Dedykacja dla carmel, Moniki.m, Grupowej Team Leo oraz Annabelle 😉
Angelina
Dyszałam ciężko, biegnąc. Nadal trzymałam Toma za rękę, chociaż zdawałam sobie sprawę, że po powrocie Daniel nie da mi żyć. Wpadliśmy do lasu i przedzieraliśmy przez wysokie krzaki, rosnące gęsto. Cały czas starałam się zatamować krwotok z piekącego nosa.
Co on zrobił?! Co on sobie wyobraża?! Ja też nieźle się wkurzyłam… Max się strasznie brzydko zachował, wyzywając go. Ale żeby od razu tak reagować?
W ustach wciąż czułam metaliczny posmak. Czerwona krew non stop kapała mi z z nosa, ale nie zwracam na to zbytniej uwagi. Ciągnęłam Toma do mojego ulubionego miejsca- w środku lasu jest wyryta jama w ziemi. Ostatnio bardzo lubiłam w niej siedzieć, zwłaszcza po męczących przygotowaniach do pożegnania Wielkiej Siódemki. Mogłam się w niej wyciszyć, spokojnie pomyśleć, bez tłumu nastolatków nieustannie wrzeszczących mi do ucha, co mam zrobić, gdzie pójść, co przynieść. To było moje miejsce odosobnienia. Do niego się kierowałam.
Miałam dwa cele- po pierwsze, ukryć syna Kronosa. To podstawa. Po drugie- nie dać się załamać tym, co się przed chwilą wydarzyło. Po części to moja wina. On bronił mnie, mogłam się tak nie kłócić. Mogłam olać Maxa. Gdybym to zrobiła… Gdybym to zrobiła, syn Zeusa nadal by żył. A teraz pewnie cały obóz jest wściekły na mnie i jak mnie znajdą, jak zobaczą, że pomogłam Tomowi, zabiją. Czyli równie dobrze mogę popełnić samobójstwo.
Dosłownie wpadłam do otworu, a tam straciłam równowagę i upadłam na ziemię. Przez to, że cały czas ciągnęłam bruneta za rękę, Tom wpadł do tego cholernego rowu razem ze mną i wylądował na mnie. Słyszałam, jak szybko dyszy pod wpływem emocji. I nagle wszystko do mnie wróciło- zawalenie się sceny, Max upadający na stertę drewna, przerażeni herosi w popłochu uciekający spod pękającego dachu pawilony jadalnego- te wszystkie obrazy uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą, a co najgorsze- nie mogłam się od nich opędzić. Z trudem wyczołgałam się spod Toma, nie zwracając uwagi na moją zniszczoną i brudną od ziemi oraz piachu marynarkę. Potem wytłumaczę Danielowi, że wpadałam, no nie wiem… może w drzewo i wywalając się grzmotnęłam w błoto? O, może być. Uwierzy, bo wie, że jestem do tego zdolna. Pomarańczowa bluzka z Obozu podwinęła mi się, ukazując zadrapanie na brzuchu. Nie zwróciłam na to nawet uwagi, tylko popatrzyłam na czarnowłosego.
– Co ci się stało?! – wykrzyknęłam, podrywając się na nogi. Stałam przed nim z zaciśniętymi w furii pięściami, zakrwawioną twarzą i włosami w nieładzie.
– Mnie?! Ale to nie ja! – Tłumaczysz się jak totalny kretyn, co nie umie znaleźć dobrych argumentów. Powodzenia w dalszym życiu.
– Tom! – Byłam załamana. Miał przechlapane, nikt już nie da mu żyć. Podniósł się z ziemi i stanął naprzeciwko mnie. Jego zielone oczy się zmieniły. Były złote. Myślę, że ma to jakiś związek z Kronosem. Nie jestem obeznana, ale ktoś (czyt. moja przyjaciółka, od której nie chcę pożyczać szamponu) powiedziała mi, że gdy Luke Castellan był opętany przez Kronosa to miał oczy w tym kolorze. O nie, teraz to go na pewno na stosie spalą. O bogowie, bogowie, co ja mam zrobić? Choć nie byłam pewna, czy w danej sytuacji, dobrym pomysłem jest zwracanie się o pomoc do bogów, to nie zwróciłam na to uwagi. Byłam przerażona!
– Nie zamierzam cię narażać – wykrztusił, patrząc na mnie z bólem. – Może ci się dostać za to, że mnie zabrałaś, a tym samym uratowałaś. Nie zostanę tutaj.
– Nie… nie, nie możesz odejść! – Mogę ci to zakazać. Ty i tak nie posłuchasz, znam cię. – Proszę… – po policzku spłynęła mi łza. Mój świat się walił, jak ta scena. Czy ja nie mogę mieć spokojnego życia?!
– Nie możesz być szykanowana… Weź, Ange, daj spokój! Oni zniszczą ci życie jak mi! – złote oczy błyszczały z bólu i złości, a na czole pojawiły się małe kropelki potu. Wydawał się być zagubiony. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. – Nie widzisz, że to musiało się wydarzyć? Kurde, nie zatrzymuj mnie, bo to jest…czysty debilizm, Ange! Ja i tak mam przesrane, a ty możesz wrócić do normy, nie rozumiesz? – Masz rację… nie mogę cię zatrzymać… Ale czy wtedy będzie lepiej? – Zapomnisz o mnie… cały świat o mnie zapomni i będzie dobrze, wszystko wróci do normy… o ile normą można nazywać życie herosa. – Nic nie będzie normalne. Jesteś moim przyjacielem, nie przeżyję bez naszych rozmów…
– Nie… Tom, nie możesz mnie zostawić! Jesteś dla mnie jak brat… – skrzywił się nieznacznie. – Nie mogę ci na to pozwolić. Nie mogę! Nie rozumiesz, że teraz też będę miała problemy? Oni się ode mnie odwrócą, zostawią mnie samą sobie, tak jak zrobili to z tobą.
– Powiesz, że cię omamiłem- mruknął ironicznie, co na chwile rozluźniło napięcie, aż prawie się uśmiechnęłam.- Byłaś nie poczytalna i już.
– Niepoczytalna to ja zaraz będę, jak sobie pójdziesz- zawołałam, bliska płaczu.
– Tydzień w szpitalu, poudajesz załamaną psychicznie i ci uwierzą. Przecież sama wiesz, jakie to tępe ślepaki, nie?
– Tom, proszę cię! Znajdziemy inne rozwiązanie! Błagam, boję się zostać sama!- prawie krzyknęłam, ale poczułam, że łzy kapią mi z brody na szyję.
– Proszę…Ange, nie jesteś głupia, sama wiesz, że inaczej się, do cholery, nie da! Tak naprawdę będzie lepiej.
Nigdy cię nie zapomnę, Tom! Czy każesz mi żyć ze wspomnieniem, cudownym wspomnieniem, które już nie może powrócić?
– Jeżeli teraz odejdziesz, to tu nie wrócisz. Nie pozwolą ci. – mój głos brzmiał tak głucho, bez emocji, które się we mnie kłębiły jak ventusy w klatce.
– Wiem – odezwał się i zaniemówił. Wpatrywał się we mnie tępo i wsadził ręce do kieszeni.
– Nic nie będzie tak jak dawniej – chwyciłam się ostatniej deski ratunku.- Nie będzie ciebie, oni będą się patrzeć na mnie nieufnie.
– Widzisz? Już żałujesz, że mnie poznałaś- westchnął zrezygnowany.- A przetrzymując mnie tu, sprawiasz, że efekty naszej znajomości będą tylko bardziej bolesne.
– Żartujesz?!- zawołałam. Miałam mu szczerą ochotę przywalić. – Tom, ja wcale tego nie żałuję! Jestem po prostu załamana i nie wiem, co mam zrobić! Wszystko się zmieni! Boję się zmian…
– Ale uwolnisz się od mojego ciężaru. – powiedział i podszedł bliżej. Nie zdążyłam nawet zaprotestować, kiedy dotknął dłońmi moich policzków, uniósł podbródek i pocałował w usta. Jego wargi były chłodne, drżące. Sądzę, że chciał tym pocałunkiem wyrazić wszystkie emocje i uczucia, dać mi pewność, że nie jestem sama. Że będzie pamiętał. Tylko na co mi jego pamięć, jak nie zobaczę go już nigdy więcej…?
Ale nie odwzajemniłam tego aktu przywiązania. Miałam chłopaka, nie wypadało mi czegoś takiego robić…
W końcu mnie puścił. Oczy utraciły swój złoty blask i stały się na powrót ciepło-zielone, nie morskie, tylko przyjemnie szmaragdowe. Nawet nie ochłonęłam, gdy Toma już nie było.
Wybiegłam z jamy. TOM! TY SKOŃCZONY KRETYNIE, NIE MASZ PRAWA MNIE TU TAK PO PROSTU ZOSTAWIĆ!
Usłyszałam jakieś krzyki. Groźne krzyki.
Zaczęłam biec. Nie wiem, o czym myślałam. Totalnie. Po prostu się strasznie śpieszyłam, bo bardzo bałam się o Toma. Przedarłam się przez krzaki. Serce biło mi szybko, odliczało sekundy panicznego niepokoju.
Przez głowę przelatywało milion myśli. Wszystkie były złe. Bardzo złe. Widziałam najczarniejsze scenariusze, wyobrażałam sobie najgorsze wizje tego, co te krzyki mogą oznaczać.
Wpadłam jak burza na polanę. Rozejrzałam się szybko. Włosy opadały mi na twarz, więc je odgarnęłam niecierpliwym ruchem, szukając wzrokiem choćby śladu po synu Kronosa. I był ślad. Nawet był cały Tom.
Stał na skraju polany. Otaczał go tłumek rozgniewanych, ba! rozwścieczonych chłopców. Nie myślałam. Po prostu ruszyłam w ich kierunku.
Już po krótkiej chwili usłyszałam strzępki ich… hmm… rozmowy:
– Ty debilu! Czy ty ogarniasz, co się tam STAŁO?!
– Czego wy ode mnie chcecie? -Tom wpatrywał się w nich z pogardą. Unosił brwi i z kamienną twarzą stał przed nimi, trzymając ręce w kieszeniach spodni.
Super, może jeszcze się ich zapytasz, co takiego zrobiłeś, hm?
– A tego, żebyś zapłacił za Maxa! – odwrzeszczał jakiś wysoki, ciemnowłosy chłopak, z rozległą blizną przecinającą jego nos. Pamiętałam go- ćwiczyłam z nim raz na arenie, gdy nie było Toma. Przypomniałam sobie jego radosne błyski w bursztynowo-zielonych oczach, gdy stanął naprzeciw mnie, z zamiarem rozłożenia mnie na kilka kończyn, ułożonych oddzielnie. Tak, oto Jacob, syn Aresa.
– To nie moja wina. Ten debil sam jest sobie winien- odparł, ale czuć było, że jego opanowanie delikatnie się chwieje.- Nic nie zrobiłem – odrzekł krótko.
Mocno wnerwieni herosi zaczęli na niego coraz bardziej napierać, a ja stałam jak ta kretynka… debilka, idiotka! Ruszyłam w ich stronę, zaciskając gniewnie pięści. Nadal byłam kilka metrów od nich. Niektórzy wyciągnęli miecze, inni sztylety. Dopiero wtedy sobie uświadomiłam, że co jak niby mogę im zrobić? Co może zdziałać drobna, szczupła dziewczyna, nie mająca przy sobie żadnej broni?
Uświadamiając to sobie, wpadłam w lekką panikę. Serce zaczęło bić mi mocniej, a oddech przyspieszył. Wpatrywałam się z przerażeniem to na broń, to na Toma, który stał sobie swobodnie przed nimi, nadal trzymał ręce w kieszeni i nawet nie drgnął, jak ci mierzyli do niego z tego, co mieli pod ręką.
– Tom, weź daj spokój- krzyknął ktoś z tłumu.- I tak taka larwa jak ty nie powinna się urodzić, co dopiero dożyć tylu lat!
– Właśnie!
– Poddaj się! I tak umrzesz!
– Nie poradzisz sobie sam!
Ale Tom sobie sam poradził. Wkurzyło go coś, i to mocno. Ciekawe co… Jego oczy zalśniły złotem, spojrzał na wszystkich wrogo. Coś trzasnęło. Zamarłam, nasłuchując. Znowu! Drzewo, które stało nieopodal, bodajże ogromny dąb, zaczął się marszczyć, jego kora zrobiła się bardziej chropowata i grubsza. Liście opadły, a drzewo momentalnie wyglądało jakby urosło miliony tysięcy lat temu.
Runęło w tym samym momencie, kiedy ja się zorientowałam, co mi grozi. Zdążyłam tylko odskoczyć w bok, czując, jak coś chropowatego orze mi skórę na policzku. Straciłam przytomność, gdy gałąź uderzyła mnie mocno w głowę.
***
– Żyje?
Taki szept usłyszałam, gdy odzyskałam przytomność. Delikatne głaskanie po policzku, dotyk czyjejś ręki na moich włosach. Otworzyłam lekko oczy.
– Gdzie…? – wychrypiałam, rozwierając szeroko powieki. Głos miałam słaby, ledwo co mówiłam.
– Byłaś długo nieprzytomna. – Daniel spojrzał na mnie z troską. – Bałem się już…
– Ile… na ile straciłam kontakt z rzeczywistością? – uniosłam rękę i dotknęłam bandaży uwiązanych na mojej głowie. W głowie miałam tylko jedno pytanie…
– Dzień.
Dzień? Dzień?! DZIEŃ?! To w tym czasie… gdzie jest Tom? GDZIE?!
– Gdzie jest Tom? – spytałam się, może zbyt bezpośrednio, wpatrując w mojego chłopaka. Twarz mu stężała, a w oczach dostrzegłam ślad podejrzenia.
– A co cię on obchodzi? – burknął.
Trybiki w mojej głowie zaczęły aż parować. Przypomniało mi się to, co mi powiedział. Jego słowa, zanim sobie bezczelnie odszedł, zostawiając mnie sam na sam ze strasznymi konsekwencjami naszej przyjaźni. Jego słowa dźwięczały mi w uszach.
Powiesz im, że cię omamiłem. Byłaś niepoczytalna i już.
Pomyślałam gorączkowo: Tom jest zdrajcą. Właśnie. Co mnie może on obchodzić? Jaki jest mój powód zainteresowania nim? Byłam tak spanikowana, niemal sparaliżowana ze strachu, i do tego to złowrogie spojrzenie Daniela. Wykorzystałam jedyną odpowiedź, jak przyszła mi do głowy- wypaliłam ją szybko, bez głębszego zastanawiania się.
– Opętał mnie! – zawołam, a tak właściwie to spróbowałam, bo z moich ust wydobył się jedynie cichy pisk.
Brawo, Angelino. Nie ma to jak wkopywanie najlepszego przyjaciela. Razem z wypowiedzeniem tych słów, poczułam się jeszcze gorzej. Jak mogę być taka podła…? Nie wiem, jak mogę tak kłamać… Przecież to okrutne, stawiam go w jeszcze gorszym świetle.
– Nie umiałam się przed nim obronić! – starałam się rozpłakać. Po wielkim wysiłku po mojej twarzy spłynęła łza. Oczywiście kłamałam, ale jeżeli już ktoś łże, to musi to robić przekonująco. Jednak zaraz pomyślałam o tym, co przed chwilą zrobiłam. Jak dwoma zdaniami wyrzekłam się mojego przyjaciela, naszych wspólnych wspomnień, tego, jak bardzo był normalny w porównaniu do innych ‚normalnych’ herosów. Wtedy nawet już nie musiałam udawać. Z moich oczu wypłynął potok łez zalewając wszystko wokół. Syn Hermesa wziął mnie za rękę i ścisnął mocno, podczas gdy ja ostentacyjnie łapałam się za głowę, udając, że mnie strasznie boli.
– Mówiłem, że nie masz racji? Mówiłem. – wpatrywałam się tępym wzrokiem w przestrzeń. Grałam kiedyś w teatrze, więc takie symulacje nie były dla mnie zbytnią trudnością. – I mówiłem ci też, że ze znajomości z nim nic dobrego nie wyniknie? Mówiłem.
Mówiłeś. Ale to ja miałam rację. A ty się mylisz, mówiąc, że ta znajomość nic dobrego nie wprowadzi do mojego życia. Mylisz się… Miałam przyjaciela.
Jeżeli ktoś (czyt. nikt.) czeka na Przyjaciółki na zawsze, to radzę jutro szykować komputery (powyłączacie XD). Pomęczę was… co wy na to?
To miłe, że nie było mnie tu chyba od kilku tygodni, a wciąż dostaję dedykację c:
Ale chyba przyjdzie mi na dobre opuścić bloga.
A samo opowiadanie jest świetne.
Jak zwykle fajne. Naprawdę ciekawe – niespodziewałam się, że Ange się go wyrzeknie. I gdzie jest Tom?
Annabell, że co?! Przecież…no….nie opuszczaj Nas! Wiem, że masz dużo zajęć, ale…. . Ja osobiście wolałabym, abyś została, jednak ahhh, to jedynie Twój wybór ;_;
Super! Tak bardzo lubię Toma, tak czekałam kiedy wybuchnie. Dzisiaj zobaczyłam waszą notkę i przeczytałam naraz wszystkie sześć części, a zazwyczaj szybko się nudzę. Wykonałyście naprawdę kawał dobrej roboty I Annabelle, czemu chcesz opuścić bloga?
Mi się podobało nie wiem jak inni, ale jak to możliwe że gdy Tom ma złote oczy to coś pęka???????:*******
Tom jest synem Kronosa. Złote oczy- Kronos też takie miał. Ale dlaczego tak się dzieje i czemu Tom rozwala wszystko w okół (jaka ‚moc’) to wyjaśnię w następnej części 😀
Jest synem Kronosa.
O bogowie! Ann, wybacz mi. Poczta mi ostatnio coś nie teges, i skasowało mi się, że to od nas obydwu Przepraszam, nie ogarniam mojej poczty. Do wszystkich- jest to dzieło moje I Ann. Wspólnie to stworzyłyśmy, nie ja sama 😉
„Om… om (usta poruszają jej się jak rybka, słychać nawet lekkie pyk!) TOM!!!!!!!!!!!!! (wyje wreszcie żałośnie) jijmgjiokjk (wali wściekle w klawiaturę, nie wiedząc co napisać) Arghhhhhh!!! (warczy i idzie zrobić sobie herbatę z melisą na uspokojenie)” To stało się przed kilkoma minutami w moim pokoju. Mówi chyba samo za siebie. Błagam/żądam cd! (niepotrzebne skreślić, co ci bardziej odpowiada) Chce wiedzieć co z Tomem!
O mamo, Tom jest tak cudownie zajebistą postacią, że aż nie ma o czym mówić *-* super, że wzięłyście to tak na normalnie… że Angelina nie walnął jakiegoś heroizmu i nie stanęła sama przeciw obozowi, tylko no… posłuchała rady Toma. Kocham Was za to, że takie nieprzewidywalne jesteście <3
PS Teraz czekam na CD tego, Bliźniaczek, Przyjaciółek na zawsze i Gdzie ty tam i ja (co będzie z moją Natalie???!!!! Dawno jej nie było ;__; )
Dziękuję za dedykację!! <3
Zobaczyłam waszą pracę i postanowiłam przeczytać od początku. Ale się jaram! Świetne! Uwielbiam Ange! Jest szczera do bulu i taka słodka i delikatna! <3<3 :3:3;3
Mam w klasie kolegę Daniela który strasznie przypomina mi tego waszego – tyle że chyba jest fajniejszy ( pewnie zrozumiałby Toma)
Tom …. Ach Tom! On jest genialny! Cud-miód-malina :3 kocham
Wreszcie ją pocałował!!! Trochę słabo opisałyście podczas tego wydarzenia emocje, ale i tak opko żądzi
Cudowne O.O jak dorosnę, wyjdę za Toma :3 sorka ange :/ ale Tomiś będzie móóóój <3