Ostatnia cześć, chyba, że potrzebny będzie epilog. Z dedykacją dla wszystkich osób, komentujących i błagających o to, zęby Flyn nie zginął, bo na wszystkie takie napisy, w mojej głowie pojawiała się jedna odpowiedź: „Ależ moi drodzy…. On już zginął.”
Wasza ANNABETH24
Zdałam sobie sprawę, że to ja krzyczę. Nagle, odzyskałam zdolność ruchu i jak trafiona gromem szarpnęłam drzwi. Wpadłam z powrotem na ciemną klatkę schodową i zaczęłam pędzić na oślep w dół. Jedną ręką trzymałam poręczy, drugą wyciągałam przed siebie, bo kilkakrotnie wpadłam na ścianie przez rozbieg na schodach. Wirowało mi w głowie, cholernie bolała mnie skroń, nie wspominając już o łydce.
-To tylko sen!- jęknęłam roztrzęsiona i po raz setny nogi się pode mną ugięły, bo zsunęłam się na pięcie z kilku schodków.
Ostatnie piętro dosłownie się sturlałam. Krzycząc przeraźliwie z pieczenia, jakie odczuwałam w zranionej łydce wylądowałam na brzuchu tuż przed metalowymi drzwiami. Podniosłam się, ignorując swoje uczucia i odczucia i wypadłam na dwór. Rozejrzałam się. Znów wrzasnęłam i wybuchałam niepohamowanym płaczem.
– Flyn!- Chciałam po raz tysięczny tego cholernego dnia wrzasnąć a jedynie westchnęłam, zamiast cokolwiek powiedzieć. Momentalnie runęłam na kolana obok niego.
Leżał. Na ziemi. Bez ruchu. Oczy miał zamknięte. Nie…Nie oddychał. Znowu zalałam się Łazami, chwytając go za ramiona i potrząsając rozpaczliwie. Chciałam, żeby otworzył te durne oczy, żeby się uśmiechnął, żeby nazwał mnie młoda i oznajmił, że śmiesznie wyglądam jak płaczę. Żeby nawet powiedział, że jestem największa idiotką świata, powyzywał od czegokolwiek, byleby coś powiedział. A on nic!
Ruchy moich ramion zaczęły słabnąć. Płacz zmienił się w głośnie pociąganie nosem i potok łez, już bez krzyku. Usta wykrzywione w grymas bólu, zaczęły już tylko drżeć i bezwiednie układać się w niewypowiedziane słowa.
– Flyn, proszę cię, bardzo cię proszę. Przepraszam, że nie uciekłam od razu, to moja wina- szeptałam cicho, gładząc ręką jego policzek, pocierając wystające kości policzkowe.
Zaczęło do mnie to wszystko docierać. On zginął. Na zawsze. Już nigdy. Nigdy go nie zobaczę. Nie usłyszę, nie dotknę, nie poczuję nie zrobię z nim niczego! Nie zobaczę jak wykłóca się z nauczycielami, albo kolesiami, który zbyt długo na mnie patrzyli wzrokiem, którego nie lubił. Nie poczuję jego zapachu, nie usłyszę jak opowiada denne dowcipy. Koniec. Jego…działalność dobiegła końca. Koniec. Teraz leży tu przede mną…Nie, on już tu nie leży. To tylko jego ciało, obojętne na wszystko wokół. Nie wie, że się nad nim pochylam, nie wie, że płaczę. Nie wie, że jestem tu…
Zrozpaczona opadłam na chodnik obok niego i zalałam się łzami. Świadomość, że umarł. Że zginął. To było nie realne. Sen, zły sen. On chodził ze mną do szkoły. Kolega ze zwykłego życia. Nie jestem jakąś bohaterką filmu czy książki, której takie rzeczy się zdarzają. On był mój, mój aż do normalności. Nic niezwykłego. Jakbyście się czuli wy gdyby wam coś takiego się przytrafiło? Piątek popołudnie, cyklop zabijający najbliższego człowieka jakiego macie, Hmm?
Poczułam jak wszystko cichnie. Mój szloch, drgawki, które przeszywały moje ciało ustały, ból w głowie i gdzieś w okolicach klatki piersiowej też. Nagle zniknęło. Nic nie słyszałam. Mrok i cisza.
– Ten cyklop go dopadł. Możesz otworzyć oczy, jest w jednym kawałku.
– O bogowie, dzięki! Już się bałam, że będzie rozpłaszczony o chodnik… Tak, na to wygląda. Musiał go zaatakować na dachu. Bronił się, ale coś go musiało rozproszyć.
– Stawiam na tą śmiertelniczkę.
– Louis, nie mów tak nawet! Jest dzielniejsza od ciebie, to na pewno! To chyba ta jego dziewczyna, nie sądzisz? Mówił kiedyś o niej.
– Może. Ale cyklop trafił go pewnie prętem, o tym.
– Dlatego spadł. Ale dlaczego jest…taki czysty i no, wiesz…
– Oj przywyknij do tego: nie jest zmasakrowany. Spadł z piętnastego piętra. Pewnie dlatego, że był od Hekate. Spadając coś zaczarował, wyczarował, nie wiem. Ważne, że się nie zmasakrował.
– Tak. Pewnie dlatego, że wiedział, że ta dziewczyna go zobaczy. Nie chciał, żeby go zobaczyła jako krwawą plamę na chodniku…
– Ona żyje?
– O mamo, faktycznie, zapomniałam sprawdzić!
Poczułam czyjeś palce na szyi. Były zimne. Coś obróciło mnie na plecy, więc jęknęłam głośno.
– Tak, żyje. Masz coś dobrego dla śmiertelników? Bo chyba nektar i ambrozja ją zabije.
– Tak. Mam wodę i plastry.
Znowu usłyszałam, że ktoś klęka obok mnie i potem poczułam coś mokrego nad brwią. Ktoś przemywał mi ranę na głowie, a potem zajął się łydką.
– O fuj, biedna. Musiała nieźle oberwać.
Zaczęłam rozróżniać głosy. To był ewidentnie głos dziewczyny.
– To śmiertelniczka. Przeżyła kontakt z wściekłym cyklopem. Cudem jest to, że żyje.
Drugą osobą, która nade mną stała, był chłopak. W jego głosie pobrzmiewała lekka irytacja.
– Musi być bardzo dzielna. Zobacz, jak mocno rozwaliła sobie tą nogę.
Zapiekło mnie tak, że aż gwałtownie wciągnęłam powietrze i otworzyłam oczy.
Nade mną pochylał się brunet o zielono-niebieskich oczach. Wyciągał właśnie z kieszeni beżowej bluzy jakiś biały przedmiot i wręczył go dziewczynie, która klęczała przy mojej rozwalonej nodze. Żadne z nich nie zauważyło, że uchyliłam powieki. Ja sama też byłam nie do końca świadoma świata wokół mnie, ani co tu robię.
– Wezwałeś już karetkę?- spytała szczupła brunetka. Twarz miała wyjątkowo śliczną a burza włosów, nawet niekręconych, co czesanych wiatrem opadała jej na ramiona. Wielkie oprawki okularów co jakiś czas ześlizgiwały jej się w dół z nosa.
– Tak. Będą za chwilę. Masz miecz i swój sprzęt?
– Yhym- pokiwała głową, nie odrywając wzroku od mojego ciała.- Możesz iść, dam sobie radę. Zabierz tylko Flyna.
Na dźwięk tego imienia coś we mnie drgnęło. Nagle, zupełnie niespodziewanie spłynęły na mnie wszystkie informacje, które mój mózg wyrzucił a które nagle mi się przypomniały.
Otworzyłam szeroko oczy i od razu oślepiło mnie słońce. Zamrugałam a kiedy dysząc ciężko odwróciłam głowę na bok, zobaczyłam tylko, jak ten brunet znika w jakiejś czarnej plamie razem z…
– Flyn!- wrzasnęłam, co zabrzmiało jak ciche szepnięcie. Jak najgwałtowniej mogłam, przekręciłam się na brzuch, by wstać, ale zdążyłam tylko wyciągnąć rękę, gdy ten chłopak razem z bezwładnym ciałem na ramionach zniknęli! Co do…?
– Cii, leż spokojnie!- usłyszałam głos za sobą i znowu czyjeś ręce obróciły mnie na plecy.
– Zostaw mnie!- pisnęłam przerażona. To było straszne, za dużo. Tyle nowych rzeczy, jakieś cyklopy, teraz ta dwójka… A co jak im też zaraz wyrośnie jedno oko? Albo ona! No co, skąd mam wiedzieć, czy nie zmieni się w… no nie wiem, wampiry jak z jakiś durnych książek!?
– Hej, hej, hej- zaprotestowała brunetka, patrząc karcąco.- O ile dobrze myślę, przeżyłaś śmiertelny atak. Powinnaś się nie ruszać, bo twoja głowa nie jest do końca…cała.
Miała racje. Opadłam na ziemię a dziewczyna wsunęła mi pod głowę swoją bluzę, którą szybko zsunęła z ramion. Oddychałam płytko i głośno, cała się trzęsłam.
– Flyn. Co z nim się stało?- zapytałam.
– Myślę, – zaczęła dziewczyna, patrząc na mnie jednoznacznie- że doskonale znasz odpowiedź na to pytanie.
Tak znałam. Ale ona to teraz potwierdziła. Te słowa, były jak kolejna dawka emocji, kolejna fala płaczu, kolejne wspomnienia. To jest okropne, nie do porównania. Za wszelką cenę nie chcesz o tym myśleć, a musisz. Nie dajesz rady odgonić myśli od tego.
– Jak się nazywasz?- zapytała dziewczyna. Przestała zajmować się moją nogą, teraz usiadła obok mnie.
– Amy Howards- wyszlochałam.
– Ile wiesz?
– Nic. Ty-tylko tyle, że on nie żyje!- pisnęłam i zacisnęłam mocno powieki, hamując nowe łzy napływające do oczu. Leżałam na chodniku i trzęsłam się od płaczu.- Był tam cyklop. Chyba cyklop.
– Cyklop?- powtórzyła, ale nie wyglądała na zdziwioną.
– Zwariowałam?- spytałam, unosząc lekko głowę. Uspokoiłam się. Wiedziałam jednak, że najgorsze przede mną a mianowicie codzienność. Każdy dzień, ze świadomością, ze już go nie zobaczę i każdy dzień z nadzieją, że zaraz jego czarna czupryna wyłoni się zza drzwi klasy historycznej, rzucając nauczycielowi przelotne: ‘Sorry, zaspałem’ i usadowi się obok mnie. Już nigdy nie wrzaśnie uradowany, jak jego drużyna footbollowa wygra sezon, albo nigdy już nie będzie stwarzał się ze śmiechu po podłodze, gdy ja (i moja gracja), spadnę ze schodów. Go to już nic nie obchodzi. Nie ma go tu, nie wie, co się dzieje. Nawet nie wiem, czy on cokolwiek wie. Jest już zimny, obojętny, pozbawiony świadomości. Jego życie się zakończyło, jego marzenia, plany i cała przyszłość się zarwała.
– Nie, nie zwariowałaś- westchnęła w końcu dziewczyna.- Źle podałam ci dawkę Mgły, bo uważam, ze powinnaś mieć wybór- dodała ciszej, odruchowo zerkając, czy nikogo nie ma wokół.
– Czego dawkę?- jęknęłam zaciskając zęby, bo łydka zaczęła przeraźliwie pulsować.
– Amy, to jedno z ważniejszych pytań, jakie usłyszysz, więc mimo wszystko, pomyśli, okej?- głos dziewczyny brzmiał nienaturalnie poważnie i dobitnie. Jej ciemnoniebieskie oczy wpatrywały się we mnie, choć obraz czasem rozpływał się, albo pojawiały się mroczki i kolorowe plamki.
Kiwnęłam głową, na znak, że zrozumiałam.
– Masz szanse, zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim. Albo poznać, no… dość potworną prawdę. Co wolisz…?
– Zapomnieć, co?- zapytałam zdumiona.
– Mogę sprawić, ze zapomnisz o wszystkim bolesnym. Dzisiejszy dzień, nie będzie istniał, a ty, będziesz żyła spokojnie nie pamiętając o niczym.
– A Flyn?- szepnęłam.
– Stanie się jedynie jednym z wielu uczniów na korytarzu, będziesz go kojarzyła w swoich wspomnieniach, jednak będziesz myśleć, ze zmienił po prostu szkołę, wyjechał do innego miasta, kraju- odrzekła patrząc na mnie wyczekująco.- Zmodyfikuję ci pamięć, tak jak w filmach. Chcesz pamiętać, czy zapomnieć?
Czy chcę zapomnieć? Czy chcę zapomnieć to, co się stało dzisiaj? Flyn zachował się jak nikt inny, jeszcze nie czytałam ani nie słyszałam o takim poświęceniu w imię miłości i swoich uczuć. Mam zapomnieć o tym, o jego wszystkich uśmiechach, dyskretnych spojrzeniach, które czasem czułam na swojej twarzy zanim byliśmy parą, a i tak wywoływały szybsze bicie serca i gorąco w brzuchu i na policzkach? O jego wszystkich minach, pomysłach, wariactwach oraz o wszystkim, co z nim związane? Mam go do tej pory uznać, za szarego ucznia, który plącze się w mojej pamięci, bez imienia, bez twarzy, bez wspomnień? Nie.
Czy chcę pamiętać?
Tak.
– Kim jesteś?- zapytałam się dziewczyny.- Wytłumacz mi, dobrze?
Kiwa głową i uśmiecha się delikatnie.
– Jestem Natalie. Moim ojcem jest bóg grecki, Hermes. To dziwne, ale prawdziwe. Bogowie istnieją, mają dzieci ze śmiertelniczkami. Jestem herosem, takim o jakich czyta się na historii, takim o jakich opowiadają mity.
– Achilles, Perseusz i te klimaty?- spytałam zdumiona. Następna, chce mnie oszukać…
– Dokładnie. Flyn był jednym z nas. Podpadł cyklopowi. Więc ten, przyszedł po zemstę.
– Nie rozumiem.
– Potwory też istnieją. Cyklopi, Empuzy, Meduza, Minotaur, te klimaty. Żyją, by polować na herosów, pożerać, lub tylko zabijać dla zabawy- jej twarz wykrzywia na sekundę grymas i oznaka smutku.- Jednak, kiedy jakiegoś potwora się zabije, to on potem i tak się odradza, jakby zaraz znów się pojawia. Czasem zajmuje mu to rok, czasem sto lat, czasem tydzień. A Flyn trafił na wyjątkowo pamiętliwego cyklopa.
– Czyli… Ten cyklop ożył, by się zemścić.
– No, tak jakby. Ożył, bo mógł, a zemsta przy okazji- poprawiła mnie i dodała po chwili.- Amy, uważaj, będzie bolało.
Zanim zdążyłam zapytać się, co będzie bolało, poczułam palący ból w łydce i aż krzyknęłam.
– Wybacz, musiałam to przemyć czymś innym niż woda.
Spojrzałam na nią oszołomiona. Nie dlatego, że mnie opatrywała, tylko dlatego, że to co mówi zdaje się być prawdziwe. Ja w to po prostu zaczynam wierzyć. Toma sens. Ale i tak, nie oddaje mi straty, nie wypełnia tej dziury, nie tłumaczy, czemu Flyna tu nie ma.
W oddali pojawiły się odgłosy karetki. Wycie syren stawało się coraz głośniejsze. Natalie przysunęła się bliżej mnie, krzyżując nogi i popatrzyła na mnie smutno.
– Nie wiem, co ci powiedzieć. Przykro mi, ale musisz być cholernie dzielna, nie załam się, dobra?- poklepała mnie delikatnie po ramieniu a ja tylko pokiwałam głową.
– Nie boisz się, że wygadam te tajemnice, o których mi mówiłaś?- spytałam cicho. Wolałam gadać o wszystkim innym, niż o tym, co wiązało się bezpośrednio ze mną, z Flynem. Natalie tylko prychnęła lekko rozbawiona i rzuciła mi pełne współczucia spojrzenie.
– Wiesz, myślę, że jeżeli jesteś na tyle bystra, na ile wyglądasz, wpadniesz na to, że nawet jak im powiesz, to nikt ci nie uwierzy.
Tak, wpadłam na to, to oczywiste. Nikt mi nie uwierzy o cyklopie…
– Jeszcze jedno- powiedziała gwałtownie brunetka, jakby przypomniała sobie coś ważnego.- Byłaś na spacerze z Flynem. Skręciliście tu, by gdzieś dojść, nie wiem, powiedz, ze on cię prowadził. Potem ktoś cię uderzył i zemdlałaś, dobrze? Jak się obudziłaś, jego ciała już nie było, tylko ja cię znalazłam. To dla twojego, mojego i jego dobra- dodała a ja znowu skinęłam głową.
Jej uśmiech się poszerza, ale szybko blednie i znowu zobaczyłam jej oczy pełne współczucia i bezradności.
– No Amy, niezbyt miłe okoliczności, ale miło cię było poznać- westchnęła, zgrabnie podciągając się na nogi. Nie potrzebowała się nawet spojrzeć w tamtą stronę, by dostrzec, że wóz pogotowia z głośnym wyciem wjechał z wąską uliczkę i zatrzymał się kilkanaście metrów dalej. Natalie schyliła się i delikatnie ścisnęła moją ręką, kiwając znacząco głową.
– Trzymaj się- mrugnęła do mnie i w tej samej chwili stała obok jednego z lekarzy, machając energicznie rękoma z przerażonym wyrazem twarzy. Wyglądała na przerażoną i spanikowaną. Odchyliłam głowę, by lepiej ją widzieć. Robiła się coraz bardziej zamglona.
Jakie to dziwne, że istnieją tacy wariaci. Śmieszna dziewczyna, która mówi mi o takich kosmicznych rzeczach. A najdziwniejsze, że mój mózg i zrozum dają się na to nabrać. Wierzę w to. Wierzę w to wszystko co się wydarzyło.
Coś podniosło mnie wyżej, wszystkie dźwięki zaczęły dochodzić z bardzo daleka. Nawet szumienie krwi w uszach, ucichło. Obraz też zaczynał się zamazywać, cały widok pokryły kolorowe plamki. Coś zatrzęsło mną i osaczyły mnie ściany ambulansu. Odchyliłam głowę. Wielkie okulary i brązowe włosy. Natalie stała przed pojazdem, zauważyłam tylko jej pokrzepiający uśmiech, kiedy tylne drzwi karetki się zatrzasnęły i ogarnęła mnie ciemność.
Weź ty co. Ja chce epilog. Pragnę epilog. BARDZO pragnę EPILOG.
I Flyn :’cc Boze, prawie sie poryczałam ;cc Biedna Amy :c
Nie wiem co napisać, no nie wiem co napisać! Masz świetny styl, który nie da się dla mnie skrytykować, on jest… taki… Idealny! :* ♥.♥
PROSZĘ OŻYW FLYNA!!!! ;C
Po pierwsze foch za Flyn’a. Jak mogłaś go zabić?!!!!!!!!!!
Powracając do opowiadania – to było GENIALNE, BOSKIE, WSPANIAŁE 😀 😀 😀 Tak szczerze i prawdziwie opisałaś odczucia Amy, że zwyczajnie brak mi słów :* A jeśli chodzi o epilog, to koniecznie chce go niedługo zobaczyć 😉
*uśmiecha się szeroko i kiwa się jakby miała chorobą sierocą*
Zabiję cię. Hahah to było mega, ale i tak zginiesz! 😀 Tak dla zabawy, co ty na to? UCZUCIA! D:
Opisy, emocje i inne są mistrzowskie, wszystko jest idealne. Zachowanie Amy wiarygodne, wszystko na swoim miejscu. A poza tym… NATALIE! <3 Tylko dlatego dam ci pożyć jeszcze, że ją tu wsadziłaś xD
Ja chcę epilog!!!!!
A tak wgl, kobito, wymyśliłaś ciekawy koniec. Smutny, a jednak jeśli herosi by istnieli, to pewnie nieraz coś takiego by się działo. Podziwiam cb <333 jesteś oryginalna i wszystko co piszesz jest świetne ;*
Jak ja to kocham! Bogowie, trzymajcie mnie Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami, jesteś niesamowita i równie niesamowicie piszesz. (Chociaż za Flyna najchętniej bym cię udusiła!) Pisz epilog, bo jak nie… ;D
♥. Dawaj epilog.
ha ha ha. Baardzo śmieszne -.- tak szybko kogoś uśmiercać, żeby się na nas poznęcać, urocze xD. No przynajmniej epilog napisz jeszcze :c
Hahah kto się składa na zestaw średniowiecznych tortur dla Ann24? 😀 Ja mg dać każdą cenę, byle by jej coś zrobić! Kobieto, niszczysz mi marzenia ;_; No ale przynajmniej Natalie i Louis byli ;p
wow. dopiero dziś przeczytałam wszystkie trzy części i jestem serio pod wrażeniem! 😀 Najpierw, myślę, że jak większość, znudziłam się i myślałam, ze to taki gniot jak niektóre opka, ale patrzę jeszcze raz i tak sb myślę: Nie no kurde, przecież ty to pisałaś, coś jest nie tak…
No i dokończyłam i taki szok że to jest takie piękne! Jeszcze nie czytałam opka z punktu widzenia nie-herosa! Super, czekam na epilog!!!
wow. dopiero dziś przeczytałam wszystkie trzy części i jestem serio pod wrażeniem! 😀 Najpierw, myślę, że jak większość, znudziłam się i myślałam, ze to taki gniot jak niektóre opka, ale patrzę jeszcze raz i tak sb myślę: „Nie no kurde, przecież ty to pisałaś, coś jest nie tak…”
No i dokończyłam i taki szok że to jest takie piękne! Jeszcze nie czytałam opka z punktu widzenia nie-herosa! Super, czekam na epilog!!! 😀