Miłego czytania
Dedykacja dla Quickdroo
Tym razem dłuższe i postanowiłam wysłać wcześniej ^ ^;
Annieee
Rozdział 4
*Sheila*
Pokój w którym się znajdowałam był i przerażający, i przytulny. Pewnie dlatego, że sama mieszkałam w takim miejscu. Otoczeniu. Widziałam jak na jednym kawałku ściany wiszą winogrona. Chyba rosły jak szalone, bo co chwilę była nowa część. A nawet widziałam jak liście delikatnie drżą. Z miski owoców wzięłam pomarańczę i spokojnie zaczęłam obierać je ze skórki. Skubnęłam też trochę krakersa. Głodna byłam.
Głowy zwierząt mnie przerażały. Były dziwne. Wypchane. Nie lubiłam takich. Nigdy nie chciałam mieć pluszaka. Bałam się. Czasami zdawało mi się, że te wypchane zwierzątka patrzą na mnie ludzkimi oczami. Ciemność też była moim przeciwnikiem. Zawsze mnie przerażała, tak samo jak bogini Hekate. Czułam do niej szacunek, przywiązanie, a także strach. Magia nigdy nie była przeze mnie lubiana. Raz znalazłam się przy szale pewnej wyznawczyni Hekate. Nie było to zbyt przyjemne spotkanie…
Wyszarpywała mi włosy. Wyrywała mój plecak. Bawiła się moją twarzą. Byłam bezsilna. Płakałam. To na nic. To wszystko było nie potrzebne. Nie było tu nikogo. Nikt zresztą by mi nie pomógł. Byłam odludkiem. Nikt mnie nie lubił. Bawili się mną. Zabierali moje jedzenie. Rzucali we mnie wszystkim co im się nawinęło pod rękę. Byłam w ciemnym zaułku. Sam na sam z NIĄ.
Nagle ujrzałam Jego. Moją ostatnią nadzieję. Chłopak stał z zaciętą twarzą. Był blady, miał blond włosy, które w blasku słońca zdawały się być złote i zimne, niebieskie oczy. Spojrzałam na niego z nadzieją, a także strachem. Wyciągnęłam w jego kierunku drobną rączkę. Wyglądał na jakoś trzy lata starszego ode mnie. Prawdę mówiąc przypominał mi mojego pradziadka, którego widziałam na ukrytych zdjęciach od matki. Kiedy była sobą przekazała mi je… Potem oszalała. Pradziadek o którym opowiadała mi moja babcia, póki nie zaginęła.
– Zostaw ją, niewierna sługo Hekate. – powiedział
Po tym podszedł i zamachnął się. Zamknęłam oczy czekając na najgorsze. Trzask. Otworzyłam oczy i popatrzałam na dłonie. Krew. Dużo. Wiele. Spojrzałam na niego. Bałam się spojrzeć na ciało tej kobiety. Widziałam jego wnikliwe oczy.
– Dziękuję… – wyjęczałam – Kim ty…?
– Jestem… – powiedział – Jak poznasz moje imię to wiedz, że kiedy będziesz w zagrożeniu, kiedy je wypowiesz, na pewno przybędę. Jestem…
Wspomnienie się urywa. Nie pamiętam. Często szukałam jego imienia w głowie, ale go nie było. Zapomniałam. Wiedziałam jednak jedno. To na pewno jest przypadkiem. Tak nie miało być. Nigdy nie miałam spotkać Jego, a on nigdy nie miał spotkać mnie. Jednak czułam… Wiedziałam, że On jest gdzieś blisko. Domyśliłam się, że ma związek z mitologią grecką lub rzymską. Zawsze, nawet jak się nie przyznawałam, wyglądałam za zimnymi, niebieskimi oczami, których właściciel mnie uratował. Nigdy ich znowu nie zobaczyłam. Prawdę mówiąc – poddałam się już rok temu.
Teraz miałam złe przeczucia. Wiedziałam, że się sprawdzają. Nigdy nie zignorowałam moich przeczuć. Aż do teraz. Wiem, że nie powinnam być wściekła. Dzieci mojego ojca są specjalistami od szaleństw. Widziałam jak kiedyś przeze mnie oszalał brutal z mojej klasy. Lecz wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że to przez MOJĄ magię. Nie wiedziałam o tym, aż do teraz. Kiedy zostałam uznana przez Pana D. wszystko ułożyło mi się w głowie. Moje wypadki. Zdarzenia. Dzieci Dionizosa, mojego szanownego ojca, są inteligentne. Może nie jesteśmy tak bystrzy jak dzieci Ateny czy sprytni jak Hermesa, ale na pewno dzięki pochodzeniu przyswajamy się szybciej do nowych rzeczy. Mogłabym czasami powiedzieć, że jestem szalona, ale to nie jest odpowiednie słowo dla mojego ojca ani dla Nas, jego dzieci. Zgoda, leczyliśmy z szaleństwa, ale byliśmy normalni. Jak każdy, przeciętny heros.
Zauważyłam, że mój tata zerkał z nienawiścią na Nico. Pewnie nie lubi jego ojca. Zresztą ja też nie mogę znieść jego obecności. Jest wkurzający, wytrącający z równowagi. Nie wiem co myśli. Domyślam się, że nie znam sposobu by go pokonać. Większość padłaby po próbie wytrzymania następowania szaleństwa. Wiedziałam to. Zostało to w mojej głowie poczęte przez mojego ojca Dionizosa. Jednak on… Nico zdawał mieć silną wytrzymałość psychiczną, choć również sprawiał wrażenie jakby nie wytrzymywał w tym świecie. Brakowało mu czegoś. Tego co każdy chciał. Miłości. Każdego rodzaju. Dalej nie mogę go odgadnąć. Jest tajemniczy. Skryty w sobie. Nie znam go i raczej nie chce poznać. Jest zbyt ponury. Mroczny. Wydawało mi się, że w jego oczach występują ognie przedstawiające dusze zmarłych. Jego tęczówki były puste, a zarazem ciekawe. Wygląd niezdrowy. W rzucaniu spojrzeń, tak zwany przeze mnie Ponurak nie zostawał nam dłużny.
– Synku Hadesa. – zaczął mój ojciec. – Jeśli mojej córce, Sheili przez Ciebie spadnie choć włos z głowy, szykuj się na gniew boga. Ostatnim razem jak poświęciłem takiemu jak ty moje dziecko… Zginęła przez jego błąd! Z miłości… – prychnął – Masz ją pilnować.
Zdezorientowałam się tak samo jak Nico. Czy ten staruch, za przeproszeniem, oszalał? Nie. On wprowadza w szaleństwo. Lub wyprowadza. Martwi się za bardzo.
– Co?! Ja jej nawet nie lubię! – krzyknął Nico
– Z wzajemnością.- mruknęłam – Nie może ktoś inny pójść…
-Oni też się nie lubili. Potem kochali. A na koniec nienawidzili… – mruknął -Nie lubię o tym wspominać…
Nagle do pomieszczenia wbiegł Chejron. Zdyszany, wyglądał jakby coś złego się stało. Był przejęty czymś. Ważnym. Nagle powiedział:
– Dionizosie, ktoś ukradł Złote Runo!
Mój ojciec drgnął. Na jego twarzy wymalował się grymas. W krótkiej chwili, chyba jako jedyna, zauważyłam troskę. Zmartwienie. Po chwili znów zmienił wyraz twarzy. Tym razem normalna. Wyniosła.
– Jutro wyruszacie. – powiedział. – Przed podróżą skierujcie się do Chejrona.
Po tym wymienił parę słów z Chejronem i razem wyszli. Westchnęłam. Po chwili zauważyłam, że Nico nadal jest w pokoju.
– Ja się w Tobie nie zakocham. – syknęłam
– Cieszę się. – mruknął
– Ponurak.
– Winogrono.
– Dzieciak.
– Krasnolud.
Po chwili znudziło mi się rzucanie przezwisk. Splotłam dłonie i spojrzałam na chłopaka. Wydawał się być opanowany, jednak wiedziałam, że w głębi duszy krzyczy. Wrzeszczy. Woła po pomoc. Chciałam by poczuł się lepiej. Pragnęłam mu pomóc. Ale nie mogłam. Nie potrafię nic zrobić.
– No dobra. Skoro już skończyliśmy, to może pokażesz mi gdzie jest domek mojego taty? – zapytałam
– Aha, chodź za mną. – mruknął
Wyszedł z pomieszczenia, a ja za nim. Prawdę mówiąc nie wiedziałam skąd ta nienawiść. Wydaje się całkiem fajny po naszej pogawędce. Chwila. Ona pojawiła się zaraz po tym jak zostaliśmy z tatą sami. Czyżby? Nie… Nie chcę mi się w to wierzyć. Tata chyba by nie manipulował moimi uczuciami.. Tak?
– Jesteśmy. – głos Nico wyrwał mnie z zamyślenia.
– Dziękuję. Nico… Słuchaj, moglibyśmy się zakolegować, NIE zakochać, okej?- zaproponowałam.
Nico zamyślił się. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
– Okej, ale wiedz, że nie od razu będziemy przyjaciółmi.
Prychnęłam.
CDN…
Lepiej niż wcześniej. Oby tak dalej!
Świetne… aby nie użyć słowa na z….;]
Skojarzenie do strasznych pluszaków: Icqbarr Blenstein.
Dobra, jak dedyka to trza skomentować.
Opko niezbyt długie przynajmniej jak dla mnie.
Przed i nie daje się przecinka, chyba, że jest jakaś zasada, o której zapomniałem.
Jeśli twoja bohaterka to dziewczyna, to napisz: „Sama, na sam”, choć wprawdzie nie wiem, czy ja nie mam źle.
Był blady, miał blond włosy, które w blasku słońca zdawały się być złote i zimne, niebieskie oczy.- Był blady, miał blond włosy, które w blasku słonca, zdawały się być złote i zimne, jego oczy były niebieskie.
Był przejęty czymś.- Był czymś przejęty.
Gdyby to był list, to wtedy Ciebie byłoby z dużej litery.
„Sam na sam” zawsze! Nie mówi się sama na sama – co nie? To sama na sam też nie! To jest powiedzenie i się go nie zmienia
Oh, my dear, wszystkie błędy, które wypisałeś, nie są błędami.
1. Przed „i” nie daje się przecinka, chyba że występuje dwa razy w tym samym zdaniu, wtedy przed drugim „i” dajemy przecinka.
2. „Sam na sam”. Nie inaczej.
3. To zdanie opisujące wygląd jest całkowicie prawidłowe. Przed „zdawały” nie może być przecinek, ponieważ ten fragment od „które” nie zawiera orzeczenia.
4. Co prawda zabrzmiało to nieco nienaturalnie, to jednak nie było błędem.
5. Ale to nie jest list, więc w czym problem?
Naucz się wypisywać błędy, dobra? XD
A tak btw. opowiadanie jest dobre, choć musisz jeszcze ćwiczyć, żeby upłynnić styl.
PS: Quickdroo, spójrz na komentarze pod swoim najnowszym „dziełem”. Przydadzą Ci się.