Kolejna miniaturka. Mam nadzieję, że będzie lepsza od poprzedniej 😉 No i oczywiście, że się spodoba. Bardzo będę wdzięczna, jeśli powiecie mi co jest źle, bo to naprawdę bardzo mi pomaga. Kolejnego „czegoś” możecie się spodziewać za parę dni, jak ogarnę trochę przyrodę i historię 😉
Z dedykacją dla Chione, która dokładnie powiedziała mi, co zrobiłam źle oraz dla Annabelle, tak po prostu, bo jako pierwsza przeczytała i skomentowała „Przeklętą”
*Wiele lat wcześniej, gdy jeszcze toczyła się wojna między tytanami a bogami*
Poczułam lekkie łaskotanie, potem krótki, przeszywający ból i stanęłam na ziemi. Powstałam ze Słońca*, a dokładnie z promieni słonecznych. Trudno było mi wtedy uświadomić sobie, że istnieję. Pojęcie to przez parę chwil było dla mnie abstrakcją. Zrobiłam jednak jeden krok, potem drugi. Zaśmiałam się i usłyszałam perlisty śmiech. W tej chwili ktoś zawołał:
– Larette, odwróć się.
Posłusznie wykonałam polecenie, ale za mną nikogo nie było. Jednak gdy spojrzałam w stronę Słońca zobaczyłam, że to ono do mnie mówi.
– Larette, Larette – Słońce roześmiało się. – jesteś boginią światła. Bardzo ważnego światła. Pamiętaj, że odegrasz bardzo dużą rolę w świecie bogów i śmiertelników.
Uśmiecham się smutno. Tak dobrze pamiętam ten dzień. Wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, że świat nie jest tak kolorowy jak mi się wydawało. Ale byłam szczęśliwa. Przez parę chwil byłam szczęśliwa. Wiatr wieje coraz mocniej, a ja podkulam nogi pod siebie. Teraz chyba szczęśliwa nie jestem. Choć kto w ogóle wie, co to jest to szczęście?
*Ostateczna bitwa między bogami a tytanami*
Obu stronom zaczynało brakować już sił. Tytani zaczęli jednak jeszcze bardziej nacierać. Siedziałam skulona w małym, ukrytym magicznie namiocie i obserwowałam walkę. Jednak nie mogłam dłużej patrzeć na to bezczynnie. Wyszłam z mojego schronienia i ruszyłam na pole walki. Nic mnie nie obchodziło. Nie mogłam pozwolić, aby bogowie przegrali. Stanęłam na środku i, kumulując całą moją moc, wystrzeliłam promień światła we wrogów. Oślepiło ich to jedynie na parę chwil, ale tyle wystarczyło, aby bogowie mogli zaatakować i pokonać tytanów. Więcej nie pamiętam. Zemdlałam.
Miałam nadzieję, że nieśmiertelni docenią mój postępek. Byłam tylko pomniejszą boginią, ale liczyłam, że także będę mieć swoje miejsce na Olimpie. Na horyzoncie widzę świetlany łuk. Za chwilę na pewno wzejdzie słońce. Oby wzeszło też w moim sercu.
*Bogowie pokonali tytanów, a teraz ustalają swe miejsca na Olimpie i moce, które każdy z nich będzie posiadał*
– Ależ to oszustwo! – krzyczał Hades. – Nie możliwe przecież…
– Bracie, nikt nikogo nie oszukał – Zeus był wyraźnie zadowolony z wyników losowania.
– Ale przecież…
Znów siedziałam w kącie i patrzyłam na kolejną kłótnie Zeusa, Posejdona i Hadesa. Mimo mojej nadziei, że ktoś mnie wreszcie zauważy, nadal nikt nie patrzył w stronę drobnej, jasnowłosej Larette. W końcu wszystko zostało ustalone, a o mnie po prostu… zapomniano. Czułam nabiegające do oczu łzy. W tej chwili Hestia spojrzała na mnie i zabrała głos:
– Może należałoby nagrodzić naszą bohaterkę, która pomogła nam pokonać wroga?
Wtedy rozpętało się piekło.
Zaciskam pięści na wspomnienie tamtej bezsilności i smutku, który mnie ogarnął. Bo, owszem, bogowie nagrodzili mnie, ale nie tak, jak to sobie wyobrażałam. Nie mam pojęcia, dlaczego potraktowali mnie w tak okrutny sposób. Nie wspomnieli ani słowem, że to ja pomogłam wygrać im tę walkę. Woleli, aby ludzie myśleli, że to oni byli tymi bohaterami, którzy obalili tytanów.
Odebrali mi całą moc. Może byli źli, że aby pokonać tytanów potrzebowali pomocy małej bogini? Nie jestem więc ani bogiem, ani śmiertelnikiem, ani herosem. Nie wiem jak to nazwać. Może jestem… jak cudowny kwiat, który stracił korzenie i chęć do życia? Tylko słońce daje mi siłę. Siłę i nadzieję. Choć powinnam dawno ją stracić…
Oooo, dziękuję za dedykację ^ ^
Bardzo lubię miniaturki, bo każde opowiada inną, osobną historię. Ta mi się bardzo podobała. Na początku myślałam, że to opowieść jakiejś heroski. I w ogóle byłam przekonana, że akcja dzieje się po walce z Kronosem. W sensie, tej drugiej :p Byłam szczerze zaskoczona, jak wyszło, że bogowie dopiero zaczynają kreować nowy świat.
Przeczytałam ostatnie zdanie i moja myśl „Ciekawe co teraz. Może się na nich zemści, za to, że tak ją potraktowali?” I wtedy dopiero sobie przypomniałam, że to miniaturka i, że to koniec.
Czy masz coś poprawić? Hhmm… Według mnie nie.
Zgadzam się z <3Annabelle<3 Tu nie trzeba nic poprawiać. To jest idealne.
Bardzo ciekawe, ale widziałam już podobne.
Szkoda, że to miniaturka, bo mi się podobało ^^
Pozdrawiam
Ooooooo (<3) i oooo ( ;( ) takie ładne i o wiele lepiej napisane niż poprzednik. Poprawiasz się 😉
Napiszę szczerze, bo Stowarzyszenie Dresów, którego jestem dumną członkinią już dawno uznało, że słodzenie w komentach jest ZUE…
Szczerze ucieszyłam się na kolejną miniaturkę, bo Twoja ostatnia praca przypadła mi do gustu. Pomysł jest bardzo dobry, mocny i nie do ruszenia. Zawiodłam się na Wielkiej Trójce za ich zwyczajową chamskość idt. ale jednak chyba nie posunęli by się do TEGO. W każdym razie nie mnie to oceniać. Znalazłam powtórzenie, którego nie chce mi się szukać. Przy akapicie z poświęceniem Larette na wojnie mogłaś dużo bardziej rozbudować opis, bo ten był raczej do niczego.
Na początku, kiedy pisałaś, że bohaterka powstała ze Słońca, przy Słońcu dałaś gwiazdkę (*), więc spodziewałam się, że to wyjaśnisz pod opkiem, ale albo zapomniałaś, albo ta gwiazdka wbiła się przypadkiem, na czym się zawiodłam. Świetne jest jej imię,a scenę, w której Słońce śmieje się wymawiając je czytałam kilka razy Podobało mi się, ale liczyłam na coś więcej z Twojej strony ;(
Nanana, szkoda, że miniaturka, chciałabym zobaczyć jak Larette mści się na bogach, ale narzekać nie będę.
Co mogę powiedzieć, czego inni nie powiedzieli. Mi by bardziej przypasiło, gdybyś opisała tą wojnę, ale to jestem ja więc… nie słuchaj mnie czasami. Było dobrze.
Czekam na twoje kolejne opko, bo twoje pomysły bardzo mi się podobają.
Niech Wielka Panda nad Tobą czuwa.
Aj… Nie chcę tego mówić po raz kolejny, serio, ale znów odniosłam wrażenie listy sprawunków, które mam kupić w sklepie. Mkniesz od wydarzenia, do wydarzenia, od faktu, do faktu, rzado robiąc przystanki, by coś opisać. Skoro ja, taka beznadziejna “pisarka“ jestem w stanie przez 1,5 strony w Wordzie poświęcić opisowi światła księżyca, to Ty też możesz! Wiesz, też popieram Pass – mogłabyś jednak opisać tę wojnę i to upokorzenie Larette.
Opowiadanie jest dobre, ale spodziewałam się po Tobie czegoś więcej… Bo stać Cię na więcej.