Kolejna część. Powiedźcie, czy dobra, bo ja sama nie jestem pewna. Z góry mówię, że opka będą się pojawiały: jedna na tydzień lub na dwa. Nie częściej, jak na razie jestem
śmiertelnie zajęta. Jeśli coś Wam nie podpasowało w tej części, proszę mówić, postaram się to naprawić. Życzę miłej lektury.
Całuski carmel
Rozdział XXI
Ostatnio mój świat cały czas się wali
,,Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.”
William Shakespeare
– Witaj, Amelio. – jej dźwięczny głos rozbrzmiał mi w uszach.
– Eeee, witaj Nyx. Mamo.
Kobieta patrzyła na mnie obojętnie, lecz po paru sekundach jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
– Mieli rację. Bardzo przypominasz Isabelle.
– Dzięki? – bardziej spytałam niż powiedziałam.
Czułam się dziwnie, nie na miejscu. Serce biło mi zatrważająco szybko, co chwilę zastanawiałam się, czy aby to nie sen. Wszystko wydawało się zbyt nierealne.
– Słyszałam, że wołają na Ciebie Mel. – zastanawiałam się, czy aby mój głos nie był podobny.
– Taa. – mruknęłam.
Zaczęłam oglądać swoje trampki w miętowym kolorze z oliwkowymi sznurowadłami. Nieco zniszczone, ale wygodne.
– Mogę odejść, mamo? – zapytała bogini nagłej śmierci.
Spojrzałam na nią z zaskoczeniem. Stała niedaleko mnie, wpatrywała się w Nyx bez zmrużenia oka.
Cudnie, Mel! Zapomniałaś o bogini, która była obok Ciebie i mogła porachować Ci wszystkie kości!
– Wyleczyłaś kostkę Mel?
To tłumaczy, dlaczego przestała boleć! Ale ta istota miałaby dla mnie zrobić coś miłego?
– Tak. – chyba sporo o niej nie wiedziałam – Inaczej bym musiała ją nieść. – no tak – To czy mogę odejść?
– Oczywiście. Pozdrów siostry.
Kera skłoniła się głęboko, pochylając przy tym głowę. Karmazynowe włosy przysłoniły jej twarzyczkę – nagle zauważyłam, że gdy się nie krzywiła i nie było widać, aż tak ran, to
mogła uchodzić za nawet ładną.
Nawet.
– Dobrze, pozdrowię je. – odpowiedziała przymilnie.
Siostry. Jej, a jednocześnie moje siostry. Jeśli były równie miłe, co ona, to sorry, nie miałam ochoty na zlot rodzinny.
Następnie bogini nagłej śmierci wstała z gracją i ruszyła lekko do drzwi. Mimowolnie zapragnęłam, żeby została. Może i była wredna oraz bałam się jej, ale jednak przy niej wiedziałam,
że nic mi się nie stanie.
Nie wiedziałam dlaczego, lecz działała na mnie uspokajająco.
Ale ironia! BOGINI NAGŁEJ ŚMIERCI sprawiała, że niby byłam bezpieczniejsza!
Tuż przy wrotach szepnęła do mnie niemo ,,Będę za drzwiami.”
Posłałam jej słaby uśmiech, ale byłam niewiarygodnie wdzięczna.
Kiedy wyjście zatrzasnęło się, zaległa grobowa cisza. Każdy oddech mi ciążył, ręce były skostniałe.
– Amelio….
– Mel. Wszyscy mówią na mnie Mel. Przecież to wiesz. – oznajmiłam szybko, zerkając na nią.
Zamilkła. Do jasnej ciasnej, dlaczego musiałam jej wyskoczyć z tym tekstem?!
– Dobrze, Mel. – rzekła, nieco zirytowana – Po co do mnie przybyłaś?
– Dlaczego mnie zostawiłaś? – pytanie zostało wypowiedziane głosem mojej osoby, lecz nie chciałam uwierzyć, że to wreszcie powiedziałam. Ale tak. To dręczyło mnie najbardziej na świecie.
– Musiałam.
– Wcale, że nie. – zaskoczona, aż zamrugałam, słysząc zimną furię w wyrazach, które wypowiedziałam.
– Mel, to część planu. Musimy zniszczyć bogów. Wysłać ich na potępienie. Herosów również. – przed oczami stanął mi z niewiadomych powodów Jake uśmiechający się do mnie.
– Go też. – Nyx zacisnęła usta.
Wytrzeszczyłam gały. Czy ona właśnie…? Jak śmiała!
– Wynocha. Z. Mojej. Głowy. – wywarczałam.
– Mel, możemy nie zabijać Twoich przyjaciół – super łaskawość! – ale masz się nie widywać z dzieckiem Zeusa.
W ustach wyczułam Saharę. Nie wiedziałam, co oznajmić.
– Tyle lat myślałam, że mnie zostawiłaś. Potem dowiedziałam się, że jednak żyjesz, ale były ważniejsze rzeczy od Twojego bachora! A teraz mówisz, że nie mogę nawet rozmawiać z
chłopakiem, którego nie lubię?! – pustka wypełniała moje ciało. Z każdą minutą tej dyskusji traciłam wyobrażenie o swojej mamie, jako o idealnej.
– Skoro go nie lubisz, to czemu jesteś zła? – uniosła brew.
Przygryzłam wargę aż do krwi. Gorąca strużka czerwonej cieczy poleciała mi po brodzie.
– Bo nie podałaś mi powodu, traktujesz niczym przedmiot, żołnierzyka do gry i przez Ciebie nie mogę się z nim nawet wykłócać!
– Och, możesz na niego krzyczeć. Ale nigdy ma się już nie powtórzyć to, co było dzisiaj.
– Niby co było?
– Masz zaniki pamięci? A tak na marginesie, to syn Tego, Który Zamordował Z Uśmiechem Twoje Poprzedniczki. – zimny, zimny ton. Okrywał mnie jak ocean – tonęłam w nim.
– Czemu mam z nim nie gadać?
– Mel, gdyby wiedział, że jesteś nie tyle moją córką, co jedną z wcieleń dziewczyny, która zniszczyła jego ukochany Obóz, to by wydał Ciebie tak szybko, że nie zdążyłabyś zawołać
,,Nieprawda!”.
Nie odzywałam się, patrzyłam na swoje buty. Zieleń, zieleń, zieleń. Wcale nie uspokaja.
– Przyszłaś, aby tylko o to mnie zapytać?
– Po co ten cały plan? – znowu luknęłam na nią.
– Potrzebny.
– Jestem jego dużą częścią. Mam wielkie prawo wiedzieć.
– Dowiesz się, ale potem.
Oczy tej kobiety nie wyrażały nic. Lodowate, przeszywające, lecz bez grama żadnego uczucia.
– Chcę już iść. – powiedziałam.
Nyx powoli kiwnęła głową. Miałam zamiar ruszyć w stronę miejsca, za którym powinna znajdować się bogini nagłej śmierci, kiedy przed oczami stanęły mi mroczki. Coś pociągnęło mnie w
pasie.
Podróż cieniem.
Nienawidzę tego.
Ale nie bardziej niż swojej matki.
* * * * * * * * * * * * *
Uderzyłam w glebę tak, że wykonałam parę przewrotów. Wstałam z jękiem. Wszystko mnie bolało, ale ciepłe promienie słoneczne były naprawdę miłą odmianą.
Rozejrzałam się. Znajdowałam się w Lesie, a dokładnie na jego skraju. Potężne drzewa rzucały długie, chude cienie na szmaragdową trawę, a niebo miało mocną barwę niebieskiego.
Otarłam skórę pod ustami, pozbywając się reszty krwi, która zaschnęła. Potem zaczęłam iść wolno w stronę Obozu.
Już z daleka słyszałam krzyki i śmiechy. Ci ludzie nie zdawali sobie sprawy, że moje marzenia o rodzinie legły w gruzach i się bawili! Po części zazdrościłam jednak tego, że mogli być
tacy beztroscy. Ja nie potrafiłam.
Zanim doszłam do grupki wesołków, ktoś mnie złapał za ramię.
Jeden z plusów karate były automatyczne ruchy.
Chwyciłam rękę napastnika i ją wykręciłam. Następnie wbiłam mu łokieć w brzuch i użyłam całego ciężaru swojego ciała do przewalenia go.
Kiedy wylądowaliśmy na twardej ziemi, odwróciłam się w taki sposób, że leżałam na nim, a jednocześnie uruchomiałam wszystkie kończyny zbirowi.
– Odwal się, Avili. – syknęła Maja.
Z wrażenia, dałam siebie z niej zwalić.
– Maja, co ty…?
Nie dokończyłam. Ona mi nie dała:
– Masz się odczepić od Jake! Natychmiast!
Wstałam, nie spuszczając wzroku z Mai. Jej srebrne włosy ułożone były w niecnym nieładzie, a błękitne oczy wydawały się niebezpiecznie szkliste. Dolna warga drżała, ale nie mocniej niż
głos dziewczyny.
– Maja, spokojnie.
– To wszystko Twoja wina, jak zaczynał mnie zauważać, zjawiłaś się tym! Jakaś nienormalna dziewczyna z ciętym językiem! I znowu poszłam w niepamięć. – po policzkach Mai płynęły łzy.
Zrobiło mi się jej szkoda. Tak, słyszałam, że cały czas próbowała zwrócić na siebie uwagę Jake’a, ale nie myślałam, że to ja mogłam pokrzyżować plany srebrnowłosej.
,,Mel, gdyby wiedział, że jesteś nie tyle moją córką, co jedną z wcieleń dziewczyny, która zniszczyła jego ukochany Obóz, to by wydał Ciebie tak szybko, że nie zdążyłabyś zawołać
,,Nieprawda!”.”
Nie warto. Po prostu nie warto kłócić się z Mają. Ja mogę na tym natomiast skorzystać.
– Maja, dam Was spokój. Nie będę się odzywała do Jake’a, ale ty też masz mi pomóc – zadbać o to, aby Jake nie czepiał się mnie. – czasami mój geniusz przeraża nawet mnie.
– Naprawdę? – spytała cichutko, ocierając parę łez.
– Tak.
– Dlaczego mam wierzyć, że to zrobisz na serio? – dopytywała.
– Bo mi na nim nie zależy. To kołek, który mnie cały czas denerwuje. Chciałam się nim po prostu pobawić, lecz skoro Ci tak na nim zależy… . – teatralnie wzniosłam ręce do góry.
Powiedziałam to. Nie wiedziałam dlaczego, ale było mi dziwnie źle z tymi kłamstwami – jednak musiałam jakoś przekonać Maję.
– Więc się od niego odczepisz? – upewniała się.
– Jasne. Muszę iść. Pa. – odwróciłam się.
– Pa! – krzyknęła entuzjastycznie Maja.
Kolejna osoba, która nie zdawała sobie sprawy, że mój świat się wali.
Ale tego nie zauważyli nawet moi przyjaciele, przecież to zaczęło się, gdy przybyłam do Obozu!
Czasem miałam ochotę, abym nigdy się nie urodziła.
Teraz po prostu nie posiadałam jakiekolwiek chęci do życia.
Znalazlam kilka literowek.
Ale prosze,powiedz,ze nie poslucha matki ;___;
Wysyłane z tableta, do tego nie ma on poprawy orto. więc i tak szczęście, że całe opko nie jest zniszczone.
Cóż nie powiem, a czy Ci się podobało, Ziya? Sorry,male lubię jak ktoś mówi wprost.
mi się PODOBA (żeby nie było wątiwości) I już ci mówię, że w na początku opka dała bym więcej niepewności ale jest super! Pissssssszzzz A Mel i Jake mają być razem
Mi też się podobało. Czekam na CD, ale rozumiem cię. Ja mam jutro 2 kartkówki i sprawdzian, a pojutrze też sprawdzian i jeszcze tony pracy domowej…
Piszesz ciekawie. Bardzo. Już nie lubię mamy Mel. Mam nadzieję, że Mel jej nie posłucha. Może to sobie wyobrazilam, ale mam wrażenie, że syn Zeusa nie jest zły , ale może zniszczyć plan Nyx dlatego ona chce odseparowac od niego córkę.