Przepraszam, ale NIE UMIEM PISAĆ DŁUGICH OPISÓW. Więc tak samo akcja gna i… nic się nie zmieniło XD
Dla Mari i Mel
Mam po uszy tej grobowej atmosfery panującej w naszym obozwisku. To nie moja wina, że Ann…
SPADAM do Hadesu.
Wspomniałam kiedyś, że oddałam Hadesikowi przysługę? A więc kiedyś, jak byłam mądralą od Ateny założyłam się z Kićką (synem Afrodyty), że polezę do Podziemia i przyniosę worek łajna firmy Kerberos. No to poszłam. (Kosztowało mnie to 20 $ za podróbę włoskich butów. Wiecie dla kogo…) „Oto Panu Podziemia straszna stała się rzecz. Otóż Syzyf odmówił Cerbercia wyprowadzania na spacer.” I w tej chwili muza z Darth Vadera i na scenę wkraczam JA! Poprosiłam o woreczek kompostu za wyprowadzenie zaślinionego rottweilera. Miszczu Truposzy błyskawicznie się zgodził.
(Tak naprawdę to… eee, nie wtrącajmy się w szczegóły.)
Właściwie Podziemie wydaje mi się w tej chwili strasznie fajnym miejscem. Czemu? Bo nawet Chejron patrzy na mnie… nie wiem jak to nazwać… UFO-kowato? (Przy okazji, jesteście pewni, że Jackson nie jest synalkiem Aresa? Chyba zaczął polować na nimfy. Biedaczki.)
W każdym razie mam zamiar wynegocjować psyche Annabeth. I wrócić żywa.
Omiatam wzrokiem nasze zaśmiecone obozowisko przy jakimś lesie.
Chejron – śpi.
Percy – poluje na feministki hamadriady
Raulah – ?
??
???
????!!!!
– Siem – słyszę cichutki głosik za plecami.
– Raulah, proszęż cięż…
– Wiem dokąd idziesz. Jeśli mówiłaś prawdę to Mister Hades ci pomoże. Jeśli nie to DEAD – Raulah trzyma w ręce swoją torbę, na której była przyklejona taśmą brytyjska flaga. Patriotka, nie ma co.
Patrzę na nią z powątpiewaniem.
– Mam konserwy, – mówi zbyt energicznie potrząsając torbą – które na pewno się przydadzą. Poza tym nie wiesz gdzie jest…
– Wiem, bo byłam TAM NAPRAWDĘ. Kierunek – yyyyy….
***
Wycięłam trochę „materiału”.*
***
– HELL-o! – mruknął Charon na mój widok.
Dał mi do ręki wiosło, przepuścił do łodzi (bez dusz!!!) i wspomniał coś o tym, że mnie odwiezie, bylebym nie właziła wysmarowana…
Płyniemy.
– Nie sądzę żeby Hades zgodził się na zabranie, nawet tak idiotycznej rzeczy jak… – szepcze Raulah, lecz ja jej przerywam.
– To było tak:
1. Rzeczywiście kupiłam Charonowi buty.
2. Poszłam do Hadesa z prośbą.
3. Kazał wyprowadzić psa.
4. Więc wyprowadziłam.*
5. Wróciłam żywa z najszczęśliwszym trzygłowym rottweilerem na świecie.
6. Hades nie dał mi tego co chciałam i nie chciał mnie wypuścić.
7. Więc wysmarowałam się … eee…. czymś paskudnym firmy Kerberos (ta firma produkuje Cerbery na zamówienie i … komposty) – nie Cerberem – i zagroziłam, że jak mnie nie Hades nie wypuści to zafunduję mu kąpiel w świeżym kompoście.
8. Było oczywiste co zrobił.
– Ble – Raulah wydała typowo krótki, brytyjski jęk. Angole nie potrafią wyrażać uczuć innych niż te patriotyczne.
***
Płyniemy. Już. Trzy. Godziny.
NUUUDY.
Raulah ma chyba w sobie coś z Polaka, bo zaczęła narzekać na wszystko. Nawet na uszy księcia Karola i sukienki Kate.
Nagle wiosło wydaje dziwny dźwięk. I po wiośle.
– Wiosło – pisnęła Brytyjka.
– Fak…tycznie.
Zapamiętaj: nigdy nie próbuj udawać Chuka Norrisa w obecności osoby „kulturalnie” wychowanej.
Nagle woda wzburzyła się wokół. Łódź zaczęła nabierać wody.
Chwila. Czemu ja wciąż wszystko pamiętam? Przecież to jest Styks! Rzeka śmierci, zapomnienia, kumpela Lete, która jest niewiele lepsza.
– Aż taka zła nie jestem.
Zimny oślizgły głos.
Styks.
Na brzegu łodzi, która już nie tonie, siedzi sobie Styks.
Macie wredną polonistkę? Styks jest chyba patronką takich nietoperzyc.
– Spowalniałaś nam łódkę, no nie? – warknęła Raulah. No proszę, jednak potrafi okazywać inne uczucia.
– Aha. – Bogini piłuje sobie paznokcie.
Styks ma na sobie szatę złożoną z rybich szkieletów. Wygląda w niej świetnie, lepiej niż Afrodyta tylko podkrążone oczy psują efekt.
– Lubię bawić się z herosami – wyznała. – Zamęczać ich na śmierć.
– Daj nam przepłynąć, bo… – o jasny gwint, nie mam przy sobie nawozu! – eee…
– Szukasz tej Annabeth? Akurat trzymam ją przy sobie.
– E?
– Wiesz, skoro wszyscy zapomnieli o niej na Górze. Bogowie, 3/4 herosów… Nawet Jacksonowi wyleciało z głowy.
– CO?! – to już był pisk.
– Lete ładnie sobie poradziła. W końcu pan Percy Doskonały nie zabija nimf bez powodu. A przynajmniej, kiedy był jeszcze Doskonały – zarechotała złowieszczo.
– I wy to zaplanowałyście? Atak na Obóz i tak dalej… – wtrąciła Raulah.
– MY?
– Ty i Gaj…
– Przestańcie do jasnej ciasnej… ułamkowej… okolicznikowej… – Zacięłam się. Ale chyba wiecie o co mi chodzi. Odwracam się do bogini i mówię: – Przypłynęłyśmy po Annabeth. Oddawaj ją.
Styks popatrzyła w moje oczy i przemówiła telepatycznie:
Wiesz, jak to się skończy. Annabeth potrzebuje ciała. Twoje poprzednie nie nadaje się do użytku. Czeka cię śmierć. Prawdopodobnie trafisz na Łąki Asfodelowe.
Urocze.
Mam TO GDZIEŚ.
Styks pokiwała smutno głową jakby było jej trochę żal, że chce pomóc mi w samobójczej misji ratunkowej.
– Pokaz psyche Annabeth – powiedziała moja przyjaciółka.
Bogini śmierdząca zdechłymi rybami zanurzyła dłoń w mrocznej wodzie. Wyciągnęła widmowa wersje Ann, która była uśpiona. Potem położyła duszę na dnie koryta rzeki.
– Możemy zacząć negocjacje…
_________________________________________________________________________________
* Mam zamiar napisać po zakończeniu tej trzy-częściówki takie opo w którym będą różne fragmenty życia Selene.
CDN.
Ajć! źle napisałam „Chuka”! Miało być „Chucka”…
Aż tak kiepsko?
Czemu to ma tylko trzy części? ;cc
Już za to przeprosiłaś, ale co tam. Opo fajne, ale podobałoby mi się o WIELE bardziej, gdyby akcja tak nie gnała. Ale pomysł jest spoko i wydaje mi się, że jeśli trochę nad tym popracujesz, to będzie ci wychodziło fantastycznie.
Nie zwracasz uwagi na to, żeby w polskim opowiadaniu dawać polskie słowa, często wprowadzasz slang czy po prostu wyrazy z angielskiego, co szczerze mówiąc wskazuje na twoje ubogie słownictwo albo niedbalstwo. Tak samo nadmiar znaków interpunkcyjnych (!!!! albo ???!!!!!) I te częste „eeee” albo „yyyyy”. Czasami je po prostu omiń. Zrobiłaś też parę błędów:
widmowa wersje – widmową wersję.
(reszty nie chce mi się szukać).
Mimo to opko jest ciekawe i wcale się nie dłuży, tylko poproszę o większą liczbę opisów 😉
Chodź o to by był ten slang. A ubogiego słownictwa nie możesz mi zarzucić, w końcu czytałaś kiedyś „Nędzników”? „Władcę Pierścieni’? „Baśniobór”? „Zwiadowców”? Nie żebym była złośliwa, ale po prostu… Selene nie czyta książek (horror wg mnie XD), jest typową Amerykanką, która wszystko „skraca”. W pewnym sensie jest samolubną dziadówą… Ale postaram się dawać więcej opisów (opisy mi obrzydły dzięki językowi polskiemu – podziękujcie mojej polonistce!)
Także… większość „błędów” (jeśli to nie wina klawiatury) było zamierzonych (w końcu Amerykanie czytają bardzo mało książek. czyż nie?) Uwagi biorę sobie do… może nie do serca ale do mózgu z pewnością ;D
Przepraszam, że zapytam, ale co „Zwiadowcy” mają do bogatego słownictwa? Nie są źli, ale czytając ich nie dostrzegłem zbytniej różnorodności słów w książce.
A tak na to nie popatrzyłam, muszę ci przyznać. Zwracam honor i kłaniam się do stóp 😀
Nie jest źle, ja nie zauważyłam wspomnianego wyżej ‚ubogiego słownictwa’, a błędy nie rzucały się w oczy. Zabawne, lekko się czyta, a akcja nie gna aż tak jak ostatnio (choć, jak wspomniałam, to też mi nie przeszkadzało xP). Niestety, skoro będzie jeszcze tylko jedna część, a pewnie długość będzie podobna, domyślam się, jak to się skończy -.- I dzięki za dedykację, czym sobie zasłużyłam? ^^