Z powodu pustek, wysyłam to coś. Napisałam to pół roku temu i wygrzebałam w sobotę. Nie wiem ile części będzie i czy będą. Jak wam się spodoba, to będzie 2, albo może 3… zobaczę. Proszę was, uaktywnijcie się! 😀
Wasza ANNABETH24
Czekam na wasze komentarze 😉
PS przepraszam za błędy ale to opko jest jeszcze z czasów pisania opek w autobusie na telefonie ;p
Kim jestem? Jestem zwykłą dziewczyną. Mam czternaście lat, przeskoczyłam klasę. Jestem bardzo dojrzała, czasem bardziej od osób starszych niż ja. Nazywam się Amy Howards. Mieszkam w mieszkaniu na jednej z ulic Los Angeles. Mam fajnych rodziców. Kocham ich bardzo. Niektórzy twierdzą też, że jestem ich klonem z wyglądu. Po ojcu, poważnym, ale też bardzo rodzinnym profesorze fizyki na uniwersytecie, mam brązowe oczy i ciemniejsza karnację. Po mamie odziedziczyłam smukłą sylwetkę, burzę blond loków i całą twarz piegów. Ciekawe połączenie, nie uważacie? Moja mama jest artystką, ilustruje książki dla dzieci, czasem też młodzieży, ale to rzadziej, bo młodzież wychodzi z założenia, że książka z obrazkami to jest dla maluchów. No, ja też tak uważam, ale nie mówię tego mamie, bo ona bardzo lubi rysować poważniejsze postacie fikcyjne niż Piotrusia Pana albo Misia Zbysia. Moja mama czasem rysuje jakieś też większe obrazy. Kiedy jest zajęta czymś innym, wchodzę do jej pracowni (kocham to miejsce), siadam na szerokim parapecie, metr nad ziemią i szkicuje panoramę miasta. Mimo, że rozbiłam to miliony razy, nigdy nie jestem do końca zadowolona z dzieła. Zawsze coś mi nie pasuję. W swoim pokoju nad łóżkiem mam już dokładnie sto dwanaście takich szkiców, każdy przyklejony taśmą do ściany, ustawione chronologicznie.
Moja szkoła nie jest duża. To dość prestiżowe gimnazjum i liceum, dla tych mądrzejszych. Do tej pory nie rozumiem, co w takim razie robię tam ja. W podstawówce byłam najmądrzejsza w klasie, same szósteczki, piąteczki za nic. Nic nie było trzeba się uczyć, leciałam na swojej pamięci. Jednak w gimnazjum pojawił się problem- wiedza z lekcji nie wystarcza, trzeba się czegoś w domu jednak pouczyć. Skoro tak, to mi się znudziło. Teraz nadal bazuję na wiedzy z lekcji, oraz tego, co przeczytałam na przerwie przed. Z niektórych przedmiotów mam dobre oceny z innymi no… Trochę gorzej. O ironio, najciemniejsza jestem z fizyki. Ojciec nie potrafi mi nic wytłumaczyć, a nawet jak już coś zrozumiem, to wyleci mi to z głowy po dwóch dniach. Najbardziej lubię historię, plastykę i niemiecki. Z plastyki nic nie robiąc, tylko nabazgrzę parę kresek na kartce dostają maksymalne oceny, ale z historią i niemieckim tak nie jest. Z niemieckiego ledwo zdałam, ale kocham te lekcje, bo mam genialnego nauczyciela. Gość umie mnie pocisnąć, zgasić, rozśmieszyć w każdym momencie. Jest bardzo dobrze nastawiony na młodzież, więc te lekcje są genialne. A z historią to inna bajka. Tam nie trzeba się uczyć! Wszystko, to jest jedna wielka opowieść, podobna do tych, co tata czytał mi na dobranoc (w wieku czterech lat znałam trylogię ‚Władca Pierścieni’ i pierwsze cztery tomy przygód Pottera. Nie mówię, żebym potem nie miała koszmarów i nie bała się, że zaraz jakiś ork albo Hagrid nie wylezie spod łóżka- tak, przyznaję, bałam się Hagrida), tylko bardziej złożone i skomplikowane. Przed sprawdzianem trzeba tylko wykuć daty, ale tak to- to jest magia… Wszystko jest niewyobrażalnie trudne do wyczerpania tematu, można poznawać nowe wątki tej opowieści, wszystko z czasem zlepia się jak puzzle. Choć, moja przyjaciółka, Meryl, twierdzi, że jest inaczej z tą historią, że wcale nie dlatego ją tak uwielbiam. No, może ma w tym trochę racji…Ale tylko trochę!
Historię mamy z takim jednym kolesiem…em, bardzo fajnym kolesiem. Flyn jest moim chłopakiem. Niestety chodzimy do innych klas i tylko tą jedną, jedyną lekcje mamy razem. I chyba dobrze, bo Flyn dzięki temu ma o mnie zdanie, że jestem mądra, bo na tej lekcji w miarę uważam. No cóż, lepiej go z tego błędu nie wyprowadzać.
No to jak już przedstawiłam jak się sprawy mają, co i jak, to przejdę do sedna. Ta opowieść nie jest o mnie. Ciut się rozpędziłam i streściłam wam pół mojego życia, ale cóż… Musicie to przeboleć. Ta historia jest o Flynie. No, przynajmniej tak mi się wydaje. Przed chwilą przeczytaliście coś o mnie. Nic specjalnego. Strona niepotrzebnych informacji, które każda dziewczyna mogłaby o sobie napisać. Opowiem wam, co się stało z ty właśnie moim zwykłym życiem, szarym, przeciętnym życiem nastolatki, kiedy za bardzo się do niego zbliżyłam. Więc nie wiem, o kim ta historia jest dokładnie. Sami to możecie potem ocenić. Wszystko zaczęło się zwykłego wiosennego dnia, na jednej z przerw. Stałam przy głośnikach, z których leciały jakieś denne kawałki, puszczane przez licealistów. Najczęściej były to melodie, z których wszyscy się śmieli, czasem tylko coś na prawdę fajnego. Jednak przy głośnikach były wystawione na korytarz dwie ławki, nie wiadomo po co, ale robiły mi i moim przyjaciołom za kanapę. Przesiadywaliśmy tam każdą przerwę, śmiejąc się i gadając.
– Ja nie chcę fizyyykiii- zawyła moja przyjaciółka, ciemnoskóra szatynka, Emily, przedzierając się przez tłum pierwszoklasistów i opadając na mnie. Zaczęła wyć coś na moim ramieniu, wiec pocieszycielko poklepałam ja po plecach.
– Znam twój ból, oj znam- powiedziałam, a ona szybko uniosła głowę.
– Nie znasz! Ten kretyn spyta mnie dziś na biliard procent, a ja nawet nie byłam na pięciu ostatnich lekcjach z nim!
– Mówiłam, nie idź na wagary- wtrąciła się Meryl. Moja najlepsza przyjaciółka spojrzała na szatynkę z politowaniem i pstryknęła w ucho.
– Nie martw się, przeżyjesz. Właśnie, mówiłam, że te twoje wagary to zły pomysł- cmoknęłam znów klepiąc w plecy.
Dziewczyna posłała mi mordercze spojrzenie i dodała:
– Mówiłaś, że nic mi nie grozi i żebym z tobą poszła, bo nie chcesz mieć chemii, biologii i jeszcze czegoś tam. Zawsze trafiałam na fizykę!
– Ojć- jęknęłam, przypominając sobie, że faktycznie, to ja ją namawiałam do opuszczania lekcji.- No przestań ryczeć!- skarciłam ją, kiedy Eva znów zaczęła prawie chlipać w moją szyję.- Mogę ci załatwić korki z moim ojcem, a dziś zgłosisz nieprzygotowanie!
– Nie mam nieprzygotowań!
– To masz serio problem- skwitował Jack, chłopak z mojej klasy, na którego częściej mówię Rudy, niż Jack. Chłopak jest rudy, więc ma u mnie przerąbane, bo kocham gnębić rudych. Rudzi są spoko.
– Wiem!- zawołała Eva prostując się nagle, prawie nie wybijając mi głową zębów.- Sorki Amy- dodała, kiedy jęknęłam masując sobie potłuczoną brodę.- Powiem mu, że umarł mi dziadek i nie mogłam się nauczyć wczoraj, bo byłam nie przytomna z bólu i żalu po straty bliskiej osoby- wyrzuciła z siebie na jednym wydechu i spojrzała na nas oczekując aprobaty. Natomiast ja wybuchłam tylko śmiechem, Rudy pokiwał głową i ironicznie się uśmiechnął a Meryl ukryła załamana w twarz w dłoniach. Entuzjazm Evy momentalnie się ulotnił. Dziewczyna wywróciła oczami i zdruzgotana usiadła obok mnie.
– Nie uwierzy ci- powiedziałam w końcu, patrząc na nią ze współczuciem.
– Niby czemu. Zdarza się.
– Mi nie uwierzył- westchnęłam i zrobiłam smutną minkę.- A nawet się popłakałam dla lepszego efektu.
– Ekhem- odchrząknął Rudy klepiąc mnie po ramieniu.- Wiesz Amy, może dlatego, że uśmierciłaś juz szóstego dziadka…
Posłałam mu mordercze spojrzenie, a on się do mnie wyszczerzył. Merlyn zaczęła się śmiać i z typową dla siebie gracją poprawiła długie czarne włosy. Już miałam mu pojechać, że zaraz uśmiercę pierwszego rudego osobnika, jak nie podoba mu się uśmiercanie szóstego dziadka, gdy moim uszom dobiegł ten wspaniały głos… – Czołem dziewczyny i chłopaki! O, cześć Rudy!
– Darowałbyś sobie…- mruknął Jack.- Wiesz Flyn, już Amy wystarczająco mnie ciśnie.
Flyn uśmiechnął się szeroko odsłaniając szereg białych zębów. Dziś miał na sobie zwykłą bluzkę z jakimś wzorem i napisem, ciemną bordową bluzę. Do tego czarne dżinsy. Jak zwykle wyglądał bosko. Mogłabym patrzeć się na niego godzinami i chyba nigdy do końca nie nasycę się jego widokiem. Flyn był ode mnie o dwa lata starszy. Nie zdał w drugiej gimnazjum i już rok temu powtarzał klasę. Chyba też dzięki temu go poznałam. Pamiętam jak pierwszego dnia szkoły, przyszłam do pierwszej gimnazjum. Poznałam Meryl, zaprzyjaźniłyśmy się. Moja przyjaciółka miała bardzo fajną tendencję do wykrywania niczym jakiś radar ładnych kolesi w promieniu kilku dziecięciu metrów, więc już w pierwszym miesiącu nauki zwróciła mi uwagę na przystojnego drugoklasistę. Potem okazało się, że chłopak nie uzyskał promocji do następnej klasy, bo oblał historię i angielski, więc ku mojej radości trafił do równoległej! Wiecie już, że chodziliśmy razem na historię i tak jakoś nasza przyjaźń się zaczęła. A dokładniej na apelu, kiedy był odpowiedzialny za sprzęt i omal mnie nie zabił stojakiem na głośniki. No, a potem coś więcej. Więc ja, ta, która przeskoczyła klasę i on, ten, który nie zdał. Wszyscy jednak twierdzili, że pasujemy do siebie, bo w wielu kwestiach byliśmy tacy sami. A szczególnie jeśli chodziło o stanowczości i stawianiu na swoim.
– O, jak słodko- znowu się uśmiechnął przymilnie, przytulając moją głowę i całując we włosy.- Moja mała Amy ci dokucza? Jestem aż dumny.
Zaśmiałam się cicho i wyplątałam się spod jego umięśnionego ramienia. On tylko spojrzał na mnie swoimi wesołymi, szarymi oczami i przesunął robiąc sobie miejsce na ławce, tuż obok mnie.
– Ej- zaprotestowała Merlyn, śmiejąc się, bo Flyn przesuwając mnie, przesunął tez ją, omal nie spychając. Jejciu, jaki on jest silny… Zaczęliśmy wesołą pogawędkę, o wszystkim i o niczym. Jednak w końcu przerwał nam dzwonek na lekcje.
– O mamo, idę się zabić!- zawołała zrozpaczona Eva podrywając się jak oparzona z miejsca i trafiając mnie zeszytem w czoło.
– Nie musisz, fizyk to zrobi pierwszy- wyszczerzyła się do niej Merlyn, a ona tylko fuknęła i z przerażeniem w oczach zniknęła za drzwiami do pracowni fizycznej. Merlyn jęknęła coś, że przerwy powinny być dłuższe i płynnie zsunęła się ze stoły, żeby delikatnie wylądować na ziemi jak jakaś królewna. Miała w sobie tyle gracji, że wystarczyło by jej na nas obie. Rudy powlekł się razem, z Merlyn do klasy, bo mieli teraz francuski. Chciałam wstać i pójść na lekcje ( ale najpierw musiałam sprawdzić, co teraz mam, bo oczywiście nie pamiętałam…), ale Flyn złapał mnie za rękę gdy ruszyłam do tablicy ogłoszeń i obrócił w swoją stronę. Na korytarzu było już zupełnie pusto, ostatni uczniowie poznikali zza drzwiami do klas, gdzie mieli teraz lekcje.
– Amy…- zamruczał mi do ucha, przyciągając do siebie. Oczywiście wybuchłam śmiechem a on tylko się szeroko uśmiechnął i zapytał normalnym głosem: – Co robisz dziś po lekcjach?-
Najchętniej to od samego patrzenia w te oczy rozpłynęłabym się, ale uśmiechnęłam się zadziornie i spojrzałam na niego pytająco.
– A co miałabym robić?
– No nie wiem… Może spędziłabyś miło piątkowy wieczór ze swoim chłopakiem, za którym pewnie szalejesz?
Miałam ochotę zacząć skakać z radości, albo zatańczyć makarenę ze szczęścia, ale znowu tylko delikatnie uniosłam kąciki ust.
– No nie wiem…
– A ja wiem. Chcesz- odparł zadowolony z siebie.- I jesteś bardzo zadowolona, że dziś po lekcjach o drugiej, czekam na ciebie pod bramą szkoły i gdzieś zabieram, co?
– Jak na razie, to nauczyciel z którym teraz mam lekcję, będzie niezadowolony, jak się spóźnię- odparłam.
– Mój tez. Znowu nie zdam, spadnę do klasy niże i znajdę sobie młodszą niż ty dziewczynę.
– To na co czekasz? Masz teraz włoski, nie? Uciekaj, bo serio jesteś spóźniony. Ja też.
– Nie ruszę się, aż nie powiesz, że okej.
– Okej- westchnęłam uśmiechając się i wyślizgnęłam rękę z jego uścisku. Szybko chwyciłam swój czarny plecak i szybkim krokiem, ruszyłam w stronę planu. Odkryłam, ze mam geografię, co mnie przeraziło, bo mój nauczyciel od geografii to chodzący wariat i pewnie będę musiała przez pół lekcji odpowiadać pod tablica za spóźnienie… No cóż… Dla Flyna, warto.
Przeskakując po dwa schodki ruszyłam na pierwsze piętro obejrzałam się jeszcze raz za siebie. Widząc, że Flyn nadal stoi po środku korytarza z rękoma w kieszeni i podąża za mną wzrokiem, uśmiechnęłam się. To wszystko pewnie brzmi jak jakaś przesłodzona historia dwóch zakochanych po uszy nastolatków. No, ale kurde nie sterty tak nie jest. To znaczy, wtedy było. Potem już nie…
Jakoś przeżyłam te ostatnie lekcje. Wysłałam wiadomość mamie, że wrócę później i wytłumaczyłam czemu. Odpisała, że okej i życzyła dobrej zabawy. Flyna nie widziałam, on już potrafi czasem zupełnie zniknąć, tak, że nie widzę go przez cały dzień i nagle niespodziewanie pojawia się pod drzwiami mojego domu. Nie wnikam, nich robi co chce, ważne, że jest. Pożegnałam się z Emily i Rudym, bo on mieli jeszcze przygotowania do sesji z rozszerzonej historii. Ja na szczęście dziś się wywinęłam, bo moja część- prezentacja o życiu Juliusza Cezara, Oktawiana Augusta i innych, jest dopiero na końcu i nie muszę na razie uczestniczyć w próbach. Flyn już naszykował, bo miał o kulturze starożytnej Grecji, która była pierwszym tematem z listy a Meryl zalicza nadal rozszerzoną matematykę. Czasem jej serio nie rozumiem. Szybko znalazłam się w szatni, wyciągnęłam z szafki cienką kurtkę pilotkę i z hukiem zatrzasnęłam kopniakiem drzwiczki. Przecisnęłam się pomiędzy tłumem rozwrzeszczanych pierwszaków i mimo to nadal w cudownym nastroju wyszłam na dwór. Chyba nic nie mogło mi zepsuć tego dnia- piątek, popołudnie, zaraz zobaczą Flyna i spędzę z nim ten dzień aż do wieczora. Byłam potwornie szczęśliwa. Zarzuciłam plecak na jedno ramie i z uśmiechem ruszyłam do ogrodzenia szkoły. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy usłyszałam kroki za sobą.
– To co młoda, idziemy, nie?
Zatrzymałam się i poczekałam, aż Flyn stanie obok mnie. Chłopak szybko mnie dogonił i uśmiechnął się nonszalancko.
– Wiedziałem, że się zgodzisz- dodał pewny siebie.
– Kto powiedział, że się zgodziłam?- zaśmiałam się, a Flyn wyszczerzył się do mnie i ruszyliśmy przed siebie.
– Ja- powiedział wkładając wolną ręce do kieszeni czarnej kurtki.- Poza tym sądząc po tempie, w jakim zbiegłaś ze schodów i siły, z którą zamknęłaś tę szafkę sądzę, że nie robiłaś tego po to, żeby szybciej znaleźć się w domu i odrobić fizykę.
– Bezczelny- znowu uniosłam kąciki ust wysoko w górę ukazując dwa dołeczki w policzkach. Flyn tak jak zawsze dźgnął mnie w jeden policzek celując w dołeczek. Uważał, że są urocze a ja, że przez nie mam dziurawą twarz.
Chłopak prowadził mnie wzdłuż głównej ulicy, przepychając się przez tłumy blokujące chodnik. Cały czas się śmiałam z jego żartów i trafnych uwag. Jego poczucie humoru było niesamowite. Myślę, że mięśnie brzucha, jakie posiadam, nie są wynikiem zająć pływackich, tylko przebywaniem w jego towarzystwie i śmianie się. Zawsze starał się mnie rozśmieszyć a gdy tylko widział, że mu się udało, sam uśmiechał się zadowolony. Z nim mogłam wszystko. Zawsze jakaś mini przygoda, jakiś przypał, coś głupiego. Flyn był takim typem chłopaka, którego nienawidzą wszyscy nauczyciele- bezczelny, pyskaty, nieposłuszny gnojek. To prawda, był taki. Ale jak chciał był niezwykle odpowiedzialny, troskliwy. Teraz też troskliwie obejmując mnie ramieniem prowadził między ulicami miasta. Nagle skleciliśmy i stanęliśmy przed wejściem do jakiegoś bloku. Flyn spojrzał na mnie i tajemniczo poruszył brwiami. Spojrzałam na niego zdziwiona.
– To tu?- spytałam jeszcze raz spoglądając na miejsce, do którego mnie przyprowadził.
Przede mną stał stary, zniszczony dom. No, stał… Ledwo… Był tak wiekowy i zaniedbany, że miałam wrażenie, że za sekundę się zawali. Może kiedyś był jasno niebieski, ale teraz po farbie pozostawały tylko ohydne, wielkie płaty czegoś niebieskiego odklejające się od marmuru. Fuj. Wejścia do bloku nie było. Zostały tylko stare, podrapane metalowe drzwi, które wisiały na jednym zawiasie.
– Ciebie chyba pogięło. To tu?- powtórzyłam zblazowana jakbym nie wierzyła, że można coś tak głupiego wymyślić.
– To tu- uśmiechnął się zadowolony mój chłopak.- No chyba nie pękasz, co młoda?
Kurde, kurde, kurde…, on mnie za dobrze zna… Doskonale wie, że teraz, jak tak powiedział nigdy nie odpuszczę i wejdę do tego bloku, choćbym umarła ze strachu.
– Po pierwsze, nie jestem młoda.
– Jesteś- zaśmiał się bezczelnie. Rzuciłam mu sfrustrowane spojrzenie, co rozśmieszyło go jeszcze bardziej.
– Nie. Nie jestem- mruknęłam.- A po drugie, nie pękam, tylko… Nie wiem, czemu miałabym tam wchodzić.
– Bo ja tak mówię.
– Ej… Ale tam jest tak upiornie… I ciemno. Ktoś tam w ogóle mieszka?
– Nie.
– A ja mam tak tam po prostu wejść?!
– Tak.
– O nie, zapomnij!- zawołałam i schylając się uciekłam spod jego ramienia.- Jeszcze mnie tam zaciągniesz i zgwałcisz- dodałam oburzona. Flyn wywrócił oczami i błyskawicznie znalazł się obok mnie. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić chwycił mnie za nadgarstki. Uśmiechnął się łobuzersko a mi odebrało mowę w gardle.
– Nie musisz się niczego bać, ja cię zawsze obronię- szepnął nadal uśmiechając się szeroko.- A poza tym z taką mordą jak twoja, to spokojnie nie masz się o co obawiać. Nikt nie będzie chciał cię nawet tknąć.
– Ty serio jesteś bezczelny- mruknęłam.
– Wolę szczery- przesłał mi buziaka, który sugerował, że dowcip o mojej twarzy był szczery. No cóż, bywa…
– No to dobra, chodźmy- westchnęłam. Flyn uśmiechnął się zwycięsko i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Były takie kusząco zimne… -Wiedziałem, że dasz się namówić- powiedział i łapiąc mnie za rękę i żwawym krokiem zmierzając do wejścia.
Gdybym teraz wiedziała, co nas czeka, nigdy bym nie dała się namówić na nawet zerknięcia na te cholerne metalowe drzwi. Gdybym wiedziała, na widok tego budynku zaczęłabym wrzeszczeć i uciekać. Może nawet namówiłabym tatka na zburzenie tego bloku… Ale nie! Nie wiedziałam!
Wreszcie coś wrzuciłaś! 😀 Opko ciekawe, intrygujące, co prawda wyłapałam kilka literówek, itp, ale szczerze mówiąc wcale mnie one nie obchodzą 😉 Pisz, pisz kolejne części!
No ty chcesz tak skończyć i bez CD? Czy ciebie pogieło xD?! To jest takie magiczne, ten twój styl pisania, tak że się poprostu widzi akcje i tak w nią wczuwa :333 Też bym tak chciała
To jest świetne naprawdę pisz szybko CD 😀
Kocham was :3 wracam do domu, mam beznadziejny dzień w szkole (moja przyjaciółka mnie olała totalnie :c ) a tu takie miłe komentarze :3 oczywiście, że w takim razie napisze cb, Bliźniaczki też już wysyłam niedługo, Nękany przez ojca będzie chyba jutro a gdzie ty tam i ja… no, zawieszam na razie ;p
Hestia, nwm czy widziałaś, ale twoje urodzinowe opko już było na stronie x.x :*
Wieeeem i je uwieeeeelbiam <3 Ryłam sie z pół godzinny ;333 Przepraszam ze tak długo nie komentowałam ale miałam… lekkie problemy z dostępem do komputera xD Twoje urodziny są 24.04 prawda? 😀
Taak ;p jestem kwietniowa ;p
GENIALNE!!! Oj, umiesz zaciekawić człowieka 😉 ( Taaaak Nękany przez ojca powraca 😀 😀 😀 )
No prosze. Człowiek musi się w szkole wysilać uśmiechać na siłe. Wieczur chce coś z hejtować i nie ma co. Jedno słowo: SUPERR.
No mam tylko jedno pytanko. Jestem od niedawna zarejestrowana i nie wiem jak zamieścić Opko. Mógłby ktoś powiedzieć?
Jak można tak kończyć, no jak??? no ale wracając do opka to bardzo fajne i czekam na CD, super że będzie niedługo Nękany przez ojca i Bliźniaczki ale czemu zawieszasz gdzie ty tam i ja
Kochani!!!! Normalnie wracam do domu, siadam i jeszcze dziś piszę
OpkoPrzesyla sie na adres mejlowy, jak wejdziesz w zakładkę galeria to zobaczysz opis jak wysyłać zdjecia, i mail. Tak samo opowiadania. W temacie tylko wpisz tytuł.
cora, zawieszam bo pamitasz jeszcze kiedy były ostatni raz…? Dość dawno. Postanowiłam oddać sie nekanemu i blizniaczkom. A jak skończę to juz na serio, bez kontynuacji, to zajmę sie Natalie i Lilly. Poza tym w realu wzorce osobowe tych dziewczyny trochę sie…niedogaduja
Przepraszam za błędy, piszę na telefonie 😛
Bardzo ci dziękuje. 😉
Super. Tam jest Emily? Cholera, gdyby była jasną blondynką, to miałabyś mnie O.o
Super! Znowu jesteś z nami moja kochana pisareczko, hahaha. Ann24 powróciła i dobrze :3 a wraz z nią super opka i genialne wykonanie. jestem bardzo ciekawa cd. pisz szybko! I się uśmiechnij!
Emily z tego co przeczytałam była tylko raz, a na prawdę była Evą, nie? Czy się rozdwoiła ;o (Emily jedno imię tyle wspomnień, ahhh :3 )
Czekam na Nękanego i Bliźniaczki !!!! Szkoda, ze odkładasz moją Nat i Lilly :c ale cóż :c dylemat życia- czekam na ich powrót, ale to oznacza koniec Bliźniaczek! Ty potworze, czemu mi to robisz!
Będę szczera: gdy zaczęłam czytać początek, to miałam ochotę jęknąć. Opko przez pierwsze zdania zbyt mi przypominało inne opka, gdzie ktosiek się przedstawia, mówi trochę o sobie i tak zaczyna się kolejna część o tym, że jest herosem… . Ale lubię twoje opka Ann, więc czytałam dalej i jestem bardzo zadowolona ze swojej decyzji ^^ Opko jest ciekawe i nie mogę się doczekać, co wymyślisz. Pisz dalej ;*
PS. Lepiej brzmi ,,Mam fajnych rodziców, których bardzo kocham”. Jest tam też parę literówek, ale wiem, że ty sama już je znajdziesz.
Czekaj, to w końcu Eva czy Emily, Meryl czy Merlyn? Pogubiłam się!
I, woah, szkoła, w której mają włoski, francuski i niemiecki? Istnieją takie? xD
;3
Tyle moge napisać