Pływać, zawsze i tylko pływać! Chłodny dotyk wody, delikatne muśnięcia wodorostów! Tak cudownie jest nurkować razem z dorszami, obserwować ławice sardynek! Och, mogłabym tak wiecznie… cudownie i tak przyjemnie…
Wróciłam ,, na ziemię’’ widząc czerwoną kulę na łańcuchu unoszącą się w wodzie obok mnie. To pewnie sygnał od Nicoli, tak… Zaraz, sygnał od Nicoli!
Gwałtownie wynurzyłam się z wody. Więc jednak przyszli! A byłam przekonana, że nie przybędą. Zresztą, tak było by chyba lepiej. Ale może jednak się zgodzili na układ. Bo jeśli nie…
Ich łódka przybliżała się w wolnym tempie. W pewnym momencie podniosła się postać o smukłej sylwetce. Wzięła do rąk jakiś przedmiot i uniosła go w naszą stronę. Zbyt późno zrozumiałam, że przedmiot to łuk. Wycelowany w naszą stronę łuk. I to łuk ze spiżowymi strzałami.
W prawym boku rozdarł mnie rwący ból. Poczułam, że wypadam z łódki, usłyszałam jeszcze krzyk Nicoli, aż znów omotał mnie prąd morski. Woda jeszcze raz przyniosła mi orzeźwienie. Nurt wiódł mnie głębiej, głębiej. Ale widzicie, nie zabił mnie, nie udusił. Bo jestem Carrie. Bo jestem córką Posejdona.
hestia14
Krótkie :[ Nawet nie zdążyłam się ogarnąć w fabule, bo skończyłaś opowiadanie xD
Następne będzie dłuższe
Krótkie, ale zaciekawiłaś mnie. Tak szczerze, to nie mogę Ci obiecać, że przeczytam kolejną cześć, ale jak tylko będzie mi się chciało (jestem wielkim leniem jak coś :P) i jak będę miała czas i możliwość to przeczytam. 😉
Ehm mogłaś trochę to rozwinąć :/ . Ale i tak mi się podobało
Ehm mogłaś trochę to rozwinąć :/ . Ale i tak mi się podobało
😛
…
Ja będę krytyczna, bo taka moja natura. Nie chcę wyjść na wredną, ale cóż… bywa.
Tekst pisany nieudolnie. Nieudolnie; w sensie, z dużym trudem. W niektórych momentach, słowa były nieumiejętnie dobrane.
Fabuła – fabuły właściwie nie ma. No bo ciężko mówić o akcji w dwunastolinijkowym tekście. Jednak podejście do tematu jest intrygujące. Tu jakiś układ, z drugiej strony atak. Jeśli autorka się postara to wyjdzie niezła opowiastka.
Ode mnie wielki plus za imię w tytule. Nie wiem czy wiesz, ale właśnie tak miała na imię postać z książki Kinga. Zresztą z jednej, z moich ulubionych książek. Więc zaplusowałaś samym tytułem.
Czekam na ciąg dalszy i z chęcią go przeczytam.
Pozdrawiam, Franca
Zgadzam się z Esme – opowiadanie jest nieco nijakie, troszeczkę pokręcone, ale powiem ci, że mimo to czytało się całkiem nieźle. Ale jest dużo za krótkie i następne musi być dłuższe, spoko?
w porządku, dzięki za uwagi pierwszy raz pisałam coś takiego