No nareszcie napisałam następną część! Na wstępie chcę zawiadomić, że nie będę pisać więcej części dalszych przygód Percy’ego Jacksona.
Dedykuję to opko Annabeth24 i Thalii2020.
Kiedy wyszłyśmy z kina, Annabeth wyciągnęła komórkę i zadzwoniła. Po chwili zjawił się Grover.
– Grover! Dobrze, że jesteś. Załatwiłeś transport?
– Tak. Nico ma na nas czekać w Central Parku z Panią O’Leary.
Nie miałam pojęcia o czym i o kim on mówi. Właśnie miałam coś powiedzieć ale Grover odezwał się znowu.
-Jest też wiadomość od Percy’ego. Ma wrócić jutro. A i jeszcze pozdrawia cię – po tych słowach Annabeth się zarumieniła.Ten Percy to musi być jej chłopak. Mimo woli pomyślałam, że mój brat nie mówił mi czy ma dziewczynę. Może to jego dziewczyna? Raczej nie. To prawie nie możliwe, bo oni chodzą do mojej mamy od lata, po tym kiedy Percy wyjechał.
– Możecie mi wyjaśnić o co tu chodzi? – musiałam wiedzieć co oni kombinują – ja nigdzie się nie wybieram, a już na pewno nie do jakiegoś obozu.
– Słuchaj, Isy. Słyszałaś kiedyś o mitologii greckiej i rzymskiej? To nie bajki. Bogowie i greccy, i rzymscy żyją. Niekiedy spotykają się ze śmiertelniczkami i mają z nimi dzieci. TY jesteś takim dzieckiem – to co usłyszałam było naprawdę dziwne. Ale po tym co dzisiaj przeżyłam byłam w stanie w to uwierzyć.
– Więc…moja mama o tym wie? – dziewczyna kiwnęła głową – i Paul? Czemu mi nie powiedzieli?
– Kiedy się wie, że jest się półbogiem potwory łatwiej cię wyczują, znajdą i zabiją. Zwykle nas zauważają w wieku dwunastu lat – wiedziałam już wszystko co chciałam wiedzieć oprócz jednego.
– A czy Percy o tym wie? No wiecie to mój brat
– Percy to też wie. On sam też jest półbogiem. To syn Posejdona i…i mój chłopak – zarumieniła się, ale po chwili dodała – ty nawet nie wiesz
jakiego sławnego masz brata – i zaczęła mi opowiadać o jego wyczynach. On jest taki niesamowity! Czy ja będę podobna? Czy moim ojcem też jest Posejdon? Postanowiłam, że ją zapytam.
– Wiesz, tego nie wiadomo. Po drugiej wojnie światowej Zeus, Posejdon i Hades złożyli przysięgę, że koniec romansu ze śmiertelniczkami. Hades miał wtedy jeszcze dwójkę dzieci. Nica i Biance. Umieścił ich w miejscu gdzie czas się zdawał płynąć wolniej. To tak jakbyś spędziła tam kilka godzin, a na prawdę kilka dni. Niestety parę lat temu Bianca zginęła i został tylko Nico. Później Zeus spłodził Thalię, która teraz jest łowczynią Artemidy. Miała też brata ale on jest rzymianinem więc to się nie liczy. Historię Thalii można przeczytać w kronikach obozu. Wracając do tematu: jeszcze później Posejdon spotkał twoją mamę i urodził się Percy.Ty możesz być córką kogoś innego ale tego dowiemy się jak on cię uzna.
– A teraz też obowiązuje ta przysięga?
– Nie. Jak chcesz więcej wiedzieć to w obozie są kroniki więc będziesz mogła przeczytać. One są spisywane z punktu widzenia tych co uczestniczyli w różnych wojnach albo czymś innym ale teraz lepiej chodźmy. W obozie już nas nikt nie zaatakuje.
Kiedy doszliśmy do Central Parku czekał tam na nas jakiś chłopak i…pies wielkości nosorożca. Chłopak miał czarne, rozczochrane włosy. Ubrany był w czarne rurki, czarny podkoszulek, srebrny pierścień z trupią czaszką. Do pasa miał przyczepioną pochwę z mieczem.
– Cześć, jestem Nico di Angelo, syn Hadesa – kiedy zauważył, że patrzę na psa dodał – nie martw się. Pani O’Leary to oswojona piekielna ogarzyca.
To pies twojego brata – No tak. Percy zawsze lubił psy, ale nie wiedziałam, że takie wielkie też.
– Dobra. Jestem Isy Jackson – przedstawiłam się tak jak zawsze kazała mi mama – i mam pytanie jak przedostaniemy się na Long Island z Manhattanu?
– Zobaczysz. Tylko wejdźcie na psa
Kiedy wszyscy już wygodnie siedzieliśmy Nico szepnął coś ogarzycy. Pani O’Leary skoczyła na drzewo. Kiedy już myślałam, że się z nim zderzymy ogarnęła nas ciemność. Podróżowaliśmy tak szybko, że czułam jakby skóra złaziła mi z ciała. W końcu byliśmy na miejscu.
– Podobało ci się podróżować cieniem?
– Nie za bardzo – bardziej przyjrzałam się gdzie wylądowaliśmy. Staliśmy na wzgórzu, a w dole widziałam coś co wyglądało jak kolonia grecka tylko, że wszystko było nowe. Amfiteatr lśnił w słońcu. Było też tam zbiorowisko domków różnego rodzaju. Jeden był czerwony z drutem kolczastym. Na dachu innego rósł ogródek. Jeszcze inny był czarny, a nad drzwiami świeciły się pochodnie. Właśnie miałam podziękować Nicowi za przewóz, ale go już nie było. Kiedy piekielna ogarzyca zauważyła, że zniknął, pobiegła na dół ku zabudowaniom.
– Witaj w Obozie Herosów! – powiedziała oficjalnie Annabeth. Odwróciłam się do nich i zobaczyłam, że Grover nie ma na sobie spodni. Na miejscu gdzie powinny być nogi człowieka miał koźle nogi zakończone kopytami.
– Jesteś satyrem!!! – chyba mam już za dużo niespodzianek na dzisiaj
– Tak wiem. Miałem cię obserwować. Percy mnie o to poprosił, ale teraz muszę wracać zaraz mam zebranie – wszystko to powiedział bardzo szybko tak jakby był zdenerwowany, a do tego szybko pognał w dół zbocza tak, że zostawił mi grudkę ziemi w buzi, którą szybko wyplułam.
– Lepiej chodźmy już do Chejrona – powiedziała Annabeth i ruszyłyśmy w stronę Obozu. W końcu doszliśmy do czegoś co Annabeth nazywała Wielkim Domem. Na tarasie siedział jakiś człowiek na wózku inwalidzkim.
– To jest nasz trener i dyrektor, Chejron – powiedziała Ann.
– Witaj, Isy. Dużo o tobie słyszałem. Może usiądziesz?
Dobra, to trochę dziwne. Przecież ten koleś siedzi na wózku!
– Nie chcę być nieuprzejma ale pan siedzi na wózku inwalidzkim jak może pan być trenerem? – Chejron tylko się uśmiechnął
– Może to tak wygląda. Myślę, że mogę ci pokazać moją prawdziwą postać – i zaczął wstawać. Koc spadł z jego nóg co było dziwne, bo nogi się nie poruszały. Teraz wózek inwalidzki wyglądał jak wielki kontener. Najpierw pokazały się przednie nogi zwierzęcia, potem wyszła cała reszta. Przede mną stał centaur. W połowie człowiek, w połowie biały ogier.
– Dooobra. Jest tu jeszcze coś co mnie zaskoczy? – Ann się uśmiechnęła
– Nie, myślę że nie – po czym zwróciła się do Chejrona – mam ją zameldować w domku Hermesa?
– Tak jak zawsze z nie uznanymi – nie miałam pojęcia co to ci „nieuznani”, ale byłam pewna, że Annabeth mi wyjaśni.
A co do domku Hermesa domyśliłam się, że to domek gdzie mieszkały dzieci Hermesa.
Po drodze spytałam Annabeth kogo jest córką.
– Jestem córką Ateny, bogini mądrości i wojny, ale myślę, że wiesz kim ona jest – uśmiechnęła się do mnie.
Reszta drogi upłynęła w milczeniu. Przypatrywałam się każdemu domkowi. Od razu rozpoznawałam do jakiego bóstwa należy. Zauważyłam, że ujawnił się jeden z moich talentów. Nie, że się przechwalam, ale w ciągu życia zauważyłam, że jestem wszechstronna. Dobrze się uczyłam mimo dysleksji, pływanie też szło mi nieźle, nawet byłam dość silna by nie bać się szkolnych osiłków, których łatwo pokonywałam w bójkach. Miałam też różne maski przysłaniające moją niepewność, lęk i inne wady. Najczęściej używałam maskę dumy i pewności siebie. Tylko w domu ich nie używałam.
W końcu stanęłam przed domkiem Hermesa. Annabeth weszła do środka i zachęciła mnie machnięciem ręki do wejścia. Nie będę opisywać gwaru i wyglądu domku z obu stron, bo cały był zbyt chaotyczny jak dla mnie.
– Travis! Connor! – krzyknęła Annabeth do dwóch chłopców w jej wieku, którzy wyglądali na bliźniaków.
– Ciszej tam ludzie! – krzyknął jeden z nich – mamy gości! – chłopak miał jasne, błękitne oczy i blond włosy. Jego brat tak samo.
– To jest Isy Jackson, młodsza siostra Percy’ego – powiedziała – zostanie tu dopóki nie zostanie uznana – zrozumiałam już o co chodzi z tym uznaniem. Najpewniej chodziło o to, że bóg uznaje swoje dziecko. Zdziwiłam się, że tak szybko to wymyśliłam.
– Witaj w domku Hermesa, Isy!!! – krzyknął chórem cały domek, a Ann zatkała uszy. Musiało ją to często spotykać.
Po tym córka Ateny wyszła na dwór zostawiając mnie na łaskę Travisa i Connora Hood.
– A więc, Isy – powiedział Travis – to będzie na razie twoje łóżko i szafka – wskazał na te przedmioty i odszedł z bratem by zamontować coś co wyglądało na bombę śmierdziuszkę w czyimś łóżku.
– Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać co mogłabym zrobić by oznaczyć, że to moje kiedy do środka wszedł Grover z moją czarno – niebieską walizką.
– Isy! Tu masz swoje rzeczy – i wybiegł zostawiając walizkę w drzwiach.
Wstałam i zabrałam walizkę. Kątem oka zauważyłam, że bracia Hood patrzą w moim kierunku wyraźnie zawiedzeni. Otworzyłam wieko walizki przejrzałam jej zawartość
z góry. Dostrzegłam moje ulubione pomarańczowe rurki, szampon i buty trekingowe. Kiedy miałam zacząć się wypakowywać usłyszałam gong. Mieszkańcy domku Hermesa ustawiali się w pary.
– Chodź, Isy – odezwał się Connor – czas na obiad.
W pawilonie jadalnym panował gwar godny…nie musicie wiedzieć czego. Usiadłam z domkiem Hermesa i zaczęłam jeść. Było mięso z grilla, truskawki i inne owoce. Moja szklanka była pusta więc zaczęłam się rozglądać za jakimś dzbankiem z sokiem czy czymś takim. Jedna z dziewczyn siedząca obok mnie szepnęła:
– Powiedz jej czego chcesz, a sama się napełni
– Dzięki – szepnęłam w odpowiedzi.
Powiedziałam do szklanki:
– Fanta cytrynowa – i od razu się napełniła żółtym napojem. Spróbowałam. Smakował dokładnie tak samo jak fanta ze sklepu.
Kiedy wszyscy już zjedli Chejron przemówił:
– Drodzy obozowicze! Dzisiaj doszła do nas nowa obozowiczka. Na razie nie uznana – zwrócił się do mnie – podejdź tu Isy
Wstałam podeszłam do centaura.
– Oto Isy Jackson, siostra dobrze wam znanego Percy’ego Jacksona. Dobrze ją traktujcie. A teraz do zwykłych zajęć!
Kiedy wracałam za domkiem Hermesa kilka osób się ze mną przywitało i życzyło braku kłopotów, ale kłopoty się zaczęły gdy drogę zagrodziła mi piatka osiłków, którzy najwyraźniej byli dziećmi Aresa.
– Oto mała siostrzyczka Jacksona – zakpił jeden z nich
– Nie wyglądasz na taką co by mogła być wielką bohaterką – dodał drugi
– Tak, ale nie musicie jej tak dogadywać – odezwał się dziewczęcy głos, a chłopaki odwrócili się tam skąd on dochodził.
Stała tam brązowowłosa dziewczyna. Wyglądała jakby mogła powalić każdego z nich i nawet się nie zmęczyć. Miała na sobie pomarańczową koszulkę z Obozu i sprane dżinsy. Jej oczy były koloru czarnej kawy.
– Clarisse, jej brat okrył hańbą nasz domek. Moglibyśmy się zemścić dzięki niej – powiedział największy z nich
– Wiem. Ale ta dziewczyna nie jest winna – odpowiedziała spokojnie – dajcie spokój. Inaczej możemy się zemścić
– A może ty się boisz? – odparł ten największy – Może się boisz tej drobinki – odwrócił się do swoich towarzyszy- Clarisse się boi – wszyscy się zaczęli się śmiać.
Spojrzałam na dziewczynę. Była rozwścieczona. Wiedziałam. To był jej słaby punkt. Teraz zostanę wydana na łaskę największych drani w Obozie.
– Dobra! Róbcie co chcecie! Mam to gdzieś! – i odeszła. No to już po mnie.
– Cha! Bierzcie ją, chłopaki! – krzyknął Straszyciel (tak nazwałam najwyższego z nich) – wrzucimy ją do jeziora!
Złapali mnie w pasie i podnieśli. Wyrywałam się, kopałam, a nawet gryzłam ale nic nie pomogło.
Kiedy stanęli na pomoście, Straszyciel przywiązał mi do nogi dość ciężki kawałek drewna. Chyba moje zdrowie ich nie obchodziło, bo oprócz tego wyciągnął miecz rozciął mi ramię. Zrobiła mi się nie dobrze na widok mojej krwi. Chłopaki ze śmiechem na ustach wrzucili mnie do jeziora.
Od razu poczułam strach. Strach przed utonięciem. Chciałam wypłynąć na powierzchnie ale było to za trudne. Podpłynęłam do miejsca pełnego ostrych kamyków. Chwyciłam jednego i zaczęłam rozcinać więzeł na mojej nodze. Musiałam się pośpieszyć, bo czułam, że tlen już mi się kończy. Kiedy już się udało było mi już słabo nie z powodu rany, ale z braku tlenu. Zaczęłam płynąć do góry. Już myślałam, że mam głowę prawie ponad wodą i przez to zachłysnęłam się wodą. Najbardziej mnie zdziwiło, że…mogłam oddychać. Zrobiłam kilka wdechów i wydechów. Nic się złego nie stało. Spojrzałam na ranę, ale jej nie było. Uśmiechnęłam się. Teraz tylko zapragnęłam żeby woda mnie usłuchała. Pomyślałam o wielkim wirze, który by mnie wyrzucił na powierzchnię. Woda zareagowała na moje myśli. W jednej chwili woda wyrzuciła mnie na pomost oblewając wszystkich, którzy tam byli. Oprócz tych co mnie tu wrzucili stali tam: Chejron, Annabeth i bracia Hood. Wszyscy wybałuszali na mnie oczy. Zauważyłam, że inni obozowicze zaczęli się schodzić wokół jeziora.
– Ty tam siedziałaś pięć minut! – pierwsza odezwała się Ann – normalnie to byś się utopiła! I dlaczego jesteś sucha?!?
– No wiem. Ale… – zastanawiałam się jak im wytłumaczyć to co się tam zdarzyło, ale wszyscy zaczęli klękać na jedno kolano.
Byłam oszołomiona. Po co oni to robili?!? Wtedy zauważyłam, że wszyscy byli wpatrzeni w punkt nad moją głową. Spojrzałam w górę. Nade mną świecił na zielono trójząb, a wokół niego inne symbole bogów m. in. gołębica, płonący młot i łuk z kołczanem.
– Witaj, Ismeno Jackson – odezwał się Chejron – córko Posejdona. Pan Mórz, Ojca Koni, Tego, który wstrząsa ziemią. Witaj, ta co nosi znamię fortitudo magna.
Mam nadzieję, że się spodobało ;).
Wreszcie następna część! Ale kiedy ona zobaczy Percy ‚ ego?
W następnej części się spotkają i wszystko się wyjaśni.
„koniec romansu ze śmiertelniczkami”- to brzmi, jakby każdy bóg romans ze wszystkimi śmiertelniczkami na raz 0.o
„zostawił mi grudkę ziemi w buzi, którą szybko wyplułam.”- wyplułaś buzię? Bo tak to brzmi.
Jest trochę bałaganu z myślnikami, kropkami spacjami i przecinkami, ale kij- opowiadanie i tak fajne.
Więc ZABRANIAM CI SIĘ PODDAWAĆ!!!
Genialne! Pisz szybko CD 😉 ładne imię, Isy
Świetne, wszystkie błędy wymieniła Arachne. Jest świetne!! Choć dziwnie będzie, jeżeli ona stanie się ‚sławniejsza’ od Percy’ego. nie wiem czym sobie zasłużyłam na dedykę, ale dziękuję 😀 Pisz szybko
cd
Opko jest mniej sztywniackie niż poprzednie części, nareszcie nauczyłaś się także zapisywać przecinki i kropki. Jest tu parę błędów, ale widzę sporą poprawę.
Czekam na CD.