Dobra… Sama nie wiem, czemu wysłałam to dziwadło. To jest bardzo, bardzo, bardzo krótka jednoczęściówka napisana w przypływie weny o prawie 23.
—•—
Miecz.
Krew.
Ciemność.
Mężczyzna o złotych oczach.
Skrzydła pożądanego potwora otulają mnie.
W oddali widzę żebrzący na ulicy smutek.
Dziewiczą niewolnicę przerażoną wyrazem pożądania w oczach władzy.
Pawia cieszącego się krwią zemsty.
Służkę w rozpaczy oddającą się wojnie.
Miecz piękności nad gardłem kobiety.
– Czemu mi to pokazujesz?
Pytanie rozpaczy roznosi się powoli po wspomnieniach.
– A czemu nie?
Szept krwiożerczych nożyc dociera do mego ucha.
– Ja bym się nad tobą nie znęcał.
Czuję jego usta na swoich.
Nie. Nigdy więcej.
– Nie…
Szept ofiary. Ostatni całus. Pożegnanie.
Śmierć.
—•—
Może ktoś będzie to rozumiał? Czy jestem po prostu porąbana?
szekla
Marzenia.
Każdy ma jedno. Dwa, trzy.
Księżniczka w zamku.
Żebrak na ulicy.
Siostra potwora.
Choć pozornie krótkie i proste, dla mnie było zaplątane, a przez to ciekawe. Przekaz jasny, ale skłaniający do przemyśleń. Super.
Zgadzam się z Raisą. Trochę poplątane, ale ma coś w sobie. Nie jestem pewna, co chciałaś nam przekazać, ale na pewno nie jesteś porąbana
Na mój gust to bardziej wiersz niż opko, gdyby tylko niektóre linijki podzielić na dwie… Faktycznie, niezłe. Zazwyczaj efekty nagłych nocnych przypływów weny kończy się tragedią, ale tym razem jest inaczej, gratulacje.
Podoba mi się. Takie głębokie i oczywiste jednocześnie.
Fajne.
Uważaj na nocną wenę, ona doprowadziła do serii ‚Złotych myśli o miłości’
Trochę to przerażające…bardzo przerażające…