Nie zawsze rozumiałam o czym gadało moje kochane lusterko, więc wzruszyłam ramionami i skierowałam swój wzrok na Patricka. Był zmęczony widziałam to wyraźnie, kazałam mu iść spać, oddałam mu nawet łóżko.
– Nie wypada – protestował – Jesteś dziewczyną, nie powinienem.
– Patrzcie państwo gentelman się znalazł – roześmiałam się – Ja i tak nie potrzebuje snu, robię to raczej z przyzwyczajenia, do ziemskiego życia. Wykorzystaj te jedną noc, na porządne wyspanie się w ciszy, u Hermesa to jest kompletnie niemożliwe.
– Domyślam się – mruknął syn Gai, ale wykonał moje polecenie i zasnął niemal natychmiast.
Pogasiłam wszystkie światła, dobrze widziałam w ciemności, jednak przedtem znalazłam latarkę, kartkę papieru i długopis. Po za tym kazałam się lustru nie odzywać, bo nigdy nie wiadomo kiedy postanowi się czymś ze światem podzielić. Położyłam się na podłodze, moje biedna skrzydło mogło w końcu odetchnąć. Postanowiłam wykorzystać ten czas na zrobienie listy rzeczy, która powinna uporządkować trochę moje życie. Pierwszy punkt a ja już miałam problem, dobra, weź się w garść kobieto, pomyślałam. 1. SPĘDZIĆ TROCHĘ CZASU Z KAMILEM I BLIŹNIAKAMI 2. ZEMŚCIĆ SIĘ NA DIONIZOSIE 3. POGADAĆ Z CÓRKĄ DEMETER Dwa pierwsze punkty były dla mnie oczywiste, z trzeci miałam problem. Zastanawiałam się, czy jeżeli okażę się całkiem miłą i w miarę porządną dziewczyną dla Daniela, czy aby nie pójść wtedy do Erosa, żeby strzelił w niego swoją strzała, gdyby po miesiącu nadal tak mocno przeżywał rozstanie ze mną. Lepsza ona niż Lana w każdym razie. Nie mogłam też uniknąć kolejnej rozmowy z Danielem w ciągu tych kilku dni, dopisałam więc to do listy. Myślałam dalej, korciło mnie żeby napisać coś w stylu PRZESTAĆ RYCZEĆ. Doszłam jednak do wniosku, że to zbyt poważne wyzwanie póki co, więc napisałam POROZMAWIAĆ POWAŻNIE Z OJCEM, to wyglądało o wiele lepiej. Czułam, że targa mną za dużo emocji, zbyt ludzkich emocji, za dużo się przejmowałam, a jemu było to tak po prostu wszystko obojętne. Nigdy nie mieliśmy jakieś takiej szczerej rozmowy a przydałaby się, jak sobie z tym wszystkim radzić. On miał tysiące lat doświadczeń, ja byłam w tym biznesie zaledwie od miesiąca a już sobie nagrabiłam problemów. Usłyszałam jakiś szelest, obróciłam się gwałtownie, na szczęście to tylko Patrick przewracał się na drugi bok.
Znowu szarpnęłam przy tym skrzydłem, zaczęłam na nie przeklinać w duchu i patrzyłam długo na mają jakże obszerną listę. Mając wszystko wypisane, czułam się tak jakoś bardziej spokojna, przynajmniej wiedziałam co mam robić. Patrzyłam przez chwilę na syna Gai zastanawiałam się jak długo udało mu się przetrwa, najpierw zastanawiałam się w ogóle czemu ja mam go ratować, teraz wiedziałam i nie było mi z tym lepiej. Wydawał się spokojny, więc nie miałam chwilowo powodów do zmartwień. Ale czemu ja właściwie się tym przejmowałam, doprowadzało mnie to do szału. Uczucia, uczucia i uczucia, miałam ich dosyć. Daniel, Kamil, Patrick, Tanatos. Im więcej rozmyślałam, tym więcej się gubiłam, zgasiłam latarkę, leżałam i wpatrywałam się w ciemność, moją przyjaciółkę.
***
Patrick obudził się dosyć wcześnie, zdziwiło mnie to i nie omieszkałam się mu o tym powiedzieć, zwłaszcza, że stało się to, kiedy się przebierałam.
– Idiota – powiedziałam tylko, na co w odpowiedzi dostałam uroczy, złośliwy uśmieszek.
– Co robiłaś całą noc? – spytał, zbywając mnie z tropu co do tematu rozmowy.
– Robiłam porządek ze swoim życiem – opowiedziałam.
– Potrzebuje prysznica – powiedział przeciągając się, przytaknęłam mu tylko.
– Więc rusz swój herosowy tyłek i szoruj do łazienki. Ja musze iść po porcję ambrozji do Chejrona.
– Pomóż mi wstać – powiedział wyciągając ręce, spojrzałam na niego zszokowana, zatkało mnie po prostu.
– Znamy się zaledwie dwa dni. Nie czujesz się zbyt swobodnie w moim towarzystwie? – zapytałam, ale nie pomogłam mu, tylko ponaglałam.
– Czuje się jakbym znał Cię całe życie Lethal – zaśmiał się.
– Bardzo zabawne, haha – zawtórowałam mu sztucznym śmiechem – Złamałeś mi skrzydło, nie zapomnę o tym zbyt szybko.
W końcu się ruszył i wyszliśmy z mojego byłego domku. Słońce oślepiło mnie na chwilę, ale nadal lubiłam te chwilę, kiedy ogrzewało mi twarz, mimo wszystko w Hadesie jest zimno przez większość czasu.
– Dzięki, że pozwoliłaś mi zostać – powiedział Patrick.
Nie odpowiedziałam mu, usłyszałam bowiem jakieś szepty. Spojrzałam w tamtym kierunku, cała grupka córek Afrodyty, bez Lany na czele, na szczęście. Ale i tak nie była to zbyt trafny zbieg okoliczności. Odeszły dumnie, zaszczyciwszy mnie spojrzenie „Jeszcze pożałujesz”. Zastanawiałam się, co ja im zrobiłam takiego, oczywiście oprócz tego, że odebrałam niekwestionowanej liderce ich domku chłopaka, z którym i tak nie mogę być, no i poza tym upokorzyłam ją. To naprawdę nie było nic wielkiego.
– Lethal, czy Ty mnie w ogóle słyszysz? – zapytał Patrick – Co się stało?
– Córki Afrodyty – powiedziałam wskazując głową odchodzącą grupkę – Jestem ciekawa jakie idiotyczne plotki i historie już wymyśliły.
Syn Gai spojrzał na mnie zdziwiony, jako że nie chciało mi się tłumaczyć o co chodzi, stwierdziłam, że i tak sam się zorientuje, to pożegnałam się z nim i poszłam do Wielkiego Domu. Na początek i tak źle już rozpoczętego dnia zastałam tam Dionizosa, którego uśmiech wskazywał, że chce się na mnie wyżyć za wszystkie zło tego świata, przez które musi siedzieć w Obozie.
– Znowu Ty – przywitał mnie serdecznie.
– Tak ja. Bardzo mi przykro, że musisz znosić widok mojej twarzy, jeszcze przez dwa dni – uśmiechnęłam się złośliwie.
– Też kiedyś stąd zniknę – odpowiedział.
– Przynajmniej nie mam żadnej kary – widziałam po minie, zaczynał się denerwować – I mogę pić dowolną ilość wina.
– Też masz karę kochanienka. Ja mogę się spotykać z każdą kobietą, którą zechce – uśmiech powrócił na jego twarz – Chwilowo nie, ale wniosek jest taki, że Ty z tym swoim Danielem być nie możesz.
– Nie musiałeś przypominać – odpowiedziałam zaciskając pięści.
– Widzisz moja droga, co się tyczy mojej kary, ona się kiedyś skończy, natomiast twoja… – pokiwał przecząco głową – Nie zanosi się na to.
Już miałam coś odpowiedzieć, ale zjawił się Chejron i kazał nam obojgu się zamknąć, oczywiście Pan D. kropka go nie posłuchał.
– W końcu, sprawiłem, że małej, pyskatej bogince zabrakło odpowiedzi – zaśmiał się triumfalnie.
– To już przesada! – krzyknęłam – Dzisiaj na kolacji mnie nie zobaczysz.
– Nikt za Tobą nie będzie tęsknił – dodał na koniec.
Chejron musiał mnie siłą wyciągać stamtąd, bo chciałam się rzucić na Dionizosa i wydrapać mu oczy.
– Musisz zacząć nad sobą panować Lethal – powiedział tylko centaur, kiedy sprawdzał jak miewa się moje skrzydło.
– Łatwo Ci mówić – odpowiedziałam już o wiele spokojniejsza, była to pewni zasługa ambrozji i nektaru.
Nie dowiedziałam się niczego nowego odnośnie stanu mojego skrzydła, więc poszłam zobaczyć co robią obozowicze. Wszyscy unikali mnie jak ognia, nie przejmowałam się tym, bo nie miałam powodu, wcześniej większość też specjalnie za mną nie przepadała. Na strzelnicy natknęłam się na Kamila, a gdzie on tam i bliźniaki, kilku z niewielu, którzy powitali mnie dzisiaj uśmiechem. Dzieciaki zaraz się rzuciły, żeby mnie uściskać, musiałam ich powstrzymywać.
– Nie dajesz nam się sobą nacieszyć – powiedział Rémi.
– Dokładnie – przytaknął brat.
– Zatem poćwiczę z wami strzelanie z łuku co?
Przyjęli propozycję, więc zabrałam się do ćwiczeń z nimi, nie była to łatwa sprawa. Nosiło ich, to zdecydowanie nie oddawało tego ile ta dwójka miała energii. Zostawiłam ich samych po godzinie, byłam wykończona, podeszłam więc do Kamila.
– Jak się czujesz? – spytał zatroskany.
– Wszystko w porządku – odparłam – Skrzydło się goi.
– Jak sytuacja z Danielem?
– Nie uniknę kolejnej rozmowy z nim. Jestem tego świadoma – uśmiechnęłam się ponuro – Jak Ty sobie z nimi radzisz? – spytałam zmieniając temat i wskazałam głową na bliźniaki, które zaczęły się o coś kłócić.
– Jakoś muszę – uśmiechnął się – Pójdę to załatwić, zanim mi się pozabijają.
Zaśmiałam się, mój przyjaciel chyba nie zdążył tego usłyszeć. Nagle kątem oka zauważyłam idącą gdzieś córkę Demeter, szła w kierunku domków. Rozejrzałam się dookoła, widziałam, że nie miała nic w ręku, zatem musiała zostawić gdzieś szkicownik. Przeszukałam wzrokiem teren, leżał nieopodal drzew, obok stała puszka z colą. Podeszłam tam, wiedziałam, że to jedyna okazja, żeby z nią tak naprawdę porozmawiać. Po przejrzeniu zaledwie kilku prac, musiałam przyznać, że ma dziewczyna do tego talent. Rysunki były naprawdę piękne, zwłaszcza te, na których był Daniel. Zamknęłam gwałtownie szkicownik, jak miałam o nim zapomnieć, skoro zachwycam się nad jego podobiznami. Znowu skarciłam się w duchu.
– Coś Ci się nie spodobało? – zapytała właścicielka szkicownika.
– Nie, rysujesz cudownie – odpowiedziałam i podałam jej zeszyt – Jak masz na imię?
– Julia – odpowiedziała niepewnie.
– Nic Ci nie zrobię – uśmiechnęłam się – Chciałam Cię tylko poznać.
– Ze względu na Twojego chłopaka? – zapytała przestraszonym głosem.
– Byłego chłopaka – podkreśliłam – Podoba Ci się prawda?
– Tak – odpowiedziała, ale zauważyłam, że coraz mocniej zaciska dłonie na szkicowniku. Nie chciałam jej denerwować, znowu mi nie wyszło – Więc czego ode mnie chcesz? – spytała.
– Widzisz, chodzi o to – zaczęłam – Że ja z Danielem być nie mogę – spojrzałam na mnie zdziwiona – I co najgorsze nic na to nie mogę poradzić. Mamy o sobie zapomnieć, im wydaje się to takie łatwe. Nie cierpię ich – wtrąciłam wściekła, Julia zdawała się rozumieć co mam na myśli – Kojarzysz Lanę?
– Kojarzę – odpowiedziała.
– Chodził z nią, jeszcze zanim się poznaliśmy. Generalnie znowu zaciera na niego ręce, wolałabym mimo wszystko, żeby znalazł sobie jakąś milszą dziewczynę.
– Nie rozumiem Cię – powiedziała Julia – Nie możesz być z Danielem, ale chcesz ingerować w jego uczucia. To trochę chore.
Doszło do mnie, że dziewczyna miała rację. Ja wyszłam na zołzę, znowu nie poszło po mojej myśli. Co ze mnie za boginka. Psycholog, potrzebuje dobrego psychologa, pomyślałam.
– Wychodzi na to, że jestem walnięta i zrozpaczona – oznajmiłam, co ona tylko potwierdziła kiwnięciem głowy – Miałam nadzieje, że skoro jesteś nim zainteresowana, to mogłabyś …
– Mogłabym co …? – spytała oburzona.
– Nieważne – odpowiedziałam w końcu zgaszona, że też trafiła się taka dziewczyna – Myślałam tylko, że byłabyś dla niego lepsza niż Lana.
Nie zdążyła odpowiedzieć, a do mnie doszło, że jestem idiotką, chociaż pomysłu co do udania się do Erosa w sprawie Daniela nie porzuciłam. Udałam się z powrotem do przyjaciół, Kamil wypytywał mnie o Julię, ale nie chciałam mu nic powiedzieć. Zajęłam się bliźniakami, tego dnia Daniela nie było na strzelnicy, wiedziałam, że z powodu mojej obecności, ale musiałam przyznać, że bardzo mnie to ucieszyło, nie byłam jeszcze gotowa na rozmowę. Wróciłam myślami do mojej listy, dwa punkty zrealizowane, w tym jeden zakończony porażką, zostały trzy.
ryba2006
Zaciekawiło mnie, mimo że nie czytałam poprzednich części. Akcja raczej nie pędzi, więc jest dobrze.
Przecinki oraz kropki.
Pokażę na pierwszym akapicie:
Nie zawsze rozumiałam o czym gadało moje kochane lusterko, więc wzruszyłam ramionami i skierowałam swój wzrok na Patricka. Był zmęczony widziałam to wyraźnie, kazałam mu iść spać, oddałam mu nawet łóżko.
Powinno być:
Nie zawsze rozumiałam, o czym gadało moje kochane lusterko, więc wzruszyłam ramionami i skierowałam swój wzrok na Patricka. Był zmęczony, widziałam to wyraźnie. Kazałam mu iść spać, nawet oddałam mu łóżko.
Zauważyłam też kilka błędów ort., np. po za tym. (Poza tym)
Ogólnie kilka rzeczy musisz dopracować, ale jest nieźle.
😉 Negril
Dziękuję za wytknięcie błędów. 😉 Wiem moja kochana pięta Achillesowa się tu odzywa, mianowicie interpunkcja. Następny rozdział postaram się bardziej dopracować.