Dedykuje dla osób, które to czytają.
W sumie ten obóz jest fajny, a najlepszy jest ten pomysł z bogami, bo nie bardzo wierzę, że coś takiego istnieje. Uwierzyłam w to dopiero, gdy zobaczyłam satyrów. Zakręciło mi się w głowie, ale Annabeth mnie przytrzymała. Powiedziała mi, że to normalne, ale to mnie i tak nie pocieszyło. Czym prędzej się oddaliłam.
Widziałam: boisko do siatkówki, ściankę wspinaczkową, oraz arenę szermierczą, na której dzieciaki biły się na miecze.
– Czyli każde dziecko jest dzieckiem boga?
– Tak, albo satyrem, lub najadą, czy nimfą.
– A kto jest twoim boskim rodzicem?
– Atena, grecka bogini mądrości i wojny.
– A kto moim?
– Dobre pytanie. Jeśli będziesz miała szczęście to może uzna cię nawet dzisiaj.
– A dlaczego nie w każdym domku jest jakieś dziecko?
– Nie każdy je ma. Na przykład Hera i Artemida nie mogą, bo przysięgły – odpowiedziała. -A ile Ty masz lat?
– We wrześniu skończę 13 lat.
-To już nie długo.
– Mam nadzieję.
– A tu są stajnie – powiedziała.
Nie musiała mówić.W wielkim pomieszczeniu było mnóstwo koni, a jeśli mnie wzrok nie mylił to niektóre konie miały skrzydła. Szybko opuściłyśmy to miejsce, bo tu strasznie śmierdziało.
Trudno było mi zrozumieć tą całą paranoje o bogach, ale pomyślałam, że nie będę zadawać więcej głupich pytań.
Po chwili rozległ się dźwięk konchy, jak powiedziała Annabeth, wzywający na posiłek.
Super było to, że jak doszłyśmy do sali jadalnej, to było wiele stołów. Niestety ja musiałam usiąść przy takim przy którym siedziało, już około 15 dzieciaków w moim wieku. Podobno to stół dzieci Hermesa, chociaż kilkoro z nich, tak jak ja też było nieuznanych.
Niezła sztuczka z tym wyczarowywaniem jedzenia. Poprosiłam o musli z czekoladą, surówkę z jabłka i do tego lemoniadę. Kolacja była wyborna! Po kolacji miała się odbyć nowa gra terenowa, polegająca na szukaniu rogu obfitości, umieszczonym na grzbiecie jednego z
25 potworów. Mieliśmy grać po 5 osób w zespole.
– Ja będę z Percym, moim chłopakiem, satyrem Groverem oraz Tysonem bratem Percego. Jak chcesz to możesz z nami.
-Pewnie.
Przedstawiła mnie, a Percy powiedział, że ma nadzieje,że moim boskim rodzicem, nie jest Ares.
– A tak wogóle to,który z twoich rodziców jest śmiertelnikiem?- zapytał Tyson
-Obydwoje rodzice zginęli w pożarze.
-Dobra zaczynamy – popędziła Annabeth.- A masz jakąś broń?
– Nie.
– To powinno na ciebie pasować – powiedziała wręczając mi miecz, tarczę i hełm. Miecz pobłyskiwał w świetle słońca, wyglądając złowrogo. Hełm był zwieńczony czarnym pióropuszem, jak te pozostałe.Tarcza była czarna, jak heban.
-Drużyna marsz!- wrzasnęła Annabeth.
Szliśmy przez las, a Anny trzymała Percego za rękę. Było widać, że są parą.
Aż nagle usłyszałam ryk. Przypominał on raczej ryk zmieszany z warczeniem.
Nastawiłam uszu. Nie znałam takiego dźwięku.
– Piekielne ogary – mruknął Tyson. -Mam nadzieje, że tu nie ma Pani O’Leary.
-Kto to?
-Nasza ogarzyca. Kiedyś ci ją pokarzę.
Skowyt ucichł.Wśród zarośli coś się poruszyło. Instynktownie uniosłam broń. Coś warknęło i rzuciło się do przodu.
– AAA!!!-krzyknęłam.
Stwór był wielkości ciężarówki. Miał czarne oczy, a z pyska ciekła mu ślina. Cofnęłam się, ale tam stał drugi. Zamachnęłam się mieczem. Coś syknęło i buchnęło, a piekielny pies rozwiał się w powietrzu. Osłabiona wywróciłam się w krzaki, lecz od razu się podniosłam i popatrzyłam na przyjaciół. Oni to dopiero walczyli. Percy zabił już 2 potwory, więc zostały mu jeszcze 3. Anabeth i Tyson walczyli z 3 skorpionami. Nie szło im za dobrze. Z moich obliczeń wynikało, że zaatakowało nas 9 potworów. Skoczyłam do przodu, lecz się wywróciłam się o jakiś róg. Tak, to było to róg obfitości! Szybko wsadziłam go do kieszeni i ruszyłam do przodu, by pomóc kolegom.
Od tyłu prosto się zabijało więc w końcu trafiłam 2 skorpiony. Percy sam już sobie poradził, więc wygraliśmy. Z radosnymi okrzykami wybiegliśmy z lasu, gonieni przez piekielnego ogara.
Hejron przykłusował do nas i zadął w konche. Aż nagle zatrzymał się oniemiały
Uświadomiłam sobie, że nagle na moim hełmie pojawił się jakiś znak. Była to sowa. Symbol Ateny.
-Witaj, Luno Birry, córko Ateny!-powiedział
Piszesz naprawdę świetnie, lekko to się czyta, tylko jest jedno ale, mianowicie: akcja leci zbyt szybko(też mam z tym problem, ale z tym walczę! :p)
Pisz dalej, czekam na CD.
Ciekawe. Tylko w trzeciej linijce od końca Chejron napisany jest przez „h”.
Kolejny raz muszę cytować panią od polaka :/ ,, Nie rozpoczynamy zdania od ,,A” ponieważ jest to spójnik i jak sama nazwa wskazuje łączy on jedno zdanie z drugim”. Choć ludzie kłócą się o wyraz w ogóle to mi się zdaje, że pisze się W oddzielnie. Niektóre rzeczy nie są wyjaśnione np. czemu Annabeth dźwigała hełm skoro przed chwilą się dowiedziała, że tamta nie ma broni? Opko jest jednak fajne i dosyć ciekawe ale więcej opisów uczuć (Tyson to cyklop! Musiała się wystraszyć jak go ujrzała) i miejsc w jakich się znajduje. Powinnaś opisać wygląd Percy’ ego i Tysona bo ona ich przecież nie znała. Chwalę ciebie za to, że nie ma tylu błędów ile było w pierwszym opku. Co raz lepiej idzie ci pisanie ^^
Ciekawe 😀 Ale rzeczywiście, akcja za szybko gna. Lepiej by też bylo napisać:
Po chwili rozległ się dźwięk konchy, który jak powiedziała Annabeth, wzywał na posilek.
zamiast:
Po chwili rozległ się dźwięk konchy, jak powiedziała Annabeth, wzywający na posiłek.
No i jak Annabeth można nazwać Anny? Biedna dziewczyna…
Ale i tak ok
Fajne opko napisz szybko CD.
Ciekawe, ale akcja leci za szybko, nie martw się ja też z tym walczę (i nie udaje mi się )
Wiem, że starasz się pisać to opowiadanie jako wspomnienia nastolatki, ale to nie znaczy, że musisz używać słów typy fajny i śmierdziało. Jakby to chociaż było w dialogu, w wypowiedzi pana D, czy coś… One po prostu tam nie pasują. Trochę krótkie, ale lepiej pisać krótko niż wcale, okazjonalnie raz na półkroku (patrz ja i moje nędzne opowiadania -,-) Wyłapałam trochę powtórzeń, ale nie ma ich dużo Za to w czytaniu bardzo przesadza brak opisów, ma się wrażenie, jakby Ci się nie chciało pisać tego opka, jakbyś tylko czekała żeby skończyć.. Zwolnij 😀 Dobraaa… Strasznie się czepiam, co? To już koniec 😀 Przejdźmy do pozytywów, najbardziej podoba mi się w tym opku styl, to że go masz. Walić drobne błędy, ważne, że w Twoim opku jest atmosfera
Czy Wy wszyscy jesteście zboczeni?! Golizna dialogów rani moje oczy!
Jest takie magiczne coś, co zwie się „wyraz wprowadzający” [promień światła pada z wysokości]. Przykłady to: powiedział, rzekł, krzyknął, warknął, parsknął, wrzasnął, zapytał, wydarł się, szepnął, zaklął, zwymyślał (kogoś), zauważył (jeśli ktoś wnosi coś do dyskusji)… Od groma tego. Więc dlaczego, ja się pytam, DLACZEGO nie dajesz tym słowom szansy?
„Kolacja była wyborna! Po kolacji miała się odbyć nowa gra terenowa […]”- „kolacja”x2
„pokarzę”- pokaŻę się piszę (jeśli chcesz coś komuś pokazywać, a nie go karać).
„Hejron”?! Z tego co ogarniam wynika, że poprawna forma to „Chejron”. Ale ok, ta [słowa, przez które komentarz czekałby na moderację] autokorekta podkreśla i jedno, i drugie, więc zgłupieć można.
I jeszcze jedna sprawa: w tekście literackim pisanie liczebników cyframi (za wyjątkiem adresów, nazw, np. III LO, itd.) jest… raczej źle widziane. Chyba nikt [wyjąwszy pewną zaglanikowaną fankę chełbi modrych] Cię za to nie zabije ani nic, ale… po prostu słownie ładniej wygląda 😀
Jeśli Cię uraziłam- WIELKIE SORRY. Ale musisz wiedzieć, że im bardziej objeżdżam i krytykuję jakaś pracę, tym… bardziej mi się ona podoba. Taka już dziwna jestem 😛 Więc tego długiego niczym rozwinięcie dziesiętne liczby pi komenta możesz potraktować jako swego rodzaju komplement i zachętę do dalszego pisania. Pamiętaj: czekam na kolejne części!
😀 😀 😀