Niektóre powtórzenia są zamierzone. Gdzieniegdzie jest trochę pogmatwana akcja ale mam nadzieję, że wszyscy się połapią. Dedykuję to Chione, Bogince i Kirze (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam) za wszystkie cudowne opka które napisały.
Nico:
Po usłyszeniu wszystkich rewelacji od Sary, myślałem, że zwariuję. Dlaczego ja nigdy nie miałem głosu? Nie umiałem sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Gdy tylko wyszliśmy, z lasu zobaczyliśmy pole bitwy. Wszędzie biegali herosi goniący piekielne ogary. Chyba tylko ja zauważyłem, że one nie chciały nikogo skrzywdzić. Ewidentnie szukały Sary. Węszyły dookoła usiłując nie dać się zabić. Gdy tylko zobaczyły, że wyszliśmy z lasu rzuciły się na nas. Mimo że wiedziałem jaki był ich cel i tak się przeraziłem.
– Udawaj zemdlonego. Jak tylko na nas wpadną. One nic mi nie zrobią. Znają mnie.
– Postaram się. Niczego nie obiecuję.
– Jak zawalisz to nie ze mną będziesz miał do czynienia. Radzę ci się postarać.
Cała ta wymiana zdań trwała może minutę. W tym czasie piekielne ogary zdążyły do nas dopaść. Wpadły na nas i porwały Sarę. Jednak ja nic nie robiłem i starałem udawać nieprzytomnego. Po jakimś czasie wszystko ucichło i usłyszałem głosy blisko siebie.
– Sądzisz że coś mu się stało. Wpadły na niego całą zgrają, nie dziwię się że nie dał rady się obronić.
– Nico jest twardy. Ciekawe co się stało z Sarą? Nigdzie jej nie ma.
– Oby nic jej nie było. Ona przecież nie umie dobrze posługiwać się mieczem. Nie miała jak się obronić.- po usłyszeniu tych słów miałem ochotę zaśmiać się im w twarz.
Niby Sara nie umiała się bronić? Gdyby chciała (i mogła), zabiłaby ich wszystkich jednym kiwnięciem palca. W pewnym momencie ktoś złapał mnie za ramiona i potrząsnął. Otworzyłem oczy. Zobaczyłem Percy’ego. Obok niego stała Annabeth. No tak powinienem się domyślić. Kto inny przejmowałby się mną i Sarą? Przecież wszyscy się nas bali. Choć muszę przyznać czasami bardzo mi odpowiadało.
– Wszystko w porządku? Nic ci nie jest?- zapytał.
– Jest ok. Co się stało?
– Napadły nas piekielne ogary. Byliście wtedy w lesie. Kiedy przyszliście, wszystkie się na was rzuciły i porwały Sarę. To ostatnie nie jest jeszcze potwierdzone. Zawsze możemy ją znaleźć nieprzytomną w lesie.
– Raczej ją porwały. Kiedy wpadły na mnie potwory zobaczyłem jak ją odciągają w las.
– Aha. Ale przecież piekielnym ogarom tylko Hades rozkazuję. Czemu miałby ją porywać? Choć w sumie to wiele wyjaśnia. Dziwiłem się dlaczego nikt jej nie znalazł.
– A tak przy okazji to gdzie są wszyscy?
– Przed Wielkim Domem. Chejron zwołał zebranie jak tylko wszystko uprzątniemy.
– No to chodźmy tam.
– Może lepiej nie? Musiałeś się mocno uderzyć.- zaoponowała córka Ateny.
– Nic mi nie jest.- zaprotestowałem ostro.
– Jesteś pewien?
– Tak.
– Ok. Jak chcesz.
Wstałem i ruszyliśmy w kierunku miejsca zebrania. Po drodze zdążyłem zobaczyć jakie spustoszenie spowodował atak potworów. Wokół ogniska ( a raczej tego co z niego zostało) było pełno porozrzucanych desek i gałęzi. Wokół nich chodzili herosi i starali się to wszystko okiełznać.
W końcu doszliśmy na miejsce. O dziwo nic nie było zniszczone poza obrębem ogniska. Oczywiście ja wiedziałem dlaczego. Kiedy Hades wydał im rozkaz „porwania” Sary zaznaczył, by nie rozwalały całego obozu.
– Czemu nic nie jest zniszczone tutaj?- spytałem. Jestem ciekawy jak oni to wyjaśnili.
– Widać taki dostały rozkaz. Zastanawiam się tylko dlaczego. Zwykle potwory posyła się, by zabiły jak najwięcej herosów, a te tutaj wręcz przeciwnie. Próbowały nikogo nie zabić szukały tylko Sary by ją porwać.
– Aha- mruknąłem.- Czy Chejron mówił, po co kazał wszystkim przyjść na to ognisko? Przecież nic takiego nigdy się nie zdarzyło.
– Nie. Zaczął coś mówić o tym, że gratuluje nam wygranej, a potem zostaliśmy zaatakowani.
– Może on coś powie w tym kierunku.
– Mam nadzieję. Chętnie posłucham jak on to wszystko wyjaśni. Ni i może w końcu zrozumiem dlaczego Hades porwał Sarę.
– A dlaczego Persefona mnie nienawidzi?
– No czemu?
– Czy to nie jest oczywiste?- spytała z niedowierzaniem Annabeth- przecież Pan Umarłych jest zły bo jego żona go zdradziła. To samo jest w drugą stronę.
– Aaa… teraz rozumiem. Ale czy musiał od razu porywać Sarę?
– No pomyśl. Persefona jest u matki, więc nic nie zrobi. Jej córka siedzi sobie w obozie i nic nie wie. Przecież to idealne warunki by się odegrać.
– I to wszystko tylko dla zemsty? Nigdy nie zrozumiem bogów.- powiedział Percy.
– Macie jakiś pomysł jak odbić Sarę?
– Ja już mam, ale muszę porozmawiać o tym z Chejronem. Jestem ciekaw jak zareagowali inni bogowie, kiedy to się stało.
– Nie mam pojęcia. Pewnie się wściekli, ale oni nic nie mogą z tym zrobić. Przecież nie wejdą do Hadesu. Mogą go tylko upomnieć.
W oddali zagrzmiało. Widać bogowie nie zgadzali się z opinią córki Mądrości. Szczerze mówiąc nie dziwiłem się im. Nigdy nie lubili krytyki, tym bardziej gdy była ona wygłaszana przez osobę nie znającą wszystkich faktów. A do takich niewątpliwie zaliczana była potomkini Ateny.
Moje rozmyślania przerwało dojście do Wielkiego Domu. Na werandzie zebrał się chyba cały obóz, chcąc wysłuchać wyjaśnień. Ale ja nie czekałem razem z nimi. Po prostu przepchnąłem się do przodu i wszedłem do środka. Widziałem, że kilka osób próbowało mi przeszkodzić mówiąc, że Chejron i Pan D. nie chcą by ktokolwiek im przeszkadzał, ale ich zignorowałem. Potrzebowałem wyjaśnień, a tylko oni mogli mi je dostarczyć. Wszedłem do pierwszego lepszego pokoju i stanąłem jak wryty. Bowiem w środku, oprócz Chejrona i Pana D. zastałem jeszcze…
CDN
Tak wiem długość zabójcza błędów pełno ale naprawdę się staram. Obiecuję, że następna część będzie dłuższa.
Pozdrowienia
fala1
Króciutko, ale całkiem fajne. Będę wypatrywać dalszego ciągu 😀