Dedykujemy to Chione i Meli
Czerń i biel. Jing i jang. Miłość i nienawiść. Płacz i śmiech. Mimo różnic mając coś ze sobą wspólnego.
-Kim jesteś?- pyta przyjaźnie głos.
– Ja nie wiem!- krzyczę w jego stronę.
Budzę się w akademiku w sosnowym łóżku. Ściany w kolorze róż obwieszone były plakatami Demi Lovato, Ewy Farny i tym podobnych wokalistek. Na przeciwko okna w którym rosły czerwone bratki; stała długa komoda. Obok niej bukowe biurko i duża szafa.
Spojrzała na zegar powieszony na jednej ze ścian. Za dwadzieścia siódma.”Cholera jasna” pomyślałam biorąc ubranie z krzesła. Mój mundurek składa się z białej koszuli, coś na kształt granatowej sukienki tylko bez rękawów z wyszytą łanią w herbie szkoły, czarne lakierki, białe rajtuzy oraz brylantowa brosza. To tego brązowa torba.
Umyłam się, ubrałam i uczesałam włosy, po czym szybko wybiegłam w stronę do budynku szkoły. Co, powiedzieć? Szkoła jak szkoła. Stary budynek pomalowany na pastelowy brąz. Ogromne wejście. Zadbany korytarz.
Nagle uświadomiłam sobie, że nie wzięłam torby z książkami. London Tipton to przy mnie Einstein.
Kiedy wpadłam już z torbą zdyszana do klasy była siódma pięćdziesiąt pięć. Usiadłam obok długowłosej blondynki, która śledziła uważnie zielonymi oczami książkę od biologi. Na widok mnie uśmiechneła się szeroko.
– Bonjour, Lili!- przywitała się.
– Bonjour, Claudine- powiedziałam wyjmując rzeczy. W sali siedziało w ciszy, trzydzieści dziewcząt w ławkach. Prawie każda miała związane włosy srebną wstążką lub gumką.
Równo o ósmej do klasy weszła wysoka, chuda kobieta ubrana filcowy płaszcz i czarną spódnice. Swoje cienkie, wyblakłe, rdzawe włosy upieła w niedbały kok. Na bladoniebieskie oczy założone były ciemnofioletowe okulary. Na wąskie usta nałożona była czerwona szminka. W reku trzymała dziennik.
-Bnjour les filles.- powiedziała łamaną fracuzczyzną. Czy naprawę ma kwalifikacje by tu pracować? myślę za każdym razem gdy ją słyszę i widzę.
– Bnjour, madame Milewska.- odpowiedział chórek razem ze mną.
– Prosze usiąśc. Sprawdzam obecność- oznajmiła, kiedy wszystkie usiadłyśmy.
– Suzzan Adra.
– Obecna – odezwała się niska dziewczyna w pierwszej ławce. Madam odchaczyła ją w dzienniku. Zaczęła wyczytać po kolej aż …
– Liliana Shine.
– Jestem.
– Mówi się obecna. Shine uwaga.- uśmiechała się triumfalnie. Wysłałam jej mordercze spojrzenie. Mam już plan jak się na niej zemści.
Na przerwie podeszła do mnie Claud.
– Ty nie miałaś jechać do domu?- zapytała kiedy przechodziliśmy obok siłowni.
– Nie,jadę dopiero w piątek.
– Słyszałam, że w szkole był jakiś ładny chłopak?!- podniosła brwi w dół i góre.- Cała buda o tym huczy!
– Moja droga koleżanko, szkoła nosi nazwę „Akademia dobrego wychowania im. Gabrielle Bonheur Chanel” choć
nie wiem co wspólnego z Savoir-vivre ma Coco Chanel. Wiec niema możliwości by uczęszczał tu jakikolwiek chłopak. Kapisik?- potrząsnęła czupryną z strachem w oczach głową. Nad naszymi głowami zadzwonił dzwonek.-
– Choć, bo się spóźnimy.- ponagliłam koleżankę.
Purpurowa sala czternaście imponowała wielkością. Na jednej ze ścian wisiała inter-aktywna tablica z wypisanym tematem. Koło biurka wisiały zdjęcia najlepszych solistów szkoły.
I się zaczęło. Niskie dziewczyny złapały za instrumenty. Reszta uczennic poustawiała ławki pod okna, po czym
ustawiły się rzędami. Dołączyłam do drugiego rzędu.
Do pomieszczenia wpadł zdyszany prawie dwumetrowy, szatyn w golfie i ciemnymi jaeansami. Na przyciemnione okulary spadała długa grzywka.
– Przepraszam was za spóźnienie dziewczynki.
– Nic nie szkodzi panie Pierre.- odparłam- Co dzisiaj ćwiczym?
– Oda do Radości.-Pan wskazał ruchem głowy pianistkę. Z instrumentu zaczęły się wydobywać wesołe dźwięki.
– O, radości, iskro bogów,- zaśpiewałyśmy – Kwiecie Elizejskich pól. Święta, na twym świętym progu. Staje nasz natchniony chór.
– Dobrze, Lili teraz spróbuj sam.- poczerwieniałam jak burak. Poczekałam na właściwą melodie i zaczęłam śpiewać:
-Jasność twoja wszystko zaćmi,
Złączy, co rozdzielił los,
Wszyscy ludzie będą braćmi
Tam, gdzie twój przemówi głos.
Kiedy zagrano ostatnią nutę usłyszałam oklaski. Moja twarz przybrała kolor czerwonej papryczki.
– Ok, teraz zrobimy porządek w klasie.
1.Macie problemy z czasami i osobami.
2.”w stronę do budynku szkoły” – albo w stronę, albo do. Nie można tego łączyć!
3. Po raz pierwszy słyszę o brylantowej broszy jako części mundurka szkolnego 😉 Ale to Wasze opko i Wasza sprawa, więc się nie wtrącam.
3. Tak jak nie jestem pewna, czy w 100% dobrze napisałyście „francuzczyzna” (francuszczyzna? Chyba tak…) To w 200% jestem pewna, że „odHaczyć” piszę się przez samo „h”. Podobnie nie można „zacząć wyczytać” co najwyżej „zacząć wyczytywać”. Tego rodzaju błędów znalazłam kilka. O problemach ze spacją i enterem nie wspominam, tak jak drobnych literówkach typu „e” zamiast „ę”, „c” zamiast „ć” itd. I pozjadane literki.
Pomysł może być niezły, ale musicie popracować nad błędami. Najlepiej dać komuś do sprawdzenia przed wysłaniem. Ale czekam na CD 😉
Ja też czekam na CD. Boginka wymieniła chyba wszystkie błędy. Popraw ortografię i wszystko będzie okej.
Fajne. Boginka wymieniła wszystkie błędy.
Błędy to wszystko co napisała Bog + :
1. czasowniki z ,,nie” pisze się oddzielne (nie ma, a nie ,,niema”)
2. i nie wiem czy tylko mi to przeszkadza, ale w niektórych zdaniach, chyba odrobinę nadużywacie ,,w”
3. ,,- Choć, bo się spóźnimy.- ponagliłam koleżankę.”- po co jest ta 1 kropka? (często piszę uwagi o zapisie dialogu, bo moja polonistka wbijała mi to do głowy na to zwracam uwagę xD)
Opko wyszło Wam bardzo fajnie ;). Z niecierpliwością czekam na CD ;D
Dobrze, Lili, teraz spróbuj samA. To dziewczyna.
Ciekawe opko, chociaż dość dużo błędów, wymienionych przez Bog i Hestię 😉
Nareszcie poprawny tytuł 😀 błędy zostały wymienione, jest troszeczkę (tylko troszeczkę) chaotycznie, musicie nad tym popracować 😛 czekamy na czede 😀
Nieśmiała, ale słodka. Podoba mi się ta Lili. Każde opowiadanie potrzebuje takiej 😀