Taka króciutka jednoczęściówka :). Błędów będzie raczej sporo, ale starałam się ich unikać. Miłego czytania
Nie żyłam długo, wręcz przeciwnie bardzo krótko. Zaledwie sześć lat. W prawdzie widziałam dużo, więcej niż niejeden dorosły, ale kogo to obchodzi? Przez cały czas bałam się i nadal się boję. Ludzi, miejsc, świata. Nikt nigdy mnie nie kochał. Rodzice rozwiedli się i wyrzucili mnie ze swoich serc prosto na bruk. Bycie kolejnym argumentem do kłótni starszych, nie było przyjemne. Nie chciałam tego, ale moje małe serduszko było pęknięte. Nie godziłam się z tym, ale nie mogłam nic poradzić. Zimny wiatr zawiał ze wschodu rozwiewając moje rude, długie, poplątane włosy. Zaczęłam się trząść i pocierać zimnymi jak kostki lodu rękami po moich bladych ramionach. Wyciągnęłam z kieszeni zielonej, wytartej, starej i za małej na mnie kamizelki brudnego, małego misia. Mam tylko ciebie- pomyślałam i zaczęłam przyglądać się wystawie sklepowej. Były na niej lalki, pluszowe zwierzątka i inne zabawki, o których mogłam tylko pomarzyć. Usłyszałam śmiechy i zobaczyłam grupkę rumianych, zdyszanych dzieci świetnie bawiących się ze sobą. Cofnęłam się do cienia. Nikt mnie tu nie może dostrzec- uznałam i zaczęłam obserwować moich rówieśników. Wszyscy byli ciepło ubrani i pulchni. Zza rogu wyłoniło się pare dorosłych- zapewne ich rodziców. Jeden z sześciolatków podbiegł do szyby sklepowej i ponaglił ruchem ręki starszych. Ci przyspieszyli kroku i także stanęli przed sklepem. Jakaś mama pokręciła przecząco głową, a słodka, dziewczynka z warkoczykami zaczęła płakać. Wszyscy weszli do sklepu (łącznie z niedobrą mamą i pokrzywdzoną córką), a przynajmniej tak mi się zdawało. Usiadłam i zamknęłam oczy. Nie mogłam znieść potwornego głodu i tej strasznej zazdrości. Co ja takiego zrobiłam, że nie mogłam mieć normalnej rodziny? – nie mam bladego pojęcia, ale wiem, że nic co się stało nie było sprawiedliwe.
– Co rooobisz?- zaskoczył mnie dziecięcy głos koło mojego ucha. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam tłuściutkiego, niskiego chłopczyka ubranego w ciepłą jesienną kurtkę, czapkę z pomponem, szalik, rękawiczki, grube spodnie i wygodne, miękkie kozaki. Nawet jako sześciolatka mogłam ocenić, że nie kosztowało to pięciu groszy.
– Nic- odpowiedziałam po chwili, a w jego wielkich jak spodki oczach pojawiła się ciekawość.
– Co to jest nic i jak masz na imię?- spytało po raz kolejny dziecko. Nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć. Mój mały mózg nie umiał przypomnieć sobie znaczenia tego słowa.
-Nie wiem. Ja nie mam imienia- powiedziałam i zrobiłam smutną minkę. Chłopiec przekrzywił główkę i wskazał na mnie palcem.
– Kłamiesz, kłamiesz każdy ma imię. Ja na imię mam Kuba, a ty musisz mieć imię. Gdzie jest twoja mamusia?-
-Nie mam mamusi- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Znowu kłamiesz każdy ma mamusie. Trzeba mieć mamusie. Ja mam mamusie i ty też masz mamusie- założył ręce na piersi i zdecydowanie tupną nogą. Spojrzałam mu w oczy, a on w jednej chwili przestał się mną interesować i odbiegł. I dobrze- pomyślałam. Chciałam być sama. Chciałam po prostu usiąść w ciszy i spokoju, przeleżeć całą noc, a następnego dnia albo wstać albo nie. Odbiegłam od miejsca, w którym rozmawiałam z chłopcem i schowałam się za następnym zakrętem ulicy.
-Mamusiu chodź zobacz. Za rogiem siedzi kłamczucha, która mówi, że nie ma ani mamusi, ani imienia- ponownie odezwał się głos sześciolatka.
– Tu nikogo nie ma Kubusiu. Chodź po nowego misia- zmęczony głos kobiety zaprzeczył stwierdzeniu jej syna.
-Ale była- dziecko tupnęło nogą.
– Tak teraz widzę- przez chwilę myślałam, że naprawdę mnie zauważyła.- Cześć kłamczucho idziesz z nami po pana Niutka? Fajnie, no to chodź-
-Weeeee, chłopiec zaczął trajkotać coś o tym jaki pokuj urządzi dla swojego misia, a jago głos oddalał się coraz bardziej aż w końcu kompletnie ucichł. Oparłam głowę o mur. Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam, ale wiedziałam, że już się nie obudzę. Nikt nigdy nie będzie tęsknić, a ja wreszcie będę mogła bawić się i spełniać moje nierealne marzenia, co od zawsze chciałam robić. Teraz siedzę nad
1)W 1 zdaniu brakuje przecinka przed „bardzo” .
2)”Przez cały czas bałam się i nadal się boję.” to ona się nadal boi po śmierci?
3)Najwyraźniej Adminka chyba nie opublikowała końca twojego opowiadania albo ty tak wysłałaś.
Ale napiszę ci jedno: bardzo miło mi się czytało, pomimo małych błędów, czekam aż napiszesz inne opko :).
Dawno temu nie czytałam nic na tej stronie, ale moja nie omylna intuicja podpowiedziała mi by to przeczytać. Po tytule mogło by się zdawać, że to kolejne nudne opowiadanie o zwyczajnym herosie (na te myśl skrzywiłam się lekko) i chciałam już przewijać dalej, ale mój wewnętrzny głos mówi ,,stój, jak będzie krótkie przeczytasz, najwyżej skrytykujesz”. To nie był błąd. Opowiadanie jest dobre, nie błache, porusza poważną tematyke. Naprawdę jest mi bardzo żal tej dziewczynki, a na świecie jest pełno takich dzieci. Dziękuję, że nam o tym przypominasz. To jest ukazanie twojej dobroci, zdajesz sobie sprawe z problemu, ale wiesz, że nic nie możesz zrobić. Dzielisz się więc swą frustracją ze światem. Efekt jest bardzo ładny, czyta się gładko i są emocje. Musisz odrobinę popracować nad stylem, ale ogólnie rzecz biorąc twa praca jest warta uwagi. Sprawiłaś, że jedna, pojedncza samotna łza przetoczyła się po moim policzku. Powinnaś jak najczęściej poruszać poważne tematyki
Pozdrawiam
Myksa
pokuj – pokój
Opko jest super. Myślę, że powinnaś z tego zrobić wieloczęściówkę. Nie wiem czy to tylko mi, ale ucięło ostatnie zdanie ,,Teraz siedzę nad”. Co jest dalej? Pisz dalej (mam nadzieje, że będzie CD tego)!
Bardzo fajne 😀 zgadzam się z Myksą na temat poruszania poważnych tematów
Carmel, mi też się ucięła końcówka. Chyba wszystkim się ucięła.
Mam prośbę Hestia. Mogłabyś mi to wyjaśnić? Bo nie wiem czy to ty tak wysłałaś czy po prostu wystąpił błąd. Jeśli błąd, to proszę cię, wyślij jeszcze raz cały. Plooooosę!!
koniec to : Teraz siedzę nad brzegiem Styksu i widzę jak wielu ludzi nie zdołało osiągnąć swoich marzeń. Ja także poddałam się za wcześnie, o wiele za wcześnie, ale niestety . Nie każde życie kończy się happpy endem. Nigdy nie byłam w elizjum chociaż po śmierci dowiedziałam się, że jednym z moich rodziców był bóg. Nie zrobiłam nic wielkiego, nic przydatnego. Byłam, jestem i będę tylko szarą, przeciętną dziewczyną siedzącą na brzegu Rzeki Marzeń. Od początku, do końca samotna.
Przepraszam za wszystkie błędy. I carmel nie będzie CD to miała być historia właśnie o takim krótkim życiu i nie spełnieniu marzeń dziecka. Dziękuję za miłe komentarze przez Was chcę mi się pisać 😉
wow, niesamowite! Znalazłam dwa błędy w jednym zdaniu – mamusię nie mamusie, i tupnął nie tupną 😀 ale kogo to obchodzi, jeśli tak fajnie się czyta?
Trzeba przyznać, że opko robi wrażenie. Skłania innych do refleksji i właśnie to w nim jest najfajniejsze. Niby zwykły tekst, ale widać, że o czymś.
rozwaliło mi psychikę. takie prawdziwe i smutne :C Ale bardzo fajne 😀
Smutne… No ale opisy są super, to serio rusza człowieka… Fajne.