To kolejna część dość krótka, ale mam nadzieję, że się spodoba. Dedykacja dla… pierwszych trzech którzy do skomentują 😉
PS Z góry przepraszam za błędy
PSS W dzisiejszym Obrazowo by Hestia umieściłam zdjęcia mojego psa, który w opowiadaniu robi za Kabana
– Eric, ja nie dam rady- przyznałam ze skruchą w głosie.
– Jakbym słyszał twego ojca- chłopak uśmiechnął się łobuzersko. W jego zachowaniu, a nawet w wyglądzie było coś…. Coś co nie pozwalało mu do końca zaufać. Nie powiem, że nie przywykłam do złodziei i oszustów, ale on miał w sobie…. nie wiem jak to nazwać. Wrodzone zdolności? Brzmi dziwacznie, lecz to prawda. Każdy najemnik, który jako tako próbował się ze mną zaprzyjaźnić opowiadał mi o jego talencie do przekonywania ludzi, już nie mówiąc o skarżeniu się na ręce kieszonkowca, i na ,,drobne sprzeczki’’ o jakiś zaginiony statek, czy pokaźny zapas jedzenia.
– Nie jestem głupia, wiem co się dzieję- marynarz uniósł brew, a ja przekonałam się po raz kolejny jak tępi są mężczyźni (bez urazy).- Myślisz, że skoro twa ,, kapitan’’ nie schodzi na ląd, to nie ma o niczym pojęcia? Jest wojna, a pieśń niedługo zabrzmi. Zdaję sobie z tego sprawę.
Eric zaczął się mi przyglądać. Przez wyraz twarzy domyśliłam się, że oceniał sensowność swojego jeszcze nie zadanego pytania, i wysokość na jakiej się znajdowaliśmy. Możecie pomyśleć, że to dziwne, ale on naprawdę dobrze robił.
– Wysłuchaj mnie pani kapitan, dobrze? Nie żebym się nad tym długo zastanawiał, ale dlaczego nie schodziłaś nigdy na ląd?– spojrzałam przelotnie na moje zakurzone, wytarte buty i zaczęłam zastanawiać się nad odpowiedzią. Czy powinnam wyznać mu prawdę? Czy dobrze zrobię dzieląc się z nim moimi lękami?
– Po prostu nie chcę…- spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym więcej niż każde słowo. Westchnęłam i zaczęłam układać sobie w myśli opowieść.
– Kilka lat temu mój tata siedział ze mną dokładnie w tym miejscu, dokładnie o tej porze, a ja zadałam mu to samo pytanie. Odpowiedział mi wtedy, że tam jest inaczej, ale dużo gorzej niż tutaj. Że tam dla kogoś takiego jak ja niebezpieczeństwo czyha za każdym rogiem, że za sztucznym uśmiechem i wymyślną fryzurą kryje się potwór bez serca, bez duszy- urwałam na moment, aby przypomnieć sobie resztę rozmowy.- A te… halucynacje, które czasami nawracają…. Podobno tam byłoby ich dużo więcej i odniosłabym na lądzie poważniejsze rany.
Chłopiec spojrzał na mnie spod lekko przymrużonych powiek.
-Naprawdę mu w to wszystko wierzysz?
– A dlaczegóż to miałabym nie wierzyć?- Eric postanowił nie odpowiedzieć na moje pytanie. Byłam ciekawa czy ma świadomość tego, jak to może się skończyć. Wojna, XX wiek, niebezpieczny ocean i czternastoletnia kapitan… chyba nie muszę więcej mówić. Niestety nie we wszystkich takich historiach zdarza się szczęśliwy koniec. Jeśli bohater przeżyje to jest szansa na sławę i rozgłos, ale jeśli nie… Przecież ilu zginęło już w poprzednich wojnach? Większości nikt nie pamięta, słuch o nich na wieki zaginął, ale nie na darmo… Wtedy tak było, lecz dziś? Wątpliwe, że ktoś przypomni sobie męki, które oni przeżyli- biłam się z myślami przez dłuższą chwilę.
Z zadumy wyrwało mnie wycie psa. O nie, znowu? Czekała mnie następna nieprzespana noc.
– Nie wiem co planujesz kapitanie, ale ja muszę pójść odpocząć- cienie pod oczami dodawały wiarygodności słowom marynarza.
– Idź- uśmiechnęłam się słabo. Chłopak był już w połowie drogi na pokład, kiedy przypomniałam sobie o czymś jeszcze.- Eric?
-Tak?
– Jak jeszcze raz nazwiesz mnie panią kapitan, to będę do ciebie mówić majtku- powiedziałam śmiejąc się w podświadomości.
– Dobrze zapamiętam to- uśmiechnął się i ruszył w drogę do swojej kajuty.
Przez krótką chwilę wpatrywałam się w gwiazdy i morze zastanawiając się… nad wszystkim, nad czym mogłabym się zastanawiać. Powieki zaczęły mi opadać, a ja uznałam, iż lepiej byłoby zejść z masztu. Drogę w dół pokonałam równie szybko, jak uprzednio drogę na górę, ale tym razem moje kolano dało o sobie znać. Odkąd się urodziłam miałam drobne problemy z chodzeniem, lecz nie sprawdził tego żaden lekarz. Nie mówiłam o tym nikomu, bo po co? Skoro to mnie bolało, to oni o tym nie musieli wiedzieć. Mocno kulejąc, dotarłam do mojej kajuty. Delikatnie ściągnęłam z głowy kapelusz i jednym zamaszystym ruchem strąciłam ze stóp buty. Położyłam się na miękkim łożu i usilnie próbowałam zasnąć, lecz sen długo nie nadchodził.
Moje bezmyślne wpatrywanie się w baldachim przerwał nagły nacisk na mój brzuch. Z trudem uniosłam głowę i dowiedziałam się, że dwadzieścia kilo brązowej masy postanowiło utrudnić mi zdolność oddychania, do końca mojego wypoczynku. W porównaniu do psa, który już po pięciu minutach spał w najlepsze, ja nie mogłam pogrążyć się w objęciach Morfeuszach. Zaczęłam liczyć obroty tańczących par, gdyż tak kiedyś radził mi mój ojciec.
Pierwszy, drugi, trzeci,…. dwudziesty, ….trzydziesty dziewiąty…… szlag! To w ogóle nie działa! Nananana… ja chcę do cholery zasnąć, a nie nucić durne piosenki całą noc!- przez co najmniej cztery godziny na zmianę wrzeszcząc na siebie w myślach i wmyślając głupie sposoby, aby pogrążyć się w błogiej nieświadomości, męczyłam się z brakiem odpoczynku. Wyglądało to tak jakby ktoś nie chciał dopuścić, abym zamknęła oczy na dłużej niż kilka minut.
Mocny powiew wiatru otworzył drzwi od mojej kajuty, co było bardzo dziwne, gdyż były one szczelnie zamknięte i znajdowały się pod pokładem. Podniosłam się z łóżka, a mój zwierzak protestująco szczeknął. W chwili, kiedy dotknęłam gołymi stopami lodowatych desek podłogi wiatr zawiał ponownie. Był on bardzo silny i chłodny, ale mi to nie przeszkadzało. Kochałam właśnie taką pogodę. Dużo pewniej czułam się podczas huraganu niż, kiedy nie było żadnego, nawet najmniejszego podmuchu. Wiatr to mój żywioł.
Powoli podeszłam do wyjścia i chwyciłam klamkę aby zamknąć drzwi, lecz coś mnie powstrzymało. Z sąsiedniego pokoju dobiegły mnie urywki rozmowy.
-…. Ona wie o niebezpieczeństwie- powiedział głos na pewno należący do Erica.
– Tylko, że nie wie o całym. Nie może się dowiedzieć, bo wtedy nie dotrzymam słowa danego Jackowi, a wolałbym zginąć niż okłamać mojego przyjaciela- odparł ochrypnięty, stary bas, którym posługiwał się Harry.
– Musimy ją przygotować- z nieznanych mi powodów chłopak upierał się przy swoim zdaniu.
– I co? Mam zapukać do kajuty i wejść z radosnym okrzykiem żyłaś w kłamstwie i musisz zejść na ląd?! Sądziłem, że posiadasz więcej inteligencji.
-Ale jeśli pieśń zabrzmi jeszcze w tym roku….
– Nie chcę słyszeć o tej durnej pieśni! Mam jej po dziurki w nosie- marynarz wymruczał jakieś niewyraźne przekleństwo pod nosem.
– Wolałem tego nie robić, ale nie pozostawiasz mi innego wyboru- poważny ton był naprawdę rzadkim zjawiskiem u nastolatka, więc musiał on oznaczać coś szalenie ważnego. Usłyszałam szelest papieru i na dłuższą chwilę zapanowała cisza przerywana moim przyspieszonym oddechem.
– Ericu Castellan… Czy pomimo przekleństwa rzuconego na Twoją rodzinę chcesz się podjąć tego wyzwania?
– Muszę…
Nie chciałam nic więcej usłyszeć. Delikatnie zamknęłam drzwi i szybkim krokiem, starając się nie robić hałasu doszłam do łóżka, na którym siedział pies i swoimi orzechowymi, świecącymi oczami oświetlał mi drogę. Już zamierzałam się położyć i zapomnieć o tej sprawię, lecz na biurku zauważyłam świecącą, białą kartkę, której wcześniej tam nie było. Ciekawa wzięłam ją do ręki i przekonałam się, że jest to koperta zaadresowana do mnie. Pospiesznie otworzyłam ją, a w środku znalazłam na w pół strawiony przez ogień papier. Przez środek biegł wyraźny napis. ,,Musisz mi zaufać, tata’’
Jej pierwsza!
Wiesz jak ja kocham to twoje opko!
Baardzo mnie nim zaciekawiłaś 😀
Ja też 😉 musisz kończyć w takim momencie? Nie masz dla nas litości!
Błędów chyba nie było, w każdym razie nie zauważyłam
Nie mam 😉
😉 bardzo nieładnie, trzeba cię będzie ukarać (zaciera ręce)
Extra!
Cudne!! Czemu ono się już skończyło??? Pisz szybko!!!!!!!!!!!!!
Kocham to <3
świetne, mam identycznie z zasypianiem 😀 nic dodać, nic ująć powiem nieoryginalnie 😛
Castellan… wybór tego nazwiska był przypadkowy czy specjalny? Już nie mogę się doczekać, aż dowiem się o co chodzi. 😀 Pisz szybko cd
Specjalny 😉
Fajne. Odpowiedz na pytanie magiap, bo też jestem ciekawa ^^
Oj, już odpowiedziałaś. Ale ja jestem ślepa… .