Hejka wam wszystkim 😉 mam tu następną część (jak zwykle, gorszą od poprzedniej :D), napisaną pod czterema groźbami przywiązania do krzesła i jedną (niezwykle oryginalną – Annabeth9999) która miała na celu rozjechanie mnie pociągiem 😀 Dedykację ode mnie za nie wszyscy macie 😀 no i od razu przepraszam Eurydykę, która może być zazdrosna o swojego męża. Zapraszam do czytania ! 😀
Annabeth obudził okropny ból w szyi. Ręce i nogi były obolałe, a kark dawał o sobie znać. Czuła suchość w ustach. Nie otwierając powiek, powoli podniosła swoją rękę i dotknęła szyi. Pod palcami poczuła długie wgniecenie. Córka Ateny westchnęła cicho i próbowała usiąść, ale od razu ją zamroczyło. Czyjaś ręka dotknęła jej ramienia i przechyliła delikatnie do tyłu.
– Śpij – powiedział lekko zachrypnięty głos.
Annabeth położyła się i od razu zasnęła. Parę godzin później obudziła się. Otworzyła oczy i przekręciła głowę. Syknęła z bólu i jedną ręką złapała się za szyję. Drugą rękę trzymał Percy.
– Ślinisz się przez sen – stwierdził. Siedział na krześle, obok jej łóżka. Jego oczy były podkrążone i napuchnięte. Włosy miał rozczochrane, a koszulkę brudną i podziurawioną. Drżał z zimna, ale uśmiechnął się mimowolnie, wspominając jedne z pierwszych słów, jakie usłyszał od swojej dziewczyny.
– Co z potworami? – zapytała Annabeth słabym głosem. Leżała w Wielkim Domu, w oddziale medycznym. W łóżkach obok leżeli inni herosi : Elizabeth z domku Apolla, Michael z domku Hermesa; Córka Ateny nie mogła rozpoznać reszty. Spali jak zabici.
Chejron zanim wyjechał, podał im środek nasenny, ale najwidoczniej na nią nie działał zbyt długo. Centaur wyruszył na dwutygodniową podróż do Grecji, aby odwiedzić swoich przyjaciół.
– Nie przejmuj się, gdy zabiliśmy połowę potworów, reszta uciekła. Potem zniszczyliśmy teleport.
Annabeth kiwnęła głową. Nie musiała pytać o nic więcej. Wiedziała, że Percy zabił chimerę, zaniósł ją do oddziału medycznego i czuwał przez całą noc. Jedna łza pociekła jej po policzku. Łza szczęścia. Nie oddalił się nawet na chwilę. Czekał na jej przebudzenie. Całą noc. Uwielbiała go za to.
– Inni herosi też cię odwiedzili – stwierdził syn Posejdona.
– Ale tylko ty zostałeś – córka Ateny uśmiechnęła się i wolną ręką dotknęła policzka chłopaka. – Możesz dla mnie coś zrobić?
Percy kiwnął głową.
– Czy możesz iść do swojego domku i przespać się? – Zapytała Annabeth z uśmiechem.
– Skoro nalegasz…- syn Posejdona uśmiechnął się sarkastycznie, jak to miał w zwyczaju. Puścił rękę pacjentki i pocałował ją w policzek. – Dobranoc.
– Dobranoc – odpowiedziała córka Ateny, ale nie było go już w pokoju. Była ciekawa, jak zdążył ją ocalić. Musi go o to zapytać jutro. Przekręciła się na bok, a ręką dotknęła podłogi. Przymknęła powieki i już zasypiała, gdy nagle coś złapało ją za rękę. Annabeth pisnęła. Spod łóżka wysunęła się erynia. Miała długie, cienkie węże zamiast włosów, przekrwione oczy, a podwójnym językiem szybko przebiegała bo cienkich, czarnych wargach. W ręku trzymała żmiję. Puściła rękę i złapała córkę Ateny za ramię. Annabeth była przerażona. Nie miała sztyletu, żadnej broni. Wiedziała, że gdyby zaczęła wołać pomoc, zginęłaby za chwilę.
– Witaj mała herosko – zasyczała erynia. – Córka Ateny?
Annabeth kiwnęła lekko głową.
– Zastanawiasz się pewnie, dlaczego tutaj jestem – erynia położyła żmiję na piersi córki Ateny – Nawet mi cię odrobinę szkoda. Taka ładna dziewczyna.
Służąca Hadesa pogłaskała Annabeth po policzku. Ta się wzdrygnęła, lecz nie mogła odwrócić głowy.
– Jestem tutaj, aby cię stąd zabrać. Wiesz zapewne, że twój kolega, czy tam chłopak, Perseusz Jackson, jest najsilniejszym herosem od ostatnich stu lat, prawda? Ach, w naszych szeregach byłaby to ogromna przewaga… – rozmarzyła się erynia. – A ty, moje dziecko, byłabyś najlepszą zakładniczką.
-Dla… dla kogo pracujesz? – spytała łamiącym głosem córka Ateny.
-Och, to już nie są wiadomości dla cie…- erynia urwała w połowie zdania. Spojrzała w dół. Z jej klatki piersiowej wystawał czubek miecza.
Po chwili zamieniła się w złoty pył, charakterystyczny dla potworów. Gdy już opadł, Annabeth dojrzała za nim Percy’ego. Miał dziki wyraz twarzy. Był zły.
– Czy ciebie nie można zostawić na chwilę samej? – wybuchnął syn Posejdona. Zamienił Orkana w długopis i schował do kieszeni.
– A ty miałeś spać w swoim pokoju?! – córka Ateny zapomniała o żmii, która teraz zbliżała się do jej ręki.
– Czy ty sądzisz, że mógłbym cię zostawić? Nigdy bym tak nie postąpił! Czuwałem przy ścianie. – chłopak usiadł na łóżku Annabeth. Złączył ręce na kolanach.
– Percy – pacjentka usiadła na łóżku – zbliż się.
Ten odwrócił głowę w jej stronę. Annabeth położyła swoją dłoń na głowie chłopaka i pocałowała go w usta.
– Jesteś wspaniały – stwierdziła. Położyła się na łóżku, ale nie zauważyła żmii erynii, która została na łóżku. Natomiast Percy ją zobaczył. Żmija przygotowywała się do ataku. Percy natychmiast wstał z łóżka i złapał żmiję w ręce. Ta odwróciła swój pysk w stronę chłopaka i natychmiast ukąsiła. Syn Posejdona padł na podłogę.
– Nie! – krzyknęła córka Ateny. Podniosła się najszybciej jak mogła. Spróbowała wstać z łóżka, ale gdy tylko dotknęła stopami zimnych kafelek, poczuła palący ból w łydce. Upadła. Doczołgała się do Percy’ego. Żmija już uciekła, zostawiając ślad zębów na jego szyi. Annabeth wyjęła mu długopis z kieszeni. Odblokowała go i podparła się nim. Powoli wstała. Otarła ciepłą łzę z policzka.
-Przeżyjesz to, Percy. – powiedziała, po czym zaczęła kuśtykać w stronę drzwi. Każdy krok był dla niej wyzwaniem. Chimera, jak się okazało, wpuściła jej jad przez szyję. Jad ten spowodował, że upadła, a potem była osłabiona. Wyszła na dwór. Nocny wiatr udeżył ją w twarz. Mokra trawa przyjemnie chłodziła obolałe stopy. Szukała kogokolwiek do pomocy. Zaczęła wołać, ale czuła, że zaraz słabnie. Zawołała „pomocy…” ostatni raz, po czym znowu padła na ziemię.
Tego Samego Dnia, Popołudnie, Afryka
Leo
Leo zaraz się ugotuje. I nie jest to wcale wstęp do programu kulinarnego czy marnego horroru z duchami z prześcieradłami na głowach, czy starych, zbuntowanych laleczkach. Było mu po prostu gorąco. Percy zdjął koszulkę, ponieważ czuł się najsłabiej. Nie miał kontaktu z wodą od co najmniej czterech godzin. Leo miał mokre czoło i plecy. Tylko Rose wyglądała, jakby jej to nie przeszkadzało. Nagle usłyszeli głuche pacnięcie o ziemię. Percy leżał na ziemi.
-Trzeba zanieść go do wody, szybko! – wydał polecenie Leo. Nareszcie mógł mówić!
Rose kiwnęła głową i ustawiła swoje dłonie pionowo do ziemi, po czym szybko podniosła je do góry. Syn Posejdona znalazł się metr wyżej, leżąc na skale. Po chwili zniknął im z oczu.
-Jak to możliwe?! I dlaczego my tak nie podróżujemy?!
-Nie dałabym rady, matołku – Rose mogłaby powiedzieć coś o wiele gorszego, ale powstrzymała się. –Rasha, zajmij się nim.
Kot kiwnął głową i pobiegł do wodopoju.
-Więc – zagaił rozmowę Leo – mieszkasz tu z rodziną?
Afrykanka popatrzyła na niego z wzrokiem typu „czy ty naprawdę jesteś taki głupi?”.
-A widziałeś tutaj kogoś? Mojego ojca, brata czy siostrę?
-Nie… – Leo uświadomił sobie, o co zapytał. „Jestem idiotą” – pomyślał. Nagle Rose odwróciła się i wyjęła sztylet zza swojego pasa. Syn Hefajstosa zrobił to samo. – Zobaczyłaś coś?
-Raczej usłyszałam. Bądź cicho…
Nagle dziewczyna posiniała. Złapała się za nogę, po czym przewróciła. Wielki wąż zaczynał ją oplatać. Syczał przy tym po starogrecku, co było jednocześnie dziwne i przerażające.
„Ssssyn Possssejdona, byył tuuutaj. Amffiisss wytropi go, taak wytropi go, Wielki Pan ją nagrodzi, taak”.
Boskie! Wcale nie jest gorsze od poprzednich. Tylko coś Ci się stało z trzcionką.
taak, zwiększyła się, dopiero po wysłaniu zauważyłam 😀
JUUUPIIIIIIIII! Tak nie mogłam się tego opowiadania doczekać, że całą noc nie spałam! 😀 Opko cudowne! Nie mogę się doczekać następnej części i mam nadzieję, że niedługo się pojawi ! Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na CD! 😀
Super!! Masz szczęście na razie cię nie rozjadę chyba, że zabijesz ich obydwoje :D.
Jest parę rzeczy do których mogłabym się przyczepić , ale ogółem świetne 😀
Super. Zauważyłam jednak, że było napisane. Rose (akapit się zrobił) Rose…. . Ale i tak super ^^
Fajne ale Erynia piszemy z dużej litery
Świetne :D. I czepnę się tej tylko tej e(E)rynii xD.
Piszesz coraz lepiej <3
Popieram Ellę i Chio erynia- piszę się z dużej, a opko jest na serio super.