowę mniejszy plac, nie mówiąc już o drodze i pomniku. No właśnie, pomniku.
Na środku stał olbrzymi posąg smoka w całości wykonany z cennych kruszców. Był prawie cały czarny, wykonany z twardego, ciemnego obsydianu. Jego głowę zdobiła kreza. Była wykonana z czarnych opali, jedwabiu i czystego srebra. A może białego złota? Jego skrzydła były wykonane z tych samych materiałów, oprócz niesamowitych niebieskich opali i diamentów tworzących piękny, plamisty wzór na ich końcówkach. Miał bardzo długi ogon, smukłe łapy. Siedział na srebrzystym, czarnym postumencie z niebywałego marmuru, poprzecinanego srebrnymi żyłkami.
Will teraz spojrzał na smoki. Nie zdarzył jednak, bo już po chwili COŚ zaczęło się dziać.
Na jego widok smoki zamarły.
Z początku zapanowało poruszenie, ale już po chwili na placu wylądował smok. Cechował się potężną budową ciała. Will widział przez skórę i stalowe mięśnie potwora. Jego nienawiść do smoków powróciła ze zdwojoną siłą.
Przyglądał się stworzeniu usiłując zachować spokój. Nie chciał się na własnej skórze przekonać, czy smok ten posiada jakieś specjalne umiejętności. Chłopak obejrzał go dokładnie i raczej wykluczył tę możliwość. Bardzo rzadko zdarzały się przypadki, gdzie smoki wagi ciężkiej umiały ziać ogniem lub pluć kwasem. Tylko parę orientalnych ras z Turcji byłoby w stanie to zrobić zważywszy na te okoliczności. W głowie herosa powstawał misterny plan ucieczki lub, jeśli będzie trzeba, walki. Dużo wiedział o smokach z ksiąg pochodzących z czasów, gdy były one zaprzęgane przez ludzi. To o tym opowiadała mu Saphira. Był dość duży, a jego ogniste, czerwone łuski lśniły niemal jak otaczające go kosztowności. Groźne oczy jeszcze raz uważnie zlustrowały Willa. Na trybunach rozległy się nieprzychylne mu syki zebranych.
Czarnowłosy chłopak był co najmniej zaniepokojony swoim położeniem. Sądząc po reakcji pozostałych smoków trafił na podejrzanego typa. Wróg publiczny, czy co? „Może i wygląda groźnie, ale raczej nic mu nie zrobi, prawda?” – spytał sam siebie, niepewny, jaką odpowiedź spodziewał się usłyszeć. No cóż, wciąż żył, co prawdopodobnie o czymś świadczyło. Will nie był jednak do końca przekonany. „Lepiej spodziewać się najgorszego” – podsumował swoje rozmyślania. Wtedy z widowni rozległo się ciche, pojedyncze warknięcie. Nie uszło ono uwadze ognistego smoka. Zaśmiał się gardłowo i zapytał kpiącym głosem pewny swojej dominacji nad innymi smokami i strach, którym trzymał je w ryzach.
– No co, kto mi się sprzeciwi? Tchórze, nie macie ze mną szans…
– Ty wredna kreaturo… – zaczęła Camille, smukła smoczyca z drugiego rzędu. Miała białe niczym śnieg łuski, brązowe oczy i ciemno-czerwone akcenty na całym ciele. Należała do najpiękniejszych smoków, lecz gdyby doszło do walki, co często zdarzało się podczas Ceremonii Wyboru, nie miałaby szans przeciwko Arsonistowi.
Przewodniczący przerwał im, zanim doszło do kłótni. Odezwał się zmęczonym całą sytuacją głosem, bez cienia nadziei na twierdzącą odpowiedź:
– Czy ktoś ma cokolwiek przeciwko?
Zapadła cisza. Ale nie na długo. Po chwili loży dobiegł ich dźwięczny i piękny, aczkolwiek stanowczy głos:
– Owszem. Ja mam.
^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^
*(ang.) Arsonist – Podpalacz
Super! Opko zaczyna być coraz ciekawsze.
Już nie mogę się doczekać dalszej części
Nie będę spamować swoich komentarzy. Ty Jane wiesz. 😀
chce i – chce ich
W opisie tego smoka powtarzasz ,,był” i ,,jego”.
Jak piszesz o jej bracie i miłości do książek za często pojawia się ,,jej”.
była jeszcze malutka. Uwielbiała czytać, ale teraz była – powtórzenie była
Uuuu… Robi się ciekawie, całkiem nieźle zrobiłaś napięcie na końcu, choć mogłabyś je wzmocnić. A opko bardzo dobre – opisy były, dialogi i trochę przemyśleń bohaterów też.
Z chęcia przeczytam CD.
Już wysyłam Jest nieźle <3
Super. Dziewczyny już wymieniły błędy, więc oszczędzę moje palce :). Saphira? Czyżbyś czytała Eragona? Ja go uuuuwiiiieeeelbiaaaam…. :*
Tak Eragon……. Najlepsza ksiąrzka o smokach forever. 😀
Wow… Akcja się rozkręca i nie mogę się doczekać co dalej ^-^ super napięcie zrobiłaś na koniec