Jest taki piękny!!! Te błyszczące, czarne łuski… Ostre jak brzytwa kły i pazury… Błoniaste skrzydła złożone teraz przy bokach… Ale może opowiem wam moją historię od początku?
Pod koniec roku szkolnego, wychodziłam z domu żeby spotkać się z koleżankami. Umówiłyśmy się pod lodziarnią, kawałek od mojego domu. Zamykając drzwi na klucz zauważyłam zakapturzoną postać stojącą w zaułku. Nie przejęłam się tym, było tu dużo bezdomnych. Ruszyłam w dół ulicy. Po kilku krokach poczułam zapach siarki. I coś jakby mokrego. Zza zakrętu wypadł ogromny, przerażający pies, większy od konia. Zwalił się na mnie całym ciężarem i przygniótł do chodnika. Bolało. Zaczęłam krzyczeć. Moje kończyny były przygniecione, nie mogłam się ruszyć.
Człowiek, którego widziałam w bocznej uliczce rzucił się na psa z mieczem. Wbił ostrze w pierś zwierzęcia zwinnym kocim ruchem, a pies rozpadł się w pył. Starałam się zaczerpnąć oddech, a on powiedział:
– Będzie ich więcej, uważaj na siebie – po czym oddalił się w stronę tamtego zaułka. Odzyskałam oddech i zawołałam za nim:
– Zaczekaj, kim jesteś? Co to było za zwierzę!?
Odpowiedzi się nie doczekałam. Zacisnęłam zęby i wstałam z ziemi. Bolała mnie ręka i miałam na ciele parę zadrapań.
Przez te ostatnie kilka minut czułam się jak we śnie. Przecież to nie mogło być naprawdę. Nie istnieją wielkie psy, i zakapturzeni ludzie z mieczami. Zapomniałam o koleżankach i lodach, wróciłam do domu, położyłam się na łóżko i zasnęłam.
Od tego czasu coraz częściej widziałam na ulicach dziwne stworzenia. Zaczęłam jakoś dziwnie przeczuwać zagrożenie. Gdy coś złego się zbliżało instynktownie o tym wiedziałam. Wtedy uciekałam lub kryłam się w jakiejś bocznej uliczce czy na ganku czyjegoś domu. Praktycznie nie rozmawiałam z rodzicami, którzy zawsze byli mi tak bliscy, straciłam kontakt ze znajomymi… Życie przestało być takie kolorowe. Cały czas musiałam uważać by nie zostać pożarta przez jakiegoś stwora.
Tajemniczej postaci w płaszczu z kapturem więcej nie widziałam, ale czasami czułam na sobie czyiś wzrok. Jakby ktoś mnie obserwował. Ale może tylko mi się zdawało…
Wyruszyłam w nocy, miałam zamiar przespać się w starej, porzuconej furgonetce na obrzeżach lasu. Dotarłam tam krótko po północy. Nie spodziewałam się, że go tam zastanę. Stał oparty o samochód.
– A więc jesteś – rzucił. – Już myślałem, że nie przyjdziesz.
– Kim jesteś? Dlaczego mnie wtedy uratowałeś? I czemu atakują mnie potwory, których inni nie widzą? – zapytałam. Nie bałam się go. Jeśli wtedy mnie obronił to po co miałby mi coś teraz zrobić?
– Jestem Sam. Nie wiem dlaczego Cię uratowałem. A potwory? To dlatego, że jesteś herosem.
– Herosem? Jakim herosem?
Opko zle nie jest,wyszlo dobrze. Mam nadzieje,ze historia sie rozwinie,bo przeszlosc bohaterki jest dosc pospolita ;D
Czekam na ciag dalszy.
Dzięki! Owszem przeszłość jest pospolita, ale mam nadzieję, że później będzie bardziej oryginalnie…
Wystarczy jeden wykrzyknik, to tyle na początek.
Jest dość pospolite, w punktach można to rozpisać tak samo, jak historię Jacksona, co nie zmienia faktu, że jest napisane poprawnie. Powodzenia w dalszym pisaniu 😉
Opisz Sama w następnej części 😉 Trochę więcej bym dała opisów i rozwiń akcje, ale tak to dobre.
Opiszę, opiszę, dzięki!
Cytując bohaterkę jestem “przytłoczona tempem wydarzeń“ w tym opku. Czy ta dziewczyna miała w ogóle jakieś przeżycia i uczucia?! Jeśli tak, to po tym tekście tego nie widać. Z tego co tu widzę, wynika, iż bohaterka była osobą pustą. Wydarzenia niemal nie robiły na niej wrażenia. Spływały po niej, jak woda po kaczce. Postaraj się w następnej części to poprawić, okej? Oprócz tego akcja gna. Lecisz od wydarzenia do wydarzenia, nie zatrzymując się dłużej przy niczym, żeby to chociaż opisać. Opisać.. Właśnie – opisać. Opisy nie gryzą, a tu praktycznie ich nie ma. Zlituj się!Nie wiemy nawet, jak wyglądał tamten chłopak. Opko jest może poprawne, pod względem formy gramatycznej, ale popracuj nad treścią. Źle nie jest, ale musisz to poprawić. Nawet trochę mi się podobało. Całkiem spoko, jak na
pierwsze opko.
PS. Jeśli są w tym komenarzu jakieś błędy, to sorka, ale jestem z fona.
Zastosuję się do rad, dzięki. A nie było opisu Sama, bo na razie nie odsłonił twarzy. Ale opisów naprawdę było za mało W następnej części będzie więcej.
I co z tego, że jej nie odsłonił? Czyżby składał się tylko z twarzy…? Nie sądzę. Nie przeszkadza to wcale w opisaniu sylwetki, tego jak się poruszał, jak zwinny był, czy był wysoki, czy niski. O takich szczegółach często się zapomina, ale mimo to są bardzo ważne.
Powiem tak: ćwicz. Mało opisów, a to jest bardzo ważne, żeby one były. Ja też mam z nimi problem. Ale szlifuję. Słuchaj rad- one ci na pewno pomogą. I uczucia. Czy ona nic nie czuła? Bo na to wygląda. Lecisz z akcją. Dodaj jakieś przemyślenia, opisy, reakcje, wspomnienia. Nie pisz suchego tekstu. Chcemy się wczuć w opowiadanie, jakbyśmy byli przy tych wydarzeniach. Opisuj ludzi: jak wyglądają, ich zachowanie. I powtarzam, żebyś nie zapominała o uczuciach. Rozwijaj też powoli akcję, niech nie gna. No i co, dowiedziała się, że jest herosem. Atakowały ją potwory, a ona co? „Och, popatrzcie, atakują mnie potwory. O jakie to ciekawe…”
Podsumowując: słuchaj rad, a zajdziesz daleko, bo tutaj przede mną takie osoby, miszcze napisały komentarze, doradzają ci, że hej 😀 Witam serdecznie nową pisarkę 😉
Dzięki! Rad będę słuchała, poćwiczę też na pewno
Na początek: Nie daje się więcej, niż jednego wykrzykknika, chyba, że w czyjejś wypowiedzi, ale i tak źle się na to patrzy. Już myślałam, że w pierwszym zdaniu z tymi wykrzyknikami opisujesz jakiegoś chłopaka i bardzo mile się zaskoczyłam na wieść o łuskach 😛 Zgaduję, że imię Raven podkradłaś z Pandemonium? Niemądrze, bo tam było wyjaśnione, dlaczego bohaterka nosi imię kruka, a większość ludzi też miała inne, dziwne ksywki. Tutaj jest tylko mocno niecodzienne imię, nie wiadomopo co, na co i dlaczego. Dalej: Nieznajomy w czerni zabił ogara mieszcząc się w dwóch zdaniach. To mocne niedociągnięcie. Powinnaś bardziej to wydłuuużyć, opisać (choć fankką opisów nie jestem). Ach, no i nawiasy – wystarczy, że nawias oddzielisz z zewnątrz spacją, w środku nie trzeba. Możesz zerknąć jak wygląda mój. No i faktycznie, uczucia. Ich tutaj nie ma. Wiemy, jakie wrażenie zrobiły na niej wydarzenia – była przytłoczona, zamknęła się w sobie… ale nie ma, czy była zła, na odejście od rutyny, smutna, że widzi coś, czego nie widzą inni, czy może czuła się wyjątkowa… Błędów ortograficznych nie znalazłam, to się chwali 😀
Pamdemonium… wiem o co chodzi ale jeszcze nie czytałam… Niecodzienne imię, bo nie chciałam jakiegoś pospolitego. A poza tym Raven mi się podoba… Dzięki za rady!
A i gdybym pisała o chłopaku użyłabym rzaczej określenia przystojny.
Fajnie piszesz, ale brakuje ci wprawy. Nie robisz błędów ortograficznych ani dużo interpunkcyjnych (oprócz wymienionych i jednego przecinka, którego nie chce mi się go szukać, nie znalazłam żadnych), ale nie dajesz przemyśleń, opisów i tak dalej. To, co tu napisałaś, można by spokojnie rozwinąć na z cztery strony w Wordzie!
„Nie istnieją wielkie psy, i zakapturzeni ludzie z mieczami.” – Brzmi to trochę dziwnie. Może powinno być ‚nie istnieją aż tak wielkie psy’? A zakapturzeni ludzie z mieczami też istnieją, i idę o zakład, że jest ich całkiem sporo 😉 Wiem, że chodziło ci o to, że to zdarzenie było osobliwe, a takich ludzi raczej nie spotyka się na codzień, ale i tak trochę dziwnie to wyglądało.
W podsumowaniu całkiem niezłe
PS Tak w ogóle, Eur, nie wiem, skąd Rekla wytrzasnęła to imię, i nie czytałam Pandemonium, ale pamiętam, że w dzieciństwie lubiłam taką kreskówkę z Cartoon Network, nazywała się chyba ‚Młodzi Tytani’, i tam też była dziewczyna o imieniu Raven xD
Aha, a ten przecinek był właśnie w zacytowanym przeze mnie zdaniu, tylko zapomniałam o tym wspomnieć >.< Przed 'i' przecinek stawia się tylko w uzasadnionych przypadkach, a ten nie jest uzasadniony, a poza tym lepiej byłoby użyć tam 'ani' zamiast 'i'. [Jakby co, przed 'ani' też nie stawia się przecinka].
Zakapturzonego człowieka z mieczem nie widziałam jeszcze w życiu, ale masz rację. Dziwnie to brzmiało…
Ciekawe… Wielki plus za tytuł Treść też spoko, ale taka krótkawa 😉
Dzięki