Dedykacja dla Meli
14 luty
– Czerwona róża do orła, orzeł jak tam pułapka?
– Prawie gotowa. Przypomni mi dlaczego ci pomagam?- zapytał głos z szarych walkie-talkich.
– Bo nie wydałam się Chejronowi, kiedy ścigałeś chłopaków z siekierą. Pasuje ci argument?
– Niech ci będzie. Przyszykuj gołębia , ja skowronka. Za godzinę w altance.
– Jasne. Bez odbioru.
Zapukałam w chabrowe drzwi domku. Z drzwi wyłoniła się drobna szatynka ubrana w piżamę.
– Czego?!- warknęła. Nadmierne przebywanie z Clarisse, dają efekty.
– Jest impra nad plażą. Idziesz?
– Oczywiście, że nie.
– Proszę, sama nie pójdę. Są moje imieniny.
– Niech ci będzie. Ale ja wybieram buty.
Po pół godzinie w drodze nad zatokę szła ubrana w sukienkę do kostek, w kolorze różu weneckiego. W brunatnym warkoczu przypięto purpurowe dalie. Turkusowe tęczówki pomalowane delikatnie różowym cieniem. Na nogach miała modre baleriny.
Altanka była naprawdę niezwykłym budynkiem z marmuru w którym stała drewniana ławka.
– Waleta, co my tu robimy?-zapytała z zdziwieniem. Uśmiechnełam się pod nosem. Aż się nie mogę się doczekać
pomyślałam.
– Musze po coś wrócić do domku. Poczekaj tu.- zanim biedna niebieskooka zdążyła zaprotestować , pobiegła w stronę malinowych krzewów.
– Róża do Orła. Orzeł gołąb na pozycji.
– Skowronek za chwile przyjdzie. Czekaj w krzakach
– A co ja niby robię. Herbatkę z królową pije.
– No, i do tego ciastka- powiedział męski głos obok niej.
– Marek, przestań mnie straszyć .
– Och, cicho bądź. Idzie.- wskazał kształt idący w stronę
Nagle do dziewczyny w altance podszedł ubrany w garnitur blondyn z żółtymi różami.
– Czejśc Mia-wyszeptał jej w ucho. Jakby co to podrzuciłam jej tzn. pluskwę. Wiem, że to niezgodne z regulaminem obozu, ale chrzanić to. Mia odwróciła się z uśmiechem.
– Jan, co ty tu robisz?- chłopak wzruszył ramionami.
– Chyba to samo co ty. Do dla ciebie. Wesołego Walentyna – podał jej kwiaty. Spojrzałam na Orzełka.
– Powiedziałeś mu?- niemal krzyknęłam.
– Tak-oznajmił nie winnym tonem. Odwróciła wzrok znowu na koleżankę. Uśmiech zniknął z bladej twarzy. Podniosła oczy z kwiatków na młodzieńca.
– Janek, ja…nie mogę tego przyjąc. Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy parą. Na prawdę cie lubię, ale jak przyjaciela. Przykro mi.- po policzku poleciała jedna prawie nie widoczna łza. Rzuciła kwiaty na ziemie i pobiegła w stronę Obozu. Ewidentnie kłamała. Ja, Walentyna Rimet, się dowiem dlaczego. .To jest moja misja. Misja: Żółta róża.
Bo nie wydałam się Chejronowi… – Bo nie wydałam CIĘ Chejronowi
A co ja niby robię. – A co ja niby robię?
Czejśc – Cześć
dlaczego. .To – za dużo o jedną kropkę.
Opko fajne. Jeszcze takiego nie było. Jestem ciekawa jak się dalej potoczą sprawy ^^
Pomysł fajny, gorzej z wykonaniem. Sorry, ale dialogów mogłoby być więcej… mam nadzieję, że CD wyjdzie ci lepsze.
Fajne czekam na CD.
czekam na CD i poproszę o więcej opisów uczuć ^^ w następnej część
Janek w Amerykańskim obozie dla herosów? Ciekawe 😀 Nie mogę oceniać historii po jednym opku, pochwalę dopiero po trzeciej cześci 😀 *okrutna ja* Dzięki za dedyczkę 😛
widaę, że kochana autokorekta zrobiła swoje i pozmieniała np. cię na się. pomysł jest dość ciekawy ale trudno co kolwiek stwierdzić. poczekamy, zobaczymy. ;P
Och, swatka ala „Pingwiny z Madagaskaru”. Może być ciekawie. 😀