Moje nowe opowiadanie z Szóstką. Całość nawiązuje trochę do wydarzeń z Connected by war. Postaram się tak prowadzić akcję, by ci, którzy nie czytali Cbw mogli się połapać 😉 (Ale i tak polecam przeczytanie ostatnich pięciu rozdziałów tamtego opowiadania, czyli od trzynastego do siedemnastego włącznie). Oczywiście zawsze możecie mnie pytać o interesujące Was zagadnienia. Na razie to tyle. Miłego czytania!
Kira
Był środek nocy. Jamie siedział w ciemności, na łóżku w swoim domku. Wpatrywał się w swoje dłonie, a myśli biegały mu jak oszalałe. Przed oczami migały mu dzisiejsze zdarzenia: starcie przy granicy Obozu, przerażone twarze, nic nie rozumiejących półbogów, mordercze spojrzenie Adama, syna Erebu, ranny Misiek, pałac jego ojca… Chłopak krzyknął i zakrył głowę dłońmi. To go przerastało. „Jutro ostateczne starcie” – myślał. „Światło przeciw mroku”. Jamie wzniósł oczy ku niebu, nie wiedząc ma robić.
– Nie mogę ich narażać – powiedział sam do siebie. – Wszyscy muszą zostać tutaj, w Obozie, gdzie będzie bezpiecznie.
Wiedział jednak, że jego przyjaciele będą chcieli mu pomóc. Że pójdą za nim pomimo wielkiego zagrożenia. Nie miał innego wyboru. Będzie musiał się jutro wymknąć i załatwić to raz na zawsze… sam.
***
Adam krzyknął z nienawiścią i uderzył sierpem w ochronną bańkę Jamiego. Jego mgliście szare oczy zaszły czernią. Po bladej skórze spływały kropelki potu. Dyszał ciężko, ale nie przestawał nacierać na tarczę ze światła. „Ten cholerny Grek coś knuje!” – pomyślał. „Muszę… go…stamtąd…wyciągnąć!!!!” Syn Erebu wrzasnął i z całych sił uderzył w osłonę, która rozpadła się na kawałeczki.
– Ha! – zaśmiał się triumfalnie brunet, ale nie dane mu było cieszyć się chwilowym zwycięstwem. Chłopak zacisnął dłonie na drzewcu broni, uniósł ostrze i opuścił je na głowę Jamiego. Blondyn zatrzymał broń i posłał kulę światła w stronę Adama. Pocisk trafił rzymianina w żołądek. Adam starał się ukryć szok jaki wywołało u niego to zagranie. Wrzasnął i zamachnął się sierpem, wytwarzając falę mroku, która powinna zwalić jego przeciwnika na ziemię. Nic takiego się nie stało.
– Jak?! – krzyknął, samemu padając na kolana, a strach ścisnął go za gardło. Po raz pierwszy w życiu, Adam się bał. Był to strach tak intensywny, że zdołał go wyczuć ten, który się strachem żywi…
Jamie stanął nad chłopakiem, dotknął jego czoła i rozwiał ciemność płynącą w jego sercu, pozbawiając go tym samym mocy. Drżąc na całym ciele, Adam spojrzał Jamiemu w oczy:
– Coś ty mi zrobił?! – wykrzyczał przez zaciśnięte zęby.
– Zniszczyłem twoją moc, Adamie. Już nic nie możesz zrobić – odpowiedział mu spokojnie syn Eteru.
– To niemożliwe – wyszeptał brunet. Ogarnęła go panika. Spróbował stworzyć macki z cieni, tak jak zawsze, ale nie mógł. Nagle poczuł się bardzo zmęczony, jakaś starożytna magia wpłynęła do jego umysłu i zasnął natychmiast.
Stał wśród ciemności, a jego ciało przeszedł chłód. W powietrzu unosił się dziwny zapach starych murów. Adam rozejrzał się dookoła. Ciemność była gęsta niczym smoła i nic nie dało się w niej dojrzeć. Nawet on, syn Erebu, czuł się tutaj ślepcem. Nagle usłyszał za sobą kroki. Obejrzał się przez ramię i ujrzał wysoką, szczupłą postać, ubraną w długą czarną szatę.
– Kim jesteś? – zapytał Adam.
Nieznajomy uśmiechnął się lekko.
– Kimś, kto chce ci pomóc…
***
– Jamie! – Rozi i Ginny rzuciły się blondynowi na szyję. Zaskoczony chłopak zamrugał, po czym przytulił je do siebie. Czyli jednak przyszli, pomimo jego prośby. „Może to i lepiej?” – pomyślał, puszczając przyjaciółki. Jack wyszczerzył zęby.
– W samą porę – powiedział, chowając miecz do pochwy. – Dobra robota.
Jamie puścił mu oczko. Wtedy usłyszeli wołanie Miśka:
– Hej! Może ruszycie tyłki i tu podejdziecie, co?! – rudzielec machał do nich, drugą ręką podtrzymując bladą na twarzy Evę. Obok nich leżeli nieprzytomni i ranni „przyjaciele” Adama. Czarnowłose rodzeństwo od Merkurego, poraniona córka Bachusa, unieruchomiona przez Rozi oraz synowie Bellony i Wulkana. Szóstka herosów patrzyła na nich, nie odczuwając współczucia.
– Co z nimi zrobimy? – spytał Michael.
Jamie westchnął.
– Chyba możemy jedynie oddać ich w ręce pretorów Obozu Jupiter… Tam sami postanowią, co z nimi zrobić.
Reszta przytaknęła, zgadzając się na taką decyzję. Po chwili Rozi spojrzała niepewnie na Jamiego.
– Co z Adamem? – zapytała cicho. – Pokonałeś go, ale…
– Blondyn odwrócił wzrok.
– Nie wiem, co z nim będzie. Kiedy odchodziłem spał, a sekundę później… po prostu zniknął.
Dziewczyna ścisnęła go za rękę. Jack uśmiechnął się do niego pocieszająco.
– Ej, przecież już po wszystkim! Będzie dobrze!
Jamie odwzajemnił uśmiech.
– Masz rację. Dobra, wracajmy do Obozu.
Po chwili już stali przed Wielkim Domem, ściskani przez Chejrona.
Jej! Szóstka wraca jak zawsze super opko, więc szybko pisz cd
Tak Tak T ! W końcu mogłam przeczytać to cudo 😀 Mam nadzieje że nie długo dasz pierwsza czesc 😀 XD
Ciekawe. Nie czytałam poprzednich części, ale tą zamierzam. Akcja pędzi ale spoks
Ja nie mogę, mam wyszczerz na gębie, jakiego chyba nie dostaje pod jakimkolwiek opkiem.. no, oprócz tego 😀 I jeszcze jakieś nieliczne, na które czekam (Ann24, obserwuję Cię…)
Z tego, co pamiętam, to te wydarzenia są pod sam koniec Connected by war, nie? Koniec ostatniej bitwy i te sprawy…
Jest idealniocudnie
O następne opko z szóstką Masz dziewczyno prosekucję ;o Super piszesz i cudownie przedstawiasz wszystko
Mam trochę zaległości, ale zaraz to nadrobię ;DD Opko jak zwykle cudowne ;3. A-a-ale Evie się nic nie stanie, prawda :c
Nie, nie. Nic jej nie będzie 😉 Prolog był odniesieniem do przeszłości, teraz zacznie się normalna akcja opowiadania.
Hah, sorry, że tak późno, ale dopiero teraz się połapałam, że przyszło to opko xD No, ale przeczytałam! I fajnie się zapowiada, czytałam Connected i byłam wręcz nieco zaskoczona, gdy przestałaś kontynuować ten wątek z tymi herosami i maskami (z tego co pamiętam, oni nosili jakieś zwierzęce maski, co nie?). Bo niby pokonani, ale i tak człowiek zastanawia się: Co z nimi?
No nic, pisz dalej!