Rozdział IV
(Chwilowa zmiana narracji)
Nie tak dawno temu siedziałem sobie w domu, gapiąc się w telewizor. A potem przyszły testy i wszystko zmieniły. No może nie do końca to wina testów. Przyszedł ten durny lew i skończyłem tu, w obozie! No tak, niby fajnie, jestem bezpieczny i w ogóle… do czasu, aż w końcu ktoś się skapnął, że jestem dzieckiem jednego z wielkiej trójki. Moja „przyjaciółka” odnalazła swoje rodzeństwo w domku Ateny i zapomniała o mnie. Teraz pewnie siedzi i maluje sobie paznokcie…
Wcześniej nie była taka zarozumiała. Zupełnie jej odwaliło! Chodzi teraz z grupką dziewczyn chichrających się na każdym kroku.
Westchnąłem.
Przywołałem milsze wspomnienia. Kiedyś miałem przyjaciółkę. Nieco kapryśną, ale zawsze gotową do pomocy. Melanie pokłóciła się ze mną, gdy zawitała do mojego domu szukając wyjaśnień. Nie było rady, nie chciałem wpakować jej w to bagno. O nie.
Grupka dzieciaków minęła mnie z daleka. Rzucali mi ukradkowe spojrzenia, które i tak zauważyłem. Gdy tylko przybyłem do obozu stałem się fajnym gościem, którego tolerowano, a nie kpiono za jego plecami lub bano się na każdym kroku. I wtedy ON mnie uznał. Co za ironia! Teraz każdy omija mnie z daleka, tak jak ta grupa.
No może nie każdy.
– Hej, Jake!
Jaki on jest wkurzający! Alex był blondynem, o śniadej karnacji. Miał ładne oczy, o niespotykanym fioletowym odcieniu i śnieżnobiały uśmiech. Był dość wysokim synem Apolla. Kiedy ON mnie uznał, Alex przyczepił się do mnie jak rzep psiego ogona. Wiele razy mówiłem mu, żeby mnie zostawił, dał spokój, ale on nie. On MUSIAŁ łazić za mną i mnie wkurzać.
– I jak tam? – uśmiech zagościł na jego twarzy. -W odpowiedzi mruknąłem coś, żeby spadał. Uśmiech stał się jeszcze szerszy.
– Mnie tak łatwo nie spławisz. Masz jakieś rewelacje? I tu – dość dziwna rzecz jak na chłopaka – Alex był plotkarzem. Ogromnym i okropnym. Nic się jeszcze przed nim nie ukryło, więc jeżeli całowałeś się wczoraj w lesie ze swoją dziewczyną, licz się z tym, że jutro cały obóz będzie o tym wiedział.
– Ja i rewelacje? Alex, nie przesadzasz? – spytałem z nutką sarkazmu.
– Nie ma z czym. – usiadł przy stoliku naprzeciwko mnie. – Ja mam rewelacje.
Cisza.
– Nie chcesz wiedzieć jakie? – był ździebko zawiedziony. W końcu przestał szczerzyć te swoje śnieżnobiałe zęby.
– Nie. – stwierdziłem. – Nie chcę, ale i tak mi powiesz. – Uśmiechnął się znowu.
– Wczoraj przyszła do obozu dziewczyna…
Prychnąłem.
– Też mi rewelacja! – Do obozu przyjeżdżało mnóstwo nowych „rekrutów”. Dlaczego ten miał by być jakiś ciekawszy? W prawie każdym przypadku było to tak: najpierw przywitanie, następnego dnia potyczka na miecze i przydzielony rodzic. Tak jest prawie zawsze.
– I ona jest człowiekiem. Śmiertelnikiem. – dokończył.
Zamurowało mnie.
Śmiertelnikiem? Że jak?! Myślałem, że żaden śmiertelnik nie może dostać się do obozu.
– Bo nie może. Żaden. A tu przyszedł rudzielec i wlazł nam na posesję.
– Rudzielec?
– Noooooooooooo… Taka chuda, wysoka laska, trochę niższa od ciebie. Ma strasznie niebieskie oczy, turkusowe…- gdy Alex prowadził swój opis mnie zmroziło.
– Turkusowe? – tylko na tyle było mnie stać.
– Owszem. Tylko najciekawszej jest to, że nadeszła tuż, tuż po waszym przyjściu. Jakby was śledziła…- próbował coś zasugerować.
Mel. To ona. To na pewno ona. Nie dała za wygraną. Przyszła tu za przyjacielem i przyjaciółką. Poczułem się jakbym wygrał los na loterii.
– Co się stało? – już stałem nad Alexem. Wiedziałem jak wyglądam. Na moje twarzy musiała malować się determinacja.
– Zainteresowało cię, co? – był zadowolony z siebie. – Oh, nie bawmy się gierki. Gadaj!
– Człowieku, wyluzuj! – wiedziałem, że teraz będzie mówił. – Ta dziewczyna od Aresa, Paula ogłuszyła ją. Teraz pewnie leży w Wielkim Domu.
Wstałem.
– Jake…? Co ci…? – on także wstał, a jego zdziwienie było niemal namacalne.
– To moja przyjaciółka. – oświadczyłem. Inaczej by mnie gonił i do samej siedziby Chejrona. Muszę porozmawiać z Melanie, muszę.
Gdy ja już byłem daleko, Alex nadal stał w tym samym miejscu co wcześniej. Nagle Uśmiechnął się ze zgorszeniem, ale nadal serdecznie.
– Wariat! Po prostu wariat! – krzyknął. – Ej, ty! – jakiś chłopak odwrócił się i wskazał na siebie palcem. – Tak, ty. Choć pomożesz mi przekazać ciekawą nowinkę…
CDN
ale się potoczyło (: czekam z niecierpliwością na następne (:
Extra Taa, los lubi płatać różne figle xd
Fajne opowiadanko. 😀
Czekam na następny rozdział. 😉
następna cześć ładnie proszę
świetne
bardzo fajne.
ciekawe, ale daj inny tytuł bo ten nie jest przyciągający
Brawo !!!
suuuuper!!!!!!!! nawet nie wiesz jak uwielbiam, jak kocham twoje opowidania!!!!