Dobra. Jest kolejna część. Tym razem z autokorektą(błogosławiony niech będzie Word) Przepraszam za słabą jakość tego… czegoś. Dedyka dla: Luny Tenebris, za ,,Rzymsko-Greckie rodzeństwo ’’ Chione, za ,,Córkę Ateny’’ Io, za ,,Pamięć’’ oraz Adminki, za to, że ten blog nadal działa i skupia w sobie wspaniałych ludzi. Życzę powodzenia w niezasypianiu podczas czytania.
Obudziłam się w jakimś łóżku. Rozejrzałam się wokoło i błyskotliwie spostrzegłam że znajduję się w jakimś kamiennym pomieszczeniu. Obok mnie stał mały stoliczek. Normalnie nie zwróciłabym na to uwagi, ale teraz mebel był cały zaśliniony i spał na nim Walt.
Stwierdziłam, że skoro ja wstaję, to on też powinien. Zastanowiłam się w jaki sposób go obudzić, tradycyjnie, czy z użyciem magii? Hmm… Trudna decyzja… A co mi tam, będzie śmiesznie! Wskazałam na stół krzycząc:
– Hedżi!
Czekałam na skutki w postaci krzyku i kilku ciekawych słów pod moim adresem na które odpowiedziałabym zapewne tym samym rodzajem wymowy ale nieco się przeliczyłam. Boskie słowo nie poskutkowało. A w każdym razie niezupełnie. Zaklęcie samo w sobie zadziałało tak jak powinno, ale Walt spał dalej z tą tylko różnicą, że już nie na siedząco przy stole, tylko na posadzce. Nosz ja Piiiiiip! Chłopak ma naprawdę mocny sen! Ciekawe co łykał… Nie szkodzi już ja go obudzę. Muhahahahaha! Skoro nagłe lądowanie na glebie go nie obudziło to może…
– Mu – na bożka runęło około kilkudziesięciu litrów wody. I tym razem nic! No @#*$%^> jasna! Na niego magia nie działa?! Oj, ja czuje, że Anubis maczał w tym palce!!! No dobra. Może i magię ten umarlak powstrzymał. Zobaczymy czy to samo tyczy się dźwięku…
~Niezły pomysł – stwierdziła Izyda.
~Wiem.
– Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaalt! – wrzasnęłam mu do ucha.
– Aaaaaaaaaaaaaaa – wydarł się jeszcze głośniej niż ja. Czyli jednak Anubis powstrzymywał tylko magię…
– Przestań się drzeć cepie! – wiem, powalająco miła jestem ale Anubis naprawdę mnie wkurzył. A wydzieranie się na niego naprawdę pomagało. Walt był takim jakby przekaźnikiem. Wrzeszczałam na Walta, a on przekazywał to do Anubisa.
– O! Cześć Sadie! Wstałaś – on chyba ma zwolniony zapłon. Nie szkodzi. Ja też!(<D)
– No nie tej – kolejny przekjaw mojej bezgranicznej uprzejmości.
– Yyy – płyta mu się zacięła czy co? – O ile pamiętam to stał tu stolik…
– Owszem – przytaknęłam. – Chenem! – wskazałam na mokre drzazgi rozrzucone na ziemi. – I jest.
– Aha – uuu jeszcze jest zaspany? Nakopie ja temu umarlakowi jak tylko się z nim spotkam!
– Obudź się człowieku! Hallo tu ziemia! – próbowałam przywrócić go do rzeczywistości.
– Nie śpię – ziewnął.
– Nie wcale- stwierdziłam. – Gdzie jesteśmy i na jak długo film mi się urwał?
– W pierwszym nomie i dwa dni- odparł.
– WTF?! – że kur*a co!
– Ok. – stwierdził kiedy już przestałam miotać się po pokoju i rzucać słowami których lepiej tu nie przytoczę. – Jak już się uspokoiłaś to Carter, Amos i Ziya są w Sali Wieków.
Nigdy nie przyzwyczaję się do rozmiarów tej sali. Stadion Camp Now* to przy tym psia buda. Powietrze wypełniają świecące hieroglify i kule światła. Choć po ostatniej walce nie powiem żebym była zachwycona ich widokiem. I oczywiście obrazy, wspomnienia, jak nazwała je Zyia. Kurtyny światła ciągnące się po obu stronach pomieszczenia. Od pierwszego pagórka wznoszącego się nad morzem chaosu (skąd ja to wiem?!), po naszą walkę z Apopisem i Cartera zasiadającego na tronie faraona. Na końcu Sali znajdowało się podwyższenie. Na nim mój brat siedzący na najważniejszym krzesełku w Egipcie, Amos przysiadający na stopniach u jego stóp (dżisas ale to głupio brzmi!) oraz Ziya stojąca przy tronie. Wszyscy żywo dyskutowali.
– Musimy go szukać – upierał się Carter.
– Po pierwsze, nie wiemy gdzie on jest – zaprzeczała Ziya. – Po drugie, najpierw trzeba wezwać magów do pomocy i wszystko im wyjaśnić. Cześć Sadie! Po trzecie zanim twoja siostra się ocknie i tak nie możemy nic zrobić.
– Oho – mruknęłam do siebie. – Następna co śpi na stojąco.
– Zyia ma rację – poparł dziewczynę Amos.
– Hallo ja tu jestem! – krzyknęłam.
– O, Sadie wstałaś! – krzyknął Carter.
– Normalnie magię odkryłeś – odparłam.
– Dobra – odezwał się Amos. – Jak już jesteś to możemy zaczynać.
– Ok – odparłam. – Zacznijmy od tego co się stało z Setne jak już odpłynęłam?
– Znikł był – Zyia w końcu się obudziła. Radujmy się!
– A dokładniej –drążyłam.
– Dennis próbował rozwiązać Amosa ale trafił w Setne, któremu to z kolei odwaliła szajba i zaczął walić na lewo i prawo świetlnymi bombami a szczególnie upodobał sobie ciebie bo dostałaś dwa razy – wyjaśnił Carter. – Chyba ma do ciebie żal o to, co stało się przy tym obelisku na Morzu Chaosu.
– Wystarczy mi – stwierdziłam. – Musimy opracować plan.
– Jakieś pomysły gdzie mógł uciec – ech, Zyia ty racjonalistko. Czemu musisz same suche fakty zapodawać?
– Nie wiem gdzie uciekł – stwierdził Amos. – Ale wiem, jaki może być jego następny cel.
– Jaki? – chyba każdy zadałby pytanie które wyrwało się nam wszystkim.
– Empire State Building – Amos utkwił oczy w niewidocznych drzwiach Sali. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Wzrok miał nieobecny. Skupiłam moc Izydy i wsłuchałam się w jego myśli. ,,Powiedzieć czy nie? Pomóc czy olać? Nie mogę go chyba zostawić, ale nie mogę też wyjść sobie ot tak z pierwszego nomu nie zabezpieczyć korytarzy.’’ Na moment straciłam koncentrację, tak mnie zaskoczył. Ale szybko wskoczyłam z powrotem w myśli stryjka. ,,>>Zniszczę twojego ojca, zniszczę bogów i ich kulturę. Wyplenię wszystko, co jest ci drogie. Obóz przestanie istnieć. Tak samo, jak cała twoja rodzina. Dołącz do mnie, a masz szanse ocalić najbliższych<<’’ Rozpoznałam ten głos i omal nie zemdlałam. To Setne. Tylko co to za Obóz? Ojciec Amosa? Czemu zastanawia się czy nam powiedzieć? Czemu waha się czy pomóc? Czemu Setne mówił o bogach jakby miał na myśli bogów innych niż Egipscy? Słuchałam dalej. ,, Jak oni to przyjmą? Przecież uczyli się że to mity, że ojciec i inni nieśmiertelni to tylko wymysły. Że mój świat nie istnieje…’’ W tym momencie nie wytrzymałam.
– Jaki twój świat? Jaki Obóz? Czemu boisz się powiedzieć? Czemu wahasz się czy pomóc? Czemu Empire State Building? Czemu ,,ojciec i inni nieśmiertelni’’? Jakie mity?
Wszystkich dosłownie zamurowało. Amos stał i gapił się na mnie z oczami wielkimi jak talerze do pizzy.
– No tak – westchnął. – Nie sądziłem że to nadejdzie tak szybko. Musimy coś sobie wyjaśnić. Ja nie jestem do końca człowiekiem.
– Ja i Walt też nie – odpaliłam.
– Nie o to chodzi. Wy jesteście bożkami. Ja nie. Jestem…
CDN (jak mi się internet odblokuje)
fajne trzymaj dalej
Fajne…(-;
Świetne, Piesek! Kiedy kolejna część? I dzięx za dedykę :).
CO robi tutaj przekleństwo!? CO ja się pytam! Bo Sadie raczej tak nie przeklina. Raczej. Opowiadanie poza tym fajne.
Wykryłam w książce przekleństwo. ,,Czerwona piramida” ostatnie słowo strony 43. Ale no mimo sorry <:(. Jeśli to wam przeszkadza postaram się już nie używać tu tych ,,ciekawych" słówek.
Jak ja lubię zakochiwać się w opkach!!! Uwielbiam twoje opa. Sadie jest najlepsza !!!
fajne opko i przyznaje pomysł tez 😉 kiedy cd? bo nie moge sie doczekac 😀
A CD w trakcie wymyślania.