To opowiadanie jest takim moim hołdem dla let’s playerów, którzy i tak tego nie zobaczą Więc dedykuję tę część właśnie im Mateos otworzył oczy i zobaczył niebo. Niebo jak to niebo zwykło, było niebieskie. Chłopak spróbował wstać. Najpierw jednak usiadł i zobaczył swojego znajomego Karmasa, który pochrapując leżał na zielonej trawie. Nie pamiętał skąd go znał. W zasadzie nie pamiętał nic. W jego głowie kołatały się tylko dwa imiona i słowo: „misja”. Nie wiedział, czego miała ona dotyczyć, więc postanowił zapytać się o to Karmasa. Żeby to uczynić, musiał go najpierw obudzić. Chwycił go więc za ramiona i zaczął energicznie potrząsać.
– Karmas! Karmas, obudź się! – Zaczął wołać, po czym dał mu parę razy po mordzie w celu zakończenia snu.
– Co się stało? Wódkę przywieźli? – Ziewnął wyrwany z objęć Morfeusza czerwonowłosy chłopak. Włosy oczywiście nie były naturalne, tylko farbowane.
– Ty pamiętasz jakąś misję, czy coś?
– No coś takiego było, ale szczegółów nie pamiętam… W zasadzie pamiętam tylko mnie… i ciebie… i misję, w sensie, że mamy jakąś wykonać. W każdym razie na pewno nie mamy wykonać tej misji w lesie, trzeba znaleźć jakąś cywilizację.
– Słusznie. – Pochwalił Mateos.
– O! Wiem jaką mamy misję! – Wykrzyknął rozradowany Karmas.
– No, jaką? – Zainteresował się brunet.
– Musimy znaleźć cywilizację. – Powiedział oficjalnym tonem farbowany blondyn, po czym obaj się roześmiali.
***
– Głodny jestem. – Zaczął narzekać Karmas.
– Głodny jesteś? – Odpowiedział pytaniem ten bardziej ogarnięty.
– Tak, głodnym.
– Głodnyś? – Drążył temat Mateos.
– Tak, zjadłbym pierogi. Albo placki ziemniaczane. Lubię placki! – Zakończył znanym tekstem.
– W sumie możesz zjeść porzeczki z tamtego krzaczka. – Machnął w bliżej nieokreślonym kierunku.
– Mam napchać mój wielki dzwon takimi małymi owockami? Co ty se jaja robisz? – Wkurzył się ognistorudowłosy.
– Dobra, szukaj sobie sam jedzenia, ja tu nic lepszego nie widzę. – Zrezygnował jego towarzysz.
– A ja widzę. – Wesoło powiedział Karmas, po czym zaczął wspinać się na pobliskie drzewo. – Jabłka! Nimi prędzej się najem niż tymi twoimi porzeczkami.
– Jabłka to też owoce. – Zauważył Mateos. – Tylko, że większe. Podaj jedno.
– Już zapodaję. Joł joł joł, jestem ziom…
– Jabłko kretynie. – Uderzył ręką o twarz.
– A, chyba że tak… No to joł joł joł chapaj jabłko! – Po czym rzucił owocem, celując w głowę kolegi. – Bum, headshot!
– Jak tylko zejdziesz, zginiesz marnie. – Wysyczał ten, który stał na ziemi, rozcierając bolące miejsce. – Weź trochę na później, przydadzą się.
– No jak mam je wziąć? W ręce? – Uśmiechnął się z politowaniem Karmas.
– Zdejmij koszulkę i wsadź jak do worka.
– Sprytne. – Pokiwał głową, po czym zdjął koszulkę najedzony chłopak.
***
Słońce obniżało swój lot na niebie, gdy go zobaczyli. Leżał na trawie, głowę miał na kamieniu, a między jego nogami leżał plecak.
– Ble. – Wyraził swoje obrzydzenie młodszy z podróżników.
– Co jest, trupa nigdy nie widziałeś? – Zaśmiał się Mateos.
– No wiesz, ja w przeciwieństwie do ciebie nie rozkopuję grobów.
Trup nie miał już mięsa, został tylko szkielet. Karmas przeszedł obok niego, starając się utrzymać obojętną minę. Jego towarzysz zatrzymał się jednak i podniósł plecak.
– Ej, co ty robisz? To obrzydliwe i niegrzeczne ograbiać zmarłego! – Skrzywił się Karmas.
– Nie wiemy, ile jeszcze będziemy szli, a jemu plecak już raczej się nie przyda. – Uśmiechnął się miną prawdziwej hieny cmentarnej Mateos.
– Ja jakbym umarł, to nie chciałbym, żeby ktoś mi kradł rzeczy.
– Ale ty jesteś złośliwy.
– Ja? – Oburzył się. – A ty jesteś perfidny, złodziejski, wredny i zły!
– Cieszy mnie to. – Odpowiedział ze spokojem brunet.
– No dobra, co tam ciekawego jest?
– W sumie nic – Powiedział Mateos. Uklęknęli, po czym brunet zaczął wyciągać z plecaka przedmioty. Oczywiście usiedli kawałek dalej od truposza. Książka. Nóż. Płyta CD, pęknięta. Sztuczna szczęka. Kawałek wosku z wystającym sznurkiem. Pewnie świeczka. To znaczy ogarek, bo świeczka… nieważne. Znaleźli jeszcze pudełko zapałek i plastikową butelkę po wodzie bez nakrętki. Wyrzucili kawałki płyty i ząbki. Karmas chciał pozbyć się butelki, ale jego towarzysz go powstrzymał. Książka okazała się byś atlasem grzybów. Trzeba zaznaczyć, że w lesie było pełno kapeluszników. Mieli więc zapewnione jedzenie, ale woleli zaczekać do zmierzchu, rozpalić ognisko i je upiec. Chcieli iść na wschód, ale wtedy zobaczyli jasne oczy. Najpierw były w krzaku, ale potem szły coraz wyżej i wyżej, aż zobaczyli całego Jego w całej Jego przerażającej postaci. Ryknął, a oni rzucili się do ucieczki.
Cdn, chyba że zapomnę. Nienawidzę takich zakończeń, ale wiem, że wy je lubicie >)
hadesik13grr alias hadesik alias pluta alias pluto alias brylant
Proszę Cię”Wódkę przywieźli?” wątpię, że mogłyby to być pierwsze słowa osoby, która właśnie się obudziła. Zwłaszcza jeśli ma za sobą imprezę. Bardziej wydaje mi się prawdopodobny okrzyk „WODY!!!” :D, ale jak chcesz. Wolałabym żebyś napisał CD, bo to zakończenie mnie osobiście się nie podoba Nie lubię być trzymana długo w niepewności
Cholera, nacisnąłem entera na początku, ale zawsze coś musi być spier… nie tak.
Nie wiem czy pisze ten komentarz dlatego ponieważ dawno ich nie pisałem, czy dlatego, który się smuci ,że nikt mu nic nie dedykuje i nie pisze komentarzy. A więc dedykuje ten komentarz hadesikowi13grr, który pisze naprawdę, fajne i śmieszne (chyba każdy wie o który moment chodzi), lecz lekko odbiegające od mitologii greckiej.
Otóż jak był moment z plackami to znając ciebie, myślałem, że napiszesz Facepalm.
Nie wiem kiedy konczy się wstęp, a kiedy zaczyna opowiadanie.
Dużo literówek, gdzie nie gdzie nie było spacji, kropki i innych znaków przestankowych, oraz na koncu dałeś dwa te same wyrazy tuż koło siebie. A dziwniejszą wersję twojej wyobraźni, myślę, że tym potworem będzie Slenderman, Raze, Jeff the Killer i wiele wiele innych…
On te dwa wyrazy dał specjalnie… Nevermind. W każdym razie… Cóż powiedzieć? Czytając Twoje opka zawsze się śmieję, jak szalona. To wiesz. Teksty bohaterów rozbrajają. To też wiesz. Podobało mi się. To także wiesz.
Okej, czego Ty nie wiesz? ;_____;
Bo to, że błagam o bardziej urodzajne opisy wiesz z pewnością.
Ywwww… Nie, ja też chcę pisać z takim humorem, wyjdź i przestań mnie zawstydzać, tam są drzwi, których nie ma ;_;
Opowiadanie zaczupiste.
No cóż. Poczucie humoru masz porażające (nie, żebym narzekała). Fajnie się to czyta, ale jest krótkie, chyba nawet moje, pożal się Boże, opowiadanie jest dłuższe.
Szczerze mówiąc podobało mi się, i to bardzo, ale czegoś mi brakowało. Nie mam pojęcia czego. Powiem jedno: czekam na CD.
Podobało mi się. Placki, idt, nawet mi zachciało się jeść. Błędy wymieniły osoby powyżej. Ale poza tym, to bardzo fajne.
Właśnie w telewizji leci reklama ,,Mam Talent”, więc zacytuję: ,,Trzy razy na tak” i czekam na CD
Hadziu, stary dobry Hadziu. I takie opka to ja rozumiem. Oparte naa dzisiejszych realiach i nie przesłodzone. No, sweathearcie, brawo. Choć nie lubię let’s playów, od razu rozwaliło mnie: czy wódkę przywieźli.
No, nieźle, Romeo, nieźle :* :* :*