Moi drodzy. Nie mam wcale weny, więc coś czuję, że postaram się skończyć to opko w jeszcze kilku rozdziałach i zacząć nowe/wrócić do „Gdzie ty tam i ja”. (pytanie: co wolicie- żebym dłużej pisała to i dokładniej, bardziej rozbudowała, albo skończyła to i wróciła do gdzie ty/nowe opko)
Dedykacja dla mojej ukochanej jaraczki, carmelka, Kiry, Amorki, Annieee, Hestii, Annabeth554, Kate240 i Pani D. Wszystkie jesteście wspaniałe, dzięki was chce mi się pisać, a że kocham to robić, to jestem wam wdzięczna!
ANNABETH24
Dobra, wytłumaczmy sobie jedną rzecz. Na kłamstwie nikt daleko nigdy nie zajechał, prawda? Jest wiele przypadków w książkach, filmach, dramatach, nowelach, powieściach, życiu codziennym i gdzie kto będzie chciał spojrzeć, że wszyscy, którzy kłamią albo giną, albo mają przerąbane. Tylko trochę później niż ci, co mówią to, co pomyśleli. Więc ja, postanowiłem zmądrzeć i od dziś jestem nowym i lepszym człowiekiem. A lepsiejsi ludzie nie kłamią.
Duma i satysfakcja znikły z twarzy Styks w takim samym tempie, w jakim pojawiło się na niej zdumienie. Patrzyła się na mnie tak, jak Nathan patrzył się na mojego dziadka, który stwierdził, że syn Hypnosa jest moim chłopakiem. Szok najwyższego poziomu zmieszany z przerażeniem i lekką wściekłością.
Nathan i Styks mieli w tym momencie podobne miny. Oboje wyglądali tak, jakby chcieli mnie rozszarpać na strzępy a ich wzrok życzył mi najpotworniejszej śmierci… Choć jak tak na nich patrzyłem, to nie wiedziałem, kogo bałem się bardziej.
– Coś ty powiedział?- wydusiła z siebie Styks przerażająco zimnym głosem.
– Właśnie!- potwierdził Nathan.- Czy ty wiesz, co wła…
– Wiem, co właśnie zrobiłem- odrzekłem przyjacielowi i zwróciłem się do bogini tej-no cóż, taka prawda- śmierdzącej rzeki.- Szanowna pani, czy nie zapytała się mnie pani właśnie jak rozpoznałem w pani boginię Styks?
– Owszem- warknęła, a jej mgiełka przybrała odcień chorobliwego granatu.
– Więc oczekiwałaś, że powiem prawdę. I proszę bardzo- oto ją usłyszałaś. Miałem skłamać?
Mina Styks była nieodgadniona. Patrzyła się z powagą spod przymrużonych powiek jakby próbowała przeczytać moje myśli. W końcu machnęła szeroko ręką, jakby wskazywała na coś, co jest przed nią.
– Cóż, masz rację. Tego oczekiwałam. Prawdy.
Mina Nathana była równie zabawna co przed chwilą. Cóż, powinien przywyknąć do tego, że jestem od niego lepsiejszy, czy też lepszy.
Bogini cały czas przeszywała nas wzrokiem, który nadal wydawał się wściekły.
– Tak więc, jak obiecałam, pomogę wam.- Po czym bez ostrzeżenia rozmyła się w powietrzu i została po niej tylko maleńkie strzępki jasno święcącej w ciemnościach mgiełki, która zadawała się wręcz zapraszać, byśmy poszli za nią. Sykso-mgła zaczęła powili sunąć przed siebie coraz bardziej się oddalając.
– Jak tylko przeżyjemy, to przysięgam, że cię zabiję- zaczął od razu Nathan, ruszając do przodu.- Wylądujesz w tych mrokach już na zawsze.
– To miłe z twojej strony- uśmiechnąłem się z politowaniem.- Wiesz, że przywiązuję się do miejsc.
– Ciebie porąbało do szpiku kości?- zapytał, nadal krocząc za boginię śmiertelnej rzeki która cały czas sunęła jako mały obłoczek. Tylko trochę upiorny.
– Często mi to mówisz. A patrz, za każdym razem mam szczęście i jednak mi się udaje, nie?
– Tak. Bardzo. Najpierw jak jakiś dupek prosisz biedną Mirandę o rękę i jak gdyby nigdy nic znikasz. A tak w ogóle, to nie jesteś za młody?
– No mówiłem już, że miałem to w planach, odkąd Oliwia pojawiła się w obozie!- przerwałem mu.
– Co nie zmienia faktu, że ja na jej miejscu bym cię zatłukł pierwszą rzeczą, jaka by mi wpadła do ręki- odrzekł poważnym tonem z kamienną miną. Wyglądał jak jakiś przemądrzały starszy brat. Do tego te dorosłe rysy twarzy, oliwkowa cera, zapadnięte policzki, lekkie cienie pod oczami. Jakbym był jego młodszym bratem, to bym się go bał. Ale na szczęście nie jestem.
– No, a potem-ciągnął- spotykasz bogini, która jako jedyna w tym cholernym Podziemiu może nam pomóc, a przynajmniej tak twierdzi twój ojciec. Zaczynasz od zajebistej gadki, że aż byłem z ciebie dumny, a potem wyjeżdżasz z ‘śmierdzącą rzeką’!
– O bogowie, byłem szczery- zawołałem podirytowany.- I przestań mi matkować.
– Ja ci matkuję?- zdumiał się oburzony i rozeźlony.
– Na chyba nie ja.
– Matkuję ci?
– Dobra… Ojcujesz mi!
– Ja przynajmniej wiem, jak należy się zachować, kretynie.
– Jakoś nie byłeś taki rozmowny jak ja, kiedy de facto tyłek ci uratowałem tą szczerością.
– Omal nie zabiłeś!
– Dobra, następnym razem nakłamię wszystkim i wszędzie, zadowolony?
– Nie!
– I bardzo dobrze, że nie jesteś zadowolony!- krzyknąłem, a w myślach postanowiłem, że jak następny bóg mnie o coś spyta, nie odpowiem szczerze. I bądź tu lepszym człowiekiem, cholera jasna. Wytrzymałem przy tym postanowieniu raptem cztery minuty! Przez resztę wędrówki za coraz jaśniej świecącym obłoczkiem nie odzywaliśmy się do siebie wcale, Nathan szedł za mną, nie mówiąc ani słowa.
W końcu strzępki mgły zrobiły się prawie białe i udało nam się zobaczyć, że stoimy na brzegu mętnej wody, która zdawała się wypływać ze skały obok. Było to dość dziwne, zważywszy na to, że w kamieniu nie było najmniejszej szczeliny, woda wyglądała jakby obijała się o gładką ścianę, ale widać było, że płynie. Niewielkie falki tylko to potwierdzały.
Styks niespodziewanie zmaterializowała się z wirujących strzępków białej chmurki. Efekt chyba miał wydać się upiorny, jednak taki nie był. Wyglądało to jak topielec wynurzający się z waty cukrowej. Oczywiście, gdybym był szczery powiedziałbym jej, że wygląda jak owieczka, ale skoro Nathanowi to aż tak nie pasuje, utrzymujmy ją w przekonaniu, że jest upiorna.
– Moja córka była u mnie już dawno- zaczęła bez wstępów.- Powiedziała o przepowiedniach, misjach, wszystkim, co powinnam wiedzieć. Tak więc wiem też, że wy dwaj, Mind i Abreem, chcecie dostać się do Ogrodu Hadesa, którego jestem strażniczką.
– Miło wiedzieć- zauważyłem pogodnie. Styks zignorowała moją uwagę.
– Jestem oddana Zeusowi i Hadesowi tak samo. Jako bóstwo wodne, którym jednak jestem- Wtedy dało się dostrzec nienawistne spojrzenie wymierzone w moim kierunku- przywiązana jestem do trzeciego z braci, Posejdona. To, co chcecie zrobić jest niebezpieczne. Nawet bardzo.
– No owszem, jak nas wpuścisz, Hades się wkurzy, że jesteś niewierna- powiedział Nathan.
– Tak. Ale Atena i Nike, poniekąd jedne z ulubienic Zeusa, otrzymały jego zgodę na to, żebym wypełniała jego wolę. Posejdon zachował w tej sprawie bezstronność. Hades nie wie, że chcę was tu wpuścić.
– Czyli wybór zależy od ciebie tak?- zapytałem, patrząc niepewnie na czarne wody Styksu, tego płynnego. Nie na boginię, która lewitowała kilka centymetrów nad ziemią przede mną.
– Tak. Nadal jestem po części niezależna. Jednak nie przepuszczę was od razu. Musicie udowodnić, że się nadajecie.
Po tych słowach na gładkim, czarnym kamieniu, z którego wypływała rzeka śmierci pojawiły się wrota. Proste, nie ozdobione niczym dwa skrzydła drzwi, które oddalone były od nas o około cztery metry czarnej zabójczej wody. Nathan spojrzał się na mnie przerażony, ramiona mu opadły, nagle stracił całą charyzmę i pewność siebie, którą emanował do tej pory. Styks wyglądała na bardziej rozbawioną.
– Mam nadzieję, że umiecie pływać- rzuciła na odchodne i niczym mgła pływająca w dół rozpuściła się w kłębach granatowej mgiełki i spłynęła w odmęty perlisto czarnej wody.
[Nathan]
– Mam dziwne wrażenie, że ta uszczypliwość na końcu była przesycona nadzieją, że ja jednak nie umiem pływać.- Mike podszedł do mnie i stanął obok.
Obaj chyba nie do końca byliśmy przekonani, co mamy zrobić. Rozum, rzecz jasna, już dawno powiedział, że innej drogi niż przepłynięcie do tych cholernych drzwinie ma, ale jednak od paru chwil stałem w milczeniu, mając niemożliwą nadzieję, że da się inaczej.
– Cóż, co nas nie zabije, to nas wzmocni- mruknąłem posępnie.
– To był najokropniejszy tekst, jaki mogłeś teraz walnąć- mruknął brunet i posłał mi karcące spojrzenie.
– Okropna to jest nasza sytuacja.
Mike pokiwał głową i podszedł do brzegu. Wszystko było dobrze widoczne, tak jak na Polach Elizejskich, przy wejściu. Te ciemności albo minęły, albo były zaledwie tworem magii bogini tej rzeki.
Chłopak kucnął i wsadził do wody jedną ze strzał. Zasyczało, uniósł się dym, po czym Mike uniósł rękę, w której jarzyła się pozostałość po grocie i połowa patyka. Uniósł znacząco brwi i zagwizdał z aprobatą. Odrzucił do rzeki pozostałość strzały i wyprostował się.
– Jakoś nie sądzę, by w tym dało się pływać.
Miał rację. Styks, jej czarne wody, które wypalały wszystko na swojej drodze. Ku mojemu zdumieniu dostrzegłem w oddali płynące jakieś rzeczy. Zabawki, pluszowego miśka, dyplomy, bilety, coś migotało jak kluczyki do domu lub samochodu… Wyglądało to jak procesja wszystkich niespełnionych marzeń, które uciekały od duszy, która przepłynęła te czarne wody. Przygnębiający widok, jednak mój umysł zbyt zajęty był szukaniem wyjścia z tego, co nas czekało.
– A może skoczymy…?- zapytałem z lichą nadzieją.
– Dobra, skacz pierwszy. Cztery metry, bez czegokolwiek, czego mógłbyś się złapać. A jak już wpadniesz do wody tak nagle, to mi otwórz te drzwi, bo tam wyraźnie widać ślad dłoni- zawołał poirytowany Mike, wskazując na drzwi, w których faktycznie odciśnięta była dłoń. Nie zauważyłem jej wcześniej.
Zacząłem nerwowo kręcić się po brzegu Styksu, przeklinając się, że nie noszę zapasowego pontonu w plecaku. Mike siedział na ziemi i od niechcenia rzucał kamienie do rzeki.
– Mógłbyś przestać?- warknąłem, kiedy kolejny kawałek skały z głuchym chlupnięciem wpadł do wody.- To nic nie da!
– A jednak mam nadzieję, że uderzy tę boginię w jej cholerną głowę- westchnął i podniósł się z ziemi.- To co? Płyniemy?- spytał, zacierając dłonie, ale widać było, że jest równie przerażony i niechętny do tego czynu co ja.
– Ej, czy to oznacza, że będziemy mocniejsi?
– Tak, chyba tak. Piękno Achillesa, czy jakoś tak.
– Błogosławieństwo chyba- poprawiłem go, uśmiechając się ironicznie, a on tylko machnął ręką.
– To tylko nazwa. Ważne jest to, że jakkolwiek to by się nie nazywało, musimy tam wejść.
– Mike, a nie było też w jakiś historiach czegoś takiego, że trzeba się przygotować?- zapytałem go, a on zastanowił się, po czym pokiwał głową.
– Chyba tak- odrzekł powoli.- Było coś takiego, że należy najpierw pomyśleć o tym, co trzyma cię na powierzchni, czy coś w tym stylu. O ile też pamiętam wszystkie bajeczki i legendy, to zaraz z rzeki wyskoczy widmo Achillesa i zacznie nas od tego pomysłu odciągać.
– Nie uważam, jak mam być szczery- mruknąłem.
Coś mi mówiło, że czyby jakiekolwiek widmo miało nas odciągnąć od tego pomysłu, to byłaby to Styks. Achilles był pod jej opieką, był jej jakby poddany, więc nie bardzo wierzyłem, że go zobaczymy. Przecież sama Styks powiedziała, że to jest to, co mamy zrobić, by dostać się do Ogrodu Hadesa. Właśnie, do Ogrodu. Nie wchodzimy do tej rzeki, żeby zdobyć moc graniczną z niepokonaniem. My tylko chcemy dostać się do tajnego miejsca, należącego do samego Władcy Podziemi.
Mike podszedł do brzegu i zrobił ruch, jakby chciał skoczyć do wody na mieliznę. Nic się nie wydarzyło.
– Masz rację, nie ma żadnego widma- powiedział.- Więc nic już nam nie pomoże.
– Dokładnie- przytaknąłem.- Wchodzę, póki wiem czemu to robię- powiedziałem bardziej do siebie, niż do niego i pewnym krokiem zacząłem zbliżać się do brzegu, a potem dalej w wodę.
Zetknięcie się z tą okropną, czarną wodą oznaczało nic innego jak ból, którego nie doświadczyłem nigdy. Chciałem krzyczeć, uwolnić się od tego, ale to na nic. Miliardy cienkich i gorących igieł wbiło mi się z całe ciało, kiedy straciłem grunt pod nogami.
Zacząłem się topić, mimo tego, że pływać umiałem dość dobrze. Panika ogarnęła mnie całkowicie.
Nagle skądś pojawił się Mike. Stał naprzeciwko mnie i szczerzył się jak zwykle.
– To przykre, że teraz nawet razem toniemy- powiedział do mnie chłopak.- Postaraj się stary, dobra?
Mówiąc to, woda przede mną zafalowała i w ułamku sekundy mignęło mi ostatnie pół roku. Mike, który jako jedyny zachowywał się normalnie po śmierci Jane, potem jak to ja musiałem odciągnąć go od martwego ciała Mirandy, całe lato, gdy głodził się i nie odzywał do nikogo, aż do momentu, kiedy staliśmy nad brzegiem Styksu.
Czy to możliwe, że on jest najbliższą osobą, jaką posiadam? To brzmiało jednocześnie pocieszająco, że ktoś taki jest, ale z drugiej strony podkreślało jak beznadziejnie samotny i opuszczony jestem. Ta myśl nie pomogła. Igły wybijały się w moje ciało coraz mocniej, coraz trudniej było mi robić cokolwiek.
Z rozmyślań wyrwała mnie Atena. Bogini na chwilę zatrzymała na chwilę panikę, ale nie odezwała się, po prostu rzuciła mi mordercze spojrzenie, aż znikła. Jednak z mojej głowie pojawiła się myśl, jakby zdanie, które bogini chciałaby wypowiedzieć, ale nie powiedziała mi. Jego przekaz był jasny i prosty: albo teraz sobie poradzę, albo spieprzę wszystko, co do tej pory miałem.
Wtedy pojawiła się Miranda, nie miałem pojęcia, czemu ona. Jedyne co mnie z nią łączyło, to kilka godzin przed śmiercią Jane i to, jak ją rozumiałem po jej śmierci. Nic więcej. Jednak dziewczyna, a właściwie narzeczona mojego przyjaciele pojawiła się przede mną a w głowie zadźwięczał mi jej głos:
– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że pojawiłeś się w jej życiu. Nie schrzań tego- uśmiechnęła się szeroko i też znikła, tym razem bez żadnych wspomnień.
Potem pojawiła się jej twarz. Czarne proste włosy, okalające twarz, sięgające do łopatek, nierówno obcięte. Szare oczy, wąskie usta, wykrzywione w sarkastycznym grymasie.
– Nie potrafisz bez nich żyć, co?- spytała się. Było to zdanie, które niechcący, ale uratowało mnie przed tą suką Emily. Jedno zdanie, a tyle dostałem motywacji, by nie wziąć już ani jednego cukierka.- Nathan, błagam cię, nie mów, że wypłynąć też nie potrafisz?
– Potrafię- oburzyłem się w myślach i nagle igiełki przestały tak boleśnie wrzynać mi się w ciało.- Możemy się założyć.
Jane uśmiechnęła się zwycięsko i z satysfakcją pokiwała głową.
– Lubię, jak się uśmiechasz- dodała.
I znikła. Ale miała rację, to coś w tym było. Jak dałem sobie radę z cukierkami, to czym dla mnie jest jakąś tam najmroczniejsza rzeka Podziemia, Styks? Niczym. Niczym ważnym. To dziwne do wyjaśnienia, ale w słowach Jane, a może bardziej w jej widoku znów była ta magiczna motywacja. Po raz drugi mnie uratowała tylko dlatego, że chciałem jej zaimponować, czy coś w tym stylu. Znowu mnie na to złapała.
Wynurzyłem się spod wody, dokładnie w miejscu, gdzie kiedyś były zamknięte drzwi. Jednak ich wrota były szeroko otwarte, a zza nich wychylała się głowa Mika, siedzącego na półce skalnej i nerwowo wpatrującego się w wodę. Kiedy mnie zauważył przeklął głośno i szybko chwycił mnie za łokieć, potem za kołnierz bluzy i wciągnął za wrota. Kiedy tylko je minąłem, znikły. Nie tyle, co się zamknęły, tylko znikły. Jak spojrzałem w miejsce, w którym były, zobaczyłem pole. Po prostu- nagle znaleźliśmy się na środku pola.
To jest niesamowite. Ty jesteś niesamowita. Mick jest niesamowity.
Mick chce być lepszy, hahaha xD Powodzenia 😀 Choć. Bogowie mu nie pozwolą pewnie >.<
Dialogi są strasznie normalne, takie jakbym była obok, a oni istnieli.
Dobra, ja mam infę. Ale to jest świetne i nie wiem co jeszcze mogę napisać, bo… Jest b. dobre i nie ma co się przyczepić 😀
Pozdrawiam,
Annie.
Hahah kochana <3 I tak wgl to Mike chce być lepsiejszy, nie lepszy ;* tak by było za prosto 😀
CUDOWNE! 😀 Czy ja ci kiedyś pisałam jak kocham to opko? Nie? To piszę teraz. Ja je po prostu ubóstwiam. Zgadzam się z Annieee, jesteś niesamowita, dialogi są obłędne, a chłopcy świetni jak zawsze 😉 O i dziękuję za dedyczkę.
PS Przepraszam, że już od baaaardzo długiego czasu nic nie wstawiam. Niestety, trzecia klasa gimnazjum i wizja zbliżającego się egzaminu dają nieźle w kość oraz mocno wpływają na samopoczucie i wenę każdego herosa
Wow, twoje opko czytałam jako jedno z pierwszych na blogu. Jak zwykle jest super tryska humorem i przygodą. Bohaterowie są tacy realni. Ogólnie nie mam uwag, jest super. No i dziękuję za dedyczkę 😉
Dziękuję poprawiłyście mi humor :3 byłam dziś mega przybita, słowo! Aż wam się wyżalę :c po pierwsze, miałam dziś sprawdzian z niemieckiego, a tak właściwie jego połowę (2dni) i poszło mi tak fatalnie bo nie zdążyłam 3 zadań a je umiałam, bo zdążyłam tylko przeczytać polecenia -_- i teraz dostanę dwie 1 wagi trzeciej co równa się sześć 1… czyli mam zagrożenie z niemieckiego
a po drugie, chłopak, ktróy mi się podoba od roku, ale jest z wyższej klasy, dziś chciał do mnie podejść i pogadać, bo on mnie kojarzy, a akurat byłam przybita tym niemieckim i stałam do niego tyłem i jęczałam. A on chciał podejść i zapytać co się stało! I w momencie kiedy już miał się odezwać ja się nagle zerwałam i uciekłam, bo zapomniałam o pracy domowej na matmie! A moja przyjaciółka która ze mną gadała i która tam została jak uciekłam, mówiła potem, że z tym chłopakiem zaczęła się śmiać ;—; Przez głupią matmę straciłam okazję żeby z nim pogadać!!! >.< jestem na siebie wściekła
Przepraszam za spam, ale jestem zuaaaa :c
i dlatego dziękuję za tak miłe komentarze :3 Kira, czekam na twoje prace, ale się nie spiesz ;p ja dojcza zawaliłam min dla tego, że pisałam tą część.
HAHAHA DZIECKO SZCZĘŚCIA! <3 Musisz stać się lepsiejszym człowiekiem :3
Oj nie martw się, zawsze możesz przyjechać do mnie i chodzić ze mną do szkoły albo pojedziemy za granicę szukać równie przystojnych chłopaków jak ten twój ;*
opko super jesteś niesamowitą pisarką, powiedz polonistce że nasz mieć 5 na koniec. Mike, kocham cię, Nathan, ciebie też. Masz ożywić dziewczyny. A co do opka to nie wiem… Napisz to, a potem skończ gdzie ty, zobaczymy a ja tak wszystko co twoje będę czytać i płakać jak podczas czytania takich prawdziwych książek, że nie żyję w tym fantastycznym świecie. To przez nierealistyczność tych dialogów -_- ranisz mnie.
Dziękuję <3 jak zwykle boskie ;333 Chcę stać się lepszym człowiekiem- przecież cioto ty jesteś herosem nie człowiekiem ;p. Biedna Ann :c Do tego trzeba mieć wieeelkiego pecha </3 Jeśli jutro znowu go zobaczysz, to możesz znowu zacząć jęczeć i może podejdzie znowu 😉 Trzymam kciuki + powodzenia 😀
Nie bój nic, Ann! Nauczyciel zgubi Twój sprawdzian, ja ci to mówię xD Popieram Hestię- jojcz dzisiaj, na pewno znowu podejdzie ;*
A opko… cudne <3 chłopcy są idealni!
Dzięki za dedykację, ty jaraczko ty… ;3
Och dziękuję za dedyczkę nie wiedziałam że byłam aż tak pomocna,no ale co do rozdziału jak zwykle genialny! kocham te kłótnie Nathana i Mikea. Kocham ich,kocham Mirandę and Jane, kocham jak piszesz.
Ps. Obyś nigdy nie przestała pisać bo będę spamować smutnymi minkami. A teraz weny życzę, weny!
Pss. Pisz szybko kolejny rozdział, tylko tym razem nie zawalaj żadnego przedmiotu!
Bosz, jak zwykle genialne. Człowiek tylko siedzi i się zachwyca nad twoim stylem *.* Wszystko było cudowne, do tego ta lekkość i trochę humoru chłopaków <333
A jeśli chodzi o chłopaka, to sama do niego podleć i pogadaj. Kobito, przecież jesteś ładna i niezależna, jak jakaś Amazonka! Pokaż mu, że płeć piękna umie pierwsza zagadać ;D
A jeśli chodzi o spr. to zgadzam się z siostrzyczką, facet na stówę je zgubi 😉