Wiem, że krótkie. Zapraszam do czytania. Nie wiem czy coraz mniej osób czyta czy po prostu nie wyrażacie swojej opinii. Z góry przepraszam za błędy.
Z dedykacją dla tych co są już na 7 rozdziale xD
Podchodzimy pod bramę pałacu. Otwieram wielkie wrota moimi spoconymi dłońmi. Wchodzimy, a na nas czekają bogowie. Już chcą się witać, ale ich wzrok kieruje się na Fabiana. Sama spoglądam na niego. Na opuszczonej twarzy przykrytej włosami dostrzegam wstyd. Dłonie ma zaciśnięte. Czuję złość. Mój wzrok przenosi się na bogów.
-Czy państwu przeszkadza jago pochodzenie? -pytam
-N.. Nie – odpowiada lękliwie Afrodyta
-Wyrocznia powiedziała, że mogę wybrać dwie osoby! Nie było warunków kim mają być, jaka krew płynie w ich żyłach- widzę, że bogowie zaczynają czuć się niepewnie więc rozluźniam się, poprawiam torbę i lekko się kłaniam
-Witam.
Podchodzi do nas Hestia, która, chyba jako jedyna, stała po naszej stronie. Pokazała nam w którą stronę mamy iść. Odwracam się do bogów. Jeden uśmiecha się do mnie. Czuję jakby był ze mnie dumny. W jego rękach widzę duży młot. Czy… Czy to mój ojciec? Wszystko wskazuje, że tak. Odwdzięczam się tym samym, a potem znikam za drzwiami. Chłopacy wchodzą do innej sali, a za nimi wchodzi… Wydaje mi się, że Apollo.
-Dobrze, że się nie poddałaś, ale następnym razem uważaj. Są nieprzewidywalni- mówi 9 letnia Hestia kierując mnie na coś w rodzaju tronu- to jest twoja komnata. Przez ten czas będziesz tu mieszkać.
Komnata jest na prawdę piękna. Przypomina każdą komnatę starogrecką, ale i tak mi się podoba. Na jednej ścianie namalowany jest krajobraz Hellady. Kojarzę ten motyw z książek. Znajdują się tu cztery kolumny w stylu jońskim. Na przeciwko pomalowanej ściany znajduje się łoże. W komnacie mieści się także toaletka, szafa, stoliczek i krzesła wokół niego oraz duże lustro.
Siedzę przed toaletką, a Hestia wyjmuje z szafy jakąś szatę.
-Co to? – pytam dość zaskoczona.
-Musimy ubrać cię jak boginię. Spokojnie to nie będzie boleć. I uwierz wolisz bym ja to zrobiła niż Afrodyta.
Po jakimś czasie jestem gotowa. Stoję z zamkniętymi oczami. Bogini prowadzi mnie w którąś stronę pokoju. Gdy pozwala mi otworzyć oczy stoję przed lustrem. Jestem zaskoczona tym jak wyglądam. Mam delikatną suknie grecką jednym szerokim ramiączkiem. Plecy są do połowy odkryte. Mam też szeroki pas z metalowymi płytkami. Te na dole są złoto czerwone i stają się coraz jaśniejsze ku górze. Wygląda to jak ogień. Na stopach mam rzemykowe sandały o złotej barwie. Jednak nie tylko nad strojem Hestia się postarała. Twarz moją pokrywa delikatny makijaż oczu i policzków. Rudowłosa mówi, że nie muszę się martwić o każdy poranek, bo tutaj on nie zniknie i nie rozmaże się. Dziwne! Na tej samej zasadzie spięte mam włosy. Jak spięte? Otórz mam luźno spleciony warkocz, do którego wpięte są wstążki w tych samych kolorach co na pasie. Wychodzimy razem z komnaty. Tam czekają równie ładnie ubrani chłopacy. Cameron ma oczy większe niż normalnie. Podchodzi do mnie i mówi:
-Wow! Wyglądasz… Ślicznie! – mówi
-Wy też ładnie wyglądacie – mówię
I nie kłamię. Cameron jest ubrany w coś jakby sukienka nad kolana . W pasie ma przewiązany złoty sznur. Nad pasem unosi się trójkątne ramię ukazujące kawałek, nie powiem, dość umięśnionej klatki piersiowej. Podobna jest szata Fabiana. Jest jednak jego szata jest długa i szara, a mniej więc na obojczyku ma złoty pierścień.
-Aktualnie macie przyznane zadania, a potem możecie zapoznać się z miejscem- mówi Apollo dając nam karteczki z zadaniami.
Cameron ma zająć się zadaniami bogów razem z ojcem. Ja i Fabian dostaliśmy papierkową robotę. Dzielimy papiery na poł i zaczynamy je uzupełniać. Są to głównie niewysłuchiwane prośby od herosów z całego świata. Normalnie jak listy do świętego Mikołaja!
Po dwóch godzinach podpisywania kończymy. Odprowadzam Fabiana do komnaty. Nie odzywamy się do siebie od czasu wejścia na Olimp. Wchodzę do siebie i wyciągam z szafy swoje czarne spodnie, trampki i krótką szatę-bluzkę rozszerzającą się pod piersiami i złotym wzorem na dole. Ubieram się i wychodzę. Nie widzę nikogo na swojej drodze. Aż smutno. W końcu zaczyna robić mi się gorąco. Czuję zapach ognia, jak w moim domku. Podchodzę pod drzwi gdy jest on najmocniejszy. Cicho wchodzę i widzę tą samą postać, którą uznałam za swojego ojca. Podchodzę bliżej i nieśmiało mówię:
-w-witaj
Mężczyzna odwraca się do mnie i zaczyna się uśmiechać.
-Johana! Witaj dziecko moje! A co ty tu robisz? No tak w sensie, w mojej kuźni.
-Może mogłabym ci pomóc?
Rzeczywiście mogę. DO wieczora pomagam ojcu w wyrabianiu mieczy. On uznaje to za rutynę. Nie wkłada w to tyle serca co ja, ja, która wyrabia teraz każdy miecz inny, każdy pochwalany.
Cała brudna wychodzę z kuźni. Jest już późno. Wiem to, gdyż pochodnie wiszące na kolumnach są zapalone by lekko oświetlić Olimp. Jestem już obolała, a oczy mam zmęczone. W kuźni było ciemno- jedyne oświetlenie dawał ogień i rozżarzony spiż. Dostrzegam jednak kopertę na klamce mojej komnaty. MA doczepione malutkie skrzydełka i od razu domyślam się od kogo jest. Wchodzę do komnaty i czytam jej zawartość. Cameron chce się spotkać za około godzinę. Pół z niej tracę na domycie z siebie tego smary, kurzu i popiołu. Włosy lekko zaplatam w warkocz, a one zmieniają się w taki jaki Hestia mi zrobiła. Na twarzy makijaż pojawił się zaraz po wyjściu z pod wody. Ubieram nie wiem którą szatę i wychodzę. On już czeka przed drzwiami, mimo, że się nie spóźniłam. On jest ubrany w długą szatę o barwach biało- złotych. Uśmiecha się tylko do mnie i wyciąga rękę. Łapię go pod ramię, a on zakłada mi coś na oczy. Chcę się odezwać, ale słyszę lekkie
-Ciiiiiiiii
Prowadzi mnie gdzieś. Nie mam pojęcia co się dzieje. Mocniej go łapię, bo boję się przewrócić. W końcu gdzieś dochodzimy. Z pomocą siadam na ziemi. W zasadzie na urwisku, bo moje nogi bezwładnie zwisały. Cameron szepcze mi do ucha zdejmując coś z oczu.
-Spójrz.
Otwieram oczy i widzę przed sobą całe wzgórze Olimp, a pod nim Nowy Jork. Serce mi zaczyna mocniej bić i lekko się cofam, ale syn Hermesa obejmuje mnie ręką. Opieram głowę o jego ramię. Nagle zaczynam słyszeć spokojne dźwięki instrumentów starożytnej Grecji. Znowu siadam i spoglądam na niego. Odgarnia mi kosmyk włosów za ucho. Lekko głaszcze po policzku. Jesteśmy coraz bliżej. Zamykam oczy a nasze usta się stykają…
CDN ;D
Haha, przez ostatnie dwa – trzy akapity nie oddychałam niemal wcale XD Niezły wyczyn, siostro 😀
Piszesz bardzo krótko, ale widać, że się starasz. Co prawda w opisach jest nieco powtórzeń (znajduje się, jest), ale trudno ich uniknąć. Powiem, że nigdy jeszcze nie spotkałam się z FF o dziecku Hefajstosa, co stanowi dla mnie miłą odmianę
Brawo za pomysł!
Super jak zwykle. Pisz dalej i to szybko!!
Fajne, wyląpałam parę powtórzeń 😛 Pocalunek!!! meine Lieblings część
Napisałaś ” jago” zamiast „jego”.
„na prawdę”- łącznie być powinno!
” Mam delikatną suknie grecką jednym szerokim ramiączkiem.”- po pierwsze, brakuje „na” (przed „jednym”), a po drugie lepiej niż „suknię grecką” brzmiałoby „grecką suknię”.
Czasem jak masz dwuliterowy wyraz, to zamiast napisać jeden znak z wciśniętym Shiftem, piszesz tak oba. I wychodzi takie „DO” lub „MA”.
” domycie z siebie tego smary, kurzu i popiołu.”- z siebie to można zmyć, domyć można się (btw. smar powinien być w l. poj.).
[Arachne ćwiczy celność strzelając do powtórzeń]
To są minipomyłki- a jednak wkurzają. Wiec proszę, PROSZĘ Cię, nie rób nam więcej takich rzeczy!
Jak jest taka fajna treść, to czytelnik naprawdę nie ma ochoty wkur***ć się tylko dlatego, że z formą jest coś nie tak!
;/
Teraz jest więcej tych denerwujących błędów przez pisanie w Wordpadzie, a tam nie ma autokorekty
Postaram się sprawiać byś nie ćwiczyła celności na moich opkach
napra.wdę genialne pisz dalej
GENIALNE, pięknie piszesz :), tylko osobiście wolę formę w czasie przeszłym