Panie i panowie! Przedstawiam Wam moje drugie opowiadanie. Nabazgrane zostało do piosenki Adele:
http://www.youtube.com/watch?v=ueCfhQUGhGQ
Dedykuję je wszystkim dzieciom Ateny. Enjoy ;]
Miriam
To już koniec.
Mimo to wciąż walczycie, stojąc plecami do siebie. Ręce dzierżące miecz i sztylet powolni słabną. Wiecie, że nie dacie rady tego dłużej ciągnąć.
Chmura szarego pyłu opada na ziemię. Opiera się o swój miecz, a drugą ręką trzyma za bok.
– Wszystko w porządku? – pytasz drżącym głosem, po czym besztasz się w duchu. Jak mogłaś zadać tak idiotyczne pytanie, gdy świat dookoła was właśnie upada?
– To nic – odpowiada cicho i prostuje się, z trudem tłumiąc jęk. Ręką sięga do kieszeni i wyciąga z niej jakiś przedmiot. Wpatrujesz się w niego oszołomiona, gdy w dłonie wciska Ci baseballówkę-niewidkę.
– Załóż ją – cofasz się od niego jak oparzona. – Załóż ją i uciekaj.
– Nie zostawię Cię, nawet o tym nie myśl…
– Schowaj dumę do kieszeni, księżniczko. Znam Twoje zasady, są naprawdę szlachetne i warte uwagi. Ale teraz mamy wojnę, której już nie wygramy. Znasz się na strategii lepiej ode mnie, na pewno zdążyłaś to zauważyć. Ratuj się, póki możesz.
– Ale… – przerywa Ci pocałunkiem – długim i mocnym. Dopiero po chwili dociera do was, że być może i ostatnim.
Szybkim ruchem wkłada Ci czapkę na głowę i popycha w kierunku tłumu. Nim zdążysz zareagować, odbiega w przeciwną stronę.
Czujesz, jak w środku gotujesz się ze złości. Więc on i pozostali będą narażać się, podczas gdy Ty schowasz się gdzieś i bezczynnie będziesz się przyglądać?! Pomysł z baseballówką-niewidką jest naprawdę dobry, ale wykorzystasz go na swój sposób.
Wybacz, kochanie.
Zaciskasz dłoń na sztylecie i rzucasz się w wir walki. Przeciwnicy nawet nie widzą, skąd nadciąga ostateczny cios. Przepychasz się do przodu, a za Tobą ciągnie się welon z szarego popiołu. Choć słabniesz, wciąż walczysz. Nie jest to jednak walka człowieka pewnego zwycięstwa, zaślepionego przyszłą wygraną. To raczej ostatni akt odwagi i desperacji umierającego serca.
W końcu jednak jeden potwór trafia w Ciebie, nawet o tym nie wiedząc. Ostrze jego miecza przejeżdża po Twoim ramieniu i rozcina skórę. Sztylet wypada Ci z ręki, osuwasz się na kolana. Twój krzyk ginie w ogólnym chaosie.
Wszystko dookoła zwalnia. Widzisz swoich przyjaciół walczących resztkami sił. Słabną z każdym ciosem, a przeciwnik wciąż rośnie w siłę. Nie ma szans byście zwyciężyli. Nawet bogowie wam nie pomogą. Na Twoich oczach Atena i Posejdon, niegdyś zaciekli wrogowie, teraz osłaniają się nawzajem. Sytuacja musi być okropna, skoro Twoja matka współpracuje z jego ojcem.
Mówią, że nadzieja umiera jako ostatnia. Czujesz jednak, że ona już prawie odeszła.
Czy to naprawdę koniec?
Tak, chyba tak.
Zmierzysz się z nim z podniesioną głową. Taki już Twój los, córo Ateny. Nie będziesz chować się po kątach, gdy Twoi przyjaciele giną w wojnie między waszymi rodzicami a Tytanami. Zrywasz z głowy baseballówkę-niewidkę i biegniesz go odnaleźć.
Jeśli masz zginąć, to tylko przy jego boku.
Szybko odnajdujesz go w tłumie. łatwo go wypatrzeć – samotną postać z mieczem, otoczoną przez potwory. Zabijasz jednego z nich i dostajesz się do środka kręgu. Znów stoicie plecami do siebie.
– Mogłem się domyślić – mruczy pod nosem, unicestwiając kolejne monstrum. – Dzieci Ateny nie uznają rozkazów?
– Zamknij się, Glonomóżdżku – warczysz, wbijając sztylet w mackę mitycznego stworzenia.
Jednak w tym momencie on chwyta Twoją wolną dłoń. Złość ustępuje. Cieszysz się, że nie widzi Twojej twarzy. Nie chcesz, by widział płynące po niej łzy.
– Razem? – pyta cicho, ale jego głos wydaje Ci się głośny jak fale sztormu.
– Aż do końca – szepczesz. Mocniej chwyta Twoją dłoń.
Tak, to już koniec. Jesteście tak zmęczeni, ale musicie dać radę. Przegracie tę wojnę, ale i tak już jesteście zwycięzcami. Nie poddaliście się i walczyliście do końca. To jest najważniejsze, prawda, córo Ateny?
Krąg potworów zawęża się. Liczycie się już tylko wy i one. To wasza ostatnia bitwa. Potem wreszcie odpoczniecie.
Zaciskasz powieki, słysząc szelest skrzydeł.
Tanatos już na Was czeka.
Nie ma już nic.
I nic już nie będzie.
Tylko to jedno pytanie.
Dlaczego pozwoliliśmy Niebu upaść?
No nie mogę! Znów to zrobiłaś!
Tylko zobaczyłam autora i od razu przypomniałam sobie Twoje wcześniejsze, wspaniałe opowiadanie. I wiedziałam, że to będzie takie samo. Wspaniale napisane. Pełne emocji i przeżyć. Kiedy Annabeth i Percy złapali się za ręce, w moich oczach pojawiły się zły.
Muzyka tak jak ostatnio – genialnie dopasowana.
Nie wiem co jeszcze mogę Ci powiedzieć. Pisz więcej, bo bosko Ci to wychodzi.
Wow 😀 BOSKO PÓŁBOSKIE!!! Szczególnie ostatnie zdanie jest EXTRA SUPER I WGL !!!!!!! Rozwalające 😀 W fajnej formie jest to opko zwracanie się TY itd.
Super ^^ Fajny pomysł, a te pytanie daje do zastanowienia. Wszystko świetne, do czego mam się, więc do czego się przyczepić? Nie wiem 😉 Chciałbym więcej takich opek.
I znowu to zrobiłaś! Ledwo uleczyłam swoje serce po ostatnim twoim opku, a teraz co? 😀 Znowu będę rozpaczać nad ogromem twojego talentu, który aż czuć niczym w Nosie Google. Twoje opowiadanie jest aż nim nasączone. I twój styl (2.os. czas teraźniejszy <3 ) i słowa i całe formułowane zdania są takie dojrzałe. Ach, tak pracy nie pochwaliłam od dawna. To zakończenie, repertuar, aż mnie dreszcze przeszły, gdy doszłam do ostatniego zdania. Dobra, naprawdę dobra robota. Kłaniam się do stóp i oczekuję następnego opowiadania, które tak samo chwyci mnie za serce, jak to. Bo chwyciło.
Jak już ci wspominałam przy poprzednim opku- smutne zakończenia są najlepsze. Twoje opowiadania poruszają serce. Mówię szczerze, i myślę, że inni też przyznają mi rację.
To było genialne, nastrojowe, wspaniałe. Druga osoba wychodzi Ci tak dobrze i wyraziście, że chyba sama niedługo coś w niej napiszę. Lubię takie opowiadania, kiedy wszyscy umierają, ale jest to przedstawione TAK. Eh, za dużo rodziny wyrazów takie XD. Ale nie wiem, naprawdę nie wiem, jakich słów użyć, aby to opisac.
Geniusz. Niech ktoś włączy reflektory, bo geniusz nam się tu objawił!
Nawet jeśli były jakieś błędy nie zauważyłam, bo byłam tak wciągnięta. Emocje są tak realistycznie opisane, że aż zlały się z moimi podczas czytania. Czekam na więcej opowiadań, a najbardziej gorąco na serie choć wiem, że to nie zależy ode mnie.
Pozdrawiam 😀
Ta narracja w drugiej osobie… Cud, miód i orzeszki. Po prostu mało się nie rozryczałam. Annabeth, jak to Annabeth, jest uparta. To opowiadanie jest takie… Nie wiem jak to powiedzieć. Po prostu uderzyło mnie z całej siły w serce, a ja teraz nie mam pojęcia co powiedzieć. To, co napisałaś jest fenomenalne. Wydaje mi się jednak, że mam zbyt mały zasób słów, aby opisać Twoje dzieło ( bo inaczej się tego nie da nazwać).
Pozdrawiam
Na bogów, wspaniałe, dziewczyno, jesteś niemal że cholerną mistrzynią! Ten twój tragicyzm prawie wycisnął mi łzy z oczu (nie zrozum mnie źle, cudownie sobie z tym radzisz, ale różne jeszcze tragiczniejsze od tego opka książki uczyniły mnie okropnie gruboskórną – nie płakałam nawet przy ostatnich rozdziałach ‚Znaku Ateny’) Wiesz, co zrobić, aby wzruszyć człowieka – albo za sprawą setek przeczytanych książek, albo naturalnej zdolności. Nie wyłapałam błędów (tak, to ja psuję nastrój zachwytu w komentarzach, wspominając o takich rzeczach jak błędy), może kilka przecinków, i tyle. Nie mam ci za złe, że krótkie, też takie zwykle pisałam (bo ostatnio przede wszystkim rysuję). Ogólnie super.
Po raz kolejny wysłałaś nam coś dobrego, wartego przeczytania. Twoje słowa doskonale opisują sytuację, można poczuć ciarki na plecach i podziwiać głównych bohaterów za determinację, za to walczą do końca i za miłość. Zawsze utożsamiam się z bohaterami, przeżywam to co oni, a na końcu zazwyczaj płaczę bo ich przygoda się kończy, a ja tak bardzo to przeżywam. Zawsze. Z chęcią przeczytałabym całą serię od ciebie.
Doskonale to wszystko opisujesz. Dobrze czujesz się w takich opowiadaniach, prawda? No i druga osoba. Podziwiam.
Jednak mam nadzieję, że nie spoczniesz na laurach.
I pytanko na koniec: masz też opowiadania o nieco innej tematyce, bo marzy mi się ich przeczytanie.
Niech Wielka Panda nad Tobą czuwa.
Dzięki ;3 Pytając o inną tematykę, co masz na myśli?
Coś nie związnego z Percy’m. Własny blog może?
Nie, takowego nie prowadzę
Łobozibozibozi :3 to jest… nie no na serio nie mam epitetów. Cudowne, genialne, wow wybieraj :D. Podkład bardzo dobrze pasuje czekam na więcej… bo jak nie… Nie może być żadnego ,,nie”, a jak będzie to Cię spalę buahahahahah xD. Poważnie kolejne opko musi być 😀
O Boże… Nie wiem co napisać. Cudne! Serio. Takie… niestety bardzo realne i ogólnie możliwe… Kocham to! <3 Rozbroiłaś mnie. Mega to jest! Napisz coś jeszcze, błagam!!
„Chmura szarego pyłu opada na ziemię. Opiera się o swój miecz, a drugą ręką trzyma za bok.” – Jak mam to rozumieć? Że chmura pyłu opadła na ziemię, po czym oparła się o swój miecz, drugą ręką trzymając się za bok…? Bo to tak brzmi.
Poza tym coś mi nie pasuje z narracją… Najpierw kierujesz swoje słowa do czytelników, opowiadając co Annabeth w danym momencie robi. Okej. Ale później zaczynasz do niej mówić, jakbyś mogła się z nią porozumieć, jakbyś mogła z nią rozmawiać, mimo że jesteś narratorem. Może to było zamierzone, ale dość dziwnie brzmi.
Oprócz tego mam banana na twarzy :D, bo opko jest bardzo ładnie napisane, prócz tych dwóch rzeczy. Było jednak za krótkie, by móc zedrzeć ten zaciesz z moich warg i zastąpić go łzami, niestety…