Od tłumacza: Dziękuję za wszystkie komentarze, jakie umieściliście pod poprzednim rozdziałem. Zarówno słowa uznania, jak i wytknięcie mi moich błędów (każdy czasem potrzebuje kopa w rzyć), dały mi solidny zastrzyk energii i dzięki temu przetłumaczyłem ten rozdział za jednym zamachem.
Valar morghulis
Augustulus
Co do klasy… 3 LO.
Zmienione Przeznaczenia
Rozdział 2:Misja na Północ
4 lata później
Percy podniósł swoją tarczę w sam raz by zablokować uderzenie włóczni wymierzone w jego serce. Uderzenie odbiło się od jego tarczy sprawiając, że przeciwnik lekko się potknął. Percy wykorzystał sprzyjający moment i zrobił krok w stronę odsłoniętego z prawej strony oponenta zmieniając przy tym uchwyt włóczni, po czym podciął nim nogi wroga. Uderzenie zwaliło go z nóg i przeciwnik syna Posejdona wylądował na plecach. Percy przekręcił włócznię w dłoniach i przyłożył do piersi leżącego.
– Poddajesz się? – zapytał Percy.
– Poddaję się, młody – mężczyzna zachichotał.
Percy odsunął włócznię i podał mężczyźnie rękę. Ten chwycił ją i uśmiechnął się, gdy Percy podniósł go na nogi. Mężczyzna spojrzał na chłopaka z wyrazem dumy w oczach.
– Widać, że w końcu uczeń przerósł mistrza – powiedział śmiejąc się cicho.
– Moja pierwsza wygrana nie jest przewyższeniem ciebie, mistrzu – zaprzeczył Percy. – Przyznam jednak, że miło jest w końcu wygrać. Włożyłeś za dużo siły w ostatnie uderzenie, w innym wypadku walka by wciąż trwała.
– I właśnie w tym rzecz Perseuszu. Byłeś w stanie rozpoznać i wykorzystać mój błąd, zanim ja zdołałem się wycofać – powiedział z dumą mężczyzna. – Stałeś się wojownikiem nie tylko ciałem, ale i duszą.
– Nie mów tak Achillesie – Percy przewrócił oczami. – Brzmisz teraz jak Tezeusz, którego wygładów wolę słuchać tylko wtedy, gdy muszę.
– Nie powinieneś niedoceniać wiedzy, jaką uzyskujesz pod jego kierownictwem. To dzięki niemu, a nie dzięki mnie jesteś tak dobrym wojownikiem. Umiejętność przechytrzenia przeciwnika jest tak skuteczna, jak umiejętność pokonania go siłą i wytrenowaniem.
– Doceniam to czego mnie uczy, ale czy Tezeusz musi sprawiać, że to wszystko brzmi tak nudno? – zapytał Percy.
– Nie wiem, czy potrafi inaczej – zaśmiał się Achilles. – Może z tego powodu wpadł w oko Atenie wieki temu.
– Jaka jest moja następna lekcja?
– Już nic cię nie nauczę, młody – zaprzeczył Achilles. – Jesteś już niemal perfekcyjnym wojownikiem; każdą bronią posługujesz się z mistrzowską precyzją, a twoje umiejętności walki mogą się równać z moimi. To, czego musisz się nauczyć, czeka na ciebie w prawdziwym swiecie.
– Wątpię, że kiedykolwiek będę równy tobie, jednak dziękuję za pochwałę. Jeszcze wrócę, by się z tobą zmierzyć, przyjacielu.
– Czekam na to Perseuszu. – Achilles uśmiechnął się przy tym.
Percy odpowiedział uśmiechem. Jego ciało pochłanął cień i nagle znad Rzeki Styks przeniósł się pod Pałac Hadesa.
W momencie gdy miał już wejść, Alecto pojwaiła się po jego lewej stronie.
– Perseuszu, twój ojciec chce cię widzieć – wysyczała z lekkim uśmiechem.
Percy uśmiechnął się do Furii i przeszedł przez bramy pałacu. Wędrował korytarzami, dopóki nie doszedł do sali tronowej, w której Hades i Persefona siedzieli na swoich tronach rozmawiając.
Gdy zauważyli Percy’ego, Persefona wstała i przytuliła młodego herosa.
– Daj spokój mamo – wystękał Percy.
Persefona zachichotała i pocałowała go w czoło, zanim wróciła na swój tron.
– Wołałeś mnie ojcze? – zwrócił się do Hadesa Percy.
-Mam misję dla ciebie – opowiedział Pan Umarłych. – Twój brat i siostra są aktualnie w szkole z internatem w Maine. Wysłałem ich tam, by przyzwyczaili się do świata, którego nie widzieli przez prawie osiemdzięsiąt lat, jednak jakiś satyr złapał ich zapach. Obóz Herosów wysłał misję mająca na celu uratowanie ich, a ty masz im na to nie pozwolić. Jeśli odkryją moje dzieci, Zeus najprawdopodobniej je zabije.
Oczy Percy’ego rozszerzyły się, zanim się uśmiechnął.
– Mój brat i siostra? Czekałem na nich przez długi czas, ojcze, nie zawiodę cię.
– Wiem o tym Perseuszu- uśmiechnął się Hades. – Misja dotrze do szkoły dzisiaj wieczorem. Składa się z córek Zeusa i Ateny oraz z syna Posejdona.
Twarz Percy’ego natychmiastowo pochmurniała, gdy przytaknął. Persefona spojrzała na niego sympatycznie.
– Jeżeli to możliwe nie zabij ani nie zrań żadnego herosa. Teraz nie ma czasu na wojnę między twoim ojcem a Olimpijczykami.
-Jak sobie życzysz matko – odpowiedział heros.
– I nie pozwól, by cię zranili lub złapali. Nie chcę przetrząsać Olimpu w poszukiwaniu mojego syna.
– Będę ostrożny. – Percy uśmiechnął się słysząc jej słowa.
– Alecto powie ci gdzie masz isc – dodał Hades. – Ona i jej siostry będą czekały na wezwanie, gdybyś potrzebował pomocy.
Percy kiwnął głową na znak zrozumienia, opuszczając pomieszczenie.
Percy wychylił się z cienia w sali gimnastycznej Westover Hall, skradając się w tłumie nastolatków. Już zdołał rozpoznać trzech półbogów z zadaniem i satyra, gdy próbowali się wtopić się w otoczenie. Niestety, nie udało im się to.
Percy z kolei był nieuchwytny przemieszczając się wśród szkolnych dzieci, nie pozostając w jednym miejscu tak długo, by ktoś mógł mu się dobrze przyjrzeć. Gdy wymknął się z pomiędzy tańczących nastolatków, zauważył swego brata i siostrę. Wyglądali dokładnie tak samo, jak na zdjęciu, które pokazał mu ojciec. Widocznie osiemdziesiąt lat w Kasynie Lotos nie zmieniło ich w ogóle.
W tym samym momencie, w którym Percy zamierzał złapać swoje rodzeństwo, usłyszał satyra niemal krzyczącego o potężnym i nowym zapachu w pokoju. Percy zaklął i ukrył się w innym cieniu, zanim herosi go zauważyli. Zanotował sobie w głowie, by trzasnąć satyra w głowę za bycie niezwykle sekretnym w niebezpiecznych sytuacjach. Percy mógł uczciwie zignorować półbogów i nie troszczyć się czy przeżyją swoją misję; on był tutaj dla swojego brata i siostry i nie zaryzykuje ich żyć, by pomóc grupce rozpieszczonych olimpijskich bachorów.
Percy wyszedł z cienia i zauważył, że jego rodzeństwo znikneło. Spostrzegł też syna Posejdona wybiegającego z sali i przewrócił oczami. Ten chłopiec nie przeszkodzi mu, nie ważne co będzie musiał zrobić.
Percy zobaczył, jak reszta półbogów biegnie za przyjacielem i wiedział, że sprawa stawała się trudniejsza. Percy otoczył swoje ciało cieniami. Pancerz pojawił się na nim, zanim cienie się ulotniły i stał w czarnej, lekkiej bojowej zbroi z hełmem zakrywającym większość twarzy. Wybiegł w ciemność, by znaleźć brata i siostrę.
Chwilę później pojawił się poza murami szkoły na małej ścieżce, która prowadziła w stronę klifu. Ocean znajdował się setki metrów niżej. Percy zauważył syna Posejdona próbującego dostać się do jego rodzeństwa, podczas gdy pozostała dwójka herosów próbowała go osłaniać.
Percy zauważył Mantykorę trzymającą jego rodzeństwo przy sobie, próbując porwać je z pomocą małej armii trzydziestu lub czterdziestu potworów. Monstra osaczyły półbogów na wybrzeżu.
Na myśl o zbliżającej się bitwie uśmiech pojawił się na jego twarzy, jednak najpierw musiał się pozbyć tych nieznośnych herosów. Tak po prostu, by się upewnić, że nie wejdą mu już w drogę.
Percy wybiegł z kryjówki i zanim ktokolwiek go zauważył, wyciągnął rękę do przodu; cienie pochłonęły półbogów. Percy spojrzał za siebie i po swojej lewej zauważył srebrne błyski, poruszające się w lesie. Na jego polecenie cienie wyrzuciły herosów z dala od Łowczyń i wyciągnął swój miecz, prezent, który dostał od swojej patronki na jedenaste urodziny.
Nie marnował czasu na włączenie się do bitwy; od razu podbiegł do Lajstrygona. Dziesięć metrów przed celem cień pochłonął go i Percy pojawił się z prawej strony potwora. Przejechał ostrzem po gardle olbrzyma, po rzucił się do przodu i zwalił z nóg empuzę. Cyklop zamachnął się swoją maczugą i wyprowadził cios w kierunku głowy herosa. Jego uderzenie przecięło pustkę, tuż przed tym, jak miecz z niebiańskiego spiżu zatopił się w jego piersi.
Przebłyski srebra przykuły uwagę Percy’ego, gdy srebrne strzały zaczęły eliminować potwory w mgnieniu oka. Półbóg zniknął w cieniu i pojawił się tuż przed Mantykorą.
– Kim jesteś? – warknął potwór.
Percy spojrzał na niego krzywo.
– Facetem, który zamierza wepchnąć ci ten twój najeżony ogon we własne gardło, jeżeli nie oddasz mi tych herosó w tym momencie.
– Nie możesz pokonać mnie, mały półbogu – zaśmiała się Mantykora. – Odsuń się, zanim dołączysz do tych dwóch.
Percy zaśmiał się i sprawił, że jego miecz powrócił do swojej pierwotnej formy długopisu. W tym czasie Łowczynie stanęły parę metrów za nimi z łukami wycelowanymi zarówno w niego jak i w potwora.
– Mądry wybór chłopcze. – warknęła Mantyora.
Uśmiech Percy’ego się powiększył, gdy wyciągnął rękę przed siebie; czarna włócznia wyskoczyła nagle z ziemi, wprost do jego dłoni.
Zrobił krok do przodu, jednak nagle zniknął w cieniu i pojawił się obok Mantykory i wbił jej włócznię w plecy.
Potwór krzyknął z bólu i wystrzelił z ogona parę kolców. Tarcza zaskoczyła i pojawiła się na jego ręce, blokując kolce.
Zanim Percy mógł zareagować, Łowczyni podeszła do Mantykory z wyciągniętym łukiem i strzałą nałożoną na cięciwie.
– Pozwolenie na zabicie, pani? – zapytała.
– Pozwolenie udzie… – zanim bogini dokończyła, potwór rzucił się do przodu i chwycił Łowczynię. Percy skoczył i chwycił swoje rodzeńśtwo za ubrania, wyciągając ich z objęć Mantykory. Zobaczył jeszcze, jak potwór wycofał się z jeńcem, tylko po to by rzucić się z klifu wprost do morza.
Bogini wciągnęła powietrze widząc jak jej zastępczyni została ściągnięta ze szczytu klifu. Oczy Percy’ego rozszerzyły się, zanim skoczył za Mantykorą.
Artemida patrzała zszokowana jak tajemniczy chłopak skacze. Niemal zawyła widząc głupotę chłopca; mógł tylko umrzeć razem z Zoe.
Już odwracała się się do dwóch młodych półbogów, by wziąć ich na Olimp, zanim podskoczyła z zaskoczenia, gdy cień uformował się przed nią.
Oczy Artemidy wyrażały zdziwienie, gdy chłopiec wyskoczył z cienia razem z Zoe na jego ramionach. Nie marnował on czasu stawiając Zoe na nogi, po czym cofnął się od niej i szybko ukłonił. Artemida była zaskoczona; młodzieniec był widocznie bardzo dobrze poinformowany o Łowczyniach i ich zwyczajach. Nie dotykał Łowczyni dłużej niż wymagała tego absolutna konieczność, a potem pokłonił się bogini, której większość nie rozpoznawała w dwunastoletniej formie.
– Moje przeprosiny, Pani Artemido.
Nie bacząc na jego maniery, Artemida natychmiast wyciągnęła łuk, mierząc w niego strzałą.
– Kim jesteś? – spytała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
– Nazywam się Perseusz Jackson. – Percy pozostał w skłonie.
– Dlaczego tu jesteś? – zawarczała.
Percy zesztywniał odrobinę.
– Jestem tu by uratować mojego brata i siostrę. Zostałem tu wysłany, by ich wziąć ze sobą.
– Jesteś dzieckiem Hadesa? – Oczy Artemidy zwężyły się.
Percy potwierdził skinieniem głowy.
– W takim razie dołączysz do swojego rodzeństwa w drodze na Olimp – powiedziała twardo Artemida.
– Moje rodzeństwo nie popełniło żadnego przestępstwa. – odrzekł heros spoglądając na boginię. – Pójdę z własnej woli, jeżeli puścisz ich wolno.
– Nie masz argumentów, by żądać czegokolwiek – wysyczała Artemida.
– Śmiem przypuszczać, że twój ojciec nie będzie zadowolony gdy się dowie, że pozwoliłaś porwać jego córkę i dwóch innych półbogów do królestwa mego ojca, by mógł ich użyć jako karty przetargowej do odzyskania swoich dzieci – powiedział Percy wskazując za plecy bogini i Łowczyń. Troje herosów stało dziesięć metrów za nimi w mocnym uścisku Eryń.
– Grozisz mi chłopcze? – warknęła Artemida.
– Jak już powiedziałem, nie chcę okazać braku szacunku, lecz prędzej umrę niż pozwolę twojemu ojcu zbliżyć się do mojego brata i siostry, po tym jak zamordował ich matkę – rzekł z goryczą w głosie.
Artemida spojrzała na Percy’ego morderczym wzrokiem, lecz wiedziała, że jej ojciec ukarze ją i Łowczynie, jeśli pozwoli porwać jego córkę do Hadesu.
– Zapłącisz za to, chłopcze – warknęła Artemida, gdy wskazała półbogom, by podeszli do brata. Dzieci Hadesa wyglądali na zszokowanych i oszołomionych, nic dziwnego zważywszy na sytuację jaka rozegrała się przed ich oczyma.
Percy przywołał Alecto i jej siostry, które zniknęły z jeńcami i pojawiły się przed Percym.
– Musimy odejść, Lordzie Perseuszu – Alecto powiedziała patrząc wprost na boginię.
– Weźcie mojego brata i siostrę ze sobą. Zgodziłem się, by Pani Artemida pojmała mnie, a w zamian uwolniła Nico i Biancę. I przestań mnie tytułować Lordem do cholery.
– Perseuszu, twój ojciec rozkazał ci nie dać się pojmać – próbowałą się kłócić Furia.
– Dałem słowo Pani Artemidzie i dotrzymam go – odpowiedział Percy.
Alecto wyglądała na niezdecydowaną, dopóki nie napotkała wzroku herosa, który poinformował ją, że nie wygra tej kłótni. Przysunęłą się do Nica i Bianci, zanim rzuciła Thalię do stóp Artemidy i zniknęła z dziećmi Hadesa w mgnieniu oka. Jej siostry także odeszły, pozostawiając herosów za Percym.
Męski półbóg wyciągnął miecz i przyłożył do gardła Percy’ego.
– Jak śmiesz ingerować w zadanie wysłane przez Olimp? – wyrzucił z siebie wściekle.
Percy spojrzał na ostrze opierające się o jego krtań.
– Odłóż ten mieczyk zanim się zranisz dzieciaku. Trenowałem z prawdziwym właścicielem tego ostrza i obiecuję ci, że masz małe szanse przeżycia tej walki.
Heros przymrużył oczy i mocniej przycisnął broń.
Zanim jego przeciwnik zdążył zareagować, Percy obrócił się w prawo, jednocześnie chwytając ostrze. Przyciągnął półboga do siebie, zaraz potem pięść wylądowała na nosie ofiary. Percy chwycił rękę uzbrojoną w miecz i przytrzymał. Moment później uderzył w przedramię. Rozległ się przy tym nieprzyjemny odgłos łamanej kości.
Heros padł na kolana stękając z bólu, gdy Percy wyrwał broń z zranionej ręki chłopca i kopnął go w pierść, przewracając na plecy.
Po tym wszystkim spojrzał na przeciwnika z niesmakiem.
– Tezeusz byłby zawiedziony, gdyby zobaczył, że taki mięczak nosi teraz ten miecz.
Odwrócił się do bogini i podał jej rękojeść miecza.
– Wybacz Pani Artemido, lecz musiałem mu pokazać, gdzie jego miejsce – powiedział z respektem, po czym wyciągnął ręce w jej kierunku.
Artemida spojrzała na niego, nie wiedząc o co chodzi, zanim zrozumiała co chłopak robił. Strzeliła palcami, tworząc więzy owijające się wokół nadgarstków Percy’ego.
Bogini rozkazała Łowczyniom stworzyć obóz w lesie obok szkoły, zanim przeniosła siebie i Percy’ego na Olimp. Pojawili się przed salą tronową, do której Artemida wprowadziła herosa przez drzwi. Perseusz potknął się w wejściu i stanął twarzą w twarz z dwunastoma Olimpijskimi Bogami i Boginiami patrzącymi na niego z zaskoczeniem.
Artemida brutalnie wypchnęła Percy’ego na środek pomieszczenia i już chciała się przenieść do swojego tronu, gdy głos zatrzymał ją w miejscu.
– Jak śmiesz tak traktować mojego wnuka w mojej obecności? – zagrzmiał kobiecy głos w kierunku Artemidy, która stałą w miejscu z rozszerzonymi z zaskoczenia oczami.
Od tłumacza: Ludzie. Polski fandom Percy’ego na fanfiction.net jest strasznie ubogi- raptem kilkanaście historii na krzyż. Pomóżcie go powiększyć. Nie wysyłajcie historii tylko tutaj, lecz wstawiajcie je także tam. Nie wiecie jak, pytajcie się mnie. (Tu link do mojego profilu: http://www.fanfiction.net/u/3981843/ )
Zabrakło jakieś literki, ale świetne. Bardzo ciekawe i oryginalne, świetna końcówka. Tłumaczenie także genialne 😉 Choć zabrakło mi opisów, ale te zażalenia, to nie do Ciebie.
A jak się stawia swoje prace na FF? Wystarczy konto Google?
Jeny, to opowiadanie jest naprawdę świetne. Ten ktoś ma talent i pomysł. Bardzo mi się podoba. Cieszę się, że je tłumaczysz
Wygładów-wykładów. Taka tam literowka ;D
Kiedy nareszcie zdecyduje sie napisac jakiegos fanfika,to postaram sie dodac takze tam,wedle zyczenia ;D
Masz jeszcze jakies inne ff do tlumaczenia? Chcialabym mniej wiecej wiedziec,jesli moglbys,to prosze o informacje 😉
Czekaj,w tym roku masz mature? Ugh,powodzenia 😀
Bardzo się cieszę że tłumaczysz to opowiadanie bo jest naprawdę świetne 😀
Jeszcze nie przeczytałam i nie wiem, czy to zrobię, więc pytam już teraz: Ślunzak? ^^