Witam wszystkich herosów! Kolejne moje opko dla tych, którzy jeszcze nie mają ferii i będą je mieli dopiero 17 lutego L Dedykacje dla wszystkich, którzy to przeczytają i skomentują. A i jeszcze dodam nie zwracajcie zbytnio uwagi na błędy Jak to mówi grecki filozof „Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy się nie mylą” Sokrates.
Nylla
Wakacje półbogini
Rozdział V
– To nie prawda!- krzyknął Devid- to musi być kłamstwo.
– Racja – potwierdził Robin- Na pewno powiedzieli, że oskarżają Weronikę o to? Może to Wiktoria albo…
-Robinie może jestem stary ale słuch mam nadal bardzo dobry- przerwał mu Chejron- Nie to, że cię oskarżam.
Zwrócił się w moją stronę ale ja byłam zbyt oszołomiona. Wielcy bogowie, to tego nie byle jacy mają ochotę rozgnieść mnie jak pluskwę. Cudownie. Przecież nie mogłam tego zrobić bo nigdy prze nigdy nie byłam na Olimpie nawet nie wiem gdzie to jest! To niby jak mogłam cokolwiek z stamtąd ukraść? Czułam jak ręce mi się pocą.
– Nie przejmuj się – podeszła do mnie Katrin- to musi być pomyłka.
I tak co chwila. Wszyscy mówili, że jestem nie winna. Wiem, że chcą mnie pocieszyć, ale to nie pociesza. Wręcz pogorsza, rada dla wszystkich chcesz komuś polepszyć humor to nic nie mów tylko daj jej ochłonąć a jak będzie chciała pogadać zgódź się. Miałam tego po dziurki w nosie. Wreście tego nie wytrzymałam.
– Przestańcie wreście ! – wrzasnęłam- skąd to wiecie?! Ja na pewno nie wiem ale póki nie wiemy co dalej robić bądźcie cicho bo głowa mi pęknie od tego całego hałasu!!!
Popatrzyli na mnie jakbym była z innej planety. Nie obchodzi mnie to. Machnęłam ręką i wyszłam a żeby podkreślić, że nie żartuję trzasnęłam drzwiami. Nie wiem co mi odbiło. Na pewno nie miałam ochoty ich teraz widzieć. Biegłam płacąc na wzgórze. Co ja robię ? pytałam sobie samą. Potem już nie dawałam rady i usiadłam pod tym drzewem które wydało mi się Sosną. Chciałam dotknąć pnia drzewa ale zamiast kory poczułam łuski? Co! Łuski?! odwróciłam się i zobaczyłam tam wielkiego węża! O bogowie. Odskoczyłam od niego. Spojrzał na mnie swoimi oczami jakby mówił „ Czemu mi przerwałaś drzemkę” od razu wydał mi się jakoś mniej straszny dlatego też wznów siadłam koło niego. Wsparłam się o kolana i zaczęłam myśleć co się wydarzyło przez te ostatnie dni. Wolny czas na plaży z przyjaciółmi, dziwny sen który śnił mi się co noc, rozmowa z Robinem, urodziny, strach i ciemność, obudzenie się w obozie, obiad, upadek z Mistrala no i „ dobra” nowina. Nie chciałam powstrzymywać łez i ich nie zatrzymywałam płynęły jak z cebra.
Nie wiedziałam nawet kiedy zaszło słońce. Widziałam jak inni obozowicze wracają do domków. Rozmawiają i się śmieją. Ja nie chciałam wracać. Oczy nadal miałam napuchnięte od płaczu. Powtarzam sobie „jestem głupia, jestem głupia, naprawdę głupia”
-Weroniko co ty tutaj robisz- za mną stał Robin z zaniepokojoną miną- wszystko dobrze?
-Yhmy.
-Martwiliśmy się o ciebie- nie dawał za wygraną.
-Acha.
-Co ty sobie wyobrażasz?
-Dobra idź sobie…
-Weroniko chcę ci pomóż nie rozumiesz?!Czemu się do mnie nie odzywasz! Hej!
Dał mi rękę na ramieniu a ja ją strzepnęłam.
-Co ci odbiło!?
-Odejdź…- załkałam i odwróciłam wzrok. Robin usiadł koło mnie. Odwrócił mnie do siebie i spojrzał głęboko w oczy. Czułam, że się rumienię. Potem mocno mnie przytulił do siebie. Krzyknęłam na niego odpychając go.- Nie rozumiesz idź sobie nie chcę ciebie tutaj!!!
-Ciiii nie przejmuj się powiedz o co chodzi, proszę.
-Nie ważne. Proszę idź sobie.
Uśmiechając się do mnie powiedział.
-Dobrze pójdę jeśli ty pójdziesz ze mną.
Spojrzałam na niego jak na wariata. Dziewczyna mówi, żeby odszedł a on mówi coś takiego. Naprawdę nie rozumiem tych facetów. Co on sobie wyobraża? Chociaż z drugiej nawet cieszyłam się, że jest koło mnie.
-Nie odejdę bez ciebie ZGODA?
Spojrzałam w jego piękne zielone oczy. I przytaknęłam.
-Zgoda.
Wiem, wiem szybko zmieniam zdanie. Tak już mam. Gdy szliśmy zrobiło mi się strasznie zimno. Ciekawe która to może być godzina. Dwudziesta lub dwudziesta pierwsza? W zamyśleniu spojrzałam na Robina. Kosmyk jego ciemnych włosów opadał mu na jego twarz. W blasku księżyca wyglądał jeszcze ładniej niż zwykle. Jeśli to możliwe. Po chwili zrozumiałam, że się mnie o coś zapytał.
-Zimno ci?
-Troszeczkę.
Zdjął swoją kurtkę i założył na mnie.
-To bardzo miły gest z twojej strony ale…
-Nie przesadzaj.
Skoro tak mówi nie będę protestować (przecież to nie ładne). Poczułam, że się rumienię i skarciłam się za to. Odprowadził mnie aż do samego progu. Podziękowałam mu a on mi odpowiedział.
-Tylko tak mogłem się zrewanżować.
Niestety nie zdążyłam zapytać o co mu chodziło bo sobie odszedł. Gratuluje najpierw mówisz dziewczynie coś nie zrozumiałego a teraz nawet nie chcesz wytłumaczyć. Ubrałam piżamę. Byłam zbyt zmęczona by się umyć. Co tam rano to zrobię. Wpadłam do łóżka. To nie jest żart ktoś nie mądry, chyba jakiś głupek który nie ma mózgu postawił tam pudełko, CHWILA a no tak ja to tam dałam. Sen miałam nietypowy.
Stałam na plaży. Chwileczkę ja znam te plaże. To ta w kaliforni. Jak miło było znów po niej pochodził nawet jeśli to tylko sen. Czułam pod stopami piasek. Wzięłam wdech morskiego powietrza i rozejrzałam się wokoło. Słońce delikatnie muskało moją twarz. Daleko gdzieś przed sobą zauważyłam postać kobiety. Przyjrzałam się baczniej i to była moja MAMA!!! Podbiegłam do niej bojąc się, że nie będzie miała wielkiej ochoty ze mną rozmawiać. Może się myliłam.
-Witaj Weroniko zapewne wiesz już o naszych atrybutach.
-Tak.- normalna mama zapytała się „jak tam w szkole” albo tym podobne, ale nie moją mamą jest bogini. Więc sytuacja się zmienia.-Dlaczego mnie wszyscy o to oskarżają? Czemu akurat mnie?!
-Ponieważ jesteś moją córką a tylko ty mogłabyś to ukraść. Nie to, że coś do ciebie mam. Masz bardzo dużo talentów o których nawet nie wiesz.
– Ale co mam zrobić żeby mnie nie osądzali?
No i znów sen się rozmarzał. Hej! Stop, ale co mam zrobić żeby mnie nie oskarżali! Ktoś mną postrząsał mocno. Otworzyłam oczy i nad de mną zobaczyłam Klio.
-Śniadanie!!!
Nie dadzą mi spać w tym obozie mam tego dosyć!
-Co ty tu robisz?- mruknęłam do niej.
-Chejron powiedział, że mam ciebie pilnować więc… WSTAWAJ!
-Dobra daj mi dwie minuty,
-Jasne, jasne wstawaj!
-Acha tak, tak dobranoc.
-Jeżeli zaraz nie wstaniesz do wyleję na ciebie kubeł zimnej wody!
– Ihmn…
Skąd miałam wiedzieć, że jednak wyleję. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Co ona sobie wyobraża! Mam dosyć wszystkiego. Tego obozu, życia po prostu wszystkiego. Prze de mną zobaczyłam stojącą dziewczyna z uśmiechem na buzi i rzeczami w rękach. Moja podświadomość mówiła „zabić”
-No skoro wstałaś to się ubierz.
I podała mi ubrania. Mówiłam wam, że mnie naprawdę denerwuję? Kiedy siedziałam w jadalni każdy kto mnie widział pytał czemu moje włosy są mokre. Odpowiadałam im wściekłym spojrzeniem dlatego uważali, że lepiej będzie się dać sobie spokój. Pogodziłam oczywiście się z moimi przyjaciółmi co mnie bardzo ucieszyło.
-Zapomnieliśmy ci powiedzieć ze do tej bitwy o sztandar będziesz potrzebować broni.- powiedział mi Devid jak przechodziliśmy przez obóz.
-Ale skąd mam ją wziąć?
-Chodź pokaże ci.
Zaprowadził mnie do szopy na narzędzia? Interesujące. Była bardzo mała. I, że niby tu trzymają broń? Żarty chyba ze mnie robi.
-No wchodź siostrzyczko.
Całe pomieszczenie było wypełnione bronią. Od mieczy do pistoletów. Od broni której posługiwali się w Grecji do dzisiejszych. Cokolwiek miało służyć do walki właśnie znajdziesz tutaj.
– Dobra spójrz na ten miecz zobaczymy czy będzie pasował.
Minęło już dokładnie trzydzieści minut a my nie wybraliśmy niczego. Powoli kończył mi się mój zapał oraz cierpliwość. Przymierzyliśmy już wszystkie. Miecz ze cesarskiego złota, stygijski miecz, miecz z niebiańskiego spiżu i nic nie pasowało. Ani miecz ani sztylet. Usiedliśmy na ziemi i kiedy mieliśmy już się podać zauważyłam zarys sowy na jednym z mieczy powieszonych na ścianie. Nie wiem co to mogło znaczyć, ale poczułam, że to jest ten.
-Hej a może ten na ścianie?- wstałam, wskazując ręką na ścianę.
-Co ten? Nie wiem może spróbujmy.
-Ciekawa sowa prawda?
-Co? Jaka sowa?
To nie możliwe jakim cudem nie zauważył tej czerwonej sowy! Podał mi miecz i był wspaniały. Jego rękojeść idealnie pasowała. Obejrzałam mu się bliżej i zauważyłam na nim napis po grecku „δικαιοσύνη και σοφία” nie wiem jakim cudem ale zrozumiałam je doskonale „ sprawiedliwość i mądrość”
-Devid!!!
Usłyszałam kobiecy krzyk. Czyżby Klio. Devid gdy usłyszał ją podskoczył i spuścił wzrok. Czy ja o czymś nie wiem? Popatrzyłam na niego wzrokiem. Powinnam coś wiedzieć?
-Muszę chyba już iść do zobaczenia.
-Pa.
Poszłam na wzgórze tylko tam mogłam spokojnie myśleć. Tam była cisza i spokój. A do tego piękny widok. Spojrzałam na miecz. Czemu Devid nie widział tej sowy… czekajcie gdzie ona jest! No pięknie teraz też jej nie widzę. Coraz to ciekawsze mam życie. Gdy tak sobie siedziałam w zamyśleniu usłyszałam trzask gałązki odwróciłam się niemal natychmiast lecz niczego tam nie zobaczyłam acha?!. Potem poczułam chłód na karku i przeszły mnie dreszcze tak samo jak pierwszego dnia spojrzałam za siebie myśląc, że nikt tam nie będzie stał. Nie wiedziałam jak się pomyliłam. Za mną stał chłopak cały ubrudzony krwią. O bogowie! Ze strachu krzyknęłam tak głośno, że całe long Island mnie słyszało…
Fajne powołanie się na Sokratesa. Kłopot w tym, że on to mówił, a nie mówi XD
Interpunkcja, ortografia, zapis dialogów. Nic więcej nie napiszę, bo przestałam czytać po którymś błędzie z kolei.
Posłuchaj, wiem, że każdy ma prawo do pomyłek, błędów i tak dalej… ale już bez przesady! Sokrates był naprawdę mądrym człowiekiem, ale nie można się tym zasłaniać. Ten cytat odnosi się raczej do czegoś, co… no, jest takim wrodzoną wadą człowieka. A nie do czegoś, co mogłabyś poprawić! A możesz to poprawić, naprawdę, wystarczy włączyć autokorektę w Wordzie czy jakimkolwiek innym programie i bez przeszkód ona będzie ci wyłapywać większość błędów.
Co do zapisów dialogów- są takie stronki, na których ludzie tłumaczą, jak poprawnie zapisać dialog. To tylko pięć minut, wujka Google zapytać wprost: „Jak się poprawnie zapisuje dialogi” i, gwarantuję Ci, wejdziesz w pierwszy lepszy link i już masz! Czytasz i się stosujesz. Proste, prawda?
Interpunkcja- internet nie gryzie. Co ja mówię! Jesteś na jakimś tam etapie edukacji, nie wiem, podstawówka, gimnazjum… nie ważne! Ale w każdej klasie jest chociaż jedna lekcja o interpunkcji. Podręczniki szkolne nie gryzą, a jak do nich zajrzysz, to mogą nawet być miłe.
Pozwól, ale zacytuję Ci coś takiego: „Człowiek uczy się na własnych błędach”. Nie będę wymieniać wszystkich błędów, za dużo ich. Ale w wolnym czasie, dla dobra opka i też Twojego dobra, przekopiuj ten tekst do Worda, włącz autokorektę, popraw wszystkie błędy, potem przeczytaj ten rozdział jeszcze raz i poszukaj błędów stylistycznych, interpunkcyjnych, a także zweryfikuj dialogi.
Uwierz mi, takie błędy cholernie przeszkadzają w czytaniu! Taki tekst naprawdę się ciężko czyta. I nieprzyjemnie. Popracuj nad tym! I jeszcze taka rada- przed wysłaniem, proszę Cię bardzo, przeczytaj tekst jeszcze raz. I żeby to nie było o godzinie 1:00 w nocy (no, chyba że prowadzisz nocny tryb życia, ale to Twoja sprawa), bo wtedy mózg źle pracuje, nie wychwytuje wszystkich błędów, a na dodatek możesz przypadkiem usnąć nad komputerem/laptopem/tabletem/telefonem/jakimkolwiek innym sprzętem elektronicznym.
Weź sobie moje rady do serduszka, bo naprawdę stać Cię na nierobienie błędów.
Pozdrawiam.
Dzięki za porady i wezmę to serca następnym razem postaram się bardziej.