Soundtrack : Muzyka z Harry’ego Pottera. Wpiszcie sobie na youtube : 10 best Harry Potter Songs, i kliknijcie na video, które trwa około 30 minut.
Rozdział IX
Alfa był pewny, że jego wejście będzie spektakularne. Zawsze było.
Ale nie przypuszczał, że będzie melodramatyczne.
Właściwie to była jego wina. Czy ktoś kazał mu wchodzić do sali tronowej na Olimpie podniosłym krokiem i na dodatek, albo raczej przede wszystkim, niosąc na rękach jedną z Nieśmiertelnych, która była przy okazji córką Bogini?
Nie. Nikt mu nie kazał. Ale co miał zrobić? Był sobą. A to do czegoś zobowiązywało.
Dlatego, gdy tylko przeszedł przez próg drzwi, a raczej bram, zacisnął zęby i dał wszystkim zgromadzonym czas na odpowiednią reakcję, choć było to według niego marnotrawstwem.
Ale było też to bardzo ciekawe. Gdy tylko spostrzeżono obecność jego, a przede wszystkim Annabeth, nastąpiły trzy, jakże różne reakcje, poszczególnych osób.
Dla bogów, pierwszą było odruchowe zdziwienie, a także, następujące po chwili, oburzenie, wynikające z tego, że ktoś ośmielił się przerwać jakże ważną naradę. Alfa prawie prychnął. Ważna narada, wielkie mu co. Bogowie siedzieli znudzeni na tronach, a pozostali Nieśmiertelni na ustawionych naprzeciwko nich krzesłach. Alfa był prawie pewien, że zostały tam postawione stosunkowo niedawno. Półbogowie wyglądali na półżywych, co pozwalało mu sądzić, że najwyraźniej czekano na niego całą noc. Uważał ich przez to za idiotów, ale nie zmieniało to faktu, że był wdzięczny. Jedynie Ethan i Tanya stali wyprostowani, obserwując wszystko, i wyglądając przy tym bardzo żywo. Nie umykał im żaden szczegół. Alfa uśmiechnął się. Musiał pochwalić te dwójkę u Chaosa.
Drugą reakcją, po tym, jak oburzenie w większości znikło, była ulga. W końcu coś się działo, czymkolwiek by to miało nie być. Przybył Alfa, wielki wódz, następca Chaosu i tak dalej. Nie musieli już czekać. Odetchnęli.
Ostatnia reakcja była najbardziej zróżnicowana. Część bogów, spostrzegłszy Annabeth, okazało zaciekawienie i nic więcej. Inni wydali się nagle bardzo zaniepokojeni i zaczęli dokładnie analizować wygląd jego i dziewczyny. Pozostali nie okazali niczego. Jedynie Atena, choć starała się zachować spokój, tak naprawdę była przestraszona. Jej źrenice rozwarły się, a dłonie zacisnęły się mocniej na długiej szacie. Obawiała się o życie córki.
Ale to wszystko niezbyt Alfę obchodziło. Bardziej go interesowała reakcja półbogów. I była dokładnie, taka jaką przewidział.
Najpierw, podobnie jak bogowie, odczuli ulgę, że w końcu się pojawił. Widział gdzieniegdzie wściekłe spojrzenia, ale było ich stosunkowo niewiele.
Potem nastąpił szok, gdy ujrzeli dziewczynę, spoczywającą w jego ramionach. Alfa zastanawiał się przez chwilę czy pozostaną niewzruszeni, czy będą panikować. Chociaż dobrze wiedział co Nieśmiertelni czują do dziewczyny, wątpił w to, aby jej los zupełnie ich nie obchodził. W końcu, jakby nie było, połowa z nich kiedyś była jej przyjaciółmi.
I nie mylił się. W sali tronowej przez chwilę panowała cisza, którą przerwał drżący głos Thalii.
– Czy…? Czy to jest Ann…?
Alfa kiwnął głową, nic nie mówiąc.
Thalia wpatrywała się w dziewczynę jeszcze przez parę sekund, po czym, natychmiast do niej doskoczyła i zarzuciła Alfę milionem pytań. Gdy tylko to zrobiła pozostali, jakby wybudzili się ze snu i zaraz do niej dołączyli.
– Co jej jest?
– Przeżyje?
– Jak to się stało?
– Czy to dlatego nie przyszliście?
Bogowie przyglądali się tej scenie w milczeniu, nic nie robiąc, ani nawet nie ruszając się ze swoich miejsc.
– Uciszcie się wszyscy! – warknął w końcu Alfa. – Zanim odpowiem na wasze pytania, muszę ją gdzieś odłożyć… – Chłopak rozejrzał się wokół. Nagle koło niego wyrosła z ziemi kanapa, przywołana przez któregoś z bogów. – Dzięki – mruknął i delikatnie ułożył dziewczynę na posłaniu. Dookoła niego wciąż stali półbogowie, więc gestem ręki odpędził ich do swoich miejsc.
– Wyjaśnisz nam to wszystko? – Pierwsza przerwała ciszę Atena.
Westchnął ciężko.
– Razem z Annabeth – Tu wskazał na leżącą dziewczynę – szliśmy na naradę. Ale w międzyczasie zaatakowała nas jedna z Krzyżówek, prawdopodobnie wysłana przez Gaję.
– Krzyżówek? – zainteresował się Hades.
– To połączenie dwóch rodzaju potworów. Każda taka Krzyżówka łączy w sobie cechy obydwu osobników, przez co nie jest niezniszczalna, – dodał widząc pytanie malujące się na twarzy Zeusa – ale wydziela jad, który prawie zawsze zabija. A Annabeth… – Urwał i spojrzał na dziewczynę. Wyglądała bardzo spokojnie, zupełnie, jakby spała. Zupełnie, jakby nic jej nie groziło. Zupełnie, jakby zaraz miała się obudzić i uśmiechnąć do wszystkich naokoło. Ale Alfa wiedział, że prawda była nieco inna. Odwrócił się w stronę bogów. – Została zaatakowana. I musi sobie sama z tym poradzić. Nie ma nic co moglibyśmy zrobić. Wszystko zależy od niej. A my… my musimy rozpocząć naradę.
– Na pewno coś można zrobić! – krzyknęła natychmiast oburzona Katie. – Chcesz prowadzić naradę, podczas gdy nasza… nasza – wyraźnie nie wiedziała, jak ma dokończyć to zdanie. Nie była pewna, kim jest dla niej i dla reszty Annabeth. –Nasza przyjaciółka umiera!
– Być może już umarła. – Alfa przerwał jej bezlitośnie.
W Sali zapanowała grobowa cisza.
– Ale przecież… – Po raz pierwszy odezwał się Nico. – Przecież oddycha. Jej serce wciąż bije. Nie możesz zaprzeczyć.
Alfą skinął głową.
– Jej ciało wciąż żyje, owszem. Właściwie to jest całkowicie zdrowe. Można śmiało powiedzieć, że dziewczyna po prostu śpi.
– W takim razie w czym problem? – zapytał Hades.
Alfa prychnął.
– Akurat ty jeden powinieneś to rozumieć. Jej ciało może być i zdrowe, ale Annabeth toczy teraz walkę sama ze sobą. Ona jedna zadecyduje, jak to się skończy. Wszystko rozgrywa się w jej umyśle. I może minąć trochę czasu, zanim jej ciało dostosowuje się do jej woli. Niezależnie od tego, czy zdecyduje się przeżyć… czy nie.
Przez chwilę panowała cisza. Thalia i Nico wyglądali na głęboko wstrząśniętych, jakby wciąż nie wierzyli w to co się dzieje. Bracia Hood byli wyraźnie przygaszeni, a pozostali…
– Musimy ustalić plan bitwy. – Alfa przywołał wszystkich do życia, po pewnym czasie. – Nie ma czasu do stracenia.
Jak na znak, wszyscy spięli się i wlepili w niego wzrok, zadowoleni, że mogą oderwać myśli od Annabeth.
– Co proponujesz? – zapytał Zeus. – Zebraliśmy już armię bogów, wysłałem też parę zaufanych osób by sprawdzili czy niektórzy Tytani nie staną jednak po naszej stronie, a…
– Dość. – przerwał mu chłopak. – To wszystko niezbyt mnie interesuje.
Zeus przez chwilę patrzył się na niego z wyrazem oburzenia na twarzy, że śmiał mu przerwać.
– Niezbyt cię interesuje? – powtórzyła zirytowana Atena. – Chłopcze, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale nasze losy i losy tej planety zależą od tej bitwy. A ciebie niezbyt to interesuje?
– Nie jestem już chłopcem. Mam ponad tysiąc lat i musicie to w końcu zrozumieć. – Alfa powiedział przez zęby. – Mam już plan. Wysłuchajcie mnie, to zrozumiecie.
– Ach, tak? To jaki jest ten twój genialny plan?
– Bitwa odbędzie się jutro. – odparł Alfa spokojnie.
– Jutro? – powtórzyła Hera głosem wyższym o oktawę. – Oszalałeś. Nie zdołamy się przygotować, nie zdołamy…
– W tym rzecz. – Chłopak przerwał jej. – Gaja też nie zdoła się przygotować. A my będziemy mieć element zaskoczenia. – Odwrócił się w stronę Nieśmiertelnych. – Wróćcie do obozu. Sprawdźcie po kolei każdego półboga. Jeśli nie będzie w stanie pokonać, albo chociaż utrzymać się przy życiu przy Hydrze, to wyślijcie go tutaj. Na Olimp.
– Ale wtedy zostanie nas garstka! – zaprotestowała Thalia.
– Na Olimp?! – W tym samym czasie wykrzyknął Zeus.
Alfa westchnął poirytowany.
– Tak, na Olimp. A ty Thalia, powinnaś mieć więcej wiary w swoich ludzi. Jest was dużo i nie jesteście tacy kiepscy. Powiedziałbym wręcz, że jesteście w stanie skopać parę tytańskich tyłków. – Mrugnął do niej. – Ale chodzi mi o to, że to ma być krótka bitwa. Damy znak Gai, a ona przybędzie do obozu i…
– Chwileczkę. – Przerwała mu Atena. – Gdzie tu jest element zaskoczenia, skoro ona sama wyruszy na bitwę? I w ogóle skąd przekonanie, że do nas przyjdzie.
– Nie będzie mogła odrzucić wyzwania. Wyszłaby na słabą.
Atena roześmiała się gorzko.
– Nie znasz Gai. Ona ma każdy ruch starannie przemyślany, nie pozwoli by jej plan został zrujnowany przez coś tak przyziemnego jak jej własna duma.
Alfa pokiwał głową.
– Owszem, Gaja jest na to zbyt sprytna. Ale…- Alfa uśmiechnął się szeroko. – Giganci? Oni na pewno nie pozwolą zhańbić swojego honoru. Przybędą tu, a Gaja będzie zmuszona zrobić to samo. W końcu z nią maja większe szanse.
– No dobrze, ale co potem? Przybędą i co dalej? – dopytywał się Zeus.
– Musicie zająć się gigantami. Podzielcie się, który bóg będzie walczył z którym herosem i przeciwko komu. Reszta półbogów i moja armia – tu chłopak skinął na Tanye i Ethana – Zajmą się potworami. I miejcie tez zapasowych herosów do walki z gigantami, gdyby coś poszło… niezgodnie z planem. – Urwał, a wszyscy wiedzieli co miał na myśli. Gdyby ktoś zginął. – Ja w tym czasie zajmę się Gają. Musicie po prostu trzymać z dala od nas gigantów. Jak tylko rozwiążę problem z Gają, tytani i giganci staną się łatwym celem, choć prawdopodobnie zaczną uciekać. Bez swojej matki są bezradni. – Wzruszył ramionami.
– A jak zamierzasz zająć się Gają, tak właściwie? – wtrącił się do rozmowy Posejdon. – Wiesz, że nie da się jej pokonać. Jest… bardzo potężna i silna, zwłaszcza teraz, gdy się obudziła.
Wszyscy spojrzeli na Alfę zaciekawieni. Chłopak wiedział co im krąży po głowie.
– Masz rację, jest potężna. I nie, nie mogę jej pokonać. Ale, mogę zrobić coś co skutecznie ją wyeliminuje na… zawsze, tak właściwie, o ile oczywiście wszystko pójdzie dobrze.
– Czyli? – dopytywał się dalej bóg mórz.
– Nie musi cię to obchodzić. – Alfa odrzekł któtko. – Ja usunę Gaję, a wy w tym czasie macie się zająć gigantami. Tylko o to was proszę. Zgadzacie się? – Spojrzał na Zeusa. Król Bogów przez chwilę się zastanawiał, aż w końcu zadecydował.
– Pod warunkiem, że zdejmiesz kaptur i pokażesz nam, jakie jest twoje oblicze. Wtedy będę wiedział, że mogę ci zaufać i zrobię to, o co prosisz.
Alfa przez chwilę nic nie mówił.
W jego głowie toczyła się walka. Nie miał zamiaru pokazywać, jak naprawdę wygląda, o nie. Ale jego zdolności do zmiany wyglądu były dość ubogie. Wcześniej co prawda zmienił swój kolor oczu i nieco rysy twarzy, gdy był przy Annabeth, ale kosztowało go to sporo energii. Przeklął się w myślach raz jeszcze, gdy przypomniał sobie o momencie, w którym dziewczyna się obudziła i zobaczyła, jak wygląda naprawdę. Był wtedy taki zmęczony, i za późno uświadomił sobie, że zapomniał się przemienić. Na jego szczęście wyglądało na to, że dziewczyna nic nie pamięta.
Ale choć i teraz padał z nóg, nie miał zbyt wielkiego wyboru.
Westchnął w duchu i przywołał w myślach postać, jaką przybrał przy córce Ateny. Po chwili poczuł delikatne drganie w wokół skóry i gwałtowny upadek energii. Zdecydowanym ruchem, zdjął kaptur z głowy.
W sali rozległy się głośne westchnienia zawodu. Każdy zaczął mu się uważnie przyglądać, ale Alfa z zadowoleniem stwierdził, że nikt go nie rozpoznaje.
– Macie czego chcieliście. – Uśmiechnął się drwiąco. – Rozumiem, że teraz mnie posłuchacie, tak?
Zeus odchrząknął głośno i przeprowadził niemą naradę z bogami.
– Zgadzamy się.
– Świetnie. W takim razie wracam do obozu. – Odwrócił się z zamiarem odejścia, gdy poczuł na ramieniu czyiś ciepły dotyk. Po chwili stanął twarzą w twarz ze swoją siostrą, która do tej pory stała na uboczu. Na jej twarzy malował się delikatny, prawie niezauważalny uśmiech, wymieszany z troską w oczach i lekkim zdziwieniem.
– Nie zostaniesz, by omówić szczegóły? – zapytała powoli. – Wiesz, twoja pomoc byłaby nieoceniona.
– Ethan i Tanya wam pomogą, ale nie siedźcie nad tym wiecznie. Musicie jeszcze przebadać półbogów. Po za tym. – dodał cicho, wiedząc, że wszystkie spojrzenia są skierowane na nich. – Naprawdę muszę się przespać. Jestem na nogach od prawie trzech dób, a nie wiem ile jeszcze wytrzymałbym bez kaptura.
W jej oczach zabłysło zrozumienie i Page powoli kiwnęła głową.
Podszedł do Annabeth, by ostrożnie wziąć ją na ręce.
– Gdzie zabierasz moją córkę? – Usłyszał z tyłu głos bogini.
– Do obozu.
A potem Alfa wziął jeden głęboki wdech i pozwolił by zawładnęły nim podmuchy wiatrów , by w ułamku sekundy znaleźć się z powrotem w obozie, tuż przed szpitalem. Na drżącym nogach powoli wszedł do środka i ułożył Annabeth na jednym z czystych posłań. Rozejrzał się i w drugim kącie pomieszczenia dostrzegł leśną nimfę i jakieś dziecko Apolla. Szybko do nich podszedł.
– Hej!
Oboje przerwali rozmowę i odwrócili się w jego stronę. Chłopak wyraźnie lekko przestraszył się na widok Wojownika , ale nimfa zachowała spokój.
– Tak? – zapytała, uśmiechając się.
– Widzicie tamtą dziewczynę? – Alfa wskazał na Annabeth.
Oboje pokiwali głową. Nimfa podeszła do córki Ateny i zmarszczyła brwi.
– Co jej jest?
– To nie jest ważne. Ważne jest to, że potrzebuje spokoju. Niech nikt jej nie dotyka, nie próbuje obudzić, i kategorycznie niech nikt nie próbuje jej leczyć, dobrze? Możecie tego dopilnować?
Nimfa pokiwała głową, ale chłopak od Apolla nie wyglądał na przekonanego.
– Czy to aby nie jest Annabeth? Córka Ateny, jedna z Dziesięciu Nieśmiertelnych?
– Tak.
– I jesteś pewien, – chłopak spojrzał mu w oczy, nagle przestając się go bać – że mamy ją zostawić tak jak jest?
– Tak! – Alfa szybko pokiwałem głową, czując, jak ogarnia go coraz większe zmęczenie. – Nic jej nie róbcie, tylko od czasu do czasu sprawdzajcie czy wciąż żyje, czy już nie.
Po czym wybiegł, zanim zdołaliby zadać mu więcej pytań.
Gdy Alfa wrócił do szpitala, była już noc. Chłopak zadbał wcześniej o to, aby zmienić postać, ale wszyscy spali i tylko nimfa, którą spotkał tego ranka, wciąż krzątała się przy szpitalnych łózkach. Gdy tylko go dostrzegła, natychmiast do niego podeszła.
– I co z nią? – zapytał, czując lekko suchość w gardle.
Nimfa pokręciła głową.
– Przez cały czas leżała nieruchomo, jakby była zaklęta. Nie drgnęła ani razu. – W oczach nimfy zadrgało coś, na kształt przerażenia, ale natychmiast znikło. – Co jakiś czas sprawdzałam jej stan, ale było bez zmian. Właśnie miałam iść kolejny raz, ale skoro już przyszedłeś to możesz to zrobić za mnie. – Ulga wyraźnie malowała się na jej twarzy. – Jest za tym parawanem. Schowałam ją, bo inni byli zbyt ciekawscy.
Spojrzał w bok i rzeczywiście jedno z łóżek okrywało coś na kształt niebieskiego parawanu. Odwrócił głowę, by podziękować nimfie, ale już jej nie było. Wojownik westchnął w duchu i powoli stanął nad łóżkiem Annabeth.
Była spokojna, bardzo spokojna. Blond loki leżały rozrzucone wokół jej glowy, a długie ramiona spoczywały bezradnie po jej bokach. Wciąż miała na sobie jego zieloną koszulę, co wywołało u Alfy lekki uśmiech.
Chwycił pobliskie krzesło i usiadł na nim, wciąż przypatrując się dziewczynie.
Miał co do niej mieszane uczucia. Z jednej strony czuł coś na kształt … tęsknoty za dawną nią, a z drugiej niechęć.
Ale teraz była inną osobą. Mniej radosną, bardziej tchórzliwą. Bała się prawie wszystkiego, widać było to w jej spojrzeniu, choć starała się to ukryć. Stała się bardziej zapobiegawcza, bardziej mądralińska. Wszystkie jej wady wzmocniły się, a dawne zalety przygasły.
Ale było w niej też coś nowego. Pewnego rodzaju zmęczenie, jakby wiedziała o czymś co, było dla niej ciężarem, którego nie umiała, ani nie mogła się pozbyć.
I chyba to sprawiało, że wciąż… była dla niego … kimś ważnym. Bo on nosił taki ciężar. Chciał się go pozbyć, i nie potrafił.
– Nie budź się. – wyszeptał cicho. – Nie daj się przechytrzyć. Życie nie jest piękne, cudowne i kolorowe.
Ona cię nie słyszy
– To zasadzka. To jedna, wielka zasadzka. – ciągnął dalej. – Prawe wyda ci się lewym, a lewe prawym. Góra dołem, a dół górą.
Co próbujesz osiągnąć?
– Coś czego nie udało się mnie. – odpowiedział, wiedząc, że idiotyzmem jest gadanie do samego siebie.
W tym właśnie problem. To jej zadanie, nie twoje!
– Zamknij się.
To bezcelowe. Po co próbujesz? Ona i tak cię nie słyszy.
– Skoro tak, to po co ty mnie od tego odwodzisz?
Sam się odwodzisz. Jestem tobą, pamiętasz?
Alfa powstrzymał się od uduszenia samego siebie i jeszcze raz skupił się na Annabeth.
– Prawda wyda ci się iluzją, a iluzja… prawdą. Śmierć wyda ci się życiem, a życie wyda ci się śmiercią. Nie daj się omamić. Nie daj się przechytrzyć. Nie… – Urwał nagle, dopiero teraz dostrzegając niedorzeczność całej sytuacji.
Wstał zezłoszczony. Starał się naprawić swój błąd, swoją naiwność, będąc naiwnym właśnie.
Ale… Tylko ten jeden, ostatni raz.
Spojrzał na dziewczynę i wyszeptał.
– Nie daj się przechytrzyć.
Odwrócił się z zamiarem wyjścia ze szpitala, ale po przyjściu zaledwie paru kroków, usłyszał czyiś wysoki krzyk. Natychmiast przybiegł z powrotem do Annabeth, tylko po to by zobaczyć, jak dziewczyna siedzi na łóżku, głośno nabierając powietrze.
– Alfa? – Rozglądnęła się ze strachem. – Co się dzieje?
Chłopak zaklął siarczyście. Albo mylił się co do niej, albo dziewczyna popełniła błąd.
– Czy ja …? Czy ja umarłam?
Na twarzy Wojownika pojawił się smutny półuśmiech. Pokręcił głową.
– Nie. Nie umarłaś.
Mógł przysiąc, że w jej oczach na chwilę zapanował żal, po czym zniknął, tak szybko jak się pojawił.
A jednak. Czyli dała się przechytrzyć.
Extra po raz setny. To jest normalny GENIUSZ! pytanko: Kiedy następna część na FF?
Nie jestem pewna. Niby mam już coś napisane, ale prawie nikt tam nie skomentował, i nie jestem pewna czy w ogóle przeczytali. Ale raczej w piątek.
Super! Kolejna świetna część! Oby tak dalej! I wysyłaj kolejne części!
Ja to po prostu kocham. Czekam z niecierpliwością na cd.
Rozpływam siew tej fabule. Tak ślicznie poprowadzone. I te opisy uczuć bohaterów! Och! pisz szybko cd! Proszę! 😀
Jesteś moim bogiem opkowym *-*
Jesteś geniuszem!!! Każdą część twojego opka pochłaniam prawie tak szybko jak książki Ricka 😀