Dla… hmm… no więc tak, zasłużyli się (ha! HANSI): Celahirius, Eirene, Melia i Gotq za jakże radosną rozmowę na czacie!
Będzie to opowiadanie mające tylko kilka części takie króciutkie streszczone. Bardziej baśń niż książka. Hmmm jak znam swój nędzny żywot to się wam nie spodoba łączenie bogów Greckich z fantastyką Później wmieszam w to wiersz ale jeszcze na to nie czas!
Słowo wstępne:
Wolne plemiona Valinaru walczą o wolność spod władzy Tenara. W czasach pokoju Valinar dzielił się na krainy: Elfów, ludzi, krasnoludów. Niegdyś te ziemie zamieszkiwało jeszcze plemię nieśmiertelnych jednakże przed przybyciem zza Morza śmiertelnych ludzi… Jest to świat równoległy w którym rządzą bogowie greccy Fajny pomysł? Oryginalny chyba jeszcze takiego nie ma… Główną bohaterką jest Elieth Tirimder jedna z niewielu pozostałych nieśmiertelnych. Bohaterka mojego wiersza:
http://rickriordan.pl/2013/03/poetycko-by-leoszczura-11/
Prolog.
Wiatr szarpał chciwie rozczochrane blond włosy dziewczyny stojącej na wybrzeżu. Czarny płaszcz powiewał i marszczył się próbując oddalić się od właścicielki. MIała u przytroczony do pasa miecz w czarnej pochwie, a gorset i karwasze ciasno zasznurowane. NA nogi włożyła wysokie, sznurowane buty. Przymknęła oczy słysząc kroki. Morze wpadało co raz na brzeg, obijając się o kamienie. Huk fal pobrzmiewał echem w jej umyśle. W końcu postać wysokiego chłopaka przybliżyła się, miał podobnie jak dziewczyna rozczochrane włosy, ale jego były kasztanowe. Ciemny płaszcz, koszula, spodnie i miecz u pasa dopełniały stroju. Spośród burzy włosów czasem widać było spiczaste czubki uszu.
-Elieth! -zawołał cicho elf.
-Idź! Na Posejdona! Wiem że odchodzisz! -krzyknęła, zaciskając dłoń na mieczu.
-Przyszedłem się pożegnać… -protestował chłopak.
-Idź! Jak nie wrócisz to sam jesteś sobie winien! To jest wojna Tenar!
Elf miał ciepłe rysy bardziej śmiertelnicze niż elfie. Kasztanowe oczy były przepełnione jakąś obawą przed ostatecznym rozstaniem. Elieth z trudem powstrzymywała łzy. Chciałaby pójść z Tenarem lecz dziewczyna z wyglądu śmiertelniczego mająca lat czternaście, nie mogła wyruszyć na wojnę. Tak nakazywało prawo. Nie żeby ona specjalnie go przestrzegała. Po prostu nie dało się siłą wepchnąć do szeregu. Jej rodzice zginęli podczas buntu elfów pięć lat temu wtedy odpłynęło większość nieśmiertelnych ludzi. Zostało ich nie wielu a elfowie i śmiertelnicy krzywo na nich patrzyli. Elieth błyskawicznie wyciągnęła miecz i odwróciła się do chłopaka.
-Odejdź! -krzyknęła.
Po chwili została sama.
– O, Aresie! Błagam niech on przeżyje… niech przeżyje.
Na cichy szept odpowiedział jej tylko szum wzburzonych fal.
CZĘŚĆ PIERWSZA „Cień nadziei „
Postać spowita w czarny płaszcz jak cień przemykała pośród gwarnego targu. Zmierzała w stronę skąd dochodził dźwięk uderzających mieczy. Nazywano to miejsce areną, mimo iż nie było tu żadnego budynku. Klepisko z powystawianymi tarczami do strzałów z łuku i wydzielonymi kwadratami dla szermierzy. Elieth Odwiesiła kołczan i łuk i weszła na jeden rzucając tym samym wyzwanie do walki. Zaraz wyskoczył do niej z mieczem w dłoni jakiś chłopak.
Znowu amator – pomyślała.
I rzeczywiście po kilku wymianach ciosów. Chłopak leżał rozciągnięty na ziemi obok swojego miecza. Zaraz też przyskoczył jakiś nieco otyły jegomość z dwuręcznym mieczem. Z tym poszło gorzej. Ale w końcu po kilku minutach miał miecz przystawiony do szyi. Sytuacja powtórzyła się kilka razy. Lecz tym razem zgłosił się nie kto inny jak oficer armii elfickiej sam Tehrin.
To już leżę.
Błyskawiczne ciosy i cięcia, skupiły w okół siebie wielu widzów. Elieth uskakiwała i atakowała z coraz większą zawziętoscią. Na reszcie Tehrin uniósł rękę i nieopatrznie odsłonił pierś. Dziewczyna błyskawicznie to wykorzystała.
-Wyrazy uznania -roześmiał się elf. – następnym razem wiem z kim mam ćwiczyć.
Onieśmielona dziewczyna ukłoniła się i szybko zniknęła w tłumie zabierając po drodze łuk i kołczan. Zgarnęła jabłko z jakiegoś straganu nawet nie patrząc na właściciela. POgryzając owoc założyła z powrotem kaptur na twarz tak aby skrywał ją w cieniu. Czujne oczy obserwowały Tehrina. Z pewnością była to osoba dość naiwna nosząca sakiewkę złota bez niczego co by ją kryło. Choć oficer śmiał się i wyglądał na czujnego, ręka cały czas przebywała w pobliżu bogactwa. Dziewczyna przemknęła się niepostrzeżenie tuż koło łupu. Wyciągnęła wprawną dłoń i siłowała się chwilę z rzemieniem woreczka w końcu powoli unosiła sakiewkę tak aby Tehrin nie odczuł uwolnienia od ciężaru. Rozplątała ostatni węzeł i wycofała się w tłum. Tehrin zrobił nieświadomy ruch ręki w stronę swoich pieniędzy. Jego dłoń natraiła na pustkę. Ze zdziwieniem spojrzał w puste miejsce u pasa. Przecież był taki ostrożny… Elieth pognała do gospody i odwiązała konia. Klacz zarżała cicho domagając się ogryzka. Po otrzymaniu swego rodzaju zachęty, pozwoliła dosiąść się dziewczynie. Razem pognały na zachód w stronę stolicy Valinaru. Na zachód. Ciągnęła ją tam ogromna siła. Szósty zmysł. Wiatr zdmuchną jeźdźczyni kapur. Blond włosy Elieth jak zwykle rozczochrane powiewały na wietrze. Cicho zaczęła podśpiewywać piosenkę ułożoną przez bardów w czasach kiedy jeszcze nieśmiertelni zamieszkiwali Valinar.
-W końcu runeły twierdze
Spalone prawa i zasady
Śmiałek, wybawca, królobójca!…
Głos stapiał się z miarowymi uderzeniami kopyt. Niebiesko-szare oczy świdrowały horyzont. Jeszcze tylko kilka dni drogi. Wspomnienia powróciły. Morskie fale i pożegnanie Tenara. Jak mogła go pożegnać tęskniąc?! Zdrajca! Gniew zajął część jej umysłu. Szybko go odrzuciła. Po wygnaniu Kassina najeźdźcy zza morza, On wykorzystał słabość, brak dowódcy. Zajął twierdzę. Ufortyfikował i na nowo wezwał wojsko. Armię złożoną z wielu potworów, od wilkołaków przez goblinów aż do straszliwych Łowców. Koń biegł dalej podążał na zachód. Do stolicy. Wybiorą nowego śmiałka gotowego stawić czoło Tenarowi. Oczywiście nie ją. Nie kobietę, dziewczynę. Klacz pędziła gnana nie wiadomo jaką siłą. Elieth i klacz mijały po drodze wiele wiosek i lasów. Spotykały wielu śmiałków gotowych stawić czoło mrocznemu władcy. Co pół roku wedle umowy wysyłano dwóch lub jednego mężczyznę do pojedynku z wrogiem. Takie były skutki umowy zdziesiątkowanej armii która wyruszyła pięć lat temu. Nikt nie wrócił. Wszyscy pokonani. W końcu po kilku dniach nieśmiertelna dotarła do stolicy Valiaru – Rittelian. Gwarne ulice przecinały miasto drobną siatką. Całe Rittelian otaczał wysoki mur z czterema bramami. Budynki były bardzo różne od rozpadających się chat biedaków aż po dworki bogaczy. Na środku znajdowała się twierdza otoczona jeszcze jednym murem. Wpuszczano na plac gwarny tłum śmiałków. Elieth przywiązała swoją kasztanową klacz i wrzuciła strażnikowi monetę. Przemknąła się między żołnierzami. Płci pięknej nie można było brać udziału w wyborach ponieważ nie mozna było jej się zgłaszać a na placu nie było aż tyle miejsca. Na podwyższenie wystapił herold i ogłosił krótką przemowę. Po czym odwieczne pytanie:
-Kto ma odwagę stawić czoła Tenarowi władcy mroku?
Dziesiątki rąk wzniosły się w górę z przygotowanymi karteczkami z imionami. Ludzie ustawili się w kolejce do wielkiego skórzanego, starannie ozdobionego worka aby wrzucić tam swoją kandydaturę. Kiedy wszystko było już załatwione nadeszła wielka chwila. Wszyscy wstrzymali oddechy, herold wyciągnął dwie karteczki i odczytał głośno:
-Hamer Lithain! Tilmar Shodwest! -krzyknął.
Okrzyki zawodu. Do głowy Elieth wpadła szalona myśl. Wyruszenie bez pozwolenia karane jest śmiercią. Ale nie mogła już tego dłużej znieść. Jeśli któś mógł zabić Tenara to tylko ona…
The biggest thanks goes out to all the Elves, Dwarves, Hobbits and men, who still dwell in this world: To you!!!
Bards you are, bards you will be and bards you have always been.
by Blind Guardian
Fajne, chociaż ja za fantastyką nie przepadam Ale przeżyję^^ Czekam na kolejny rozdział.
Nie ogarniam za bardzo fabuły… Zdarzyło ci się parę literówek, np. któś. I w jednym czy dwóch miejscach brakowało przecinków. Ale mimo tego, pomysł ciekawy, czekam na następne części. Mam nadzieje, że bedą jaśniejsze albo że w końcu coś się wyjaśni…
Hmm. Na razie tego nie ogarniam. Ale pomysł fajny 😉
MIała u przytroczony – niepotrzebne „u”
Brakowało przecinków w wielu miejscach 😀 Mimo tego, nie stosuj metody Hestii xD
I rzeczywiście po kilku wymianach ciosów. Chłopak leżał rozciągnięty na ziemi obok swojego miecza. – kropka w złym miejscu
zawziętoscią – zawziętością
natraiła – natrafiła
I BOGOWIE, LUDZIE, WSZĘDZIE TEN SAM BŁĄD XD – Wiatr zdmuchną – Wiatr zdmuchnął, ale oni zdmuchną w przyszłości – to nie jest takie trudneee!
Po wygnaniu Kassina najeźdźcy zza morza, On wykorzystał słabość, brak dowódcy – to zdanie jest bez sensu 😀
runeły – runęły
Przemknąła się między żołnierzami. – przemknąła? No takiej odmiany to jeszcze nie widziałam 😀
Płci pięknej nie można było brać udziału w wyborach ponieważ nie mozna było jej się zgłaszać a na placu nie było aż tyle miejsca. – płci pięknej nie można było? Płci pięknej zabroniono albo płeć piękna nie mogła. Drugi błąd to „mozna”.
Na podwyższenie wystapił herold – wystąpił, a to zdanie też jest bez sensu 😀
A co do samej treści – podobnie jak Ella nie ogarniam fabuły 😀 (tak, mądra ja) ale opowiadania fantasy zwykle tak na mnie działają, chociaż i tak je czytam 😀 Pomysł jest rzeczywiście oryginalny, postaci głównej nie da się nie lubić, no w każdym razie JA ją lubię xD Pisz szybko CD, z przyjemnością poszukam tam błędów 😀 (no i fajnie się czytało, nie zapomnijmy 😛 )
On – Tenar xD
Ty demonie jeden to nie redagowane było (ale już jak widać jest) Bohaterka… No cóż wygląd taki trochę mój… Charakterek po części xD Nikt nie ogarnia 😛
Udało mi się znaleźć błąd, którego droga Melia nie wymieniała co raz pisze się razem – coraz. Choć ten błąd jest popełniony przez przypadek (widać), bo już w I dobrze napisałaś te słowo. I ja też nie ogarniam fabuły ^^
*napisałaś te słowo dobrze.
Zagapiłam się ;p
DROGA MELIA ZNALAZŁA WSZYSTKIE BŁĘDY XD Padać na kolana przed ogromem jest spostrzegawczości i inteligencji xD
jak zmienic obrazek profilu
Tak, Melia wypisała wszystkie błędy, na które chciałam zwrócić uwagę.
Mimo że za wiele nie ogarniam, to chcę powiedzieć, że pomysł jest ciekawy i oryginalny. Bohaterka ma fajny charakter 😀 Podoba mi się
Kur* xD Nikt nie ogarnia tworzenia nowego świata równoległego? Wstydźcie się! xD 😀 hehe potem bd objawienie Aresa to sie bd działo xD Ares – bard…
I ja także będę oryginalna i powiem, że też nie ogarniam 😛 Może następna część mnie oświeci… 😉 Magiczna atmosfera, naprawdę niesamowita <3
Magiczne to *____* super klimat, mało ogarnelam, bardzo mi sie podobało, bohaterka jest cudowna, pomysł genialny i ogólnie boskie!
Czekam na CD 😀 Zadżemiste, a może nawet konfiturowe 😀
Magiap !!! Z nieba mi spadłaś!! Ty mam nadzieję ogarniasz… xD