Krótkie, więc ochszczone mianem miniaturki, opko. Po przeczytaniu możecie mieć wrażenie, że nie ma żadnych mitologicznych aspektów, ale mitologicznym aspektem miał być wspomniany w tekście ‚władca’ głównej bohaterki. Niestety nie jest to aż tak widoczne, jakbym chciała :/
Ostatnio mam tyle weny i pomysłów do pisania jednoczęściówek, że mam wrażenie, że mój mózg buntuje się przeciwko dokończeniu mojego wieloczęściowego opka xP
Z dedykacją dla wszystkich wielbicieli linijkowców, których pewnie jest tyle, co kot napłakał, ponieważ w połowie to właśnie tym jest ‚Mimowolna’. Pisanie jej zaczęłam właśnie od tytułu („O, mam, ale fajny tytuł, teraz tylko dopisać do niego opko!”). Poczekałam, aż mnie natchnie, i tadam! – powstało TO.
– Wstań.
Wykonałam polecenie, obserwowana czujnym spojrzeniem.
– A teraz idź umyj wszystkie szyby w domu. Kiedy wrócę, mają być wypucowane na błysk, bo spędzisz kolejną noc w piwnicy!
Ech. On jedyny zdawał sobie sprawę, że spanie w piwnicy, a może raczej niespanie, ponieważ teraz już nie potrzebowałam snu, było dla mnie wciąż tak samo okropne jak za życia. Może to i dobrze, bo ktoś mniej doświadczony mógłby kazać mi nocować w moim grobowcu. Brr. Teraz, kiedy znów chodziłam po tym świecie, miałam wrażenie, że wcale nie jestem żywa po raz drugi. Bardziej… półżywa. Tak dosłownie. Żywy trup to bardziej trafne określenie, niż się niektórym wydaje. Za życia uważałam je za bezsensowne, ale obecnie miałam odmienne zdanie. Właśnie tym byłam i tak się czułam. Jak żywy trup.
A co gorsza byłam też mimowolna. Nie miałam własnej woli ani wolności. Wszystko robiłam wbrew własnym pragnieniom. Żadnych możliwości zrobienia czegoś bez rozkazu.
Mój władca… Nie, on nie był moim władcą. Człowiek, który miał nade mną władzę i nie był moim władcą, odszedł, uśmiechając się pogardliwie. Nie wiedziałam, kim dokładnie był; wiedziałam natomiast, że jest więcej takich jak on, i na tym kończyła się moja wiedza.
Wieeedza. Wie-dza. Inaczej: mądrość. Albo… dykcja. Nie. Erudycja, nie dykcja. Eeruudyycjaa. Piękne słowo. Nie mogę go zapomnieć.
Przepraszam. Jeżeli nie będę ćwiczyć, mogę stracić wszystko, co pozostało we mnie z człowieka. Moje człowieczeństwo [czło-wie-czeń-stwo] może wyparować powoli razem ze słowami, zdolnością myślenia i świadomością, tak samo jak wyparowała zdolność mówienia. Dlatego ćwiczę. Powtarzam. Uczę się tego, co zaczęłam zapominać.
Teraz, jako półżywa, nie potrafiłam myśleć tak szybko jak przedtem, jakby mój mózg stracił połowę mocy obliczeniowej.
Kto? co? moc jaki/-a/-ie? obliczeniowa. Ob-li-cze…
Moment. Mózg ma moc obliczeniową…?
Nieważne. Myślenie wciąż przychodzi mi z trudem.
Westchnęłam w myślach i poszłam po płyn do mycia okien.
Po co go słucham?
By mnie nie ukarał.
Dlaczego nie odejdę?
Ponieważ nie wiem, co mogłabym wtedy zrobić. W końcu według mniemania ludzi jestem martwa.
Dlaczego nie spróbuję?
Ponieważ się boję.
Czego? Przecież nie mogę umrzeć. A nawet gdyby komuś się udało mnie zabić, pewnie poczułabym ulgę.
Ale nie mogę łamać rozkazów.
Dlaczego?
No… bo nie. Nie mogę i już.
A co się stanie?
Po prostu nie powinnam tego robić.
Nie chcę posmakować wolności? Wolnej woli?
Oczywiście, że chcę. Ale co mi to da?
Nadzieję.
Nadzieja matką głupich.
Ale umiera ostatnia.
Nadzieję na co?
Na lepsze życie. Gdziekolwiek trafię.
Nigdy nie miałam nadziei. Nie w tym życiu.
Ciekawe, co się stanie, jeżeli złamię rozkazy. Pamiętasz ten miły dreszczyk emocji przy łamaniu zasad? Dlaczego nie spróbujesz tego teraz?
Dlaczego nie?
Właśnie, dlaczego nie?
Bo jestem mimowolna.
Wszystko mimo woli.
Żadnej wolności.
Fajne 😉 Ja zazwyczaj też jako pierwszy daję tytuł, a później piszę resztę opka. Pomysł ciekawy. Z tą półżywą kojarzył mi się wampir lub zombi, ale to raczej nie to… .
A ja nigdy nie wiem, jak nazwać opko. A to jest fajne. Mimowolna, mimowolna… coś mi to przypomina, ale nie wiem co… sorry, mózg mi dzisiaj jedzie na rezerwie, będę ładować dopiero w weekend 😀
Jakoś nie czułem tego klimatu, który, jak mniemam, zamierzałaś tutaj wpleść. Ten tekst powinien mieć w sobie więcej napięcia. Rozumiem, że bohaterka była zrezygnowana, ale skoro walczyła ze sobą, jak to opisałaś tą… rozmową (?) pisaną na przemian kursywą i normalnym tekstem, to powinno być to bardziej uwydatnione. Tak opko wydaje mi się takie… oklapłe. Wyzute z emocji. Nie całkowicie, ale jednak jest za mało przedstawionych uczuć, czy emocji, jak wolisz.
Monologiem, Cel, monologiem. To słowo, którego szkasz.
Co do Mari: Ja też jakoś się nie wczułam, ale w tej chwili (od jakiejś godziny) nie mogę się w nic wczuć. To chyba przez ten upał. Nie wiem ile jest, ale jestem cała mokra ;_; Podobał mi się pomysł z zapiamiętywaniem słów. I słowo Erudycja. Choć prywatnie wolę wyraz Nieustraszoność ^^
Wiem, że jest jakieś takie… puste. Ale zombie z kolei też nie odczuwają zbyt dużo emocji
Erudycja zawsze spoko, ale, prawda, Nieustraszoności nie dorasta do pięt 😉 Nie mam też nic przeciwko Altruizmowi, ale za pozostałymi jakoś nie przepadam… Pewnie dlatego, że się do nich nic a nic nie nadaję >.<
Taaaak, od jakiegoś czasu mam fazę na Niezgodną. Znowu xP
Nie Eur. To nie jest to słowo. Może i możnaby to podsunąć pod monolog, ale moim zdaniem nie jest nim. Monolog ma odrobinę inną formę. Ale mogę się mylić 😀
Dla mnie było dość … dziwne. To chyba dobre słowo.
Mogę się podpisać pod Celahiriusa.
Mogę tylko dodać, że w moim odczuciu nie miało związku z mitologią. Miałoby, gdyby np. jakieś dziecko Hadesa przywróciło ją do życia, prawda?
Jednak spodobało mi się to zapamiętywanie słów, całkiem niezły pomysł 😉
Jak napisałam, greckim aspektem miał być ten jej władca, ponieważ, choć nie jest to widoczne w opku (nie miałam gdzie to wpleść), jest on właśnie synem Hadesa. Ale pomysł jest rzeczywiście niedopracowany, a teraz, gdy to przeczytałam, widzę, że jest, jak napisał Cel, wyzute z emocji. Zwykle nie mam problemu z opisywaniem emocji, ale tutaj chyba wybrałam po prostu zły temat. Nie wyszło, trudno.
Jest jeszcze wiele idei, które mogę przelać na papier, albo raczej monitor, i mam nadzieję, że będą lepsze od tej 😀
Ostatnie akapity są megaśne ;D Takie dołujące.
Opko mnie nie wciągnęło. Nawet jakoś specjalnie nie zaciekawiło. Przeczytałam z czystej ciekawości, bo chciałam poznać Twój styl, a Twych poprzednich opowiadań nie czytałam. Jednak myślę, że stać Cię na więcej! Odniosłam wrażenie, jakby bohaterka była bardzo zmęczona życiem, ale nic nie chciało jej się z tym zrobić. Bo co? Złamałaby sobie paznokieć? Nie chciała nic robić ze swoją sytuacją, pogodziła się z nią bez walki…? Tu brak fabuły. Jednak najbardziej gryzie w oczy to, że nie ma jako takiego zakończenia.
Oprócz tego opko jest spoko :]
Taaak, wiem, że bohaterka była strasznie zrezygnowana, i wiem, że nie ma fabuły i w ogóle. To opowiadanie rzeczywiście mi nie wyszło, i jeżeli chciałaś poznać mój styl pisania, to trochę źle trafiłaś, to jedno z moich najgorszych opek -.- Zresztą, jeżeli się nie mylę, czytałaś ‚Slumsową Wyrocznię’, moją ostatnią jednoczęściówkę, a myślę, że ona lepiej oddaje mój styl pisania niż to. Jestem też autorką ‚Misji się nie wybiera’, pracuję właśnie nad czwartą częścią, może byś przeczytała którąś? Myślę, że też wyszło mi całkiem dobrze.