Z dedykacją dla Pani Aminki, że nie czyta i nie cenzuruje moich opowiadań, przez co nie narzeka na dzisiejszą młodzież.
Cooba Chlooba, zwany przez przyjaciół i listonoszy Jakubem Honorem, stąpał po kruchym lodzie. Wiedział, ze ta cała wyprawa na biegun była złym pomysłem. Nawet, jeśli to był biegun południowo-zachodni. Wiedział, że jeśli lód się załamie, nikt go nie uratuje. Nie, nie dlatego, że jego towarzysz szedł kilka metrów za nim i gdyby lód się zapadł, wpadliby obaj. Po prostu ich trzeci towarzysz, Flopek, został w bazie w małym, europejskim kraju, zwanym Polską. Zapewne zapytacie, skąd lód na południowym-zachodzie? A ch*j wie.
W takich momentach zazwyczaj jest chrup, albo krach, ale żeby to opowiadanie nie było schematyczne, będzie co innego.
Jebut! Zbyszek Bogdańczyk, nazywany przez pracowników sklepu 4 cytrynami, a przez kanarów „bileciki do kontroli” upadł na plecy. Skończyłoby się to siniakami, gdyby nie plecak. Plecak był duży, więc zamortyzował upadek. Pech jednak chciał, ze w plecaku znajdował się nóż do cięcia papieru (Listonosze mają tam przerąbane), który wypadł i uderzył w taflę lodu. Cooba rzucił się, aby go łapać, ale potknął się o śpiąca foką, która wygrzewała się w ciepłym jesiennym słońcu. No dobra, nie potknął się, ale mogę dać tu tyle dramatyzmu, ile chcę, bo to moje opowiadanie, mogę w nim napisać, co chcę, a Wy i tak napiszecie, że jest super, bo macie mało asertywności… czy jakoś tak. W każdym razie Coobie nie udało się złapać noża, który przekoziołkował w powietrzu i wbił się w lód.
Przez następną godzinę Zbyszek próbował wyciągnąć przyjaciela z wody na krę, ale ten krzyczał nie, bo obaj utoną… Jeśli oglądaliście „Titanica”, wiecie o co chodzi. Jeśli nie, to obejrzyjcie. Tak, wiem, że nudny, ale chłopacy! Tam są w jednym momencie cycki!
Zbyszkowi nie udało się uratować Comby, więc ten zamienił się w lodową figurę, która dodaje + 10 do elegancji, jeśli postawisz ją we własnym domu.
Cztery gwiazdki
Przebudzenie nie należało do najprzyjemniejszych. Cooba był w jakimś ciemnym, zapyziałym miejscu. Kiedy jego oczy przyzwyczaiły się do światła, a raczej jego braku, zobaczył Bramę Brandenburską. Nie mogła to być jednak Brama Brandenburska, bo nie przypominał sobie, aby balował w Niemczech. Po chwili uświadomił sobie, że właściwie nie pamięta, gdzie balował, więc zgodził się ze swoim umysłem, że to może być Berlin. Przy bliższych oględzinach zobaczył, że do bramy wchodzą ludzie w trzech kolejkach.
– E, ludzie! Co to za promocja?!
Ludzie nie zareagowali. Po 15 minutach zastanawiania się, doszedł do wniosku, że skoro jest w Niemczech, to ludzie mówią tu po Niemiecku!. Kolejne 15 minut zastanawiał się nad słowami. Baba od szwaba coś tam kiedyś mówiła, ale wolał popijać jabola „Sroka-Cola”. Krzyknął więc:
– Ech, der Ludzien! Was ist dein kaput Promołszyn Gut?
Der Ludzien nie zareagowali. Zdziwił się. Przecież jego niemiecki był perfekcyjny. Cooba zauważył, że w bramie stoją wachmani. Po 15 minutach intensywnego myślenia pomyślał, że ludzie może się ich boją. I wtedy go zobaczył (pamiętajcie, dzieci, nie zaczynajcie zdania od i wtedy, bo to jest błąd). Nabi! Stał po drugiej stronie bramy! Chlooba rozejrzał się, jak ominąć strażaków… to znaczy strażników. Strażaków? To jest myśl!
Cooba podniósł duży kamień i tytanicznym wysiłkiem rzucił go. Nie trafił. Kilku ludzi obejrzało się i powiedziało:
– Ciota!
Chłopak wkurzył się, podniósł inny kamień i rzucił go. Za czwartym razem mu się udało. Hydrant eksplodował. Powstał ogólny rozgardiasz, żeby nie powiedzieć burdel, ale nie, nie będę demoralizował młodzieży! W zamieszaniu Cooba przemknął się na drugą stronę bramy. Dopadł do Nabiego.
– Nabi! Ty żyjesz
– Poje*ało cię? Je*łem w drzewo!
– No ale ja żyję…
– Poje*ało cię? Tu nikt nie żyje!
– Czyli ja też?
– Zapewne
– Ale to gdzie ja jestem?
– W Hadesie
– Czyli?
– Czyli w domu ojca
– Niebo istnieje?
– Mojego ojca debilu
– Oprowadzisz mnie po chacie starego?
– Może…
– Proszę! Co muszę zrobić?
– Potem się dowiesz, Hue Hue
– Dzięki!
No i poszli. Zwiedzili Zakład Karny T.A.R.T.A.R., prywatne wyspy „Błogosławki”, miejsce dla plebsu, czyli łąki… Na łąkach rosło trochę drzew, więc Cooba podszedł do jednego z nich, rozpiął rozporek, załatwił potrzebę i dopiero przypatrzył się drzewu. Nie miało liści. Żadne drzewo ich nie miało. „Pewnie jak każdy robi pod nimi to, co ja, to tak wyglądają” – pomyślał i poszli dalej. Zapewne zapytacie się, jak rosną drzewa po ziemią? A ch*j wie.
Osiem gwiazdek
Nabi poszedł załatwić jakieś sprawy na poczcie „Hermes”, więc Chlooba został sam. Spacerował sobie, nikomu nie przeszkadzając, aż tu nagle wpadł na niego jakiś goguś w garniturku.
– Jak łazisz czarnuchu? – spytał się grzecznie Cooba
– Najmocniej przepraszam, to się nie powtórzy
Cooba się zastanowił… skąd on go znał?
– Skąd ja cię znam?
– Grałem w paru filmach
Jak w „Pomysłowy Dobromirze” mała kuleczka zastukała o jego łysą głowę. Wpadł na pomysł.
– Au ku*wa! Kto rzucił kamieniem? Znajdę cię i zabiję… A, no tak… Wróćmy do tematu… Czy ty nie jesteś ten cały Robert Korniszon? Ten co grał w tym filmie, jak mu tam… Wieczór?
– Nie, to była „Wczesna Noc”
– O, no właśnie. Wiesz, że nikt cię nie lubił?
– Wiem, ale wiem też, że jeszcze więcej osób nie lubiło Jasona Bimbra…
Gadał do powietrza. Cooba ulotnił się chwilę wcześniej, mrucząc pod nosem;
– A co ja będę z pedałami o pedałach gadać. Niech Se gada kimś innym forewer elun jeden.
Zapewne zapytacie się, dlaczego Korniszon nie trafił od razu do Tartaru? A ch*j wie.
Dwa miliony czterysta pięćdziesiąt sześć i pół gwiazdki
Cooba przechodził właśnie obok demona… nicy uzbrojonej w bitch, gdy zadzwoniła jego komórka. Zapewne zapytacie się, skąd zasięg pod ziemią? Otóż na dachu willi starego Nabiego, była ante… Nie chcecie takiej odpowiedzi? No to ch*j z tym.
Pech chciał, że nie zmienił dzwonka. Miał bowiem ustawiony na „Had” znanego arabskiego wykonawcy Lakasambo Difakjubi. Nie byłoby wtym nic dziwnego, gdyby nie to, że ustawił akurat na moment „And had a shit”, co zostało źle zrozumiane prze strażnika Teksa… Hadesu. Zrozumiała „Hades shit”, więc strzeliła bitchem jak biczem i zabrała Combę do Tartaru, gdzie za obrazę Hadesa musi przez całą wieczność słuchać K-popu.
W pizdu dużo gwiazdek
Morał: uważaj, jaki ustawiasz dzwonek! Bez względu jaki to będzie, obrazisz tym kogoś! Jeśli ustawisz, „Sąsiad to ch*j”, zadzwoni, jak będziesz odbierać wiśnie od sąsiadki (nie pytajcie), jeśli „Gdzie jest krzyż”, w kościele podczas przeistoczenia (tym bardziej), jeśli „A mój wujek Bob jest pedałem”, przy świątecznym stole (nie dostałem prezentów), jeśli” Kto Cię dzisiaj posunie”, przy dziewczynie (no dobra, nie mam i nie miałem dziewczyny, straszne!), jeśli „Wódka Sobieski”, na spotkaniu walki z nałogami, jeśli „piosenkę o komarze”, na Zjeździe Obrońców Insektów I Przeciwdziałaniu Ich Zabijania, jeśli Tuskotronic, to na obradach sejmu. Biorąc pod uwagę, że czytacie moje gówniane opko, prawdopodobne, że traficie do tej bandy nierobów.
Pozdrawia, hadesik
Alias hadesik13grr, alias hadesik 13, alias Pluta, alias Pluto, alias Brylant
Ja nie mogę hadziu. No, zaskoczyłeś mnie, bo zazwyczaj piałeś „grzeczniejsze” opka, ale to mi się dziwnie podoba. I powiem Ci szczerze, ze z tymi piosenkami fajny morał wymyśliłeś. Kurde, naprawdę rozwaliłeś mnie tym opkiem. No koncze, pisz więcej.
PS I tak Ci się nie uda żebym się na ciebie fochnęła, musisz się bardziej postarać. 😛
zatkało mnie. Nw co powiedzieć 😛
HAHA! To opko jest takie chamskie.^^ Strasznie mi się podoba
Bardzo fajne. A z tymi dzwonkami to prawda. Mojej koleżance przez dzwonek też się nieźle kiedyś dostało… . Ale wracając do opka: extra. Ciekawe, takie….hm….nowoczesne 😉
Liczby w tekście pisanym zapisujemy słownie!
ale potknął się o śpiąca foką – fokę
mówią tu po Niemiecku!. – Albo wykrzyknik, albo kropka 😀
Było ciekawe, bo napisane inaczej, podobały mi się te wtrącenia prosto od autora i było super (tak, mam mało asertywności czy coś, jak to ująłeś xD )
Mi się podobało 😛
Niepotrzebnie użyte: ‚A c*j wie’, można zastąpić to zwyczajnym wyrażeniem bez przekleństwa, efekt byłby lepszy. Kolejnym znalezionym przeze mnie błędem jest: ‚…plecak. Plecak był duży.’ Powtórzenie, które wcale nie nadaje dynamiczności zdaniu, brzmi jak typowa pomyłka początkującego pisarza. Mocno naciągane jest, według mnie oczywiście, że nóż wbił się w lód, ale zdarzają się też takie przypadki, więc nie będę zbytnio krytykować tego elementu opowiadania. ‚ale ten krzyczał nie’, wyrażenie przytoczone przeze mnie jest niepoprawne, jeżeli chciałbyś zachować znaczenie tej części zdania, powinieneś przytoczyć wypowiedź bohatera poprzez dwukropek oraz cudzysłów lub użyć spójnika ‚że’. Znalazłam również jeszcze kilka błędów interpunkcyjnych i gramatycznych, których nie będę przytaczać.
Twoje opowiadanie jest, oczywiście moim zdaniem, bardzo chaotyczne i pisane ‚na odwal’. Całe opowiadanie jest pozbawione uczuć, akcja pędzi niemiłosiernie. Przez wszystkie te błędy, opowiadanie czyta się bez przyjemności. Sądzę, że jedynymi zaletami tej opowieści jest sam pomysł oraz w miarę rozbawiające przypisy autora. Pracuj nad wszystkim i dawaj z siebie tyle, ile możesz, a na pewno będzie lepiej.
oj, widać, że twój komentarz nie jest „na dowal”, skarbie. W twojej wypowiedzi znalazłem kilka powtórzeń i błędów gramatycznych. wyraz”chuj” cenzuruje się w myśl reguły: jedna litera – jedna gwiazdka, a już na pewno nie w środku głoski. Oj nieładnie tak wytykać błędy i samemu je popełniac, rybko.
Miło czasem oderwać się od smutnych i łzawych historii rodem z telenowel (taggg, sama takie piszę), więc przyznam szczerze, że fajnie mi się to czytało, może pod koniec miałam odczucie, że chyba za bardzo chciałeś napisać śmieszne i „zajebiste” opko, ale to nie zmienia faktu, że nie było najgorzej.
Super.
Okej, a tak na serio 😀
„Cooba przechodził właśnie obok demona… nicy uzbrojonej w bitch”
Padłam ze śmiechu 😀 Chyba chodziło Ci o bicz, taki długi, Zorro go miał. A co do słowa „bitch”, znów odddaję pokłony Twojemu angielskiemu 😀
W pierwszym akapicie (nie mam pojęcia czy to był pierwszy lol XD) to całe „a ch*j wie” było zabawne i oryginalne, ale kiedy używasz tego zwrotu dziesięć razy to robi się nudne.
I masz -10 do lansu za to, że nazwałeś ojca „starym”. C;
Chciałeś chyba napisać „forever alone” tak jak się mówi, ale ” forewer elun” nawet nie brzmi jak poprawna wymowa.
A to w/w „super” po przeczytaniu zmieniam na „znajdź sobie betę czy cuś c;”
PS: Nadal uważam, że jesteś idiotą skoro lesbijki (czyt. yuri) są okej, a geje (czyt. yaoi) nie.