Wreszcie wyczekiwana przez Was latami (jak zwykle przesadzam xD) dalsza część „Chione – prawdziwej historii”. Ostatnio dostałam w komentarzach ze dwie czy trzy prośby, o kontynuację tej serii. Dawno jej nie ruszałam. To taki krótki, nudny wstęp, żebym mogła się na nowo przyzwyczaić do tego opka. Przy okazji zakończenia czwartej już Córki Ateny, od której chcę sobie jakiś czas odpocząć, postanowiłam wykopać z piwnicy stare śmiecie zwane właśnie tym opkiem i „Szowan”. Od razu ostrzegam, że teraz będę pisała rzadko, z powodu – nie ukrywam – szkoły, ale jednak coś czasami nagryzmolę dla Was.
Więc chodź, pomaluj mój świat
na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w pełnym słońcu,
kolorami całej ziemi.
Za siódmą górą, za siódmą rzeką,
twoje sny zamieniasz na pejzaże.
Niebem się wlecze wyblakłe słońce,
oświetla ludzkie wyblakłe twarze.
Patrycja Markowska – „Więc chodź, pomaluj mój świat”
Znacie uczucie, kiedy ktoś zostanie Wam odebrany? Znacie uczucie bezdennej pustki, po stracie jedynej bratniej duszy, jaką kiedykolwiek mieliście? I czy znacie to uczucie, gdy chcecie się zabić, ale jesteście nieśmiertelni, więc wasze próby płoną na panewce…?
Zapewne nie.
Macie szczęście.
Gdy usłyszałam, co powiedział Chejron, wydało mi się to ironią losu. Znalazłam sobie przyjaciela, ale ten przyjaciel po jednym dniu najprawdopodobniej stracił życie. Zwykły wypadek? Wątpię. Raczej skutki zadawania się ze mną.
Znajdowałam się w Obozie Herosów, w budowli na kształt greckiego amfiteatru. Upadłam na ziemię, skulona z psychicznego bólu. Wokół ze smutnymi minami zbierali się półbogowie. Albo chcieli popatrzeć sobie na moje nieszczęście, bo wydawało im się to fajną zabawą, albo naprawdę było im mnie żal. Stawiam raczej na to pierwsze – leżąca na ziemi, szlochająca bogini śniegu, znana z miłości do znęcania się nad innymi, to raczej niecodzienny widok.
W tłumku zauważyłam syna Apolla z boiska, który cierpiał przeze mnie. Nieśmiało się uśmiechnął, po czym podszedł i uklęknął przy mnie.
– Chione, będzie dobrze. Nie martw się. Uda się go uratować – próbował mnie pocieszyć.
Nie zrobiłby tego, gdyby wiedział, iż to ja sprawiłam, że zwijał się z bólu, po dotknięciu piłki z nałożonym zaklęciem…
– Kim jesteś? – zapytałam, powoli podnosząc się z ziemi. Jedną ręką podparłam się o granitowe płytki amfiteatru, a drugą wytarłam z policzków łzy.
– Sebastian, syn Apolla. Brat Willa. Miło cię poznać – uśmiechnął się delikatnie.
Miał delikatne rysy twarzy, długie, gęste blond włosy, niebieskie oczy i równe, białe zęby.
Uścisnęłam mu rękę.
Gdy trzymał w swojej dłoni moje palce, jego twarz przeszyło zdumienie. Odskoczył gwałtownie.
– C-co to było?! – krzyknął.
Spojrzałam na niego pytająco. Chciał mnie ośmieszyć, czy może umocnić wszystkich w przekonaniu, że jestem złą, sadystyczną wiedźmą zabijającą przy każdej okazji…?
– Te obrazy… – wyjąkał Sebastian. – Wiem, gdzie jest Will. Chyba ojciec zesłał mi widzenie, który uaktywniło się, gdy cię dotknąłem, Chione. Niesamowite – stwierdził.
Najwyraźniej wszyscy synowie Apolla byli stworzeni do tego, żeby być dla mnie przyjaźnie nastawionymi.
Wstałam.
– Mów, gdzie to jest?!
– Widziałem wąwóz w San Francisco. Leży on gdzieś na uboczu miasta. Myślę, że Annabeth z pewnością dokładnie zna drogę – uśmiechnął się.
– Ruszajmy natychmiast – zawołałam niecierpliwie.
Wybałuszył oczy.
– Poczekaj chwilkę. Musimy zebrać ekwipunek…
– Ty i Annabeth macie dziesięć minut – warknęłam.
Sebastian czmychnął się pakować
Siedząca dotąd na skraju sceny, zamyślona dziewczyna podniosła głowę.
– Co mówisz? – spytała cicho.
– Że masz iść się pakować! Wyruszasz ze mną na misję ratowniczą! – fuknęłam na nią zdenerwowana.
I to ma być ta najbardziej ogarnięta osoba w Obozie…? No, nie wydaje mi się.
– A gdzie? – zaczęła dociekać.
Gdybym miała w pobliżu jakąś książkę, rąbnęłabym nią siebie w głowę.
– Do San Francisco! Will jest uwięziony w tamtejszym wąwozie! Jak ty słuchasz?!
– Wybacz, Chione – odparła sucho. – Ale nie chcę z tobą iść. Poproś moją siostrę, Ewę. Ona też jest z tego miasta.
Annabeth odeszła najwyraźniej ciężko wkurzona.
– Co jej się stało? – spytałam Chejrona, stojącego najbliżej mnie.
– Wkurzyła się, że to nie ona prowadzi misję – westchnął centaur. – Nie potrafi zrozumieć, iż nie zawsze ona musi być przywódczynią… Ale idź do Ewy. To ta dziewczyna po prawej. Ta co ma rude włosy. Na pewno chętnie wybierze się na misję.
Skinęłam głową.
Po chwili stałam już przed Ewą. Sprawiała wrażenie mocno narwanej. Z pewnością przechodziła przez ciężkie ADHD. Była wysoka. Miała ładną, opaloną twarz. Rude, proste włosy spływały jej delikatną kaskadą na ramiona. Szare oczy sprawiały równocześnie wrażenie poważnych i roześmianych. Dość dziwne połączenie… Była ubrana w dżinsy rurki i zwykłą białą bluzę. Sprawiała wrażenie normalnej dziewczyny… Jednak coś mi w niej nie pasowało. Czy Atena nie powinna mieć BLOND włosów? A, zresztą… Co mi do tego? Może farbowała.
– Hmm… Cześć – zagadałam.
Rozmawiała z trójką herosów; dziewczyną o zadziwiająco białych włosach, chłopakiem, wyglądającym na Emo i jakąś nastolatką z dredach.
Nie usłyszała mnie.
Klepnęłam ją w ramię.
Odskoczyła, gwałtownie dobywając broni.
Na mój widok odetchnęła, jednak ani trochę nie straciła czujności.
– Co się stało, Chione? – zapytała.
– Pójdziesz ze mną szukać Willa? – w moim głosie słychać było takie błaganie, że chyba dorównałabym Afrodycie czaromową.
– Ja… Tak, jasne! Oczywiście! Chętnie pomogę. Wiem, gdzie jest wąwóz w San Francisco.
Moje oczy zaświeciły się, jak tysiące gwiazd.
– Dziękuję! – pisnęłam i rzuciłam jej się na szyję.
Jej oczy rozszerzyły się, jak spodki, ale mnie przytuliła.
– Idź się pakować! – syknęłam do niej.
– Oczywiście, Chione – uśmiechnęła się serdecznie.
Tak, z nią można było się zaprzyjaźnić.
Wiem, że krótkie. Wiem, że nudne. Ale ja dopiero rozpoznaję się na gruncie, jaki daje mi ta seria. Muszę się rozkręcić, a to taki wstęp do tego rozkręcenia się.
Pozdrawiam
Chione :*
Super! Czekam na CD
Jaka ona się dobra zrobiła 😀 Najpierw powoduje, że chłopcy zwijają się z bólu, a potem przytula dopiero co poznaną dziewczynę 😀 Nie no, nieźle, takiej zmiany Superniania by się nie powstydziła xD
Rozumiem, że dopiero wyczuwasz to opko, ale zdecyduj, czy ma być dobra, czy zła, czy średnia, czy bardzo zła, bardzo dobra, kryterii jest mnóstwo 😉
Szkoda, że takie krótkie, bo bardzo miło się czytało :c
Ona ma być dobra – wcześniej była zła. Teraz ma się zmienić :P.
i jakąś nastolatką z dredach.- nie wiem może to jest poprawne, ale mi to jakoś dziwnie brzmi.. nie lepiej byłoby z dredami?
Jeszcze małe pytanie: Skąd Ewa wiedziała, że Will jest w wąwozie w San Francisco? No dobra jak zawsze się czepiam :P. Szkoda, że takie krótkie, ale w końcu dopiero wczuwasz się w tę serię ponownie :P. Powodzenia na teście i oczywiście staraj się pisać jak najczęściej ;>
Skąd nasza Córka Ateny wiedziała, że Chio szuka go w wąwozie? Bo na stówę nie usłyszała, bo by od razu zaczęła zwracać na nią uwagę. O i opko fajne. Fajnie, ze Ewa będzie też tu ^^
W pierwotnym zamierzeniu, Ewa miała to USŁYSZEĆ, a później pójść omówić to z „chłopakiem wyglądającym na Emo” i „dziewczyną w dredach”, gdzie w trakcie rozmowy zastała ich Chione. Czytanie tesktu ze zrozumieniem zamysłów autora, się kłania :P.
Nie, Chio. Myślisz się. To nie jest nudne. A jak się rozkrecasz, to się boję myśleć, co będzie potem…
Ale zrób Chione z powrotem złą, proszę… Będzie tak morderczo 😀
Nieee… -.-
Ona miała stać się dobra. I taka też będzie ;D
To Ewa z „Córki Ateny” co nie? Bardzo podoba mi się ten pomysł 😀 Pisz szybciutko cd 😀
Wiesz co o niej myślę czekam na kolejną część!!!!
It’s so beautiful. Chione, jesteś geniuszką! Opowidanie jest naprawdę fajne. Styl masz Chionistyczny, chociaż ja dodałbym trochę więcej opisów. Ale to chyba jedyny błąd. Masz bardzo super pomysły. Podziwiam cię.
Nawzajem :D.
Piękne. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam czasu wcześniej ;/ . Kocham to opko *.* . Mimo wszystko wyraźnie widać, że Chione nie jest stabilna emocjonalnie ;). I to właśnie czyni opo ciekawym :D. Zapodawaj dalej, siostra. 😀
Extra