Od Autora: Jako iż moja wena osiągnęła zawrotne tempo, proszę bardzo: oto nowa część! Jeśli wydaje się wam to za krótkie to nie martwcie się: niedługo będą dłuższe części. Dedykowane Bogince, dzięki która napuściła mnie na wymyślne wymordowanie ok. 80% postaci. Wcześniej miało być 50%. Zapraszam do czytania.
21 sierpnia 2009 roku, 00:30, ulice Nowego Jorku
Nawet w najgorszych koszmarach Percy nie śnił, że takie coś może stać się z Nowym Jorkiem. To miasto już od czasów swego powstania, gdy nosiło miano Nowego Amsterdamu nigdy, nawet w ciągu nocy naprawdę nie zamierało, lecz teraz jakby drwiąc z tego podstawowego aksjomatu na poniszczonych ulicach panowała pustka. W nielicznych oknach należących do ogromnych budynków, paliły się świeczki sygnalizując obecność ocalałych ludzi, reszta uciekła z miasta jak tylko skończyła się bitwa na Olimpie. Nie wiadomo co śmiertelnicy widzieli przez Mgłę, lecz większości z tych, którzy byli poza budynkami w trakcie starcia skończyli jako „straty uboczne”. Leżeli porozrzucani niczym lalki, które dziecko po zabawie odrzuciło w kąt, zaś na ich ciałach widać było ślady pazurów i jak Jackson zauważył z przerażeniem mieczy, strzał oraz wszelkich innych narzędzi śmierci używanych przez ludzi. Co jakiś czas mijał opuszczony radiowóz, a w nim trupy zabitych policjantów, którzy widać częściowo przejrzeli przez Mgłe i stawiali opór armii Kronosa. Oprócz tego w ciemnościach krążyło coś dziwnego, i nie był to wiatr hulający po martwej skorupie miasta.
Percy przeskoczył kupę gruzu, spod której wystawały jakieś ręce i nogi, nie mogąc zignorować narastającego w nim poczucia winy. Kumulowało się z każdą kolejną przecznicą, razem z irracjonalnym poczuciem strachu, że przegapił rzecz jeszcze gorszą i straszniejszą od tego co tu widział. Otwierając drzwi do klatki schodowej czuł, że jest przygotowany na to co tam zastanie, ale widok jaki zobaczył zupełnie go odrzucił.
Paul Blofis leżał z mieczem wbitym w pierś, rozrzucony pośród schodów prowadzących na pierwsze piętro, W prawej dłoni trzymał jakiś topór, prawdopodobnie z niebiańskiego spiżu. Syn Posejdona podszedł do trupa, wyciągnął broń z jego ciała i zamknął mu oczy. Wyłączając się, poszedł w górę. Czuł jakby nie był gospodarzem własnego ciała, jakby patrzał na nie z boku. Automatycznie sięgnął do klamki i naparł na drzwi. Nie udało mu się ich poruszyć, dlatego sięgnął po pistolet zabrany z radiowozu , przystawił go do klamki i strzelił. Gdy zamek nie stawiał juz oporów stanął przy przeciwległej ścianie i ruszył pędem do przodu, brakiem uderzając w przeszkodę. Wpadał do środka, przewracając szafę, którą były zastawione drzwi i lądując na niej. Stoczył się z niej i stanął na nogi. Przeszukując mieszkanie zajrzał do salonu. Jeszcze kilka dni temu wylądował tam z Niciem i Panią O’Leary niszcząc całe wyposażenie pomieszczenia. Nagle jego uwagę przykuło wybite okno. Szybko wyjrzał przez nie i zauważając leżącą na ziemi, nieruchomą postać wyskoczył. Nie myslał o otoczeniu, wylądował koło ciała, przyklęknął i obrócił je na plecy. Przyjrzał się twarzy i rozpoznał Sally Jackson , jego matkę.
-Percyyy-wyszeptała cicho.-Ż-ż-żyjesz, a ja t-tak się zamart-twiałam.
-Coś mnie zatrzymało po drodze-rzekł uśmiechając się przez łzy Percy.-Znalazłem Cię, zaraz ci pomogę.
-Nie daasz r-rady-cicha odpowiedź zaskoczyła go. Po chwili zobaczył ułamany pazur wbity w brzuch i zamarał. Zakrwawiona ręka uniosła się w górę i dotknęła jego policzka.-Pamiętaj, o tym, że Cię ko…
Słowa Sally nagle się urwały. Jej spojrzenie się zamgliło, zaś ręka dotykająca twarzy Posejdonowica delikatnie opadła, znacząc mu brudny policzek śladem krwi i po chwili sięgnęła ziemi. Percy mocniej objął ciało matki i zaniósł się po raz kolejny panicznym szlochem, opierając się o ścianę budynku dotrwał tak aż do poranka.
Nagle ciszę przerwał dźwięk strzałów, wybudzając Percy’ego z letargu. Nie rozumiejąc do końca co się dzieje, heros wstał i dobył Orkana, rozglądając się dookoła. Gdy rozległy się kolejne serie karabinowe oraz skrzek ranionego potwora, szybko zlokalizował źródło zamieszania i pobiegł w tamtym kierunku klucząc między budynkami. Dostrzegł dwa telchiny zmierzające do tego samego celu co on. W biegu wyciągnął Szerszenia z pochwy na plecach i zawirował w piruecie dekapitując psiogłowych. Nie dostrzegł już jak jego ofiary się rozpadają, lecz biegł dalej z wyciągniętym mieczem w każdej dłoni.
Wypadł na główną ulicę. Pierwszą rzeczą którą zauważył był jeep, którego załoga ostrzeliwała nadchodzące potwory. Nie wiedział kim oni byli, ale rozpadające się w pył stworzenia świadczyły o tym, że mieli niebiański spiż. Jego rozmyślania przerwał skrzek nadchodzący z góry.
Nie zdążył zareagować w pełni.
Nadstawił miecze ku górze.
Później była ciemność.
A teraz konkurs. 5 pierwszych komentujących niech zagłosuje, kto ma zginąćjako ten zły:
a) Nico
b) Grover.
Oczywiście na kogo będzie więcej głosów, na tego wypadnie.
Pamiętaj Wenckus to mały podstępny Hobbit, więc się strzeż. Strzeżonego Pan Bóg strzyże. 😀
Nico… tylko mam nadzieję, że nie wywiniesz nam takiego numeru, żeby zabić właśnie tego na którego będzie mniej głosów, żeby zginął! (trochę dziwne to zdane, ale wiesz o co chodzi) xD no cóż, nie podoba mi się to, że wszyscy bliscy Percy’ego umarli, bo ja go strasznie lubię no ale dobra… poza tym dobrze się czyta choć trochę… smutno ;D
No choć wolę Nica to niech on zginie… . Grover zły? Chyba tylko jak mu burito ukradną 😉 Opko jak zwykle jest the best
Nie nie kończ tego teraz. Chcę jeszcze. Niech nico zginie ale przedtem najlepiej gdyby wezwał armię umarłych przeciwko Percy’emu.
Nie zabijaj ich! MOje ulubione postacie. A ten zły nie może być kto inny? xDDD
Nie. Już wiadomo, że Nico zginie jako ten zły, a Grover jako ten dobry. A była skryta nadzieja, że będę mógł przedstawić złego Grovera, rzucającego burritos i plastikowymi rzeczami :/.
Ale to nie zabij wszyskich na raz ;D
Bo, rozumiem, opek bez śmierci to nie opek
Ale nie na raz!
Nie! Żaden z nich proszę wymyśl coś innego. Kocham Nica on nie może byc zły, a Grover cóż… to Grover. Opowiadanie genialne, wszystko świetnie opisane tylko NIE ZABIJAJ NICO DI ANGELO!!! Błagam
Mam pomysł! Zabij ich obu! I Nica i Grovera! Niech nimi zawładnie jakiś zły duch! Lub przynajmniej Percy niech z nimi stoczy bitwe, a wylosuj kogo zabije! Jestem genialna 😉
Oni obaj zginą. Głosowanie jest co do tego, który umrze jako ten zły. 😀
Czytałam to wcześniej i poza tym, że umiesz świetnie pisać, stwierdzam, iż jesteś psychicznym sadystą…
Pamiętaj: wiem gdzie mieszkasz.
o kur*a o.0 Mam się bać?
Fajne opko. Tylko tyle tych morderstw… [wali głową w ścianę] Zamierzasz zabić wszystkich bohaterów, czy co?
Raz, dwa, trzy
Zginiesz TY!
Wenecko, jesteś sadystą! Znęcasz się zarówno nad ludźmi/herosami/satyrami jak i Bogu ducha winnymi przecinkami.
Nie wstyd Ci?!
Popieram Arachne, ale opko jest świetne. Będę je czytać, bo teraz nie zasnę, nie dowiedząc się jak to się skończy… >.< Nie zabijaj Nico… On jest taki kochany… Szkoda, że dałeś się namówić na 80%, bo teraz, to już nie to samo co kiedyś… Jednak, opko jest świetne
Jesteś sadystą i psychicznym człowiekiem XD
Jak możesz planować zabić Nico!? I jeszcze jako złego?! Opko na prawdę superaśne, ale ciut zbyt dużo ważnych postaci ginie. Co zrobisz jak wykończysz wszystkich? Percy się obudzi? Napiszesz CD ‚Przygody w Podziemiu’?
Boże, tak sie nakrecilam za aż nie wiem co napisać. TO OPKO JEST GENIALNE!! Nic dodać nic ująć. To jest jak… Poezja. Chyba jeszcze nigdy nie czytałam tu czegos tak wspaniałego. I fakt, jesteś sadystą i za to cię lubię.
Co tam 80%, wymorduj wszystkich. No, moze trochę przesadzam. Ale pamiętaj, ze liczę na wielki finał w którym Percy w przyplywie żalu i poczucia winy pakuje sobie kulkę w łeb.
I jeszcze jedno. Po co robić Nica złym, to zbyt oczywiste, no wiesz, on jest synem Hadesa i tak dalej za to Grover… Sam widzisz, ze nikt go sobie nie wyobraża w tej złej roli no i chyba właśnie o to chodzi, żeby czymś zaskoczyć.
W każdym razie czekam z niecierpliwoscia na ciąg dalszy i mam nadzieje, ze będzie chociaż w połowie tak cudowny jak te dotychczasowe części.