***
Od przyjęcia minęły niecałe trzy miesiące, nadal pomagałam Tanatosowi uporać się z tym całym bałaganem, teraz wysyłał mnie głównie do Europy. Często wracałam myślami, do mojej rozmowy z Hestią, chociaż trudno byłoby to nazwać rozmową. Ojciec upewnił mnie, że to była ona. Był mocno zdziwiony, gdy powiedziałam mu, że to ona właściwie zaczęła tą rozmowę. Ponoć nie rozmawia z nikim, rzadko ogólnie się odzywa gdziekolwiek. Prawda, straciła trochę na znaczeniu, ale moim zdaniem wciąż powinna się liczyć, wdawała się być jedyną rozsądnie myślącą osobą wśród całego olimpijskiego grona.
Siedziałam sama w pałacu i miałam cichą nadzieję, że Persefona się o tym nie dowie, bo zaraz by przyleciała na „pogaduchy”. Byłam zmęczona i nie miałam na to najmniejszej ochoty. Musiałam użerać się tego dnia z naprawdę nieokrzesanymi duszami. Doszło nawet do rękoczynów z mojej strony. Usłyszałam nagle dźwięk uchylanych drzwi. To nie był Tanatos, on wszedłby gwałtowniej. Poderwałam się z kanapy, na której siedziałam i czekałam na niespodziewanego gościa. Był to przystojny, młody mężczyzna, w wieku dwudziestu jeden, góra dwudziestu dwóch lat. Miał ciemnobrązowe włosy sięgające ramion, były w całkowitym nieładzie. Oczy tego samego koloru patrzyły na mnie ze zdziwieniem. Nie do końca wiedział, co zrobić. Co mnie najbardziej zszokowało po chwili uściskał mnie serdecznie. Zareagowałam na to natychmiast, rzuciłam go na podłogę, przyciskając kolanami, dłoń zacisnęłam na jego gardle.
– Kim jesteś? I co tu robisz? – pytałam wściekła.
– Nie poznajesz mnie Lethal? – odpowiedział mi.
– Powinnam? – wróciłam do wspomnień sprzed czterech lat, jego twarz nic mi nie mówiła.
– Wypadałoby. Powstrzymałaś mnie kiedyś przed popełnieniem samobójstwa – powiedział uważnie dobierając słowa – I jeśli mogłabyś przestać mnie dusić. Twoja moc tak średnio na mnie działa, ale wolałbym oddychać swobodniej.
– Patrick – wyszeptałam, uświadamiając sobie prawdę, odskoczyłam od niego natychmiast.
– Brawo – wstał rozcierając gardło – Nieźle się urządziłaś – dodał jeszcze rozglądając się.
– Zmieniłeś się – powiedziałam przyglądając mu się, ale zachowywałam odległość.
Byłam zaniepokojona i zagubiona. Chciałam, żeby sobie poszedł, przywoływał może i miłe wspomnienia, ale jego obecność przypominała mi o mojej karze. Nerwowo rozcierałam nadgarstki, to było jeszcze zbyt świeże.
– Ty też wyglądasz inaczej – odpowiedział uśmiechając się.
– Jak się tu w ogóle dostałeś? – spytałam odsuwając się jeszcze bardziej.
– Gaja miała w tym swój udział.
– Jeżeli nie masz nic do załatwienia z Tanatosem, to proszę cię idź już – powiedziałam – Jeśli chodzi ci o niego, to zaczekaj tutaj – nie czekałam na jego reakcje, uciekłam do siebie.
Pierwsze, co zrobiłam, to patrzyłam w lustro. Mój oddech drastycznie przyśpieszył, zamykanie oczu na nic się nie zdawało, czułam wtedy jakby Hefajstos ponownie zakuwał mnie w łańcuchy i wieszał na nich. Chciałam krzyczeć, spojrzałam w oczy mojemu odbiciu.
– Boisz się – powiedziało – Zwycięż to. Dałaś się ponieść emocjom. To nie może rzutować na całe twoje życie.
– Tak masz rację – odpowiedziałam i zaczęłam głębiej oddychać – Co było to było. Nikt mnie więcej tak nie skrzywdzi.
– Dokładnie.
Stałam tak dopóki nie byłam pewna, że nie wyglądam jak rozgorączkowana boginka, tylko tak jak chciałam, zimna, obojętna i wyrachowana. Odbicie uśmiechnęło się do mnie ledwo unosząc kącik ust, odpowiedziałam tak samo. Zeszłam na dół, mając nadzieję, że Patrick jednak poszedł w długą. Zatrzymałam się słysząc jego głos, jak rozmawiał z Tanatosem. Mimo, że wychowano mnie, że nieładnie podsłuchiwać, zrobiłam to.
– Ona się nie zgodzi – powiedział zdecydowanie mój ojciec.
– Potrzebuje jej pomocy – odpowiedział zniecierpliwiony Patrick.
– Nie obchodzi mnie to. Lethal na pewno nie pomoże Gai, w kłopotach. Nie po tym, co ona jej zrobiła! – krzyknął Tanatos i rzucił krzesłem o ścianę. Doszłam do wniosku, że powinien coś zrobić z tym nawykiem.
Przynajmniej miał rację. Nie wiedziałam, jakiego rodzaju problem ma Gaja. Skoro poprosiła o pomoc syna, na pewno chodziło o coś poważnego. Uśmiechnęłam się szerzej, nikt mnie nie przekona, żebym w czymkolwiek brała udział. Patrick oburzył się na te słowa, zaczął dopytywać się o szczegóły.
– To oczywiste. Nie powie prawdy, żeby nie zepsuć swojej perfekcyjnej reputacji – zaśmiał się Tanatos, i pomyśleć, że z Gają naprawdę się kiedyś lubili.
Ostatecznie skończyło się na tym, że opowiedział całą historię Patrickowi, bez mojej zgody. Chciałam widzieć jego minę w tym momencie. Gdy Tanatos skończył zapadła długa cisza.
– Potrzebuje więcej czasu, żeby to przemyśleć – powiedział syn Gai – Nie zmienia to faktu, że moim obowiązkiem jest pomóc matce, bez względu na to, co o niej myślę, w tym momencie. Żeby to zrobić, potrzebuje pomocy twojej córki.
– Zrobię to – powiedziałam wychodząc zza rogu. Nie wiem, co mnie wtedy naszło. Zrobiłam to prawdopodobnie bez uzgodnienia z rozumem.
Nie patrzyłam na Patricka, tylko na Tanatosa, widziałam jak zamierza nie zgodzić się na to. Podeszłam do niego z planem iście ambitnej, rozważnej i mądrej wypowiedzi.
– Wiem, że Gaja mnie nie cierpi. Nie wiem czy to był jej pomysł, żeby Patrick szukał pomocy u mnie. Raczej nie – wzięłam głębszy oddech – Widzisz, co się dzieje, gdy zastrajkowałeś z mojego powodu. Mamy chaos na całym świecie, przed nami jeszcze dużo pracy. Jej problemy mogę się odbić jeszcze bardziej. Nie robię tego ze względu na nią, tylko z czystego racjonalnego podejścia – ściszyłam głos i wyszeptałam mu do ucha – Zobaczymy, może potem będę mogła to jakoś wykorzystać.
Tanatos był chyba usatysfakcjonowany moją przemową, bo nic nie powiedział. Poprosił mnie tylko, żebym uważała na siebie i wróciła jak najszybciej. Odwróciłam się potem do Patricka i kazałam mu się ogarnąć, bo chciałam to jak najszybciej załatwić. Ja poszłam się tylko przebrać, założyłam czarne dżinsy i t-shirt z nadrukiem. Po chwili byłam z powrotem na dole.
Wyruszyliśmy z Patrickiem natychmiast. Opowiedział mi o tym, co się dzieje. W centrum puszczy amazońskiej, gdzie Gaja postanowiła „ulokować” swoje serce, znaczy się święta drzewo będące kwintesencją jej osoby, coś zaczęło się dziać. Od jakiegoś czasu matka Patricka czuła się o wiele gorzej, nie miała na nic siły. Poprosiła syna, aby sprawdził, co się dziej. Udał się tam i to, co zobaczył przeraziło go, okręg o średnicy dziesięciu metrów otaczał drzewo. Była to coś, co zabijało rośliny, stawały się one białe i mutowały w coś agresywnego. Z każdym dniem zbliżało się to drzewa. Jeśli ono by umarło, z całą naturą zaczęłoby dziać się to samo. Patrick próbował to leczyć, a potem wycinać. Nic to nie dało, wziął próbkę i zawiózł do Chejrona. Centaur nie znał takiego rodzaju trucizny jak to określili, ani jak ją zwalczać. Nic z tego, co dał, nie przynosiło skutku.
– Byłem potem spotkać się z matką – powiedział Patrick – Nie wiedziałem już, co mam robić. Pomyślałem o tobie i o twoich umiejętnościach. Że może ty coś będziesz mogła zrobić.
– Miło – odpowiedziałam – Chociaż ktoś o mnie pamiętał.
Siedzieliśmy w samolocie do Brazylii, zapadła niezręczna cisza. Szybciej byłoby polecieć, Bawiłam się moim wisiorkiem i patrzyłam w okno.
– Powinniśmy porozmawiać Lethal – powiedział niespodziewanie mój towarzysz.
– O czym? – spytałam nie patrząc na niego.
– Doskonale wiesz – chwycił mnie za podbródek i odwrócił moją głowę w swoje stronę – O niczym nie wiedziałem.
– Na pewno obiegło to nasz świat.
– W Obozie byłem rok, potem poszedłem własną drogą. Nie miałem z nikim kontaktu.
– Przynajmniej bawiłeś się lepiej niż ja – odepchnęłam jego rękę.
Znowu zamilkliśmy, wróciłam do obserwacji przestworzy. Nie było tam zresztą nic ciekawego do oglądania. Nie chciałam rozmawiać, bo staczało się to znowu do tego tematu. Nie potrzeba mi było w tamtym momencie jakiś niezręcznych rozmów.
– Często o tobie myślałem – powiedział w końcu, nie chciałam słuchać czegoś w tym rodzaju, zamierzałam mu przerwać, ale mi nie pozwolił – I zawsze wtedy czułem coś, najpierw smutek i ból, potem coś w rodzaju wściekłości i chłodu. Może, to o to właśnie chodziło, gdy lustro …
Przypomniało mi się, gdy tam wisiałam, czułam dziwne ukłucia momentami, nie wiedziałam, co oznaczają. Ignorowałam je potem, podświadomie czułam, że mogę być związane z nim, ale nie chciałam w tamtym momencie dopuścić do siebie myśli, że to chodzi o niego.
– Przestań! – zaczęłam krzyczeć, pozostali pasażerowie zaczęli się na nas gapić – Przestań! Nie mów o tym! Nie mów!
– Chodzi mi o tą dziwną więź. O której mówiło twoje lustro. Jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami. Jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają.
Nie wiem, co on chciał mi przez to powiedzieć. Że zależało mu na mnie. Gdy to mówił wpadałam w histerie. Dałam się ponieść wspomnieniom. Krzyczałam „Wypuście mnie!”, kopałam, biłam Patricka, bo próbował mnie uspokoić. Nie było tu lustra, w które mogłabym spojrzeć i się uspokoić. Byłam zdana tylko na siebie, zagubiona we własnych uczuciach.
ryba2006
Patrick came back xD A opko bardzo fajne, jestem ciekawa, co dalej!
Jedno słowo: SUPER.
podpisuję sie pod twoim komentarzem gwiazda
forever
I DODAJE SWOJE SŁOWO GENIALNE