Jak mówiłam, tak napiszę oto jest dodatek:
Nadzieja
Córka Nereusa – boga oceanów (nie mórz, nie mylić mi tu z Posejdonem)
Odziedziczyła po ojcu zmiennokształtność – moc umożliwiającą, zmienianie kształtu wszystkiemu (sobie, rzeczom, i przy wielkich emocjach – innym) i moc przewidywania przyszłości, przejawiającą się wtedy, kiedy Nadzieja zemdleje.
Ojciec daj jej też magiczny amulet, który może komuś podarować. Nie zdradzę jego magii, bo bym wam streściłą wszystkie poprzednie części.
Nadia ma zielonkawe włosy do ramion, zielone oczy, i po końcu pierwszej części tj.: Nereusa, jest wampirzycą.
W wampira zmienił ją zmarły chłopak – Adam.
Jakiś mały cytacik? Oto i on:
– Ciociu! Anka ma dostać się na obóz dla każdego! Czego ja nie mogę jechać!
– Kochanie, nie mamy pieniędzy, żeby cię wysłać tak daleko.
– Ale ja mogę polecieć na Charmydze! Dorosła już! Umiem się na niej utrzymać!
Magdalena nie mogła zaprzeczyć Nadziei. Charmyga była dorosła. Sama nawet latała do Cherjona, żeby się spytać, czy Anna jest bezpieczna. Ale Nadzieja jest jeszcze za mała na obóz Herosów. Ma tylko pięć lat. Ale w sumie co tam ją może spotkać. Właśnie, co jej się stanie w naszpikowanym potworami obozie. Mała nie wie kim jest jej boski rodzic. Och, jak ona chciała, by jej siostra wróciła. Wiedziałaby, kim jest ów bóg, ojciec Nadziei. Może jak ją wyśle, to się pojawi. Musiałaby w końcu tam ją wysłać.
Adam
Nie żyje (ale nowość)
Syn Nefele – bogini chmur.
Po matce ma zdolności pogodowe, czyli potrafo tworzyć chmurki mgły itp, itd.
Do śmierci on miał magiczną muszelkę.
Miał białe włosy, zmieniające kolor oczy (szare – błękitne), był wysoki.
W wampira zmieniła go Nadzieja (po ich pierwszym pocałunku). Miał wtedy inny wygląd (czarne włosy, czerwone oczy). Gdy udało jej się zmienić go spowrotem, wygląd wrócił mu spowrotem, ale wampirze zdolności zostały.
Mały cytat:
– Wiesz jak to jest być wyrzutkiem. Nie móc się zbliżyć do nikogo, bo można go zabić?
Zdobyłam się na jeden dźwięk:
– Przepraszam
Zobaczyłam jego uśmiech. Nie słyszałam słów wypowiadanych z jego ust, ale mogłam wyczytać to z ruchu warg:
– Będziesz taka jak ja…
Zerwał mi opatrunek. Nie mogłam nic zrobić. Czułam ból. Zorientowałam się co on chciał mi zrobić. Szarpnęłam nim o ścianę. Osunął się, nie wiedząc co się stało. Podbiegłam do szafy. Wyjęłam z niej dwa noże. Wreszcie przydadzą się te lata spędzone na arenie. Wampir stał już o własnych siłach. Nie widziałam jego możliwości w tej postaci. Znowu się uśmiechnął. Rzucił się na mnie. Po kilku sekundach leżałam na ziemi poza domkiem. Niektórzy półkrwi przerwali swoje zajęcia i przyglądali się naszej walce. Adam leżał na mnie. Musiałam się obronić. Kopnęłam go. Odleciał na pięć metrów. Teraz już nie było to na moje nerwy. Wstałam i zaatakowałam. Cięłam nożami na wszystkie strony. On unikał moich ciosów z wielką precyzją. Musiałam go pokonać. Zmieniłam się w wielkiego węża. Tym razem udało mi się trafić. Ugodziłam go w nogę, przez co nie mógł już chodzić. Wróciłam do poprzedniej postaci. Zebrałam noże. Chłopak wił się z bólu. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mam głęboką ranę. Gwiazdki zatańczyły mi przed oczyma. Upadłam. On szeptał wciąż te same słowa:
– Będziesz taka jak ja…
Heriotza
Syn Iaso – bogini lecznictwa.
Ma po niej moc leczenia.
O nim wiemy niewiele, tylko tyle, żę dostał dar przemiany w złotego ptaka od ojca Nadii.
Ma złote oczy i włosy, jest wysoki i dobrze zbudowany.
Ale zaskoczenie – kolejny wampir!
Zabił Adama, nikt (nawet on) nie wie dlaczego.
Jest (Nadzieja jeszzcze sama nie wie) aktualnym chłopakiem Nadii.
Patrzcie cytacik!
– Jak masz na imię?
– I tak mnie zabijesz. Więc po co ci moje imię?
– Uratowałeś mnie.
– Heriotza.
– Co to znaczy?
– Śmierć.
Ucichłam. Przynajmniej na chwilę. Poprosiłam go tylko, żeby usiadł. Opatrywałam mu rany w milczeniu. Jego skóra była rozszarpana. Wszędzie było szaro od jego krwi. Nie jestem córką Apolla, ale siostra mnie podszkoliła. Przewiązałam bandażem jego plecy. Świtało. Położyłam go przy ognisku. Pozwoliłam, żeby wypił jeszcze kilka kropel nektaru. Zasnął. Czuwałam przy nim. Moje przeczucie ostrzegało, że jest źle, bardzo, bardzo źle. Zacisnęłam dłonie na rękojeściach. Coś błysnęło na niebie. W moją stronę leciał biały ptak. Był wielki, tak ze cztery metry mierzył dziób. Uniknęłam ciosu. Mewa wzleciała w powietrze i znów zaatakowała. Odparowałam nożem. Ptak poleciał w niebo. Zmienił się w czarny punkcik.
– Musimy uciekać.
Annabeth
Nie muszę mówić co i jak bo to ta Ann od szanownego Pana R. Riordana.
Powiem tylko tyle, że też jest wampirem (jest ich w sumie… pięcioro – jeszcze Percy), a została nim stosunkowo niedawno, bo kilka dni przed pierwszą częścią Doppelgänger. A jak to się stało, powiem w cytaciku:
Wokół mnie pojawił się wianuszek Łowczyń. Moje oczy powiększyły się do rozmiarów talerzy. Wstałam z ziemi lekko oszołomiona.
Percy
Wyjaśniać nie muszę (bo to ten sławny Percy Jakson)
Wampirkiem został przez przypadek, bo został przypadkiem zaatakowany przez główną bohaterkę.
Cytat o Percym:
Wyszłam z namiotu. Ognisku tliło się coraz słabiej. Moja siostra spała już dawno. Do mojej układanki brakowało tylko czarnowłosego. Szukałam go po zapachu, bo była bezksiężycowa noc. Pałętałam się godzinami po lesie. Znalazłam go dopiero nad brzegiem morza. Stał po pas w wodzie. Ręce miał w kieszeniach bluzy. Morska bryza rozwiewała mu włosy. Skupiałam myśli. Nic nie przychodziło mi do głowy. Weszłam do wody. Patrzyłam się w dal, tak jak on. Słuchałam wrzaskliwych mew. Szum fal uspokajał mnie. Zapach wody dawał ukojenie nadpobudliwym nerwom.
– Δεν θυμάστε , και να θυμάστε ακόμα Ανναμπεθ. Γιατί (Nie pamiętam cię, a pamiętam nawet Annabeth. Dlaczego)?
– Nie wiem.
Stanęłam naprzeciw niego. Byłam od niego wyższa o kilka centymetrów. Zasłoniłam wschodzące słońce. Zmusiłam go do odpowiedzi na moje pytanie.
– Και τι ξέρεις (A co wiesz)?
– Zmieniłaś mnie. Przez twój błąd jestem wampirem.
Po tych słowach amnezja znikła. W kilka sekund widziałam całe swoje życie od narodzin. Ciotka, Anka, Adam, Charmyga… Te osoby wypełniały moją krótką nić. I ojciec. Widziałam go tylko raz. Śmierć matki. Potem śmierć Anny. Cholera. Przypadkiem cofnęłam się i osunęłam w wodę. Kręgosłup odmówił wstania. Rozpaczliwie próbowałam nabrać powietrza. Nie byłam taka jak syn Posejdona. Nie mogłam ruszyć nogami. Machając rękoma wymieszałam krystalicznie czystą ciecz z mułem. Nic nie widziałam. Byłam jak ryba w sieci. Zatrzaśnięta i bez wyjścia. Przestałam się ruszać. To nie miało sensu. Wypuściłam powietrze z ust. Pozwoliłam żeby żywioł wypełnił moje płuca.
Jakaś ręka wyciągnęła mnie na brzeg. Wypluwałam błoto. Leżałam na brzuchu i czekałam na ich reakcję. Nic. Usiadłam. Nikogo nie było. To dziwne. Pobiegłam do obozu. Wszyscy szykowali się do drogi. Znalazłam wzrokiem Percy’ego. Rozmawiał o czymś z Ann. Szarpnęłam go i zabrałam na bezpieczną odległość.
A nasz kochany feniks (bo się jeszcze poajwi) będzie miał od teraz na imię… Hmm… Sara. Tak, to będzie Sara.
W miarę możliwości opisałam wam kilka postaci i podałam kilka cytatów, ale resztę musicie sami sobie doczytać.
No, to trochę wyjaśnia. Tytuł jest po niemiecku, nie? Za bardzo nie wiem co to znaczy, ale ok…
Znalazłam kilka błędów.
Tak ogólnie to chyba całkiem fajne, chociaż nie przepadam za wampirami ( ze Zmierzchem mi się kojarzą), ale przeczytam CD
Czyli wszyscy są wampami…? Okej, to mi troszkę wyjaśniło. Błędy są, ale są to stare cytaty, ze starych opek, więc sądzę, że ktoś Ci je już wymieniał, więc nie ma tego sensu robić kolejny raz.
Odrobinę to wszystko zagmatwane, ale mam nadzieję, iż to rozgmatwasz w kolejnych częściach ;p