Kiedy Emily doszła w umówione miejsce było już po zachodzie słońca. Rozejrzała się dookoła, ale nigdzie nie dostrzegła chłopaka. Opatuliła się ciaśniej dżinsową kurtką. Cieszyła się że jednak ją zabrała. Ubrała się też w biały T-shirt z wieżą Eiffla, brązowe materiałowe spodnie, niskie trzewiki i jej ulubiony naszyjnik z lirą. Obejrzała się jeszcze raz. Od lasu bił tajemniczy mrok, a w górze świeciła jasna tarcza księżyca.
– Długo czekasz?
Emily wzdrygnęła się, przestraszona. Powoli odwróciła głowę i odetchnęła z ulgą. Za nią stał lekko uśmiechnięty Will, choć była pewna, że jeszcze dwie sekundy temu, nikogo nie widziała.
– Nie, niedawno przyszłam – odpowiedziała przyglądając się chłopakowi.
Ubrany był w czarną koszulkę, koszulę w szaro-czarną kratę i ciemne dżinsy. Wyglądał jeszcze mroczniej niż zwykle. „Jak syn władcy podziemi” – pomyślała. Myśląc to poczuła ostre pulsowanie skroni, mocniejsze niż dotychczas. „Skąd u mnie to porównanie?” – zastanawiała się, próbując zignorować ból. William przyglądał jej się ciekawie, po czym podszedł i spytał:
– Wszystko ok?
– Tak, jasne.
Chłopak zerknął w jej oczy, ale nie drążył tematu.
– W takim razie chodźmy.
I skierowali się w stronę lasu. Szli w milczeniu, które przerywał co jakiś trzask łamanej gałązki. Właściwie, tylko Emily je deptała, Will stąpał lekko, bez szelestu.
– Więc… – zaczęła, chcąc przerwać ciszę. Mieliśmy wymyślić jakiś repertuar, tak?
– Mhm. Masz może… jakiś szczególnie ulubionych wykonawców? – zapytał z zaciekawieniem.
Dziewczyna ściągnęła brwi, zastanawiając się. „Robi dokładnie taką samą minę”- zaśmiał się w duchu brunet.
– W zasadzie trudno mi powiedzieć. Trudno znaleźć piosenkę dobrą na akademię – wzruszyła ramionami, patrząc chłopakowi w oczy.
– I do tego duety – poparł William.
– Tak, właśnie… – ściszyła głos i spuściła oczy. Nie umiała tego wytłumaczyć, ale dość krępował ją pomysł śpiewania z Will’em. Pogrążona w myślach, nie zauważyła, że brunet zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać, a jego ręka powędrowała do lewego boku. Chłopak wyraźnie starał się coś usłyszeć. Skupił się jedynie na tej jednej czynności i kiedy już prawie namierzył źródło niepokojącego go dźwięku…
– Will?
Chłopak ocknął się. Emily patrzyła na niego z niepokojem.
– Coś się stało?
– Nie… skądże znowu – odparł, opuszczając rękę.
Dziewczyna podeszła do niego patrząc mu w oczy, a on odwzajemnił spojrzenie. Wtedy stało się coś, co Emily nie potrafiła sobie później wyjaśnić. Nagle zobaczyła Will’a, ale ubranego jakoś dziwnie…. Ogółem wyglądał inaczej, choć to na pewno był ON! Stał na szarym chodniku, co chwila zerkając na złoty zegarek na łańcuszku. Nagle ją dostrzegł. Oczy mu rozbłysły, a na twarzy zagościł promienny uśmiech. Powoli ruszył ku niej.
– Witaj Mariszko.
-Kto? – wydobyło się z jej ust. Ale tamten Will zniknął. Znów stała w lesie, a prawdziwy William patrzył na nią ze zdziwieniem.
– Co kto? – spytał z niepokojem.
– Em, nie ważne…
Coś błysnęło w oczach chłopaka.
– Chyba wystarczy nam tego spaceru.
– Tak. Chyba masz rację.
***
Emily zamknęła się w pokoju i oparła o drzwi.
– To było naprawdę dziwne.
Wtedy już drugi raz poczuła okropne pulsowanie. Aż pochyliła się z bólu i zaczęła masować skronie. Po chwili jej ulżyło. Szybko położyła się spać, mając dość tego wieczora.
***
Will dotarł do domu zaledwie dwie minuty po Emily. Kiedy był już w swojej sypialni usiadł na łóżku i roześmiał się radośnie. Wiedział, że właśnie rozpoczęło się to, na co tak długo czekał. Szczęśliwy opadł na poduszki.
– Jeszcze tylko trochę…
Potem sięgnął po zeszyt w wiśniowej oprawie i uśmiechnął się do swoich myśli.
***
Padał śnieg. Szybkim marszem kierowała się w stronę wytwornej willi. Szła wyprostowana. Na głowie miała kaptur czarnego płaszcza. W rękach trzymała flakonik z jakimś złotym płynem. „Muszę się spieszyć”- poganiała się w myślach. Uniosła lekko głowę, chcąc zobaczyć czy światła są zapalone. Nie były, oprócz jednego. Uśmiechnęła się leciutko. Doskonale. Jeszcze bardziej przyspieszyła kroku. Nagle z mroku wyłoniła się ciemna postać, również ubrana w płaszcz. Serce zabiło jej szybciej. „Bądź dzielna”- nakazała sobie w duchu. Tajemnicza osoba otworzyła jej drzwi domu. Miedzianowłosa wzięła głęboki oddech i przekroczyła próg. Za jej plecami rozległ się huk zatrzaśniętych drzwi.
– Gdzie on jest? – zapytała.
W korytarzu rozległ się chichot. Dreszcz przerażenia przebiegł jej po plecach.
– Mała… naiwna dziewczynka… Taka właśnie jesteś… – głos rozległ się tuż obok niej. Mariszko – szepnął ktoś do jej ucha.
Emily obudziła się przerażona. Serce jeszcze waliło jej w piersi. Jęknęła i zakryła głowę kołdrą. Ten sam sen drugą noc z rzędu. To było naprawdę straszne.
– Obudziłaś się już!?
– Tak – odkrzyknęła mamie.
– To dobrze, bo Olivia dzwoniła, że będzie u nas za piętnaście minut.
– Super – westchnęła.
Masz świetny styl. Wydzielasz piękną atmosferę
Fantastyczne opko. Liczę, że niedugo wyślesz następną zcęść. Zauważyłam parę literówek 😀
świetne Błędów szukać nie będę bo chora jestem :/
Kiedy Emily doszła w umówione miejsce było już po zachodzie słońca.- Kiedy Emily doszła w umówione miejsce, było już po zachodzie słońca
Cieszyła się że jednak ją zabrała.- Cieszyła się, że jednak ją zabrała.
Za nią stał lekko uśmiechnięty Will, choć była pewna, że jeszcze dwie sekundy temu, nikogo nie widziała.- Za nią stał lekko uśmiechnięty Will, choć była pewna, że jeszcze dwie sekundy temu nikogo tam nie widziała.
Myśląc to poczuła ostre pulsowanie skroni, mocniejsze niż dotychczas- Myśląc to, poczuła ostre pulsowanie skroni, mocniejsze niż dotychczas.
Ogólnie to styl masz ciekawy, ale opowiadanie jest stanowczo za krótkie. Dodaj więcej opisów i staraj się unikać oddzielania tekstu poprzez gwiazdki.
ciekawa historia 😀 mam jedno zastrzeżenie to jest za krótkie!!!
Też twierdzę, że za krótkie. Ale ogółem bardzo fajne.
gratuluję umiejętności pisania 😀 twoje opowiadanie ma taką atmosferę mroku że czytając je siedziałam z podkulonymi nogami 😀
Robi się coraz ciekawiej… [jara się i wydziera na Bogu ducha winnego lapka, bo nie ma następnej (dłuższej!) części)