Doczekałam się w końcu powrotu do pracy, generalnie podlegałam ojcu, więc nie miałam, co dyskutować odnośnie miejsca. Odesłał mnie do małego miasteczka na Alasce, skąd miałam do zgarnięcia kilkadziesiąt dusz. Kiedy przybyłam na miejsce zaczęto zadawać mi mnóstwo pytań, na które nie miałam ochoty odpowiadać, bo wiecznie się powtarzały. Ja chciałam znać tylko daty śmierci, żeby wiedzieć, które dusze, jako pierwsze miałam wziąć ze sobą. Za jednym razem mogłam zabrać trzy. Po pierwsze nie odzyskałam jeszcze pełni sił, po drugie, nie należały do mojej działki, więc generalnie nie musiały być mi posłuszne. Nie chciałam, żeby mi któraś w połowie drogi, gdzieś odleciała, a ja za nią musiałabym potem latać po całym kraju. Uporanie się z tym zajęło mi jakieś pół dnia. Wróciłam do pałacu, gdzie czekał Hermes.
– O co chodzi Hermesie? – spytałam zanim ten zdążył się odezwać, w międzyczasie nalałam sobie do kielicha nektaru – Ostatnim razem przyniosłaś mi złe wieści. Czego tym razem mam się spodziewać.
– Dobrze wyglądasz – usłyszałam zamiast odpowiedzi na moje pytania.
– Daruj sobie – oznajmiłam, widziałam jak otwiera usta, żeby coś powiedzieć – Słuchaj, nie obchodzi mnie czy cztery lata temu byłeś przeciwko mnie, czy było ci obojętne, co się ze mną stanie. Było, minęło. Nie chce do tego wracać – przerwałam na chwilę, bo podniosłam ton – Mów, o co chodzi i idź. Chce odpocząć – powiedziałam już chłodniej.
– Mam dla ciebie i Tanatosa zaproszenie – odpowiedział Hermes, patrząc mi w oczy.
Nie wiedziałam, czego tam szukał, wydawało mi się, że znalazł nie to, czego oczekiwał. Jeszcze cztery, pięć lat temu spuściłabym natychmiast wzrok, teraz czułam się niemal na równi z nimi. Byłam silniejsza, odważniejsza i pewniejsza siebie.
– Jakie zaproszenie? – spytałam.
– Psyche spodziewa się pierwszego dziecka, urodzi w przeciągu tygodnia. Z tej okazji chcą z Erosem wyprawić wielkie przyjęcie – podał mi kopertę – Tam masz szczegóły, zaproszenie poinformuje was o dokładnej dacie.
Hermes zniknął, otworzyłam zaproszenie. Paryż, nie miałam okazji tam być, stwierdziłam, że to świetna okazja, żeby w końcu zobaczyć te miasto. Zdziwiłam się tylko przyczyną tego przyjęcia. Nie sądziłam, że aż tyle się zmieni w ciągu tak krótkiego czasu.
***
Trzy dni później zaproszenie, ponownie dało o sobie znać. Przyjęcia miało się odbyć następnego dnia. Tanatos nie chciał na nie iść, twierdził, że nie lubił czegoś takiego. Wiedziałam, że robi to bardziej ze względu na mnie, bał się, że mogę mieć problemy ze spotkaniem z nimi wszystkimi. Śmiałam się w duchu z tego wszystkiego. To mogło mnie tylko upewnić w moim nowym podejściu do życia, mogłam im teraz pokazać, co o nich wszystkich myślę i jaki mam do nich stosunek.
Szykowałam się od samego rana, zdawałam sobie sprawy, że z wyglądem nie przebije Afrodyty i całej reszty, ale mogłam wyglądać dobrze. Pokazać im, że czuje się dobrze. Założyłam krótki chiton, obszyty złotymi nićmi, z takich nici miał również utkane wzory układające się w skrzydła. Włosy upięłam częściowo do góry. Bawiłam się trochę z makijażem, stawiałam na jakiś delikatny, ale miałam w końcu porządną okazję pobawić się z kolorami. Ostatecznie stanęło na szarawych odcieniach.
– Jak wyglądam? – spytałam się lustra okręcając się wokół.
– Dobrze – odpowiedziało moje odbicie, przyglądając się swoim paznokciom – Przydałoby się jej pomalować.
– Jaki kolor doradzasz?
– Głęboka czerwień.
Miałam jeszcze sporo czasu, więc spokojnie mogłam sobie pozwolić na malowanie paznokci. Właśnie kończyłam lewą rękę, kiedy ktoś zapukał donośnie do drzwi. Nie zdążyłam ich otworzyć, Persefona sama wpadła do środka jak burza.
– Już gotowa? – spytała zszokowana. Miałam wrażenie, że oczy jej wyjdą z orbit.
– Coś taka zdziwiona? – zagadnęłam – Musze pomalować jeszcze dokończyć malowanie paznokci – powiedziałam i popatrzyłam na stos ubrań, który trzymała w ręku.
– Pomóż mi wybrać ciuchy, Lethal – oznajmiła Persefona rzucając wszystko, co ze sobą przyniosła na moje łóżko – Nie mogę się zdecydować.
Przyjrzałam się stosie sukienek, odrzuciłam wszystkie krótsze i letnie oraz te, które wyglądały po prostu dziwnie. Zostawiłam trzy w różnych zielonych odcieniach. Jedna to był długi chiton do ziemi, obszyty srebrnymi nićmi. Druga była nowoczesnego kroju, sięgała kolan, rozkloszowanie zaczynało się już w pasie, zamiast krótkich rękawów miała delikatną koronką. Ostatnia, była prosta i dopasowana idealnie do figury.
– Teraz łatwiej? – spytałam.
Pani Podziemie nie odpowiedziała mi, skupiła się na wyborze. Ja skończyłam w tym czasie malować paznokcie. Po dwudziestu minutach Persefona w końcu zdecydowała się na drugą opcję. Byłam przeszczęśliwa z tego powodu, ale ona stwierdziła, że skoro już przyszła to mogłabym jej pomóc również przy układaniu fryzury. Wymyśliła sobie jakieś dziwne, skomplikowane upięcie, warkocze. Nie potrafiłabym tego opisać, robiłam z jej włosami to, o co mnie prosiła. Mówiła mi w tym czasie jak to jej mnie brakowało, że nie miała żadnego kobiecego towarzystwo i jak ogólnie, źle jej było beze mnie. Po godzinie miałam jej już szczerze dosyć. A byłam dopiero w połowie zabawy we fryzjerkę.
– Muszę się skupić – powiedziało w końcu lustro dosyć ostro – Mówisz dużo, ale nie ma w tym niczego wartościowego.
Poskutkowało na jakiś czas. Zszokowało ją to, ale w żaden sposób do mnie nie zraziło. Dwie godziny później wrócił, Tanatos, gdy nas zobaczył razem, chciał się roześmiać, widziałam to, ale mój wzrok, mówiący „Mam już dosyć.” chyba go powstrzymał.
– Hades cię szuka, Persefona – powiedział – Powoli dostaje szału.
– To już ta godzina – zdziwiła się Persefona, zrobiła ostatnie poprawki przy makijażu i zaczęła się zbierać – To do zobaczenia na miejscu Lethal – pocałowała mnie w policzek i w końcu poszła.
– Nic nie mów – mruknęłam do ojca – Muszę cierpieć, bo jej brak towarzystwa. Lećmy już, bo się spóźnimy.
***
Na przyjęciu osobiście powitali mnie Psyche i Eros. Byli względem mnie bardzo mili, generalnie z tym drugim miałam wiele wspólnego. Wyglądali pięknie, gdy stali obok siebie, znałam dobrze ich historię. Poczułam w środku jakieś ukłucie i coś z tyłu głowy zaczęło się odzywać, jakieś szepty powtarzające imiona. Uciszyłam je natychmiast.
– Witaj Lethal – powiedziała Psyche – Miło mi cię w końcu poznać.
– Mnie również – odpowiedziałam szczerze – Gratuluje – dodałam jeszcze całując ją w policzek – Świetnie wyglądasz.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie, Eros nic nie powiedział skinął mi tylko głową. Zapytałam, gdzie mogę spotkać gwiazdę wieczoru. Poczekałam, aż młodzi rodzice przywitają jeszcze Tanatosa i razem wybraliśmy się zobaczyć ich synka. Leżał na środku pomieszczenia, sali balowej właściwie, w złotej kołysce. Ojciec położył obok zapakowany prezent, nie wiedziałam, co sprezentował nowemu członkowi rodziny. Przyjrzałam się mu, był uroczy, o czym nie omieszkałam się wspomnieć ponownie Psyche, gratulując jej przy okazji po raz kolejny. Powoli schodziła się reszta, większość z nich rzucała na mnie przelotne, pełne pogardy spojrzenie. Nie chciałam rzucać się w oczy, więc wzięłam coś do picia i ukryłam się w cieniu. Obserwowałam ich zachowanie, wyłapując każdy najmniejszy szczegół, słowo, gest, które mogły stać się dla mnie pożyteczne kiedyś. Podobało mi się to, oni pewnie myśleli, że to kwestia wstydu i strachu, ale ja wiedziałam …
– Lethal, co tam się chowasz. Chodź tutaj – zawołała mnie nagle Persefona, stojąca obok niej Demeter przyglądała mi się uważnie, ciekawa, co zrobię. Przeszłam przez całą salę pewnie, z podniesioną głową – No i jak się bawisz kochana? To twoje pierwsze takie przyjęcie w końcu.
– Dobrze – odpowiedziałam uśmiechając się.
– Wiesz mamo – zaczęła znowu nadawać Persefona, zwracając się do Demeter – Ona naprawdę nie jest taka zła. Jak już musze siedzieć tam na dole to …
Zwinęłam się stamtąd jak najszybciej, chciałam wrócić na swoje miejsce, ale zawołał mnie Tanatos. Okeanosowi zależało, na tym, żeby mnie poznać. Wyglądał starzej niż cała reszta towarzystwa, może mu na tym zależało. Miał na sobie garnitur w dziwnym ni to czarnym ni to granatowym odcieniu. Na pierwszy rzut oka, wydawał się miły.
– Miło mi cię w końcu poznać Lethal – powiedział tytan.
– Mnie również – odpowiedziałam.
– Mówię to szczerze dziecko – spojrzał mi w oczy – Podziwiam twoją odwagę.
– Niewielu odnosi się do mnie w taki sposób – odparłam
Mówiliśmy szeptem, zdawałam sobie sprawę, że przeciwstawienie się Zeusowi i poparcie takiego zachowanie pewnej części bogów może być źle odebrane. Gdy ktoś się niebezpiecznie zbliżał, wracaliśmy do normalnego tonu, udając, że rozmawiamy na tematy całkowicie neutralne jak to, że jestem tak strasznie podobna do Tanatosa itp.
Po czterech godzinach zaczęło mi się nudzić, powróciłam znowu do obserwacji towarzystwa. Nic tylko rozmowy, śmiechy, najświeższe plotki i obgadywanie każdego, kogo się da. Większość była zachwycona nowym członkiem rodziny, z jednej strony ja też, z drugiej współczułam temu dziecku, że będzie musiał nas wszystkich znosić. O dziwo, póki, co nie było ani jednej awantury, jak dla mnie wszystko to wyglądała za spokojnie. Właśnie kończyłam nie wiem, który kielich wina, po siódmym przestałam liczyć, kiedy podeszła do mnie Hestia. Chociaż nie byłam pewna na sto procent, że to ona, nigdy jej wcześniej nie widziałam.
– Przykro mi z powodu tego, co cię spotkało – powiedziała powoli, z wyraźnym smutkiem w głosie.
– Stało się – odpowiedziałam – Nie chce, aby ktokolwiek litował się nad moją osobę.
– To nie litość – powiedziała – Martwię się tylko o ciebie.
– A co jest ze mną nie tak? – spytałam zdziwiona tym wyznaniem, starałam się jednak mimo wszystko zachować pokerową twarz.
– Boje się tylko, że możesz już nie odzyskać tego, co ci odebrano – wyszeptała i odeszła, zostawiając mnie na pastwę moich rozbieganych, chaotycznych myśli.
***
ryba2006
Przydałoby się jej pomalować.- Przydałoby się je pomalować
Opko fajne i cieszę się z dziecka Psyche – zawsze lubiłam mit o niej 😉 Podobało mi się, a Hestia i Persefona wypadły naprawdę dobrze – podobnie je sobie wyobrażałam.