To taka KRÓTKA miniaturka. Od razu przepraszam za wszystkie błędy, których nie zauważyłam. Dla Chione, Bezimiennej-Eurydyki, carmel, Melii, Annabeth24 i Hestii, za najbardziej pomocne komentarze. Mam nadzieję, że wyszło mi troszeczkę lepiej.
Biegłam przez las. Zręcznie wymijałam drzewa, uchylałam się przed zwisającymi nisko gałęziami. Nagle kątem oka zauważyłam ruch. Przystanęłam i spojrzałam w tamtym kierunku. Spłoszone zwierze zaczęło uciekać. Błyskawicznie nałożyłam strzałę na cięciwę łuku i pobiegłam za nim. Był szybki i znał ten las. Ja byłam tu pierwszy raz, ale miałam towarzyszki. Alyssa, Rene i Dikte okrążyły jelenia, ja miałam zamknąć mu drogę ucieczki od wschodu. Zdezorientowane zwierzę stanęło. To była moja szansa. Jeden strzał i już po wszystkim. Obiad gotowy.
Nagle przede mną pojawiła się rozgniewana bogini Hera. Ubrana była w niebieską suknię, w jednej ręce trzymała pawia, druga głaskała go po głowie. Była wściekła, miała zaciśnięte usta i zmrużone oczy. Byłam pewna, że rzuciłaby się na mnie, gdyby nie miała zajętych rąk.
Ukłoniłam się przed nią. Zwykle trudno przewidzieć zachowanie bogów, rozgniewani stają się nieobliczalni. Nie chciałam jeszcze bardziej zirytować Hery.
– Ty zła niszczycielko małżeństw! – krzyknęła – Podła oszustko! Próbowałaś ukryć romans mojego męża! Śmiałaś oszukać królową bogów! Zatrzymać długa opowieścią! To przez ciebie nie zdążyłam przyłapać Zeusa na zalotach. Nie ujdzie ci to na sucho!
Uniosła do góry prawą rękę i pstryknęła palcami. Nic się nie wydarzyło, ale Hera wyraźnie poczuła się lepiej.
– Już nigdy nie będziesz mogła opowiedzieć tego, co zechcesz – rzekła z zimną satysfakcją. – Nie opowiesz już żadnej historii, nikt ciebie nie zrozumie. Zapamiętasz gniew bogini.
Chciałam zaprzeczyć. Wytłumaczyć, że nie zrobiłam tego celowo. To był tylko zbieg okoliczności. Jednak mogłam tylko powtórzyć ostatnie słowa Hery:
– Żadnej historii, historii, orii, rii
To był jakiś okrutny żart. Dlaczego akurat ja? Chciałam tylko opowiedzieć zabawną opowieść, nic więcej. To nie było sprawiedliwe, nic nie zrobiłam.
– Już mnie nie poniżysz – kontynuowała bogini. – Przynajmniej ty jedna – dodała płaczliwym głosem. – Teraz nikt mnie nie szanuje, Zeus umawia się za moimi plecami, jestem pośmiewiskiem dla najad i driad. Nawet ten pasterz Parys uważa, że jestem brzydsza od Afrodyty. Nikt mnie już nie docenia, a ja nic złego nie zrobiłam.
A mi?! – chciałam krzyknąć, ale nie mogłam. Bezradnie powtórzyłam:
– Nie zrobiłam, zrobiłam, robiłam.
Niewdzięcznicy – Hera zaczęła płakać – a ja zawsze im pomagałam, wspierałam. Dlaczego są tacy niesprawiedliwi?
Normalnie bym ją pocieszyła. Teraz miałam ochotę ją uderzyć. Czemu tego nie zrobiłam? Chyba tylko ze zdrowego rozsądku. Jak można być aż taką egoistką? A co ja jej zrobiłam, że mnie zaczarowała? NIC.
Nagle rozbłysło oślepiające światło. W ostatniej chwili zamknęłam oczy. Byłam pewna, że Hera specjalnie pokazała swoją prawdziwą postać. Chciała mnie zamienić w kupkę piachu.
Podbiegły do mnie przyjaciółki. Niestety, nie udało im się upolować jelenia. Uciekł na wschód, który miałam ubezpieczać.
– Nic ci nie jest? – spytała Dikte.- Wyglądasz strasznie. Nie słyszałyśmy rozmowy. Czego chciała od ciebie Hera?
– Hera, hera, era, raa, aa – powtórzyłam mimowolnie.
– Tak, Hera. Czego od ciebie chciała? – spytała Rene
– Chciała, ciała, ała, aa – rzekłam, po czym zatkałam ręką usta. Usiadłam na trawie i przyciągnęłam nogi do brzucha. Do oczu napłynęły mi łzy. Jak mam im to wytłumaczyć, opowiedzieć? Czy tak będzie już zawsze? Przecież ja tak kocham mówić.
– Chciała ciała? – zdziwiła się Alyssa – ale to bez sensu.
– Sensu, ensu, ensu, suu –odezwałam się znowu.
– Z nią coś się dzieje – stwierdziła Dikte.– Hera ją zaczarowała. Wróćmy z nią do obozu. Może Artemida będzie wiedziała co z nią zrobić.
Jednak Artemida nie wiedziała. Nie potrafiła mnie uleczyć, czy może żal jej było jelenia? Nie wiem.
Uciekłam następnej nocy. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i jak najciszej wyszłam z obozu. Księżyc był w pełni, więc wszystko było dobrze widać. Nie mogłam żyć obok Łowczyń, niezdolna wypowiedzieć ani jednego słowa. Nie mogłam żyć nawet wśród ludzi. Mogłam być tylko sama.
Udałam się do opuszczonego lasu w górach. Był tak gęsty, że przez gałęzie ledwo przenikało światło. Żyło mi się tam w miarę dobrze. Może nie tak wspaniale jak kiedyś, ale nie miałam na co narzekać. Piłam źródlaną wodę, żywiłam się owocami. Driady nie były zbyt rozmowne, unikały mnie. Nie było nikogo, kto przypominałby o mojej klątwie.
I wtedy właśnie zobaczyłam JEGO. Siedział obok rzeki, wpatrzony w swoje odbicie w wodzie. Lekki wiatr rozwiewał jego czarne, kręcone włosy. Miał szare oczy, podobne do nieba o poranku. Ubrany był w białą tunikę, która kontrastowała z jego brązową skórą. Jednym słowem był piękny. Każdy gest, odgarnięcie włosów, czy dotknięcie tafli wody, było pełne wdzięku i powagi.
Po raz pierwszy w życiu zakochałam się. Odtąd codziennie przychodziłam nad rzekę, a on zawsze tam na mnie czekał. Siedział nad rzeką, wpatrzony w swoje odbicie. Ja siadałam naprzeciwko, by widzieć jego. Jednak on mnie nie dostrzegał, nigdy nie podniósł głowy znad wody, nie spojrzał w moim kierunku.
Chciałam mu wyznać miłość, ale jak? Mogłam tylko powtarzać słowa innych. Napisałam co czuję do niego na piasku – fale zmyły słowa. Napisałam trochę dalej od brzegu – nie zauważył i zdeptał. Niemal czułam, jak w tym samym czasie depcze moje serce.
Pewnego razu dotknęłam jego ramienia. Odwrócił się i spojrzał na mnie. Stanęłam przed nim, układając dłonie w kształt serca – symbolu miłości. Po chwili wzruszył ramionami i opuścił głowę. Czyli nie zrozumiał…
* * *
Świat, kiedyś taki piękny, stał się wrogi i ponury. Wszystkie kolory jakby wyblakły. Życie straciło sens. Bo po co to wszystko, jeśli nie będziesz wiedział, jak bardzo cię kocham. Nie będziesz mój.
Usiadłam naprzeciw ciebie. W tafli wody odbijała się moja drobna twarz, złote włosy, zielone oczy, mały nosek i spiczaste uszy. Jednak ty patrzyłeś na inne odbicie, swoje. Niby siedziałeś tak blisko mnie, a jednak bardzo daleko. Nie mogłam do ciebie dotrzeć, nie mogłam nic zrobić. Tylko patrzeć na ciebie, licząc, że może kiedyś na mnie spojrzysz.
Siedzisz nad wodą, uśmiechasz się do swojego odbicia. Wydajesz się być taki szczęśliwy. Może się oszukuje, przecież ty mnie tak naprawdę nie znasz, nie kochasz. Dla ciebie nie istnieję.
Postanowiłam przestać przychodzić na rzekę. Jaki to ma sens? Po co przypominać o bólu? Jednak nie potrafiłam. Myśl o rozstaniu z tobą była niemal tak straszna jak fakt, że nie dowiesz się o mojej miłości.
* * *
Echo zmarła kilka dni później ze smutku. Jej siostry, nimfy górskie, uprosiły Afrodytę, by ukarała młodzieńca, który złamał serce Echo. Bogini, oburzona jego nieczułym sercem, zamieniła go w piękny kwiat, który nazywamy narcyzem.
długa opowieścią – długą opowieścią
Ostatnie słowa Hery brzmiały „Zapamiętasz gniew bogini”, a nie „Żadnej historii”. W jednej wypowiedzi Hery brakuje myślnika. Odległość między tekstem w myślnikiem w dialogach to twoja sprawka, czy wina bloga?
Tylko to wyłapałam, na błędach się nie znam 😀
Podoba mi się pomysł opowiedzenia mitów, przyznam, że sama miałam taką chęć, ale nic nie zaczęłam, a ty mnie wyprzedziłaś. Czasami brakowało mi nieco dłuższych opisów sytuacji, czy też wyglądu, ale praca czyni cuda, czyli pisz dalej, a będzie lepiej (to się właściwie tyczy każdego z nas). Niby znałam historię Echo, ale z ciekawości po raz kolejny przeczytałam o niej i zauważyłam, że trochę pozmieniałaś w tym micie, albo mamy dwa różne źródła, ale w sumie nic nie szkodzi.
Pozdrawiam i niech Wielka Panda nad Tobą czuwa : )
Fajne. Pass wyłapała te błędy, choć nie było ich dużo. Uczucia były. Za to masz wielki plus. Ale gorzej z opisami postaci. Co prawda Narcyz był opisany, ale na przykład nie wiadomo jaki kolor włosów miała Hera itp. Choć to było średnio ważne, ale takich rzeczy mi zabrakło. Opko dobre i fajnie przedstawione. Pisz tak dalej i nie zapominaj o opisach!
PS. Dzięx za dedyke.
Jeśli chodzi o błędy to ze dwa razy użyłaś krótszej formy zaimka (‚mi’, ‚mu’ zamiast ‚mnie’, ‚jemu’ itp.) na końcu zdania, co jest niepoprawne. W pierwszym akapicie jest ‚Spłoszone zwierze zaczęło uciekać. (…) Był szybki i znał ten las.’ Jaki on? Wiem, że miałaś na myśli jelenia, ale wcześniej nie wspomniałaś, że to jeleń, tylko zwierzę. Jeżeli chodzi o myślniki to wygląda mi to na aoutowypunktowanie list programu Word, z który to ja walczę bardzo często. Albo formatowanie skrzynki pocztowej.
Jak na mój gust opowiadanie jest zbyt krótki, pobieżne. Mogłoby być więcej opisów, o czym wspomniały już dziewczyny. Mogłaś bardziej rozwinąć temat, ale tak nie jest źle. Mnie się podobało. Zwłaszcza sam pomysł opowiedzenia mitu w ten sposób, bo, choć może w jakimś zbiorze mitów będzie to bardziej profesjonalne, to na pewno nie tak przyjemne do czytania.
druga – w tym przypadku drugą
Była wściekła, miała zaciśnięte usta i zmrużone oczy. – lepiej to brzmi w odwrotnej kolejności, nie sądzisz?
Wszystko działo się bardzo szybko, nie rozwinęłaś tematu. Hera, jak mi się zdaje, nie wypłakiwałaby swoich żali dziewczynie, którą ukarała, a to pstryknięcie było jakieś takie mało efektowne. Muszę jednak przyznać, że to jest lepsze od poprzedniego 😉
Z początku cała ta akcja z Herą wydawała mi się jakaś sztuczna, coś mi nie pasowało, a potem mi się spodobało. Ciekawy pomysł przedstawienia mitu. Biedna Echo :'(
w jednej ręce trzymała pawia, druga głaskała- drugą mała literówka 😛
długa opowieścią- chyba głodna byłaś xD. Ogonki dobre są? 😀
A mi?!- a mnie?!* na początku zdania zawsze daje się tą dłuższą formę np. ,,Ciebie”, zamiast ,,Ci”, ,,Tobie” zamiast, ,,Ci”, ,,Mnie” zamiast ,,Mi” itd. itd. (pani na polskim mnie tym nękała >.<
tobą- Tobą
Zakładam, że te gigantyczne odstępy do wina bloga/ skrzynki pocztowej, więc o to się nie czepiam 😉
A więc teraz pozytywy. To opko mnie wzruszyło, bo czegoś takiego mi brakowało. Opowieści bez sztucznego szczęścia i naciąganych emocji. Z mojej strony gratulacje, bo mnie przekonałaś 😀
Podpisuję się pod Hestią 😀
Mi się podobało xD Nawet bardzo. Zgadzam się z Hestią całkowicie. Dziękuję za dedykację, choć nie mam pojęcia za co, ale okej :p