Rozdział 1
Mam na imię Luna i jestem córką Zeusa i Hery, boginią chirurgów, kłamstw, motocyklistów, sportów ekstremalnych, smoków i herosów oraz ściąg. Fajny zawód. Pilnuję, aby nauczyciele nie przyłapywali uczniów na korzystaniu z tego typu przedmiotów. Nie można zaliczyć mnie do osób zdyscyplinowanych, zrównoważonych i poważnych, które nadawałyby się do tak odpowiedzialnej funkcji jak opieka nad chirurgami, ratującymi życie śmiertelników. Jako że jestem najmłodszą boginią (jedynie szesnaście lat) i do tego córką głównej pary bogów, wszyscy przymykają oczy na moje wybryki oraz próbują czegoś nauczyć. Mam dwóch starszych braci – Aresa i Hefajstosa – oraz masę przyrodniego rodzeństwa. Każdy bóg czegoś mnie uczył (oprócz Afrodyty, jej unikam jak diabeł święconej wody). Ares walczyć, Hermes włamywać się (łamanie zamków itp.), Apollo grać na lirze i prowadzić auto (słońce), Artemida strzelać z łuku, Atena greki i haftowania (okropieństwo, chyba nie muszę tłumaczyć, jak mi szło), mama łapać kochanki taty i jeździć rydwanem, Demeter hodować rośliny i tego typu rzeczy. Tata nauczył mnie posługiwania się piorunem piorunów. Świat był nudny.
Wtedy, kiedy doszłam do tego wniosku, poszłam do ojca i wypaliłam:
– Chcę zamieszkać w obozie dla herosów.
– Dlaczego?
– Bo jestem ich boginią.
– Na ile?
– Rok.
– Masz zgodę.
Co się tak dziwicie? Rozmowy z moim papą wyglądają zawsze tak samo, żadnego urozmaicenia i brak emocji. Oczywiście efekt też się nie zmienia – „pozwalam Ci”, „masz zgodę”, „dobrze, ale idź już sobie”. Nie ma to jak dobre kontakty z rodzicami, nie?
I tak oto, po krótkim wyjaśnieniu sytuacji, dotarliśmy do chwili, gdy zjeżdżałam windą na niższe piętro w celu odwiedzenia mojej przyjaciółki, Amelii. Wszyscy bogowie dziwią się, że nasza przyjaźń jak dotąd przetrwała. Bardzo się różnimy. Ona, córka Ateny i Hermesa, to nadzwyczaj poważna i inteligentna dziewczyna. Często ściąga mnie na ziemię. A ja należę do osób roztrzepanych i niepoważnych, lubię płatać innym psikusy. A oto jej domek, a raczej budynek o dość dziwacznym kształcie. Zgadnijcie, kto go zaprojektował. Tak, macie rację, ona i jest bardzo dumna ze swojego dzieła. Nie obchodzi jej to, że cały Olimp śmieje się z jej „tworu”.
– Odchodzę! – oznajmiłam, przekroczywszy próg jej mieszkania.
Cisza. No nie, spodziewałam się jakiegoś wybuchu żalu i błagania o zmianę zdania.
– Skoro jestem boginią herosów, to muszę ich znać. Tak więc wyruszam do obozu półkrwi.
I zgadnijcie co na to moja przyjaciółka? Nic. Ciągle patrzyła się na mnie swoimi dużymi, czarnymi oczami.
– Dobra, ja się pakuje, a za godzinę odbędzie się impreza pożegnalna.
– Co!!!
No nareszcie jakaś reakcja.
– Nigdzie nie idę! – ciągnęła rudowłosa – dobrze pamiętam wszystkie przyjęcia tego typu, najczęściej kończyły się wybuchami, pożarami, tornadami i innymi katastrofami. Przecież nasza rodzinka musi pochwalić się swoimi zdolnościami.
– Ale dostaniemy podarunki – stwierdziłam.
– Taaaa…. Może buchające torpedy od Hermesa? Czy przeklęte czaszki od Hadesa? Albo ktoś znów przyprowadzi jakieś zwierzę. Pamiętasz, jak dostałaś skunksa?
Super, nie ma to jak popsuć komuś humor z rana.
– No jasne, że pamiętam, a szczególnie śmiech balowiczów. Kiedyś odegram się na Afrodycie! Wiesz, co wtedy powiedziała? „Masz, to idealne perfumy dla ciebie.”
– Już się na niej odegrałaś.
– Nieprawda.
– Myślisz, że nie wiem, kto podkablował Hefajstosowi o jej spotkaniu z Aresem?
Mówiłam już, że jest inteligentna? A tak to starannie ukryłam, że nawet nikt nie raczył napomknąć o tym w jakiejś mitologii. Nie wspomnę już o samych mieszkańcach Olimpu, którzy są przekonani, że boski kowal wykazał się takim sprytem oraz wyjątkowym rozumem i sam się domyślił. Niby jakim cudem? Siedząc całymi dniami w kuźni? A kto śledzi…. pomyślał i doszedł do odpowiednich wniosków? Ja!
– Wydaje Ci się. Hefajstos czasem wychodzi ze swojej nory (tak nazywam jego pracownię) i sprawdza, co robi jego kochana żona. Zresztą to mało ważne, trzeba się szykować na bal.
– Już Ci mówiłam, że nigdzie się nie wybieram – odparła Mel i wróciła do swojego zajęcia, czyli haftowania.
Ugh! Przecież bez niej popełnię jakieś głupstwo.
– No cóż, szkoda, a sama poradziłam Dionizosowi, żeby kupił Ci książkę pt. „Tajniki haftowania”.
Amelii błysnęły w oczach iskierki szczęścia. Gdy słyszy o książkach i dzierganiu, to zawodzi nawet jej wielki umysł. Wy się chyba się nie nabraliście? Dionizos na tyle trzeźwy żeby dojść do sklepu? Dionizos i księgi? Dionizos i czytanie? Dionizos i wejście do księgarni? Cuda się nie zdarzają, nie aż takie. Skłamałam, ale bez niej nigdzie się nie ruszam dla własnego bezpieczeństwa. Jako bogini kłamstw jakoś się wywinę. Zwalę na to, że bóg był pijany, kiedy mu doradzałam.
Moje rozmyślania przerwał piskliwy krzyk Amelii.
– Na co czekasz?! Chcesz się spóźnić? Jak to będzie wyglądało?
– Ale…
– Cisza! Ubieraj się i wychodzimy.
Ruszyłam w kierunku jej szafy w kształcie świnki, do której ludzie wrzucają pieniądze. Wy to chyba nazywacie skarbonką. Po długich poszukiwaniach oraz przy wrzaskach mej kumpeli, która złościła się na to, że nie szanuję jej ubrań (Jak inaczej miałam przekopać się przez ten stos sukienek? Tylko opróżniając mebel). Skompletowałam strój i ruszyłyśmy do pałacu mojego ojca. Ona ubrana w czerwoną suknię ze złotymi elementami oraz drogą biżuterię, a ja w dżinsy (wiecie, takie wytarte) i bluzkę – prezentowałyśmy się dość dobrze (przynajmniej według mnie, bo ruda narzekała na mój brak gustu).
A oto sala balowa. Możecie sobie w tym miejscu wyobrazić, że słyszycie fanfary gwałtownie przerwane na widok dekoracji. Każdy bóg chciał, aby gdzieś znalazł się jego symbol i niestety mój papa, aby nie wzbudzać awantur, musiał rozkazać dekoratorce wnętrz umieszczenie wszystkich atrybutów. W lewym rogu leżały złocone i nabijane klejnotami trójzęby z marmurową (Mel stwierdziła, że to marmur) rączką (że tak to nazwę), a w prawym imitacje błyskawic. Na środku płonęło ogromne ognisko, dookoła którego z przerażeniem biegały duże, hodowane przez moją matkę pawie, co chwilę potykające się o kowadło lub młot. Wokół paleniska ustawiono cztery pokaźnych rozmiarów stoły i wyściełane krzesła. Rolę ozdoby ścian pełniły rozwieszone winogrona, a także miecze, łuki, liry i tarcze. Wrażenie, że znaleźliśmy się w stajni Augiasza potęgowały rozrzucone kłosy.
Tymczasem przyjęcie się rozpoczęło. Do sali wkroczyły po kolei pary bogów – najpierw Zeus z Herą, później Posejdon z Amfitrytą, Hades z Persefoną oraz pozostali. Ja z Amelią wlokłyśmy się na końcu, jako że nie jesteśmy mężatkami. Szłam specjalnie bardzo wolno, żeby każdy mógł się przyjrzeć mojej kreacji, a przede wszystkim dlatego, że pragnęłam zobaczyć minę mojego ojca. Córka głównej pary bogów ubrana w taki strój? Porażka, przynajmniej dla moich rodziców. Kika osób (w tym moja matka) patrzyło się na mnie z dezaprobatą, kilka się śmiało (tu Hermes i Apollo), a mój ojciec przybierał coraz to nowe kolory twarzy. Gdy uroczyste wejście skończyło się, usiedliśmy przy suto zastawionych stołach. Ach… Na ile sposobów można przyrządzić ambrozję? Setki! Ambrozja zmieszana z winem, w formie tortu, galarety, podana z owocami. Uwielbiam dania na Olimpie. Zaczęliśmy ucztowanie. Teraz słychać było tylko szum rozmów, śmiech oraz odgłosy uczty. Apollo na próżno próbował grać na lirze, której dźwięki były za ciche, żeby przebić się przez ten harmider. Jednak nie poddawał się i dzielnie występował wraz z tańczącymi. Ares opowiadał jakąś historię o tym, jak walczył z ogromną poczwarą, cuchnącą przeraźliwie i mającą setki głów i trzy razy tyle zębów, a do tego plującą jadem i ziejącą ogniem. Słuchano go uważnie, ale nikt za specjalnie nie wierzył tym opowieściom.
– Potwór miał sto głów, każda z rogami i trzema setkami zębów oraz ziejąca ogniem. Do tego potrafił latać i mimo swych olbrzymich rozmiarów był bardzo zwinny – mówił swoim charakterystycznym głosem, żywo przy tym gestykulując.
– Do tego nie miałem zbroi – Ares kontynuował – lecz dookoła leżało pełno kamieni. Wziąłem jeden z nich i mocno rzuciłem. Oczywiście trafiłem bezbłędnie i jedna z głów odpadła.
– A głowy tego olbrzymiego potwora nie odrastały? – rzekł z kpiną w głosie i lekkim rozbawieniem Hermes.
– Nie, gdyż rzut był niewyobrażalnie mocy.
– I rozumiem, że wszystkie paszcze strąciłeś byle jakimi kamieniami? – Hermes już zaczął cicho chichotać.
– Braciszku, przestań wygadywać takie bzdury, bo się kompromitujesz! – wypaliłam, jak zwykle bezmyślnie i od razu napotkałam znaczący wzrok Amelii.
– Ja się kompromituję?! – wypalił Ares – śmiesz twierdzić, że kłamię?
– Kochanie, czasami nawet ja mam ciebie dość. – Afrodyta przerwała rozmowę z Herą.
– Ty masz mnie czasami dość?
– Kogo masz dość? Do Aresa zwracasz się per „kochanie”? – Pomarszczona twarz Hefajstosa przybrała barwę śliwki, co jeszcze bardziej podkreślało jego ogromny nos.
No tak, normalka, jak zwykle rozpoczyna się awanturka.
– Tylko do mnie możesz się tak zwracać – wrzeszczał boski kowal, patrząc groźnie to na Aresa, to na Afrodytę.
– Niech nasz wojownik pokaże, co potrafi – podpuszczał kłócących się Hermes.
– Ależ oczywiście, że pokażę. – Bóg wojny dobył miecza i z krzykiem ruszył na Hefajstosa, który wybrał młot i pochodnię.
– Aresie! Miało być bez zbroi! Słyszysz! Bez zbroi!- próbował dodać boski posłaniec, jednak bezskutecznie.
Za to ja z Amelią przeniosłyśmy się w bezpieczne miejsce.
Co miało popsuć taką zabawę? Mogłoby się wydawać, że nic, ale jest jedna osoba, która opanowała tę umiejętność do perfekcji. Właśnie ona niespostrzeżenie wkroczyła do sali, mając w zanadrzu pewnien plan. Z chytrym uśmiechem cicho podkradała się powoli do Ateny, która siedziała w miejscu mało oświetlonym. Mimo przykrego zapachu i niskiego wzrostu intruza nikt nie zwrócił na niego uwagi, nawet bogini mądrości, zajęta rozmową z siedzącą obok Demeter. Nagle tajemnicza postać wyciągnęła coś błyszczącego swoją pokrytą łuskami ręką i zrobiła zamach…
CDN
Wow.Esktra,cool.Z humorem napisane i kończy się w ciekawym momencie.A jakie fajne awanturki.Bardzo pomysłowo i niezwykle.Czekam na następną część.;)
super opowiadanie proszę kolejne
CZAD ! Orginalna treść .
Super wykonanie .
Kolejne opowiadanie które zalicza się do najlepszych jakie przeczytałem
Superowskie !!!!! Nie mogę doczekać się kolejnej części 😀
super 😉
Zajefajne ;P
Baaaaaaaaaaaardzo oryginalne ;D
SUPER,ŚWIETNE,ZAJEFAJNE.
super opisy,to jest fenomenalne
kiedy następne????????????????????????????????
Bardzo nam miło, że opowiadanie Wam się podoba. Póki co rozdział 2 jeszcze piszemy.
Bardzo fajne opowiadanie. 😉
bardzo mi się podoba. ciekawy pomysł
Świetne i ciekawe :]
baaaaaaaaardzo fajne, ale trochę się pogubiłam przy tym ich dialogu
Mam nadzieje że Atenie nic nie będzie!
Świetne 😉
Świetne,wystrzałowe,pomysłowe~!!!
super!