Opko dedykuje Archane, Gosi_l, kłamczuchy i carmel. 😉
Miłego czytania życzy Perdiks!
I, proszę, wypomnijcie mi moje błędy.
Obudziłem się na grzbiecie Miodzia. Nic by nie było w tym dziwnego, gdyby nie to, że lecę nad Manhattanem. Zapytacie – jak ja się tam znalazłem. Chętnie sam siebie bym się zapytał.
W związku z tym, że leżałem na moim gryfku plecami, siadnięcie na tyłku, z tej co najmniej zdziwaczałej pozycji było nie lada wyzwaniem. Kiedy w końcu wygramoliłem się do pozycji siedzącej, postanowiłem przejść się po okolicy. Nim się spostrzegłem – spadałem.
– Pfff… – Prychnąłem chyba trochę za głośno. – Czego nie zobaczę, to mnie nie zaboli!
Z tym niezbyt mądry przysłowiem znalazłbym się na ziemi jako kupka krwi i porozrzucane kości. Brrr…
Ale… Nie bałem się. Wiedziałem, że uratują mnie moje nadzwyczajne zdolności. Wiele o nich nie da się powiedzieć. Kiedy czegoś naprawdę chcę i potrzebuję – to się dzieje. Tak jak teraz. Potrzebowałem jeszcze trochę życia.
W tym momencie zatrzymałem się w powietrzu. Tak po prostu. Pomyślałem o dłuższym życiu i niczym ptak zawisnąłem dziesięć metrów nad ziemią. Przed oczami ukazał mi się niezwykły widok.
Przed oczami ujrzałem kobietę. Miała figurę 15-latki. Czarne, kręcone włosy opadały do łopatek. Jej twarz była bardzo styrana. Jakieś kilka tysięcy lat? Na serio tak wyglądała. W lewej ręce trzymała pochodnię, a w drugiej miecz. Oczywiście skupiłem wzrok na tym drugim. Miał złotą klingę i brązową rękojeść. Miejsce w którym rękojeść łączyła się z klingą była koloru srebrnego. Widać było przez nią rubin. Był w niej głęboko.
– Jake – szepnęła głębokim głosem. – Jake… – to już było bardziej żałosne westchnięcie.
Próbowałem zapytać się jej, skąd zna moje imię, ale nie wydobył się ze mnie żaden odgłos.
Nagle zobaczyłem jak jej oczy zabłysnęły wściekłą zielonością. Poderwała głowę do góry. Gdy ją opuściła zobaczyłem – nie miała zębów. Miała… Kły…
Pod jej stopami prześlizgnął się wąż.
– Jake’u McWizard. – Ten głos był mniej przyjazny. Byłem pewny że to ona powiedziała. Nie miała już łagodnego głosu. Ten był zbyt ostry.
Nagle z jej oczu wyparowała wściekłość, a został strach. Wszystko zaczęło się dziać szybko. Z paniki zaczęła rozglądać się dokoła. Jej wąż powiększył się do rozmiarów bazyliszka z Harry’ego Pottera i Komnaty Tajemnic. Kobieta zaczęła krzyczeć. Bicze, które pojawiły się znikąd, zaczęły ją uderzać a sznury wiązać. Wypuściła miecz i pochodnię z rąk. Już miałem zasłonić oczy rękami, kiedy przypomniałem sobie że już mam 11 lat. Opuściłem wzrok na stopy.
– Syyynuuu!!! – usłyszałem wycie kobiety.
„Ja jej synem???”
Podniosłem wzrok w złym momencie. Zobaczyłem jak potwór pochłania tę kobietę. Nim się spostrzegłem, była już w brzuchu węża.
Spojrzałem w oczy wężowi. Wyszczerzył zęby i rzucił się na mnie.
W tym momencie odbił się od chaty, znaku który rozbłysł mi przed oczami. Chata – tak nazywam ten znak. „H” skrzyżowane z „T”. Wyszła jakaś buda z trzema nogami. To zjawisko nazywam „chatą”.
Zawsze miewam wizje, kiedy użyję moich „nadprzyrodzonych” zdolności. Zawsze są z tą kobietą. Zawsze ginie. Zawsze pojawia się ten znak.
Niespodziewanie mój gryf Miodzio wleciał pode mnie. Nim zdążyłem krzyknąć „STOP!” wzbił się do góry tak, że wylądowałem na jego grzbiecie. W wyniku jakiś dziwnych obrotów wylądowałem na nim plecami, chociaż powinienem być na brzuchu.
– Au… – jęknąłem.
– Trzymaj się, stary! – Nie wiedziałem skąd dochodził głos Eddie’ego.
Podniosłem wzrok. Siedział na karku gryfa i trzymał się jego piór. Czy tam sierści. Trudno odgadnąć co to było.
Nagle uświadomiłem sobie o tych wszystkich okropnych wydarzeniach tego dnia.
Skąd się wziął ten gryf?
I dlaczego był gryfem? To tylko w mitologii są te bzdury.
Dlaczego Eddie ma nogi owłosione jak koza?
Do tego beczy.
Co on ma wspólnego z tym wszystkim.
Dlaczego ci ludzie z mieczami walczyli w klasie?
Ze smokami…
– Eddie… – zacząłem. – Chyba musisz mi coś wytłumaczyć…
– Nie teraz – zawołał z radością. – Za chwilę lądujemy.
Rozdziabiłem usta. Mój przyjaciel oszalał. Ma zamiar lądować na Manhattanie?
Spojrzałem na dół pode mną rozciągała się niesamowita kraina. Zobaczyłem na dole kilka domków, budowlę niczym amfiteatr grecki, wielkie pola truskawek i duży pałac. Zauważyłem że Eddie z uśmiechem mi się przygląda.
– Zaskoczony? – zapytał.
– Taaa…
– To złap się Amfera.
– Co!?
Obrócił się do mnie.
– A no tak – wyszczerzył zęby. – Przedstawiam ci Amfera.
Klepnął gryfa.
– Miodzia???
Eddie parsknął śmiechem.
– No cóż. Lepiej już lądujmy w Obozie.
– Jakim Obozie???
– Obozie Herosów, rzecz jasna. – Znowu szczerzy zęby.
Obrócił głowę.
– Amfer!
Moje myśli były zaprzątnięte słowem „heros”, ale zobaczyłem jeszcze, że za chwilę uderzymy w amfiteatr.
Podczas gdy on darł się „Amfer, proszę, tylko nie tam! BEEEEE!” ja próbowałem wymyślić coś pożyteczniejszego. Zamknąłem oczy.
„No, a teraz moja moco – ratuj nas!” mruknąłem w myślach.
W tym momencie podniosłem powieki i zobaczyłem że pod nami jest jezioro. Ostatnia deska ratunku.
– Eddie!
– Co?
– Skacz!
Ześlizgnąłem się z gryfa i leciałem w sam środek jeziora.
Ten lot wydawał się najdłuższym w moim życiu.
– Jake, nie!!!
Wydawało mi się, że za mną skacze do wody.
Ostatnie co dziś usłyszałem było głośne „PLUM!”.
Dzięki za przeczytanie
Perdiks. 😀
Kurde,czy Ty musisz kończyć w takich momentach?!Nienawidzę cię za to ,no!Opowiadanie mi się podoba ale mógłbyś wstawić opis wyglądu bohatera,np. staje przed lustrem i się opisuję,ja wprawie zawsze tak robię.Innych błędów nie będę ci wytykała bo jestem tu nowa i dopiero co nadesłałam opowiadanie do Adminki,życzę powodzenia w pisaniu i czekam na ciąg dalszy
Zgadzam się z Ann – powinieneś stawić opis głównego bohatera jak już cię WCZEŚNIEJ prosiłam. Błędów wytykać nie będę bo jak dla mnie było ich malutko. Powinieneś napisać jak się czuje gdy używa tej mocy. Może jest wyczerpany albo pełny energi?
Tylko człowieku… AMFER! Tak nazwać mojego kochanego Miodzia… Wstydź się!
PS. Proszę następnym razem o dłuższe opko no i żebyś częściej przysyłał kolejne części bo naprawdę mi się ono podoba.
PS2. Wielkie dzięki za dedyczke!
Jest naprawde spoko … tylko nie rozumiem tego sowa „moco ” pozatym zbyt ubogo w opisy ale dosłownie ksztyne wiecej , eee co do tego wygladu bochatera … ja tam sie nie czepiam xD moje opka nigdy nie opisuja bochaterów od razu , byloby nudno bez elementu wyczekiwania … więc … więcej opisów i dłuższe opka to tyle xD
Ps masz tego gryfa przechcić na miodzia ! … a nazwisko jest takie , że mam poprostu ochote … uch nieważne
No, Hipokampa dobrze mówi! Przechrzcimy Amcośtam na Miodzia! Tak, żeby nikt mi go już nie nazwał A… .A ja będę matką chrzestną!
No zgadzam się z carmel i Hipokampą przechrzcijmy tego Amfera na Miodzia! Dla mnie opko super nie mogę się doczekać CD.
Taa… Miodzio zdecydowanie lepsze. Tak miodowo brzmi 😉 ciekawe opko, pisz szybko CD
Heh, mogę coś z tym opisem zrobić, ale chciałem żeby to było coś w stylu tego co pisze Hipokampa.
Dłuższe? Spoko. 😀 Spróbuję je wydłużyć, ale nie wiem czy to dobrze wyjdzie. W każdym razie spróbuję. 😉
O Amfera nie ma się co martwić. To jest opowiadanie w pierwszej osobie, więc tak czy siak… Dla Jake’a zawsze będzie Miodziem.
Tak samo jak Anaklysmos cały czas jest dla Percy’ego Orkanem.
Nie będziemy mu zmieniać imienia.
Co do McWizard… Bez Mc jest Wizard, a Wizard to po ang. chyba czarodziej. Teraz chyba nietrudno się domyślić kogo synem jest Jake. 😀
Na prawdę fajnie piszesz. Błędów Jolie było aż tyle, żeby je tu wymieniać, ale głównie zjadasz litery. A, jeszcze jedno- jestem zgodna z resztą, aby gryf zwał się Miodzio 😀
Ale ty masz talent , Dziewczyno!! Ja nie zauważyłam żadnych będów . Głównie dlatego że byłam zbyt pochłonięta tym genialnym opowiadaniem XDD Pisz dalej ! Miodio wymiata < 3
„Potrzebowałem jeszcze trochę życia.”
Bardzo podoba mi się to zdanie 😀 Nawet nie wiem dokładnie czemu.
Kurczę no, naprawdę moje ulubione zdanie w tej części
(Teraz cały czas mogłabym się o nim rozwodzić pomińmy to).
Co do opisu bohatera nie mam jakiegoś zdania, możesz napisać, albo i nie. Nie pisząc dajesz nam możliwość wyobrażenia sobie jego wyglądu, a pisząc „nakierowujesz” naszą wyobraźnie.
Więcej opisów otoczenia! 😀 Taaaak! Leć i pisz szybko te opisy!!!
Ogólnie bardzo mi się podoba(tylko jak już pisałam jeszcze trochę trzymasz się „schematu”- wiem, wiem. Wszystko w swoim czasie:) ).
Ufff. Pisz dalej ! 😀
Fajne, ale ciut się pogubiłam… Nie ogarnęłam tego spadania ale to nic 😀 ja w ogóle prawie nic nie ogarniam więc trudno. Ciekawy pomysł z Miodziem. Czekam na rozwinięcie pomysłu i większej ilości opisu i emocji 😉
super opko, błędów nie znalazłam, kiedy CD?