,,Jaka ona umie być wkurzająca… .”
,,Podobno, co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Chyba trochę inaczej. Co nas nie zabije, to nas zdenerwuje. ”
Chyba trochę inaczej. Co nas nie zabije, to nas zdenerwuje. ”
Lolittia
Hello! Co u Was? U mnie kiepsko. Przez te trzęsienia ziemi zrobiła się wielka otchłań, z której wyłaziły cyklopy. Ja i Jake z trudem uratowaliśmy sobie skórę (głównie dzięki mnie) z małą pomocą Ady. Kto by pomyślał, że sprawdzone teksty tak bardzo denerwują olbrzymy? A na koniec pojawia się moja kochana Dziewczynka z Koszmarów. Słodko, prawda?
Z przesyłanymi całusami, Mel
– Hej, jestem Dream. Nowa. Córka Lype, uosobienia udręki. – Dream, ta Dream, Dziewczynka z Koszmarów stała naprzeciwko mnie i się uśmiechała szatańsko.
Wytrzeszczyłam oczy.
O mój Boże… . No naprawdę! ONA?! O i chciała grać głupią? Bardzo proszę. Ale jak ją dorwę to powieszę na jednym z drzew w lesie, tak wysoko, że nawet nimfy nie będą mogły jej zdjąć.
,,Bądź milsza dla Dream! Ona tu była dla Ciebie!”
Och, to teraz się odzywasz, Głosie? I nie, nie będę dla niej milsza!!! Ona tu pewnie przyszła, żeby mnie podręczyć… .
Ale skoro tak bardzo chciała, mogłam udawać, że jej nie znałam.
– A ja Mel, nieokreślona. Skąd wiesz, kto jest Twoją matką? – uniosłam sceptycznie brew. Uwielbiałam stawiać ludzi w tak okropnym położeniu! Szczególnie takie małe jędze jak ona.
– Lype mi się objawiła. – rzuciła bez wahania, zadzierając podbródek, ale przestała się szczerzyć. Niezła wymówka.
Przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem. Jej złote oczy lśniły, a jasno karmelowa cera z bliska miała ciemny odcień rosyjskiego złota. Rude-blond włosy zaczesała w luźny kucyk, przez co wystawało parę kosmyków, które podkreślały jej ostre niczym ze szkła rysy.
Dziewczyna przypominała jakiś stary, dziwny, ale piękny na swój sposób witraż.
– A kto Cię znalazł i oznajmił, że jesteś herosem? – zatłukę go i po ćwiartkuję, utnę głowę i nabiję ją na pal – Chciałabym mu osobiście podziękować. – uśmiechnęłam się słodko.
– Adam, syn Apolla. – rzekła, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Adam. Rodzony brat Lany – tej którą znalazłam martwą. Miły, dobry trzynastolatek. Biedak, tak bardzo przeżywał jej śmierć, a na dodatek Dream pewnie go sterroryzowała.STOP! Przecież ona ma dziesięć lat! Niby jak miałaby go dręczyć? Choć na stówę coś wymyśliła i pewnie użerała się z nim psychicznie.
Ale i tak mu nabiję głowę na pal. Tylko jak będzie mniej świadków. Bo ich też trzeba będzie wymordować.
OMG! Ja to jak jakiś mafiozo, tylko mi czarnego płaszcza, osiłków i spluwy brakuje!
Śmiech już opracowałam: Buahahah…eh…eh. No dobra, muszę jeszcze poćwiczyć. Ale przynajmniej nikt nie krzyknął ,,Kłaczek, co?” na koniec!
,,Bo idiotko myślisz, a nie gadasz!”
Zobaczcie jaka czepliwa! Od razu do szczegółów!
,,W Twoim wieku chyba nie byłam taka okropna jak ty… . To niemożliwe.”
Pewnie byłaś gorsza.
,,Nienawidzę Cię i dzięki za poprawę humoru.”
Ja też Cię kocham i bardzo proszę. Psucie Ci humoru to mój obowiązek.
,,Ludzie! Z kim ja żyję?”
Właśnie chciałam zapytać o to samo!
Głos wreszcie zamilkł. Obrażalska!!!
– Aha. – rzekłam jakże inteligentnie.
Następnie padłam jak długa na podłogę na brzuch. Ha! Tak jak myślałam! Była o niebo wygodniejsza od tej cholernej kanapy! Ale kto mi od razu tak przywalił, że zaczęłam całować podłogę? Dream… .
O Boże! Kto do jasnej ciasnej znowu tak bezczelnie przygniótł moją osobę? Nie mogłam oddychać!
Nagle ten okropny ciężar zszedł ze mnie. Po chwili poczułam, że jakiś osobnik postawił mnie na nogach.
– Żyjesz? – zapytał Jake, patrząc na mnie z niepokojem.
No kurde, przecież jakoś stałam! Jasne, że żyłam!
– Nie. – warknęłam.
Byłam wysoka, równa z nim, a on mógł mną sobie rzucać przez ramię i podnosić z łatwością. To irytujące. Szczególnie, że ja tak nie umiałam.
– Może ma wstrząs mózgu? – zapytał jakiś chłopak.
Wysoki, opalony, umięśniony blondyn wpatrywał się we mnie swoimi cudnymi, czekoladowymi oczami. Posiadał jasne rzęsy, przez co wydawało się, że ich nie miał, a wzrok był niby nieśmiały. Na zgrabnym nosie znajdowały się piegi. Ubrany był jak reszta i ja – w obozową koszulkę i jeansowe spodenki. Ale wyglądał w nich strasznie dobrze.
Nie byłam pewna, czy udałoby mi się coś wydusić z gardła, ale na moje szczęście zanim miałabym cokolwiek powiedzieć, Jake odholował mnie do kanapy i usadził obok Cass, a sam chciał zająć miejsce obok mojej dalej otępiałej osoby. Ale nie udało mu się, bo Dream (kompletnie o niej zapomniałam) wtryniła się obok mnie zanim on zdążył. Wyraźnie poirytowany prawdopodobnie tym, że musiał siedzieć na podłodze, oparł się o ścianę.
– Ciacho, co nie? – szepnęła do mnie Dziewczynka z Koszmarów.
– No. – trzeba przyznać, że Dream miała świetny gust. Ten blondyn był boski.
– Ma śliczne oczy, prawda? – zapytała z zarumienionymi policzkami.
– Tak, normalnie tylko utonąć w nich. – Boże, takich czekoladowych w życiu nie widziałam… .
– Ja osobiście wolę blondynów, ale ten brunet jest super. – dodała po chwili.
Co?! Skierowałam się za wzrokiem Dream. Ona patrzyła się na Jake’a!
Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam śmiechem. Jake?! On?! Bogowie, to było dobre!
Widząc jednak, że wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotkę (nawet pan D., który zwykle na nic nie zwracał uwagi), zrezygnowałam z kolejnej salwy wesołości, choć trochę jeszcze chichotałam.
– Co się stało? – zapytała Aronia, wychylając się zza Cass.
– Ja kompletowałam tego ślicznego blondyna, a Dream – Jake’a. Dopiero po chwili zrozumiałam, że gadamy o dwóch różnych osobach.
– Bo Jake jest cudny, Amelia. – poinformowała mnie Dziewczynka z Koszmarów, dalej robiąc maślane oczy do syna piorunochronna.
– Taa, jasne. – prychnęłam i spojrzałam na resztę dziewczyn oczekując potwierdzenia, że nie.
– Ale Jake jest przystojny, Mel. Myślisz, że bym chodziła z brzydalem? – Aronia to zdrajczyni!
– A skąd wiesz, że Mel ma na pełne imię Amelia? – Cass widocznie coś zwęszyła.
– Mam kumpele, która ma identyczną ksywę. – poinformowała szybko Dream.
,,Ruda” nie odpowiedziała tylko zmrużyła groźnie oczy.
– A jak tam Ada? – zapytała Aronia, ratując sytuację.
Cass otworzyła, a następnie zamknęła usta niczym rybka. Potem jej policzki nabrały malowniczych barw.
Nagle zdałam sobie sprawę, że ta dwójka spędzała ze sobą cały czas, nawet gdy mnie nie było, bo gadałam na przykład z Głosem. A te rumieńce na twarzy córki Afrodyty? Wszystko wskazuje na jedno.
– Bogowie! Ty się w nim zabujałaś. – zaczęłam szaleńczo piszczeć.
– Wcale, że nie!
– Zaprzeczenie to pierwszy krok do diabła. – Dream była poważna, Aronia się szczerzyła jak nie wiedziałam co, a ja się zachowywałam jakbym miała lecieć na koncert ulubionego zespołu, Evanescence. Jedynie Cass wydawała się super zażenowana.
– Ale Ada… . – zaczęłam mówić, lecz wtedy ktoś mnie dźgnął palcem.
Odwróciłam się do Jake’a, który wskazał za Aronię. Dopiero wtedy zauważyłam, że syn Ateny siedzi obok Gotki i patrzy na nas.
– Jake! A gdzie męska solidarność? Nie zdążyłem nic usłyszeć!
Aronia walnęła go w twarz, jak to ona, Dream spojrzała na niego spod przymrużonych powiek, a Cass zrobiła minę ,,Dzięki Bogom!”
– No cóż stary, wiedziałem po prostu, że Mel by mnie zlała, gdybym jej nie powiedział.
– I dobrze myślałeś. Stop! A skąd wiedziałeś, że ta rozmowa nie jest przeznaczona dla Ady? – przyjrzałam mu się uważniej.
Chłopak się lekko uśmiechnął.
Podsłuchiwał!!!
Chciałam uderzyć Jake’a z liścia, ale złapał mnie za nadgarstek i go wykręcił. Byłam zbyt zaskoczona, żeby nawet ukryć skrzywienie – trzymał bardzo mocno, wręcz boleśnie. Kiedy to zauważył uścisk zelżał, ale dalej nie było mowy, żebym poruszyła tą ręką.
– Co wy wyprawiacie?! – huknął Chejron. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak umiał.
– Drogi Chejronie my, czyli dziewczyny właśnie dyskutowałyśmy na ważne tematy, gdy nagle idiota i drugi Einstein zaczęli nam przeszkadzać. – oznajmiła Aronia.
– Właśnie! Podsłuchiwali nasze rozmowy o… – Dream załapała temat.
– Chłopakach! Ustalałyśmy, którzy są najlepsi, a oni na stówę chcieli podsłuchać, na którym będą miejscu… . – Cass była w swoim żywiole.
– Ale by poczekali bardzo długo, bo zaczynałyśmy od najfajniejszych. – zakończyłam z szerokim uśmiechem.
Jake i Ada mieli zezłoszczone miny, reszta półbogów patrzyła na nas jak na ufoludki. Pan D. wywrócił oczami. Chejron przejechał ręką po twarzy i zrobił załamany wyraz buźki.
* * * * * *
Leżałam na kanapie w Wielkim Domu. Spotkanie się wreszcie skończyło, a ja próbująca dalej nie usnąć po tych nudach typu: ,,Nie podchodźcie do urwiska, bla, bla, bla… .” zobaczyłam przed sobą Maję jęknęłam.
– Ja też się cieszę, że Cię widzę. No i? Zgodził się?
Przez chwilę nie wiedziałam, o co jej chodzi, gdy nagle zrozumiałam, że pytała się, czy Jake pójdzie z nią na bal.
– Taa. Masz oddać przywództwo, Cass. – ziewnęłam.
Dziewczyna pisnęła i w podskokach odbiegł.
– Jutro tam, gdzie Cię ostatnio wyzywałam. No wiesz, w lesie. – spojrzałam na Dream, która pojawiła się znikąd, jak na wariatkę i syknęłam:
– Co?
– Myślisz, że jestem tu dla zabawy? Nie. Mam Ciebie nauczyć walczyć. Więc jutro, punkt szósta ruszasz swój święty zadek do lasu. Ubierz się w coś wygodnego i weź sztylet. – rzuciła ostatnie zdanie mimochodem i odeszła.
Prawie zapomniałam jaka potrafiła być wkurzająca… .
Wielkie dzięki za przypomnienie, Dream.
Następna część pewnie w przyszłym tygodniu. Wiem, że tu się nic nie dzieje, ale trzeba przynajmniej dać odbyć Mel rozmowę, no nie? 😀
Zawsze, gdy czytam twoje opka mam zaciesz i szczerzę się do ekranu. 😀 Świetne…
Zniewalająco, siostrzyczko, po prostu bosko (mam chyba fazę na to słówko 😀 ). Czekam na cd 😉
Genialne po prostu ŚWIETNE CZEKAM na ciag dalszy
Jasne, że musimy pozwolić Mel się wygadać. xD Opowiadanie jak zwykle cuudowne (wiem, powtarzam się ;)). Znalazłam tylko jeden błąd, taki mały, malutki, że nie ważny. Co do treści: jak zwykle genialna. Wszystko zaczyna się powoli rozkręcać. Cass zakochała się w Adzie, yeah. Humor głównej bohaterki mnie kompletnie rozbroił – chichrałam się przez cały czas czytania twojego arcy, arcydzieła. Zwłaszcza Mel jako mafioz oraz jej rozmowa z Głosem były bezcenne.^^ No i pojawiła się Dream! Muszę powiedzieć, że jest niezła. Co prawda zarywa do Jake’a, co mi się niezbyt podoba, ale nie jest źle. 😉 I tak ją uwieeelbiam.
Och, nie wiem co bym zrobiła bez twojego opowiadania! Chyba bym nie przeżyła siedzenia w szkole tydzień przed rozpoczęciem roku!
PS. Poćwiartuję pisze się razem. 😀
Niby nic się nie działo, ale mi się ta część bardzo podobała. Czyli następną częścią zamierzasz osłodzić na pierwszy tydzień szkoły? Po protu życie mi ratujesz! (pochlipuje ze wzruszenia) Czekam na ten dziwny treningi mam nadzieję, że Amelia nie zniszczy przy okazji sporej połaci lasu. 😀
Uuu, ciekawie 😀 Cass i Ada? 😀 Fajnie. I Dream! Nie mogę się doczekać kolejnej części
Bardzo dziękuję wszystkim za komenty. One naprawdę podnoszą na duchu, szczególnie takich leniwców jak ja.