Kolejna część, jeeej! Dedykacja dla, ekhem, Hestiuni, Rahisi, hestii14-, Melii, carmel i Raisy. Dzięki dziewczyny za miłe komenty. Proszę, jeśli przeczytasz skomentuj, shejtuj, cokolwiek. Myślę, że ta część jest całkiem spoko. Jak dla mnie…
—
– Amorki
Rozdział II
„Ucieczka”
„I to jest właśnie istota wolności: mieć najważniejszą rzecz na świecie, a jej nie posiadać.”
Paulo Coelho
Ostrze błysnęło. Dziewczyna usłyszała tylko brzęk metalu. Powoli otworzyła jedno oko, rozglądając się dookoła. Zaczynała się bać. Wszystkie postacie patrzyły na nią wyczekującą. Zacisnęła zęby i pięści. Mimo woli zarumieniła się. Nienawidziła być w centrum uwagi. Nigdy nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Pamietała, jak kiedyś zakochała się. To było niedalej jak miesiąc temu. Za każdym razem jak ten chłopak na nią patrzył robiła się czerwona i uciekała. Tak, to prawda. Była tchórzem, ale miała swoją godność. Nigdy by się do tego nie przyznała.
Otrząsnęła się z tej myśli. Wstała z klęczek i łańcuchy spadły na podłogę z brzdękiem. Przez chwilę nie wiedziała co ma robić. Czuła na sobie wściekłe spojrzenie Zayn’a. Chłopak nigdy nie miał do niej cierpliwości. Zawsze robiła mu na przekór. Teraz rzuciła mu ponaglające spojrzenie, a jej dłonie zapłonęły żywym ogniem. Rzuciła szybko okiem na Boreasza. Zmarszczyła brwi, widząc jak zamyślony się jej przygląda.
– No, dalej! – popędzała Zayn’a. – Chyba nie zamierzasz tłumaczyć się Drake’owi jak zginęliśmy.
Drake był ich opiekunem. Zajmował się nimi. Był szatynem o ciemnych oczach. Miał dwadzieścia lat i studiował. Nie mieli pojęcia jakim cudem było go stać na ich utrzymanie. Może napadł na bank, a może dostał od bogatych rodziców. Nie zastanawiali się nad tym specjalnie. Wiedzieli o nim też to, że był synem Nike. Dziwne, bo nie miał nic wspólnego ze zwycięstwem.
Chłopak otzrąsnął się z szoku i chwycił pewniej rękojeść miecza. Była biała wykuta na kształt głowy hydry. W jego rodzinie znajdował się od pokoleń, nazywano go Lámpo. Zayn wywodził się z rodu Achillesa. Kochał swoje ostrze za to, że jeżeli ktoś inny niż potomek Achillesa go dotknie zginie na miejscu. Zatoczył nim krąg wokół siebie rozcinając na pół dwóch strażników. Rozsypali się na kawałki i z podmuchem wiatru zostali wyniesieni.
Ashley rzuciła kulami ognia w rzeźby stojące najbliżej. Przez chwilę zajęły się płomieniami, po czym zgasły. Stały tak dosyć długo, jednak po chwili rozpłynęły się i pozostała po nich tylko kałuża. Dziewczyna nie mogła spalić boga, więc wyciągnęła swoją spinkę, która zmieniała się w łuk. Kołczan był w komlecie, podarek od Artemidy. Groty strzał zrobiono ze skał meteorytu. Dostała ich nieskończony zapas, to znaczy kołczan był zaczarowany, by przybywały strzały. Jej ulubioną bronią był łuk refleksyjny, ale nie byle jaki. Majdan wyrzeźbiono na kształt ciała smoka. Jedno z ramion było głową z rubinami jako oczy, a drugie ogonem z ostrym zakończeniem niczym sztylet. Sięgnęła po strzałę i naciągnęła na cięciwę. Napawała się dotykiem broni. Nigdy nie chybiała, a jeden strzał był zabójczy.
Na oślep strzeliła w prawdziwych strażników i uciekła z sali. Zayn jeszcze przez chwilę siekł mieczem, po czym pobiegł w ślad za siostrą. Co po chwila blondynka odwracała się do tyłu i strzelała do strażników? Wyciągnęła strzałę, sciągnęła łopatki napinając cięciwę, wymierzyła i strzeliła. Dwóch obrońców Boreasza nabiło się na grot. Próbowali go złamać, ale zbyt głęboko przeszył ich ciała. Padli martwi na ziemię.
Chłopak zagwizdał głośno. Błagał w myślach, by usłyszały wezwanie. Nie zawiódł się, po kilku sekundach przez okno korytarza wpadły dwa pegazy. Jeden czarny należący do Ash, nazywał się Astéri. Był raczej mały w porównaniu do drugiego, należącego do Zayn’a Satanása. Tamten aż rwał się do lotu, a zwierzak chłopaka zachowywał stoicki spokój. Satanás był biały w czarne łatki, Ashley nazywała go nawet krową.
Zwinnie wsiedli na grzbiety wierzchowców. Pegazy wiedziały co miały robić. Rozwinęly skrzydła i wyfrunęły przez okno, zbijając szybę. Boreasz wysłał za nimi tuzin ventusów. Rozwścieczone duchy wiatru były bardzo szybkie. Niestety nie grzeszyły też rozumem, więc czasami jakiś zbłąkany duszek wpadał na kaczki, ptaki i inne latające cosie.
Jeden z ventusów wysunął się do przodu i leciał teraz tuż za Ashley. Czuła mroźne powietrze na karku, ale nie zwracała na to większej uwagi.
– Ash! – wrzasnął Zayn. – Lądujemy! Nie damy rady zgubić ventusów w powietrzu! Ukryjemy się w lesie!
Dziewczyna pokiwała głową.
– Nie ma sprawy! – odparła. – Ale musimy wrócić przed ósmą, bo dostaniemy szlaban!
Oboje starali się przekrzyczeć wiatr, który porywał słowa. Chłopak wywrócił oczami i zaczął lecieć w dół. Wiatr mierzwił mu włosy. Nachylił się na grzbiecie pegaza, żeby zmniejszyć opór powietrza. Ziemia zbliżała się szybciej niż podejrzewał. Zmrużył oczy i chwycił się mocniej szyi wierzchowca. Gałęzie drzew charowały mu twarz. Z kilku zadrapań ciekła krew, którą czuł. Mimo to wytrwale brnął dalej. Satanás zarżał ostrzegawczo. Ventusy zepchnęły Ashley z pegaza. Blondynka spadała w dół, krzyczała. Miałą świadomość, że jeśli spadnie z tej wysokości zabije się.
Zayn bez zastanowienia rzucił się z pegaza w dół. Starał się ją dogonić. Jako syn Zeusa mógł ich unieść, a przynajmniej opóźnić upadek. Był już blisko, ale ciągle nie mógł jej dosięgnąć. W końcu złapał ją za rękę i pociągnął w górę. Jego myśli szalały, a mimo to wiedział co rozkazać wiatrom. Powoli opuszczały ich ku ziemii, dopóki Boreasz nie wysłał wichury za nimi.
Głucho uderzyli o ziemię. Ashley jęknęła i przetoczyła się na bok. Była nieźle poobijana. Zayn miał całą twarz we krwi. Pegazy odleciały.
– Nienawidzę cię – mruknęła z uśmiechem dziewczyna do brata.
Odwzajemnił uśmiech.
– Wyglądasz jak siedem nieszczęść – odrzekł.
Oboje zaśmiali się. Gdyby ktoś ich teraz zobaczył pomyślałby, że są nienormalni. Cali poobijani i we krwi dopiero co spadli z nieba, a teraz zanosili się śmiechem. Powoli wstali i odkryli, że nie są sami. Oprócz nich była tu dwójka istot boskich. Zeus i Hermes. No świetnie, tylko tego nam było trzeba.
– Jesteście niedpowiedzialni – skwitował Hermes. – Moja mała córeczka już tak wiele potrafi. Chodź tu…
Powiedział i ją uścisnął. Pan nieba rzucił mu karcące spojrzenie i zwrócił się do syna. Jego oczy miotały pioruny. Na nastolatkach nie zrobiło to wrażenia.
– To było lekkomyślne z twojej strony, ale i bardzo szlachetne, że bronisz siostry.
– Do rzeczy – warknął Zayn.
Zeus zmarszczył brwi.
– Macie misję – przypomniał. – Czas nagli. Potwory rosną w siłę i są w stanie samodzielnie myśleć w tym stopniu, że spiskują przeciw nam.
– Nam? Czy tobie? – prychnęła Ashley. Widząc złowrogie spojrzenie gromowładnego dodała. – No dalej, spal mnie! A no tak, nie możesz. Ogień to ja. Kontynuując, całe twoje nieśmiertelne życie miałeś ludzi od czarnej roboty. Mam wrażenie, że nie umiesz nawet sam myśleć. Hera, twoja kochana żona, co ty byś bez niej zrobił. Koleś, jesteś panem nieba, a mimo to potrzebujesz ochrony. „O nie! Mój boski tyłek jest zagrożony, ratujcie!”. Tak, tak właśnie mówisz, jak mała dziewczynka. Masz jeszcze coś do powiedzenia?
Uśmiechnęła się zwycięsko. I odwróciła podążając głębiej w las. Zatrzymał ją głos.
– Idziecie do Obozu – rozkazał Zeus i rozpłynęli się.
– No jasne. Mówi ogólnie, a potem oczekuje szczegółów. Nienawidzę go – mruknął Zayn.
Zobaczyli przed sobą kopułę energii. Pulsowała co jakiś czas, dając znać o swej obecności. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę. To ją przerastało. Nie zabije niewinnego człowieka. To nieludzkie, to złe, to okrutne, to niewybaczalne. Zamknęła oczy i starała się oczyścić umysł z gonitwy myśli. Co ma zrobić? Co zrobić?
Zrobiła krok w przód. Zawahała się. Już miała się cofnąć, ale poczuła dłoń brata na ramieniu. Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku.
– Nie chcę pozbawiać nikogo życia – załkała. – Nie chcę z tym żyć.
Westchnął głęboko. Rozumiał ją bardzo dobrze.
– Wiem siostrzyczko, wiem – mruknął. – Ale musimy.
Po tych jakże optymistycznych słowach ruszyli naprzód.
Superrrr….. fajny pomysł i może być ciekawie. Wiosna wszyscy mają wene. Nawet ja będe pisać opko ale się boje jak cholera. 😀
No i fajne bo krótkie. Długie opka są przeważnie nudne bo się ciągnnnnnom a nic się praktycznie nie dzieje.
Dzięki, a bać się nie ma czego. Najważniejsze, by Tobie się podobało. Owszem reszta też ważne, ale ważne co Ty o tym myślisz 😀
Ja uważam że pomysł fajny. Ale u mnie z opkami troche jak z rysowaniem. Miałam narysować Atene Partenos a narysowałam Demeter z wężem na plecach. o_O Chodzi mi oto że mam pomysł codzienie coś zmieniam usówam elementy i sceny które mi się nie podobają i wychodzi budyń frugo. Po 2 mies. nudzi mi się ten pomysł i w przechodze na nastempny. Ale dzisiaj przełamuje bariere mojego lenistwa z ADHD i pisze. Pewnie koło 23 i do szkoły nie wstane ale sukces wymaga ofiar. 😉
Poszło i jak będzie więcej niż 30 hejtów to twoja wina. I dzięki za dodanie odwagi.
Pisałam post u góry o 23: 54. I WTF? Ten o 23:55
Wiedzieli o nim też to, że był synem Nike. Dziwne, bo nie miał nic wspólnego ze zwycięstwem – Nic dodać, nic ująć.
Drake był ich opiekunem. Zajmował się nimi. Był – był, był. Powtórzenie
otzrąsnął – otrząsnął
Rozwinęly – rozwinęły
Ciekawe, naprawdę. Szczególnie końcówka, choć opis walki też dobry. No, no, opko robi się coraz bardziej fascynujące.
A ja się z tb gwiazdo nie zgadzam – wolę długie opka (ale bez przesady, też nie lubię takich na 40 stron w Wordzie. Choć tu aż tak długich nie ma). I zależy od pisarza – u niektórych dzieje się aż nadto, a u niektórych strasznie małooo. I tu masz racje, wtedy to jest okropnie mozolne XD
Piszcie, dziewczyny ;*
No właśnie oto mi chodziło. Świetnie to ujełaś. 😀
Bardzo fajne czekam na cd
Super Jedno z niewielu opek, które czytam <3
Dedykacja dla mnie? Bardzo dziękuję 😀 ale nie myśl, że potraktuje łagodnie twoje niektóre błędy:
1) Tworzysz bardzo krótkie zdania. To nie jest błąd jako taki, na wszelkich testach i sprawdzianach uznaje się to jako za zaletę, ale kiedy piszemy dla przyjemności warto trochę pokombinować.
2) Akcja jak dla mnie jest strasznie chaotyczna. Piszesz o wielkiej ucieczce. Te emocje przecież Boreasz zaraz ich zabije! O nie! Napięcie sięga zenitu i nagle… piszesz że jej pegaz był w łaty :/ Wiem że chciałaś dodać opis aby przybliżyć czytelnikom świat twoich bohaterów, ale musisz popracować nad wyczuciem.
Na razie to tyle wiem że następna część będzie jeszcze lepsza więc nie przejmuj się drobnymi błędami 😉
Dzięki za dedykacje 😀 dopiero teraz dorwałam się do komputera no więc troche spuźniona piszę to co wszyscy powyżej czyli mianowicie:
Super opko było pare błędów takich jak np.
-co po chwila- raczej co chwila
-charowały mu twarz- ja bym napisała raniły mu twarz albo boleśnie smagały go po twarzy
Więcej błędów raczej nie widziałam. Czekam na CD 😀