No to my i nasze opko 😀 Z dedykacją dla carmel, Annabelle, Snakixa, Mari oraz Leony99 😀
Miłego czytanka 😉
Angelina
Szłam przez obóz. Byłam tam zaledwie trzy godziny i już zdążyłam się zgubić. Super, po prostu genialnie.
Obóz Herosów. Wylądowałam w obozie dla dziwaków, tych innych. ‘Bo mój tatuś jest bogiem’. Cudownie.
Ale zanim zacznę rozpaczać, to się przedstawię.
Nazywam się Angelina Makarash. Tak, wiem, dziwne nazwisko. To indyjskie nazwisko. Moja mam jest w połowie hinduską. Nieważne. Mam 14 lat, dysleksję i ADHD. Mój wygląd… czarne, bardzo kręcone włosy i morskie oczy.
Do obozu dostałam się dziś razem z takim Danielem. Chodził ze mną do szkoły, ale nigdy nie rozmawialiśmy. Jednak dziś przyszedł do mnie do domu, powiedział coś mamie i przyprowadził tu. Zaraz po przyjeździe, poznałam Chejrona. Półczłowiek, półkoń. Szczerze? Tamtego dnia nic mnie już nie mogło bardziej zdziwić. Przez jedną dobę dowiedziałam się, że jestem herosem, zobaczyłam smoka i Złote Runo. Wtedy centaur nie robił żadnej różnicy w tamtym pokręconym świecie.
Miałam pójść na ognisko. Może mnie szanowny tatusiek uzna? A zresztą cholera go wie. A poza tym, co go obchodzi jakaś czternastoletnia dziewczyna? Po co ma sobie zawracać głowę swoją córką?
Nagle poczułam, że na kogoś wpadam. Przed oczyma mignęła mi czarna bluza a potem poczułam ją na swojej twarzy. O mamo, jeszcze kogoś zmaltretowałam, cudownie.
– O cześć! Sorry za tę stłuczkę, ale się troszkę śpieszyłam – przywitałam się. Chłopak, na którego wpadłam, milczał. Patrzył się na mnie zdziwiony. Co on, nigdy dziewczyny nie widział?
– Angelina jestem, ale przyjaciele mówią na mnie Ange. Miło mi. Dziś tu trafiłam i niezbyt się orientuję w tym wszystkim. Wiesz może, gdzie jest ognisko? Taka jedna mnie oprowadzała i kazała mi tam przyjść. Chyba się troszkę zgubiłam.
– Aa, czyli jesteś nowa. – On nie zapytał. On stwierdził.
– Tak, no mówię przecież, a co, to coś zmienia? – patrzyłam się na niego lekko rozbawiona.
– Nawet nie wiesz ile. – Czy on wtedy zasugerował, że jestem jakaś gorsza?
– Och. E… A ty, jak się nazywasz? – spytałam. Nie odpowiedział. Wydawał się jakiś dziwny. Mierzył mnie wzrokiem, od stóp do głowy. Nie patrzył mi się w oczy, a jak w końcu nasze spojrzenie się spotkało, szybko popatrzył się gdzie indziej.
– Tom – odrzekł w końcu z niechęcią.
– Bardzo ładnie, serio – oczywiście nie umiałam trzymać języka za zębami. – Moja złota rybka tak się nazywała. – porównywać go do rybki… niezbyt dobry pomysł.
– Ach tak? Pasjonujące. – W jego głosie było tyle ironii, co wody w oceanie.
– Prawda? – brnęłam dalej. Nie umiem powiedzieć sobie nigdy stop, tylko pogrążam się coraz bardziej. No cóż… Postanowiłam się nie zrażać. Zawsze lubiłam kontakty z ludźmi, a ci… trudniejsi byli najfajniejsi. Można było się od nich wiele nauczyć. Choćby na przykład sarkazmu. – Zdechła dziesięć lat temu. Mama mi powiedziała, że się utopiła. Wtedy w to uwierzyłam.
Chłopak pokiwał głową. Mimo tego denerwującego spojrzenia wyglądał na miłego. Nawet był przystojny. Miał czarne włosy, które opadały mu na czoło i zakrywały szyję z tyłu. Nie były proste, tylko lekko falowane. Ale troszkę. Był wysoki i chudy. Czarna bluza wisiała na nim, moro bojówki, całe w błocie i podarte na kolanach też wyglądały na za duże. Czy on w ogóle coś jadł? Jednak widać było, że nie należy do słabeuszy. W ciemnozielonych oczach czaił się dziki błysk. Niemal potrafiłam sobie wyobrazić, ile ten chłopak mógłby zrobić mając miecz w dłoni. Widać było, że jest świetnym wojownikiem. Takim, jak ci, których widziałam na arenie.
– Długo tu jesteś? – zapytałam wesoło.
– Od piątego roku życia.
– O matko, to strasznie długo! Nie miałeś chyba dzieciństwa. – wypaliłam. Po chwili jednak dotarło do mnie, że popełniłam błąd i w myślach się spoliczkowałam. Nie było to jakoś specjalnie miłe. – Mmm, znaczy… Nie no, sorry, to nie miało tak zabrzmieć… nie chciałam… no…
– Nie ma sprawy – przerwał mi.
Od początku rozmowy nie uśmiechał się. Może to była moja wina? Może go męczyłam? Ale ja chciałam tylko się zapoznać… Nie myślałam, że… Może coś źle powiedziałam? Nie wiedziałam.
– Na ognisko w tamtą stronę – powiedział zimnym głosem. – Jak chcesz zdążyć musisz się pospieszyć. Zaraz się zacznie.
– Dzięki! A ty co? Nie idziesz?
– Nie. Nie chce, i oni też by mnie tam nie chcieli.
Odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę lasu. Chciałam mu jeszcze coś powiedzieć, ale cóż. Wzruszyłam ramionami i poszłam na ognisko.
****
Doszłam do pawilonu jadalnego. Już wszyscy się tam zebrali. Nie bardzo wiedziałam, gdzie usiąść. Nikogo nie znałam… W końcu klapnęłam obok wysokiej, ciemnowłosej dziewczyny. Miała długie, brązowe włosy zaplecione w warkocza na bok. Miała w nim kilka orlich piór. Była bardzo ładna. Wyglądała na jakieś trzydzieści lat. Kiedy usiadłam, odwróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
– Nowa jesteś? – zapytała.
– Tak – odparłam i pokiwałam głową. – Jak się nazywasz?
– Jestem Piper.
– A kto jest twoim boskim rodzicem, co?
– Afrodyta – powiedziała, patrząc mi się w oczy. Gdy wymówiła imię swojej matki, widziałam w jej oczach smutek i ból. – A ty?
– Jestem Angelina, ale przyjaciele mówią na mnie Ange – z moich ust wylał się potok słów. – Nie ogarniam tego świata, chyba bym się nawet nie zdziwiła, jakby się okazało, że psy gadają albo truskawki się ruszają o własnych siłach, ale to takie tam…
– Ja też się teraz niczym nie dziwię.
– No i fajnie, bo…
Przerwał mi Chejron. Wgalopował na podest i zawołał:
– Herosi! Chciałbym parę rzeczy ogłosić. Przybył do nas nowy półbóg. Angelino, wstań.
Podniosłam się niechętnie. Popatrzyłam się życzliwie po tłumie. Zauważyłam Daniela i jeszcze parę innych osób, które już poznałam. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Takie natarczywe spojrzenie. Odwróciłam się. Zobaczyłam siedzących obok siebie blondynkę i czarnowłosego mężczyznę. Na oko mieli jakieś trzydzieści, może trzydzieści parę lat. Chłopak dziwnie mi się przyglądał, ale przyjaźnie.
– Angelina jest jeszcze nie uznana – powiedział Chejron. Na te słowa chłopak drgnął. Spojrzał na mnie z dziwnym błyskiem w oku. Usiadłam.
– Dziękuję, Angelino – skończył opiekun. – Chciałem jeszcze poinformować, że bitwa o sztandar się nie odbędzie.
Usłyszałam pomruki zawodu. Czymkolwiek ta bitwa była, cieszyła się sporą popularnością.
– Zamiast tego – uciszył ich centaur – mamy turniej siatkówki. Dziękuję, możemy przejść do śpiewów.
Wieczór szybko nam zszedł. Śpiewy były bardzo fajne, jak na koloniach. Jakaś grupa dzieciaków grała na gitarach i śpiewała cały czas a reszta się włączała i im pomagała. Wkrótce, kiedy opuścił nas Chejron, śpiewy zmieniły się w dyskotekę. Jakiś wielki człowiek przytachał głośniki i puścił hity tego lata. Gdy jednak zaczęliśmy tańczyć kaczuszki (no, to już była przesada), większość obozowiczów podziękowała i udała się do swoich domków.
Wzięłam plecak z moim dobytkiem i zapytałam się Piper, która w tamtym momencie odpoczywała po tańcu z Jasonem:
– Gdzie mam iść?
– Jeśli jesteś jeszcze nie uznana to do Hermesa. Jedenastka. – Wskazała mi ręką domek.
Kiwnęłam głową w zamyśleniu. Kiedy ja niepewnie rozglądałam się w poszukiwaniu kogoś, kto by tam zmierzał, do Piper podszedł (znowu!) syn Zeusa i poprosił do tańca. Na szczęście nie były to kaczuszki. Tego widoku ponownie bym nie zniosła.
Poszłam do domku Hermesa. Niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
– Wow – stanęłam w progu oszołomiona.
Tam był większy bałagan niż w moim pokoju! A to naprawdę wyczyn. Nieźli byli…
– Em, cześć – odezwałam się do siedzących na łóżkach nastolatków. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam tam Daniela. Zauważyłam na jednym z łóżek dwóch takich samych chłopaków- kręcone włosy, brązowe, wesołe oczy i ten irytujący, łobuzerski uśmiech. Zresztą większość ludności tego domku tak wyglądała… Ci dwaj, nie wiem, czy to bliźniacy, czy po prostu bardzo podobni bracia kłócili się, ale kiedy weszłam wstali.
– Grupowi domku Hermesa meldują się posłusznie- powiedział jeden z nich.
– Witamy szanowną panią w naszych skromnych progach- dodał drugi.
– Miło mi was poznać. – weszłam śmiało do środka. Padałam na jakieś pierwsze lepsze łóżko. W końcu ktoś nie wytrzymał i zachichotał.
– To łóżko Daniela… – usłyszałam.
Poderwałam się z niego szybciej niż kula armatnia przy wtórze śmiechów i chichotów.
– Wcale nie! To nie moje łóżko.
– Ale chciałbyś taką ślicznotkę mieć w swoim, co?
Miałam rumieńce na twarzy.
– Spadaj. Haha, nie no, już was lubię – wybuchłam głośnym śmiechem.
– Jaśnie pani się nazywa? – spytał poważnym tonem jeden z tych dwóch podobnych do siebie.
– Stary, to ja jestem od przypominania o przedstawieniu się – zdenerwował się drugi z braci. To chyba jednak bracia, bo jak im się przyjrzeć, jeden wyglądał na starszego…
– Od kiedy?
– Od dzisiaj!
– Ludzie, takie rzeczy to się na papierze pisze – pokręciłam głową i spojrzałam na nich z politowaniem.
– Ma dziewczyna rację, uniknęlibyśmy wtedy tych waszych kłótni…- westchnęła jakaś blondynka.- A tak w ogóle to przedstawić się! Ludzie, jacy wy niewychowani…
– Może ty zaczniesz, Connor…
– Jestem Connor, miło bardzo. A to Travis.
– Sam się przedstawię, ośle! Travis.- Chłopak energicznie uściskał mi rękę.
– Ja jestem Vicky.
– A ja Jacob.
– Ja… Auć!
– Fajnie imię – zauważyłam.
– Tak serio to jestem… Auć!
– Ja poważnie mówię, fajne imię.
– Jacob, przestań mnie szczypać! Mike jestem, no!
– Miło mi – odparłam rozbawiona.
– Jeju, jakich ja mam tępych braci…- westchnęła Vicky.
– Powiedziała. Pffff…
– I tak was kocham.
– Daniel.
– Ja cię tam już znam- uśmiechnęłam się do niego promiennie. Tych dzieciaków Hermesa było serio dużo! I każde z nich było dziwnie życzliwe i uprzejme- koniecznie chcieli się przedstawić, miażdżąc mi przy tym rękę w swoim uścisku. Wyczuwałam tam jakiś podstęp… Oni celowo chcieli mnie zgnieść?- Nie pchajcie się tak na mnie!
– Mam nadzieję, że twoim ojcem nie jest Hermes. Wyjdziesz za mnie?
– Który to? Auć?
– To był Travis!
– Nie, bo Connor!
– I tak wszyscy wiedzą, że to był Daniel, podrywacz jeden!
– Jaa?! Nie, skądże!
– Jakie to było inteligentne… – westchnęłam.
– Mówię, że mam tępych braci!- zawołała Vicky, kładąc się na swoim łóżku, najbliżej drzwi.
– Wrodzona skromność nie pozwala nam zaprzeczyć. To jak, kto dziś zapala światło? – zapytał Daniel.
– Zapala? – zmarszczyłam brwi.
– No, wieczorem się gasi światło, a teraz zapala- powiedział Travis, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
– Logika moich braci- wyjaśniła Vicky.- Mówią na odwrót, takie niby śmieszne.
– Ktoś chętny?- spytał Travis, ignorując siostrę.
Nikt się nie odezwał. Można było to przewidzieć.
– Las rąk, jak widzę – rzuciłam się na łóżko obok mnie. Byłam zmęczona a dzisiejsze przeżycia zrobiły swoje. I tak wyjątkowo dobrze, że udało mi się zaakceptować tą sytuację i wmówić sobie, że to tylko obóz letni.
– Mam nadzieję, że to nie Daniela – mruknęłam, bo byłam już trochę śpiąca i chciałam iść spać.
– Nie, to akurat Mike’a.
Wstałam jak oparzona. No miło, że mnie wrabiali i nabijali się. Serio, uprzejmie.
– Wybacz, Auć – kiwnęłam głową w stronę chłopaka. – To nie moja wina, że twoje łóżko było tak blisko mnie.
– Ej, trzeba było jej nie mówić! Miałbym pretekst!
– Zboczeniec!- zaśmiałam się i pokazałam mu język. – To które jest wolne?
– Tamto – Travis, albo Connor wskazał mi łóżko pod oknem.
– Ja nie zapalam światła! – ległam na nim. Jednak zerknęłam podejrzliwie na dzieciaki Hermesa.
– To się Patryk zdziwi jak tu przyjdzie po kaczuszkach… – rzucił Jacob i wyszczerzył się do mnie.
Zwlokłam się w materaca. To się robiło męczące, ale nadal śmieszne.
– Tak serio, które wolne? – spytałam zmęczonym głosem. No kurcze, ja tu śpiąca byłam!
Położyłam się na łóżku pod ścianą. Nikt tam nie spał, czułam zapach świeżej pościeli..
– Dobra, branoc – ziewnęłam i zakryłam się kołdrą.
Ktoś w końcu zgasił światło (chyba Aucia wypchnęli z łóżka i zagrozili czymś, co nazwali ‘bagienkiem szczęścia’, cokolwiek to było).
– Karaluchy po piżamki – mruknął ktoś i ziewnął.
– I mrówki – dorzucił ktoś inny.
– Nie, mrówki są przereklamowane. Proponuję od jutra zacząć ze skorpionami, co wy na to?- powiedziała Vicky sennym głosem.
– Lubię mrówki – jęknął Travis.
– A ja orzechy – dodał Connor.
– Lubię zabijać potwory – powiedział ktoś sennym głosem.
Po tym optymistycznym zdaniu zasnęłam.
Dobra gdyby ktoś mnie teraz zobaczył, uznał za wariatkę. Szczerzę się jak głupia do ekranu i co chwilę wybucham śmiechem. 😀 Widać kto dorwał się do dialogów Trzy czwarte rozdziału to dialogi.
Po pierwszych zdaniach obstawiam, że ona jest córką Posejdona. No i reakcja Percy’ego też dużo mówi.
Jak ja się cieszę, że nie mam słowotoku. Inaczej bym nie wyrobiła z mentalnymi policzkami.
hahahahah prawie widziałam minę Toma kiedy Angie mówiła mu o swojej rybce. Utonęła! 😀
Po raz kolejny żałuję, że nie mam rodzeństwa w swoim wieku. Ich przywitanie Angie (bardzo podoba mi się to zdrobnienie, ale ciągle mam ochotę napisać Ann. Sama nie wiem czemu) rozwaliło system. Które łóżko wolne? 😉
Och, kaczuszki ostatnio tańczyłam to w podstawówce. Nie wiedziałam czy tańczyć czy się śmiać.
Gdyby Dionizos to zobaczył jak prawie cały obóz tańczy kaczuszki to by się załamał. O! Dionizos będzie, prawda? Kara na Obozie mu jeszcze nie minęła, nie? Nie wyobrażam sobie waszego opoka bez Pana. D i jego odzywek.
Dziękuję za dedykację i miły początek dnia 😉
Pozdrawiam i weny życzę.
Hehe, ja kaczuszki tańczyłam na obozie i ci starsi nie mieli wyboru i musieli odstawiać ten taniec, a młodsi patrzyli się na nas jakbyśmy byli chorzy psychicznie 😀
o jeny 😀 może jednak dobrze, że mnie tam nie było. Nie wytrzymałabym ze śmiechu na widok ich min.
Naprawdę świetne, już lubię Ange. Tak samo jak ja duuużo gada. Opowiadanie się powoli rozkręca, nie mogę się doczekać kolejnego opka i tego co wymyślicie. Rozmowa dzieci Heremesa są bardzo realistyczny. Piszcie CD, dziewczyny!
Dziękuję za dedykę!
Hi hi hi… Opowiadanie zaczyna się mega! Jest cudowne i śmieszne ;D Dobre było to z rybką xD Utonęła! Nie no epickie to jest! He he, pozdrawiam i czekam na CD!
No, te dialogi… <3 Mega 😉
Wasze połączenie, stanowi coś cudnego. Obie, piszecie super opowiadania (czytam wszystkie prace Ann24, Piper77 też, słowo) więc strasznie ciekawi mnie to opowiadanie. Hahahha, rozwalacie system tymi łóżkami A ten fragment z rybką? Cudnie <3 Wiecie, gdyby analizować tekst, w sensie badać, która z was co napisała mogłabym obstawiać, że większość jest Piper77. Tak, bo to Ty zawsze piszesz takim sposobem, stawiasz bohaterkę w jasnym świetle, które daje jej pewność siebie i chęć władzy. Jak Kendra Natomiast myślę, że to nie Ann24, ponieważ było wyjątkowo mało monologów wewnętrznych, które zawsze są w jej opkach 😀 Fragment z łóżkami jest Pipes, a o rybce moze Ann? Tak stawiam
Pozdrawiam, dzięki za dedykację
Hah, rybka utonęła, genialny tekst Ann. Z łóżkami ja wymyślałam, na Ann zrzucam te lekko… lekko… zboczone rzeczy 😀 Dziękujemy 😉
Oj, dobra kurde jesteś >.< Aż tak widać, która co pisze? Okej, zobaczymy pod następnym rozdziałem. Pipes, pełna mobilizacja, zacieramy ślady!!!!
Haha, przed Moniką. m nic się nie ukryje! Dlatego też następnego rozdziału nie zgadniesz! Ann, my jak ci, no, bandyci- rękawiczki, kominiarki i jesteśmy nieodgadnione, mrrrroczne i zabójcze… Dobra, nie zgadniesz, nie ma bata!
Bardzo ciekawe i humorystyczne opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na CD.
Genialne! Dawno się tak nie uśmiałam Fajny pomysł z dorosłymi herosami, podoba mi się.
Czekam na ciąg dalszy!
Lubie mrowki xD
Bosko. Kocham atmosfere Hermesow <D
Mówiłam, już, że zajebiste? Nie? To mówię 😀
Hahahahahahahaha! Rybka, która się utopiła po prostu rozjebała system! 😀 😀
Opko świetne. Dużo zabawnych dialogów. Ange jest bardzo sympatyczna i gadatliwa. Od razu ją polubiłam
Dziękujemy 😀
Ach, no i dziękuję za dedykację pyszczki :3
Hahah wiedziałam, że wasz duet będzie fajowy Bardzo fajny rozdział. Rybka zrzuciła z krzesła, kaczuszki przygniotły do podłogi a łóżko dobiło. Jesteście cudowne
Ciekawy rodzaj humoru, trzeba przyznać. Bohaterka najwyraźniej roztrzepana, ale sympatyczna. Z chęcią przeczytam następną część. 😀
W opowiadaniach grupowych jest jedna wada. Jeśli opowiadanie źle wyszło, nie wiem, kogo opierd… Nieszczególnie podoba mi się to opowiadanie.
Jak to ktoś mądry nazwał, jest to taka „lista sprawunków”. Fakt za faktem, opisywany bez żadnych emocji i uczuć, z kompletnym brakiem rozwinięcia. Więcej opisów!
Jaka była reakcja jej mamy? Jaka była reakcja samej Angeliny? To, że została herosem, praktycznie nie obyło się bez żadnych opisów. I „nieśmiertelny” motyw docierania z kimś ze szkoły do Obozu… Ograne. Dało się to wymyślić lepiej.
Zróbcie jakieś zróżnicowanie dialogów. Wierzę, że 30-latkowie mówią trochę inaczej niż 16-latkowie. To subtelne różnice w sposobie wypowiadania słów. Najlepiej znaleźć osobę w zbliżonym wieku do naszego bohatera i zaobserwować, jak ona mówi, przysłuchiwać się. To pomaga.
Tom, Tom, Tom… Niby to oryginalny charakter, ale zachowuje się identycznie jak Nico, a nawet wygląd jest taki sam. Nico to całkiem fajna postać, ale mam już dosyć odgrzewanych kotletów. Nie będę podpowiadać, co do kreacji bohaterów, bo to wasza decyzja, ale proszę… Oszczędźcie czytania mi dalszych losów Nico Di Angelo ze zmienionym nazwiskiem.
Główna bohaterka mnie irytuje… Tak, wiem, narzekam. Ale proszę was, nawet 14-latki mają tyle rozumu w głowie, aby się nie zachowywać jak ona. Miała wyjść fajna i sympatyczna? Nie wyszła, wydaje się być kompletnie odmóżdżoną (przyszłą) córką Afrodyty. Popracujcie nad tym.
Scena w domku Hermesa skopiowana z „Gdzie ty tam i ja”.
A teraz najważniejsze – BŁĄD LOGICZNY!
Tutaj to mnie najbardziej zraniło. Zdecydowanie.
Percy, Piper, Jason i reszta mają po trzydzieści lat. Travis i Connor jakimś magicznym sposobem nie mają? Dziewczyny, bracia Hood są w tym samym wieku, co Percy i Annabeth (jeśli nie starsi). Jeśli już się czegoś trzymamy, to trzymamy się konsekwentnie. Usprawiedliwcie ten błąd, bo się to kupy nie trzyma.
W opowiadaniach grupowych jest jedna wada. Jeśli opowiadanie źle wyszło, nie wiem, kogo za to obwinić… Nieszczególnie podoba mi się to opowiadanie.
Jak to ktoś mądry nazwał, jest to taka „lista sprawunków”. Fakt za faktem, opisywany bez żadnych emocji i uczuć, z kompletnym brakiem rozwinięcia. Więcej opisów!
Jaka była reakcja jej mamy? Jaka była reakcja samej Angeliny? To, że została herosem, praktycznie nie obyło się bez żadnych opisów. I „nieśmiertelny” motyw docierania z kimś ze szkoły do Obozu… Ograne. Dało się to wymyślić lepiej.
Zróbcie jakieś zróżnicowanie dialogów. Wierzę, że 30-latkowie mówią trochę inaczej niż 16-latkowie. To subtelne różnice w sposobie wypowiadania słów. Najlepiej znaleźć osobę w zbliżonym wieku do naszego bohatera i zaobserwować, jak ona mówi, przysłuchiwać się. To pomaga.
Tom, Tom, Tom… Niby to oryginalny charakter, ale zachowuje się identycznie jak Nico, a nawet wygląd jest taki sam. Nico to całkiem fajna postać, ale mam już dosyć odgrzewanych kotletów. Nie będę podpowiadać, co do kreacji bohaterów, bo to wasza decyzja, ale proszę… Oszczędźcie czytania mi dalszych losów Nico Di Angelo ze zmienionym nazwiskiem.
Główna bohaterka mnie irytuje… Tak, wiem, narzekam. Ale proszę was, nawet 14-latki mają tyle rozumu w głowie, aby się nie zachowywać jak ona. Miała wyjść fajna i sympatyczna? Nie wyszła, wydaje się być kompletnie odmóżdżoną (przyszłą) córką Afrodyty. Popracujcie nad tym.
Scena w domku Hermesa skopiowana z „Gdzie ty tam i ja”.
A teraz najważniejsze – BŁĄD LOGICZNY!
Tutaj to mnie najbardziej zraniło. Zdecydowanie.
Percy, Piper, Jason i reszta mają po trzydzieści lat. Travis i Connor jakimś magicznym sposobem nie mają? Dziewczyny, bracia Hood są w tym samym wieku, co Percy i Annabeth (jeśli nie starsi). Jeśli już się czegoś trzymamy, to trzymamy się konsekwentnie. Usprawiedliwcie ten błąd, bo gryzie w oczy.
Tak wiem, co do wieku popełniłyśmy gafę. Żadna z nas nie wpadła na to. Ja osobiście jakoś przyzwyczaiłam się do Hoodów takimi jacy są i jakoś tak mi zostało. Wiem, błąd. Będziemy próbować to wyjaśniać, słowo. Może to wyjdzie trochę niezdarnie, ale niestety nie odkręcimy tego.
Chciałyśmy zacząć opko w momencie, kiedy Angelina jest już trochę po przyjeździe, ochłonęła, została oprowadzona. Może nie wyszło, bo chciałyśmy, nie skupiać się na takich pierdołach jak przyjazd do obozu, powiadomienie o tym śmiertelnego rodzica. Nie jest to potrzebne. To opowiadanie nie jest jednym z tych długich wielorozdziałowych opowiadań. Nie. Dojdziemy maksymalnie to dwudziestu. To w przypadku, gdybyśmy serio miały wenę na pisanie meeeega długich akcji.
Faktycznie, Tom jest podobny do Nico. Obydwaj nie do końca są akceptowani przez środowisko, bla bla bla itd. Tylko Tom, według przynajmniej mojego odczucia jest bardziej bezczelny i wredny. Jeszcze tego nie widać, bo tutaj jest… no kilka zdań. Też nie jest nawet to w jego narracji, więc tego nie widać, ale obiecuję, że będzie widać różnicę.
Okej, dzięki za rady. Postaramy się do nich zastosować i wybrnąć z tego co się wpakowałyśmy
PS Na czacie pisałaś, że boisz się komentować negatywnie opka, gdzie większości osób się podoba. Weź więc przestań i pisz szczerze co uważasz, bo gdyby nie było tego komentarza, mogłybyśmy się nie tak bardzo zmotywować albo nie poprawić niektórych błędów. Dzięki.
Mój komentarz ‚oczekuje na moderację’ cokolwiek to znaczy, więc napiszę to jeszcze raz
Tak wiem, co do wieku popełniłyśmy dość sporą gafę. Żadna z nas nie wpadła na to, że Hoodowie też powinni urosnąć. Ja osobiście jakoś przyzwyczaiłam się do Hoodów takimi jacy są i jakoś tak mi zostało. Wiem, błąd. Będziemy próbować to wyjaśniać, słowo. Spróbujemy to jakoś w miarę sensownie odkręcić
Chciałyśmy zacząć opko w momencie, kiedy Angelina jest już trochę po przyjeździe, ochłonęła, została oprowadzona po obozie. Nie pisałyśmy specjanie schematu. Może nie wyszło, bo chciałyśmy, nie skupiać się na takich pierdołach jak przyjazd do obozu, powiadomienie o tym śmiertelnego rodzica. Nie jest to potrzebne. To opowiadanie nie jest jednym z tych długich wielorozdziałowych opowiadań. Nie. Dojdziemy maksymalnie do 20? 15? Nie wiemy. 20 w przypadku, gdybyśmy serio miały wenę na pisanie meeeega długich akcji.
Faktycznie, Tom jest podobny do Nico. Obydwaj nie do końca są akceptowani przez środowisko, bla bla bla itd. Tylko Tom, według przynajmniej mojego odczucia jest bardziej bezczelny i wredny. Jeszcze tego nie widać, bo tutaj jest… no kilka zdań. Też nie jest nawet to w jego narracji, więc tego nie widać, ale obiecuję, że będzie widać różnicę.
Okej, dzięki za rady. Postaramy się do nich zastosować i wybrnąć z tego co się wpakowałyśmy
PS Na czacie pisałaś, że boisz się komentować negatywnie opka, gdzie większości osób się podoba. Weź więc przestań i pisz szczerze co uważasz, bo gdyby nie było tego komentarza, mogłybyśmy się nie tak bardzo zmotywować albo nie poprawić niektórych błędów. Dzięki.
Kurde Ann, mówiłam Ci kiedyś, że piszesz najlepsze dialogi ever xD? 😀 Uwielbiam ten moment odgryzaniu sobie dolnej warci przez powstrzymywanie śmiechu ;3 Sytuacja z łóżkami też odjazd Pipes ;>> Rybk utoneła, mega a teraz buahahaha zanalażłam też błędy jak to ja wredota 😉
-(… ) Nie miałeś chyba dzieciństwa.- wypaliłam. = won mi z pierwszą kropką! Muszę zniszczyć jej marzenia ;cc
jeszcze gdzieś znalazłam powtórzenie ,,miałam”, ale to tylko takie błędziki :3 czekam na CD! który ma się pojawić jeszcze w tym tygodniu, zrozumiano półkowniku? 😀
Ludzie przez was nie mam co pisać! No obra to do dzieła. Co do błędów w pełni się zgadzam i jako kolejna będę nawijać o genialnym opku, „oby tak dalej”, jesteś the best itp.
Resztę możesz sobie dopowiedzieć ale jeśli to (opowiadanie) zepsujesz to osobiście cie zamorduje.
Po tym optymistycznym zdaniu kończę 😉