Dla Neptuni, LEOszczurki, Pallas Ateny, oraz dla Kuby, aby twój zespół wypalił bo inaczej obudzę gotkę 😀
Liny mocno ściskają moje dłonie. Krew zaczyna nie dopływać mi do palców, a mroczki pod moimi powiekami tańczą sambę. Wiszę w powietrzu. Niemiłosierny ból wyrywa mi kończyny, tak, że chcę wrzeszczeć, lecz zakneblowali mi usta.
Ubrana jestem w ciemną sukienkę. Taką samą, jaką miała ubrana Andromeda w dni swojej prawie śmierci.
Kiedy wisiała w tym samym miejscu, co ja teraz. Pewnie czuła to samo…
Tęsknotę. Smutek. Okropny żal…:
Do ojca, który sam wysłał mnie na śmierć. Do chłopaka, który chciał, abym była Victorią… chociaż to on powinien być zły na mnie – nie byłam nią. Do mojej matki, za to, że nigdy się nie pojawiła. Nie przytuliła mnie do piersi i nie powiedziała, ze wszystko będzie dobrze. Do babci, za to, że zginęła.
Mogłabym wyliczać tak przez wieczność… Lecz chyba nie mam tyle czasu… Zaraz z wody wyjdzie coś… I mnie pożre. Połknie, odbierając swoją zapłatę.
Bogów nie ma. Nie ma ludzi, zwierząt, roślin.
Tylko skały… na których wiszę ja, odliczając sekundy do swej śmierci.
Nie poddawaj się!
Żeński głos w mojej głowie mówi mi co mam robić.
A ty przestań mi rozkazywać – odpowiadam mu. Czy ona do mi spokój!? Teraz kiedy życie staje mi przed oczami, mam gdzieś czy Victorii zachciało się do mnie odezwać czy nie. Teraz to się nie liczy.
Nie mam tyle szczęście co Andromeda – zza skał nie przyleci na czarnym pegazie Perseusz nie zabije Krakena i nie zabierze mnie na suchy ląd gdzie namiętnie mnie pocałuje i odleci aby przeżyć dalsze przygody.
Och… błagam! – krzyczy w mojej głowie Vic – Albo mnie posłuchasz, albo umrzesz!
Wolę umrzeć! – odpowiadam nie zgodnie z prawdą.
Jak chcesz… – ucicha.
A ja już prawię mdleję. I dobrze. Nie będę czuła zębisk potwora wgryzających się w moje ciało.
Nie dany jest mi jednak spokój. Z daleka dochodzi do mnie śpiew. Nie syreni… nie widmowy. Naturalny śpiew dziecka.
Tam gdzie urwiska moją swe serce
Tam Andromeda tkwi w swej męce.
Milczy. Woła. Słowa w dłoń łapie.
A kropla poty z jej skóry kapie…
Kap, kap kap…
Odwracam głowę nagle. I widzę dziewczynkę. W błękitnej sukience i czerwonych bucikach. Na głowie ma kapelusz i kucyki z różowymi wstążkami. Wygląda słodko, a w jednym przerażająco. Jej oczy są szare i duże, usta pełne i różowiutkie jak płatki tulipanów, które trzyma w ręce. W kółko śpiewa tą samą piosenkę. Do złudzenia…
– Kim jesteś..!? – krzyczę do niej.
– Nie mam imienia – odpowiada mała.
Czuję się nieswojo… Jak w horrorze. Nie poddaję się jednak i zadają kolejne pytanie:
Pomożesz mi?!
Dziewczynka tylko się śmieje i znika we mgle, tak jakby w ogóle się nie pojawiła.
I znów jestem sama. Jak ziarenko maku na pustyni.
W bólu.
Agonii.
Strachu.
Umieram.
Widząc ciemny punkt lecący w moją stronę. Chłopaka na czarnym pegazie.
Super! A ten chłopak to kto ? Jak można skończyć w takim momencie?! Pisz dalej ! Błagam cię !!
ZABIJ!!!
genialny rozdzial!!!
Super super jejuuu! Percy po nią leci pewnie;) jejku jejku;) pisz czekam na cd!;*
Pisz szybko następną część, prooooszę 😀 super extra śliczniaste najlepsze! NIech ten ktoś ją uratuje!!!! Cudo 😉
Och dziękuję za dedykę :*. Pisz dalej :*
_________________________
I added cool smileys to this message… if you don’t see them go to: http://s.exps.me
Ostatnie zdanie- me gusta, długość już nie do końca, ale fakt, miałaś prawo taką pitkę napisać (błogosławieństwo napięcia XD ).
Dzięki^^
A ja pewna nie jestem czy to Percy… 😀
Proszę, powiedz, że to Percy. Ojej, to takie…. niesamowite Choć nie, nie Percy, bo Anna się wnerwi XD. Kocham to <3
Wooooooow!!! Pisz dalej człowieku! Teraz!
WOW genialne!!!! Dzięki za dedykację choć na nią nie zasłuzyłam ma pani! Padam do stóp! TO na pewno przyleci Perseusz… ale, który? Haha Percy czy Perseusz? Genialne!!!!111 Pisz więcej takich cudów!!!!!!1